tymże haustem wino, którym piję piwo. Więc że drugiego czekać na mnie było długo, Dziękuję za on obiad, obiecuję mu go Odwdzięczyć; prowadzi mnie na ostatnie wschody. Zbieram nogi co prędzej do swojej gospody;
Już czeladź po obiedzie: „Złodzieje, czemuście Zjedli?” „Jeszcze została słonina w kapuście, Jest i bigos cielęcy.” A ja krzyknę głosem: „Dawaj po włoskiej uczcie kapustę z bigosem!” Walę łyżką oboje; toż wysławszy boki, Wypiwszy garniec wina, przysięgę, że póki Włoszy w Krakowie i ja póki żywy będę, Do włoskiego bankietu na czczo nie usiądę. Nazajutrz każę chłopcu,
tymże haustem wino, którym piję piwo. Więc że drugiego czekać na mnie było długo, Dziękuję za on obiad, obiecuję mu go Odwdzięczyć; prowadzi mnie na ostatnie wschody. Zbieram nogi co prędzej do swojej gospody;
Już czeladź po obiedzie: „Złodzieje, czemuście Zjedli?” „Jeszcze została słonina w kapuście, Jest i bigos cielęcy.” A ja krzyknę głosem: „Dawaj po włoskiej uczcie kapustę z bigosem!” Walę łyżką oboje; toż wysławszy boki, Wypiwszy garniec wina, przysięgę, że poki Włoszy w Krakowie i ja póki żywy będę, Do włoskiego bankietu na czczo nie usiędę. Nazajutrz każę chłopcu,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 35
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Doktorski: na który kto godzi/ Mądrze chorobę znosi/ i zniej wyswobodzi.
O Sporządzeniu Doktorskim Diety. Co jeść/ jako przyprawno/ kiedy i jak wiele/ Gdzie siła/ razy/ Medyk ma powiedzieć śmiele. Czego jeśli nie trafi/ rozkazać nie umie/ Niech nie polega chory na jego rozumie.
O Kapuście. Polewka kapuściana wnątrze rozwięzuję/ Sama przez się kapusta ciasne zachowuje. A jeśli ziesz z polewką pospołu kapusty/ Doznasz w brzuchu biegunów/ i przykrej rozpusty. SZKOŁY SALERNITAŃSKIEJ Część Wtóra.
O Slazu. ODzymiękcenia wnętrzności Malua Rzymianie/ Slazem dla tej przyczyny nazwali Polanie. Ze po moim korzeniu ślazą wilgotności/ Też miesiącom pomocne
Doktorski: ná ktory kto godźi/ Mądrze chorobę znośi/ y zniey wyswobodźi.
O Sporządzeniu Doktorskim Dyety. Co ieść/ iáko przypráwno/ kiedy y iák wiele/ Gdźie śiłá/ rázy/ Medyk ma powiedźieć śmiele. Czego ieśli nie trafi/ roskázáć nie vmie/ Niech nie polega chory ná iego rozumie.
O Kápuśćie. Polewká kápuśćiána wnątrze rozwięzuię/ Sámá przez się kápustá ćiásne záchowuie. A iesli ziesz z polewką pospołu kápusty/ Doznasz w brzuchu biegunow/ y przykrey rospusty. SZKOŁY SALERNITANSKIEY Część Wtora.
O Slazu. ODzymiękcęnia wnętrznośći Malua Rzymiáńie/ Slazem dla tey przyczyny názwáli Polánie. Ze po moim korzeniu ślazą wilgotnośći/ Też mieśiącom pomocne
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: C4
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
by służył chrzest na zawsze wierze, A z obrzezaniem kapłaństwu pacierze. Paść oni tylko, aby przez manowce I niebezpieczne nie błądziły strony, Powinni sobie powierzone owce Dla przypadkowej od wilka ochrony. Ale pomnażać, wstyd, przebóg! niech mija Przeciw naturze straszna sodomija. Lepiej nierównie, że strawią pastyrki Smaczną fortelem okrasą w kapuście Kozłom, nie skopom przyzwoite nyrki, Aniżeli ich pozwolić rozpuście, Żeby się z tego świat chychotał cały, Że pasterz kozłom przejął specjały. Ale cóż mówię? nie byłoby ciężej Tu o papieża w Polsce i zgodliwe Stany, jako chęć do święcenia księży, Gdyby im miano odpinać wstydliwe Albo żeby ich pod tą karą
by służył chrzest na zawsze wierze, A z obrzezaniem kapłaństwu pacierze. Paść oni tylko, aby przez manowce I niebezpieczne nie błądziły strony, Powinni sobie powierzone owce Dla przypadkowej od wilka ochrony. Ale pomnażać, wstyd, przebóg! niech mija Przeciw naturze straszna sodomija. Lepiej nierównie, że strawią pastyrki Smaczną fortelem okrasą w kapuście Kozłom, nie skopom przyzwoite nyrki, Aniżeli ich pozwolić rozpuście, Żeby się z tego świat chychotał cały, Że pasterz kozłom przejął specyjały. Ale cóż mówię? nie byłoby ciężej Tu o papieża w Polszczę i zgodliwe Stany, jako chęć do święcenia księży, Gdyby im miano odpinać wstydliwe Albo żeby ich pod tą karą
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 235
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
motylów białych na listkize spodu wypuszczo- O Ekonomice, mianowicie o Folwarku
nego rodzą się, możesz obronić tym doświadczonym sposobem. Namocz jakiegoszkolwiek nasienia przez noc w soku piołunowym, to nasienie posiej no między kapustę. Albo proch zapalaj w końcu grząd, gdy motyle siadają wtedy, kiedy wiatr mały pociąga, aby dym ten szedł po kapuście. Konopie siane po między kapustą od robactwa prezerwują; kto ma nie wiele, może pognieść robactwo, albo kaczki zapuściwszy wygubić. Drób Folwarczny wychować jest rzecz także przytrudna, i do tego szczęścia potrzeba, jako to kury czasem się nie niosą, albo nie rychło, albo siedzieć nie chcą. Na co rzecz dobra mieć
motylow białych na listkize spodu wypuszczo- O Ekonomice, mianowicie o Folwarku
nego rodzą się, możesz obronić tym doświadczonym sposobem. Namocz iakiegoszkolwiek nasienia przez noc w soku piołunowym, to nasienie posiey no międźy kapustę. Albo proch zapalay w końcu grząd, gdy motyle siadaią wtedy, kiedy wiatr mały pociąga, aby dym ten szedł po kapuście. Konopie siane po między kapustą od robactwa prezerwuią; kto ma nie wiele, może pognieść robactwo, albo kaczki zapuściwszy wygubić. Drob Folwarczny wychować iest rzecz także przytrudna, y do tego szczęścia potrzeba, iako to kury czasem się nie niosą, albo nie rychło, albo siedzieć nie chcą. Na co rzecz dobra mieć
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 401
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, spanie przynosi, paralitykom pomaga wąchana. Szkodzi głowie, rozdyma ją, sny nie spokojne czyni, pamięć wątli, rozum tępy czyni, zbytnie ile surowo zażywana, ludziom suchym szkodzi. Kto się bez nicy obejść może, niech ją wprzód warzy, pierwszą wylać wodę, w drugiej warzyć, dopiero zażyć należy.
O Kapuście tu sciendum że jedna jest kędzierzawa z Włoch, a ta jest modro czerwonego koloru, i ta się nie składa. Na wiele rzeczy pomaga ale tez i szkodży, bo stolce zatwardza, wzrok cmi,grube humory czynią krew melańcholiczną rodzi, pluca obraża, sny niespokojne przynosi. Głowiasta zaś kapusta, u Łacinników Brassica Cumana
, spanie przynosi, paralitykom pomaga wąchana. Szkodzi głowie, rozdyma ią, sny nie spokoyne czyni, pamięć wątli, rozum tępy czyni, zbytnie ile surowo zażywana, ludziom suchym szkodzi. Kto się bez nicy obeyść może, niech ią wprzod warzy, pierwszą wylać wodę, w drugiey warzyć, dopiero záżyć należy.
O Kápuście tu sciendum że iedná iest kędzierzawa z Włoch, á ta iest modro czerwonego koloru, y ta się nie składa. Ná wiele rzeczy pomága ale tez y szkodżi, bo stolce zatwárdza, wzrok cmi,grube humory czynią krew melańcholiczną rodzi, pluca obraża, sny niespokoyne przynosi. Głowiásta zaś kapusta, u Łacinnikow Brassica Cumana
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 437
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
pluca obraża, sny niespokojne przynosi. Głowiasta zaś kapusta, u Łacinników Brassica Cumana albo Capitata pokarm zły ciału daje, krew grubą, czarną, melancholiczną czyni w delikatnych: pracowitym nie szkodzi, iż wodę po niej piją, albo piwo. Wino przy niej sadzone wysycha, w piwnicy kwasnieje; taką mają antypatią! Po kapuście wina się napić szkodzi. Nawet ktoby w kapustę warzącą wlał trochę wina, nie ugotuje się. Sadzona na miejscach gliniastych nie uda się; ale na sprawnych, nawoźnych, na dolinach; okopana bujniej rośnie Palladius. Dynie po wielkopolsku banie, kurbasy, ziemię lubią gnojną. Po płotach rosną duże, a jeśli
pluca obraża, sny niespokoyne przynosi. Głowiásta zaś kapusta, u Łacinnikow Brassica Cumana albo Capitata pokarm zły ciału daie, krew grubą, czarną, melancholiczną czyni w delikatnych: pracowitym nie szkodzi, iż wodę po niey piią, albo piwo. Wino przy niey sadzone wysycha, w piwnicy kwasnieie; taką maią antypatyą! Po kapuście wina się napić szkodzi. Nawet ktoby w kapustę warzącą wlał trochę wina, nie ugotuie się. Sadzona na mieyscach gliniastych nie uda się; ale na sprawnych, nawoźnych, na dolinach; okopana buyniey rośnie Palladius. Dynie po wielkopolsku banie, kurbasy, ziemię lubią gnoyną. Po płotach rosną duże, á iezli
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 437
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, i ciebie coś boli: I ja śpiewam, a rym mój idzie po niewoli. Symich Garlico, ma garlico! I ciebie coś więzi, Że tu siadasz osobno na suchej gałęzi. Siadasz osobno, aż cię chytry lep ułowi: I mnie, nędznicę, pędzi do grobu stan wdowi. Soboń Koźlęta mi w kapuście poczyniły szkody, Szpacy mi pozjadali na trześniach jagody, Wróble proso wypili; tę mam korzyść z tego, Że za Fillidą biegam, a nie dojrzę swego. Symich Cieliczka mi do sadu przez płot przeskakuje I kwiateczki mi depce, i szczepie mi psuje. Cieliczko, nie przeskakuj! I ty Dafnisowi Daj pokój, krasna
, i ciebie coś boli: I ja śpiewam, a rym mój idzie po niewoli. Symich Garlico, ma garlico! I ciebie coś więzi, Że tu siadasz osobno na suchej gałęzi. Siadasz osobno, aż cię chytry lep ułowi: I mnie, nędznicę, pędzi do grobu stan wdowi. Soboń Koźlęta mi w kapuście poczyniły szkody, Szpacy mi pozjadali na trześniach jagody, Wróble proso wypili; tę mam korzyść z tego, Że za Fillidą biegam, a nie dojrzę swego. Symich Cieliczka mi do sadu przez płot przeskakuje I kwiateczki mi depce, i szczepie mi psuje. Cieliczko, nie przeskakuj! I ty Dafnisowi Daj pokój, krasna
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 150
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
z dział już, ale z muszkietów; Przestanie triumfować, jeśli będzie trzeci; Za czwartym, piątym cicho; aż gdy kupa dzieci, Cug synów, córek drugi chodzi w domu rojem, Że mu ani spać, ani jeść dadzą z pokojem, Żal mu, że darmo stracił kilka funtów prochu. Dziś bardziej o kapuście myśli i o grochu: Jeszczeż pół biedy, póki kaszą się odbędą; Lecz skoro do pieczeni obok z ojcem siędą! Wszytkich odziewać, szwaczki, bakałarze chować, Tych do dworu, do wojska drugich wyprawować, Córki stroić, posażyć i sprawiać im gody, Która szpetna, pieniędzmi poprawiać urody, Pięknych trzeba strzec,
z dział już, ale z muszkietów; Przestanie tryumfować, jeśli będzie trzeci; Za czwartym, piątym cicho; aż gdy kupa dzieci, Cug synów, córek drugi chodzi w domu rojem, Że mu ani spać, ani jeść dadzą z pokojem, Żal mu, że darmo stracił kilka funtów prochu. Dziś bardziej o kapuście myśli i o grochu: Jeszczeż pół biedy, póki kaszą się odbędą; Lecz skoro do pieczeni obok z ojcem siędą! Wszytkich odziewać, szwaczki, bakałarze chować, Tych do dworu, do wojska drugich wyprawować, Córki stroić, posażyć i sprawiać im gody, Która szpetna, pieniądzmi poprawiać urody, Pięknych trzeba strzec,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 120
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i figi, Francuz potazie, Duńczyk śledzie i ostrygi; Niemiec szołdrą na zimno, Turczyn żyje ryżem, Moskwa bobrem po wódce palonej z hanyżem, Orda pszonem, Żyd gęsią, odarszy ze skóry, Ślęzak rybą jak wydra — każdy do natury. Polak pieczenią z wołu, zwłaszcza jeśli spaśny, Będzie się kontentował przy kapuście kwaśnej; Bo choć to wszytko, prócz żab, co tamte narody Jada, przecież pieczenia chodzi na stół wprzódy. U starych tak i mężnych bywało Polaków;
Już się dziś jęli żółwi i brzydkich ślimaków — Poczekawszy, imą się żab i ostryg jadać (Inszych plugastw wspominać i grzech o nich gadać), Stąd
i figi, Francuz potazie, Duńczyk śledzie i ostrygi; Niemiec szołdrą na zimno, Turczyn żyje ryżem, Moskwa bobrem po wódce palonej z hanyżem, Orda pszonem, Żyd gęsią, odarszy ze skóry, Ślęzak rybą jak wydra — każdy do natury. Polak pieczenią z wołu, zwłaszcza jeśli spaśny, Będzie się kontentował przy kapuście kwaśnej; Bo choć to wszytko, prócz żab, co tamte narody Jada, przecież pieczenia chodzi na stół wprzódy. U starych tak i mężnych bywało Polaków;
Już się dziś jęli żółwi i brzydkich ślimaków — Poczekawszy, imą się żab i ostryg jadać (Inszych plugastw wspominać i grzech o nich gadać), Stąd
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 371
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mści. B. O Bracie, konfidowaćci wszystkiego nie będę ani należy. A wiesz co? nad dowcipne, uważne, wysokie, roztropne, mądre, i ostróżne, niepodufanie, nic potrzebniejszego, nie pożyteczniejszego Nogowie nie dali śmiertelnemu narodowi Ludzkiemu, a powiedział to nie lada Kawaler Sofocles. T. A to Wmść w kapuście z jesz że Heroica ingenia aperta sunt, et simulationum inimica zawsze. Bohatyr i Totumfacki. Bohatyr i Totumfacki. Bohatyr i Totumfacki. Bohatyr i Totumfacki. Bohatyr i Totumfacki. ROZMOWA DWUDZIESTA. PIĄTA. Pojedynek Bogatyra strasznego z Briariuszem. Olbrzymem. BOHATYR i TOTUMFACKI.
B. JAko Priamus syn Leomedonta Król Troje dla wybornej
mśći. B. O Bráćie, konfidowáćći wszystkiego nie będę áni należy. A wiesz co? nád dowćipne, vważne, wysokie, rostropne, mądre, y ostrożne, niepodufánie, nic potrzebnieyszego, nie pożytecznieyszego Nogowie nie dáli śmiertelnemu narodowi Ludzkiemu, á powiedźiał to nie ledá Káwáler Sophocles. T. A to Wmść w kápuście z iesz że Heroica ingenia aperta sunt, et simulationum inimica záwsze. Bohátyr y Totumfácki. Bohátyr y Totumfácki. Bohátyr y Totumfácki. Bohátyr y Totumfácki. Bohátyr y Totumfácki. ROZMOWA DWVDZIESTA. PIĄTA. Poiedynek Bogátyrá strásznego z Bryáryuszem. Olbrzymem. BOHATYR y TOTVMFACKI.
B. IAko Pryámus syn Leomedontá Krol Troie dla wyborney
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 92
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695