napiły, który kiedy był pijany, już zwyczajnie bywał violentus. Powstał tedy huk. Książę kazał dwunastu dragonii swojej wniść do pokoju, gdzie był stół i pili, i kazał im ognia dać w pułap. Stał wtenczas książę w dworze Iwanowskiego, starosty mińskiego. Kazał tedy książę dragonii swojej dać ognia. Kulami były nabite karabiny, zaraz tedy z pułapu piasek się zaczął sypać, a piec od huku rozwalił się. Weszli dobosze i surmacze jan-
czarscy i węgierscy do pokoju. Zaczęli w bębny bić, trąbić, grać na piszczałkach. Huk, pisk, od piasku kurzawa, dym rozwalonego pieca, hałas pijących i wadzących się podobną do piekła reprezentowały
napiły, który kiedy był pijany, już zwyczajnie bywał violentus. Powstał tedy huk. Książę kazał dwunastu dragonii swojej wniść do pokoju, gdzie był stół i pili, i kazał im ognia dać w pułap. Stał wtenczas książę w dworze Iwanowskiego, starosty mińskiego. Kazał tedy książę dragonii swojej dać ognia. Kulami były nabite karabiny, zaraz tedy z pułapu piasek się zaczął sypać, a piec od huku rozwalił się. Weszli dobosze i surmacze jan-
czarscy i węgierscy do pokoju. Zaczęli w bębny bić, trąbić, grać na piszczałkach. Huk, pisk, od piasku kurzawa, dym rozwalonego pieca, hałas pijących i wadzących się podobną do piekła reprezentowały
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 597
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
były obwieszczone, Że się w pokoju mnożyły, Gruchając, w miłości żyły, Którym jeść i pić dawano, A sługę do nich chowano. To skończywszy, na dół idę, Potym do skarbnicy wnidę; W pierwszym sklepie, minąwszy drzwi, Nakoło wisi po odrzwi Pełno strzelby: są ptasznice, Janczarki i śrutownice; Karabiny, z muszkietami, Włoskimi pistoletami, Są tam, z których możesz strzelić, Wiatrem i kulą postrzelić; Jedne złotem nabijane, Drugie srebrem wybijane. Po stołach perskie złożone Kobierce i ułożone; Na drugich obicia pełno, Wszędzie dostatkiem zupełno, Leżą do pokojów wszelkich, Skarbnica
Tak do mniejszych, jak do wielkich. Multanów
były obwieszczone, Że się w pokoju mnożyły, Gruchając, w miłości żyły, Którym jeść i pić dawano, A sługę do nich chowano. To skończywszy, na dół idę, Potym do skarbnicy wnidę; W pierwszym sklepie, minąwszy drzwi, Nakoło wisi po odrzwi Pełno strzelby: są ptasznice, Janczarki i śrutownice; Karabiny, z muszkietami, Włoskimi pistoletami, Są tam, z których możesz strzelić, Wiatrem i kulą postrzelić; Jedne złotem nabijane, Drugie srebrem wybijane. Po stołach perskie złożone Kobierce i ułożone; Na drugich obicia pełno, Wszędzie dostatkiem zupełno, Leżą do pokojów wszelkich, Skarbnica
Tak do mniejszych, jak do wielkich. Multanów
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 53
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
zaprawdę mówię śmiele, Własne piekło czynią puki Gromią nieprzyjaciół fuki. Są i taczki, tak motyki, Rydle, według polityki, Muszkiety, zbroje, organki Mają swe osobne blanki; Tak łańcuchy, dla obozów
Spinania, w przygodzie wozów, Insze różne instrumenta, Petardy, są ornamenta, Ogniste kule, drabiny, Rozmaite karabiny; Łoża pogotowiu do dział, Z kołami stoją; ich podział Kiedy zechcą, prędko włożą, Kartan-li cały położą; Te są wszystkie okowane, Dobrze sfortyfikowane. O czym oberszter wojenny Zawiaduje, nieodmienny Paweł Grodzicki, dość sławny, W naukach wojennych dawny. Pan hetman to jemu sprawił, Na sejmie wszytko wyprawił
zaprawdę mówię śmiele, Własne piekło czynią puki Gromią nieprzyjaciół fuki. Są i taczki, tak motyki, Rydle, według polityki, Muszkiety, zbroje, organki Mają swe osobne blanki; Tak łańcuchy, dla obozów
Spinania, w przygodzie wozów, Insze różne instrumenta, Petardy, są ornamenta, Ogniste kule, drabiny, Rozmaite karabiny; Łoża pogotowiu do dział, Z kołami stoją; ich podział Kiedy zechcą, prędko włożą, Kartan-li cały położą; Te są wszystkie okowane, Dobrze sfortyfikowane. O czym oberszter wojenny Zawiaduje, nieodmienny Paweł Grodzicki, dość sławny, W naukach wojennych dawny. Pan hetman to jemu sprawił, Na sejmie wszytko wyprawił
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 101
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
mole zjadły, drugie niedawno obsiadły; I z koszul rachować każą, czego i regestr pokażą. Każą mi się rachować z jego rzeczy.
Nie przepomnię strzelby jego; dla obrony zdrowia swego Miał ją; znać, że doświadczona, bo już srodze zaszpecona; - Dlatego i zardzewiała, że mu w rękach nie postała: Karabiny staroświeckie, czyli muskiety niemieckie.
Dlatego ich nie zapomni - o nie kłopot dobrze pomni; Że któregoś do rachunku nie dostało – dość frasunku. Gdzie się podział, nie wiedziałam, więc inszy oddać musiałam. Toż się i w inszych dostało rzeczach, co mu się zwidziało. Hałas był na mnie
mole zjadły, drugie niedawno obsiadły; I z koszul rachować każą, czego i regestr pokażą. Każą mi się rachować z jego rzeczy.
Nie przepomnię strzelby jego; dla obrony zdrowia swego Miał ją; znać, że doświadczona, bo już srodze zaszpecona; - Dlatego i zardzewiała, że mu w rękach nie postała: Karabiny staroświeckie, czyli muskiety niemieckie.
Dlatego ich nie zapomni - o nie kłopot dobrze pomni; Że któregoś do rachunku nie dostało – dość frasunku. Gdzie się podział, nie wiedziałam, więc inszy oddać musiałam. Toż się i w inszych dostało rzeczach, co mu się zwidziało. Hałas był na mnie
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 74
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
przecię w tali gęstej strzelbie i z tak wielkiej gromady ledwo kilka sztuk zwierza na placu zostało; drugie, lubo że z nich niektóre postrzelone, poszły mimo. Nie jest tak bezpieczny i niestraszny cel kopijnik w potkaniu jako zwierz strzelcowi; jeśli tedy na łowiech z dwustu tak mało szkody bywa od strzelby, cóżby te karabiny zbrojnemu na koniu dobrym potykającemu się wadziły, mogłyby w gromadzie którego z konia zrucić albo i konia zabić, a kieby wszystkiej chorągwi nie zniosły i cnego impetu spiesznie nie zahamowały, którym kopijnik nie tylko jazdę ale i spiśnika (jako tego świeże przykłady były w Inflanciech) znosił. I przywtórzyli mi żem prawdę mówił
przecię w tali gęstéj strzelbie i z tak wielkiéj gromady ledwo kilka sztuk zwierza na placu zostało; drugie, lubo że z nich niektóre postrzelone, poszły mimo. Nie jest tak bezpieczny i niestraszny cel kopijnik w potkaniu jako zwiérz strzelcowi; jeśli tedy na łowiech z dwustu tak mało szkody bywa od strzelby, cóżby te karabiny zbrojnemu na koniu dobrym potykającemu się wadziły, mogłyby w gromadzie którego z konia zrucić albo i konia zabić, a kieby wszystkiéj chorągwi nie zniosły i cnego impetu spiesznie nie zahamowały, którym kopijnik nie tylko jezdę ale i spiśnika (jako tego świeże przykłady były w Inflanciech) znosił. I przywtórzyli mi żem prawdę mówił
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 72
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854
buławy polnej, trzeci dragonia jego nadworna w sali przedpokojowej. Zgoła wszystko po królewsku. Gwardia zaś koronna pilnowała ratusza. W dni jednak galowe, kiedy książę chciał mieć ogień żołnierski, przychodziła i gwardia koronna przed jego pałac. Tam huczały, najprzód za zdrowie królewskie, potem innych panów, harmaty i moździerze, toż karabiny, począwszy od obiadu do późnej nocy. Wiarusy nie gniewali się o takie mozoły. Karmiono ich przy tej pracy chlebem i mięsem, chłodzono zmordowanych obficie piwem i oprócz tego każdemu strzelającemu dawano dzienny traktament. Oficjerom zaś komenderującym do ognia — podarunki w zegarkach, tabakierkach albo ładunkach dukatowych.
Co zaś do sądzenia, tym się
buławy polnej, trzeci dragonia jego nadworna w sali przedpokojowej. Zgoła wszystko po królewsku. Gwardia zaś koronna pilnowała ratusza. W dni jednak galowe, kiedy książę chciał mieć ogień żołnierski, przychodziła i gwardia koronna przed jego pałac. Tam huczały, najprzód za zdrowie królewskie, potem innych panów, harmaty i moździerze, toż karabiny, począwszy od obiadu do późnej nocy. Wiarusy nie gniewali się o takie mozoły. Karmiono ich przy tej pracy chlebem i mięsem, chłodzono zmordowanych obficie piwem i oprócz tego każdemu strzelającemu dawano dzienny traktament. Oficjerom zaś komenderującym do ognia — podarunki w zegarkach, tabakierkach albo ładunkach dukatowych.
Co zaś do sądzenia, tym się
Skrót tekstu: KitPam
Strona: 62
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jędrzej Kitowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak