podczaszanki. Ten tedy Zawisza czekał przez trzy dni całe z obiadami i wieczerzami brata mego, chcąc go solennie przyjąć, a gdy brat mój, inny trakt obróciwszy, minął Kuchcice, stał mu się Zawisza nieprzyjacielem, który podobno i bez tego nierad był, ażeby siostra jego żony szła za mąż, ażeby sam wielkie kapitały i dobra na jedną żonę swoją, gdyż brata nie miały, mógł zabrać.
Tegoż czasu ociec nasz dał 70 000 zł poi. na zastaw Bulkowa Sołłohubowej, wojewodzinie brzeskiej, z domu Ogińskiej, wojewodzance wileńskiej, ale też dobra, znowu per arendam puścił tejże wojewodzinie brzeskiej.
Do tejże Zarankówny, podczaszanki
podczaszanki. Ten tedy Zawisza czekał przez trzy dni całe z obiadami i wieczerzami brata mego, chcąc go solennie przyjąć, a gdy brat mój, inny trakt obróciwszy, minął Kuchcice, stał mu się Zawisza nieprzyjacielem, który podobno i bez tego nierad był, ażeby siostra jego żony szła za mąż, ażeby sam wielkie kapitały i dobra na jedną żonę swoją, gdyż brata nie miały, mógł zabrać.
Tegoż czasu ociec nasz dał 70 000 zł poi. na zastaw Bulkowa Sołłohubowej, wojewodzinie brzeskiej, z domu Ogińskiej, wojewodzance wileńskiej, ale też dobra, znowu per arendam puścił tejże wojewodzinie brzeskiej.
Do tejże Zarankówny, podczaszanki
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 292
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
my uczestnikami byli, ponieważeśmy niby w nie byli wplątani. Względem naszych dotkliwości ważne były. Lecz zlebym sądziła, gdybym rozumiała, że dla tego Czytelnikowi podziwienia godnymi zdawać się będą, i onego wzruszą. Zaczym wiele zamilczę.
Zyliśmy znowu spokojnie. Zdawało się, jakby nas Niebo przez moc chciało zbogacić. Nasze kapitały więcej przynosiły, niżeśmy żądali, i daleko więcej, niżeśmy potrzebowali. Tak żem ani pomyśliła więcej, abym się moich pożyczonych Koronie, dopominała pieniędzy. Owszem byłam gdzie weselszą, gdym sobie na tę nie wzpominała ziemię. Nad to wcale przez wojnę była wyczerpniona i ogołocona. Czegoż mi
my uczestnikami byli, ponieważeśmy niby w nie byli wplątani. Względem naszych dotkliwośći ważne były. Lecz zlebym sądziła, gdybym rozumiała, że dla tego Czytelnikowi podziwienia godnymi zdawać śię będą, i onego wzruszą. Zaczym wiele zamilczę.
Zyliśmy znowu spokoynie. Zdawało śię, iakby nas Niebo przez moc chćiało zbogacić. Nasze kapitały więcey przynosiły, niżeśmy żądali, i daleko więcey, niżeśmy potrzebowali. Tak żem ani pomyśliła więcey, abym śię moich pożyczonych Koronie, dopominała pieniędzy. Owszem byłam gdzie weselszą, gdym sobie na tę nie wzpominała ziemię. Nad to wcale przez woynę była wyczerpniona i ogołocona. Czegoż mi
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 62
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755