ona Pani/ którą szczęście i dobre dni tak rozpychały/ tak zbytkowała/ i rozpustnie w jedzeniu i piciu żyła/ że się w winie mywała/ a po pełnych beczkach miodu na ogród/ gdzie poziemki rosły/ wylewać kazała/ aby tym słodsze i smaczniejsze były. Lecz potym/ chcąc ją Bóg sobie pozyskać/ takie karanie/ a osobliwie Ubóstwo/ nędzę i biedę na nią przepuścił/ że pierwej wielkie dostatki mając naostatek i biednego pieniążka nie przemogła; Ale jednak Bogu za to karanie dziękowała/ i jawnie wyznawała/ żeby nigdy nie była mogła być zbawiona/ gdyby jej Bóg takim nie był nawiedził karaniem. V.
Piąta Córka/ którą
oná Páni/ ktorą sczęśćie y dobre dni ták rospychały/ tak zbytkowáłá/ y rospustnie w jedzeniu y pićiu żyłá/ że śię w winie mywáłá/ á po pełnych beczkách miodu ná ogrod/ gdźie poźiemki rosły/ wylewáć kazałá/ áby tym słodsze y smácznieysze były. Lecz potym/ chcąc ją Bog sobie pozyskáć/ tákie karáńie/ á osobliwie Ubostwo/ nędzę y biedę ná nię przepuśćił/ że pierwey wielkie dostátki májąc náostátek y biednego pieniążká nie przemogłá; Ale jednák Bogu zá to karánie dźiękowáłá/ y jáwnie wyznawáłá/ żeby nigdy nie byłá mogłá bydź zbáwiona/ gdyby jey Bog tákim nie był náwiedźił karániem. V.
Piąta Corká/ ktorą
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 7.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
sprawiedliwość. Nuż one korbony, Z których dziurawy i nienasycony Wór chcą przy ludzkim srogim uciążeniu Napchać w ciągnieniu.
O jakie płacze, jakie narzekania, Jakie za nimi idą przeklinania, Które samego dosięgają nieba, Że miasto chleba
Łzami ludzkimi napełniają wozy, Którymi swoje taborzą obozy. Skąd też częstokroć przywodzi Bóg na nie Ciężkie karanie.
Drudzy już chłopa dobrze nie obłupią, Za jego zboże wina sobie kupią, Wezmą mu woły, zabiorą mu wszytek Z domu pożytek.
Jeszcze się pastwią mękami rożnymi, Żeby powiedział, gdzie zakopał w ziemi Lubo pieniądze lubo w jamie zboże, Powiedz, nieboże!
A skoro powie, to wszytko zabiorą, Jeszcze nałają
sprawiedliwość. Nuż one korbony, Z ktorych dziurawy i nienasycony Wor chcą przy ludzkim srogim uciążeniu Napchać w ciągnieniu.
O jakie płacze, jakie narzekania, Jakie za nimi idą przeklinania, Ktore samego dosięgają nieba, Że miasto chleba
Łzami ludzkimi napełniają wozy, Ktorymi swoje taborzą obozy. Zkąd też częstokroć przywodzi Bog na nie Ciężkie karanie.
Drudzy już chłopa dobrze nie obłupią, Za jego zboże wina sobie kupią, Wezmą mu woły, zabiorą mu wszytek Z domu pożytek.
Jeszcze się pastwią mękami rożnymi, Żeby powiedział, gdzie zakopał w ziemi Lubo pieniądze lubo w jamie zboże, Powiedz, nieboże!
A skoro powie, to wszytko zabiorą, Jeszcze nałają
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 345
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
nóg Świętego upadli, Święty Kazanie przerwał, i dawszy im napomnienie, a znak Krzyża Świętego na usta ich włożywszy, przy wszytkim ludu ich uzdrowił, i uzdrowionych po tym okrzcił. Prosili oni po Krzcie o pokutę, Święty powiedział: po Krzcie pokuta się nie daje, bo Krzest, nie tylko winę, ale i karanie znosi; otoli; na prośbę ich usilną, kazał im pościć, i naznaczył im nie siedm niedziel jako teraz postu, ale dziewięć, i powiada Długosz że to Polacy przez trzysta niemal lat chowali; i tać to jest Niedziela, co my ją nazywamy Starozapustną, że przodkowie nasi, z-nauki Z.
nog Swiętego upádli, Swięty Kazánie przerwał, i dawszy im napomnienie, á znak Krzyżá Swiętego ná ustá ich włożywszy, przy wszytkim ludu ich uzdrowił, i uzdrowionych po tym okrzćił. Prośili oni po Krzćie o pokutę, Swięty powiedźiał: po Krzćie pokutá się nie dáie, bo Krzest, nie tylko winę, ále i karánie znosi; otoli; ná prośbę ich uśilną, kazał im pośćić, i náznáczył im nie śiedm niedźiel iáko teraz postu, ale dźiewięć, i powiáda Długosz że to Polacy przez trzystá niemal lat chowáli; i táć to iest Niedźielá, co my ią názywamy Stározapustną, że przodkowie náśi, z-náuki S.
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 88
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
z niej nad purpury przezacniejsze wziąwszy paludamentum, Bóstwo swe przyodział: tak matka Samuela/ tak Tobiasz stary młodszego wystawił Tobiasza/ tak ćwiczy i naucza w Przypowieściach Lamuela Króla matka jego: tak Phocilides in Nuthetico poemate naród ludzki. Jest i tacondytia aby strofowali wykraczających/ zmiankuje o tym wybrane Ducha S^o^ naczynie: Jeśli znosicie prawi karanie/ Bóg się wam ofiaruje jako synom/ abowiem któryż jest syn/ któregoby Ociec nie karał. Karz złe i krnąbrne dzieci z młodu Praw: Czyt. i nauki prawidłem tak formuj je/ jako lizaniem szpetne spłodziwszy niedzwiedzica szczenięta foruje/ boć owi nieszczęśliwi są rodzice/ którzy dzieci swe wprzód pieśni czartowskich/
z niey nád purpury przezacnieysze wźiąwszy paludamentum, Bostwo swe przyodźiał: ták mátká Sámuelá/ ták Tobiasz stáry młodszego wystáwił Tobiaszá/ ták ćwiczy y náucza w Przypowieśćiách Lámuelá Krolá mátká iego: ták Phocilides in Nuthetico poemate narod ludzki. Iest y táconditia áby strofowáli wykraczáiących/ zmiánkuie o tym wybráne Duchá S^o^ naczynie: Iesli znosićie práwi karánie/ Bog się wam ofiáruie iáko synom/ ábowiem ktoryż iest syn/ ktoregoby Oćiec nie karał. Karz złe y krnąbrne dźieći z młodu Práw: Czyt. y náuki práwidłem ták formuy ie/ iáko lizániem szpetne spłodźiwszy niedzwiedźicá szczeniętá foruie/ boć owi nieszczęśliwi są rodźice/ ktorzy dzieći swe wprzod pieśni czártowskich/
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 184.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
toż przez nas Komisarzów swoich sanctè utwierdzać raczy. Narodowi wolnemu od Króla wolnie obranego tak długo stronić/ i obrawszy go za głowę adhaerere niechcieć raczcie to osądzić WM. an expediat? Rozumiem/ że czasu sposobniejszego niemasz do uspokojenia i ukontentowania Wojska nad ten/ który nam Bóg łaskawy jeszcze podaje. Za wielkie to karanie od Boga rzeczono jednemu narodowi: Quaeretis me, et non invenietis, gdy możemy ratować Ojczyznę niechcemy/ i tracimy tak miłego pożądanego pokoju pogodę/ strzeż Boże/ będziemy chcieli ratować/ a nie będziemy mogli/ zabrniemy tak/ że wybrnąć będzie trudno/ a tak propter malum nolle, perdemus bonum posse. Jako nie
toż przez nas Komisarzow swoich sanctè utwierdzáć raczy. Narodowi wolnemu od Krolá wolnie obránego ták długo stronić/ i obrawszy go zá głowę adhaerere niechcieć ráczćie to osądźić WM. an expediat? Rozumiem/ że czásu sposobnieyszego niemasz do uspokoienia i ukontentowania Woyská nád ten/ ktory nam Bog łaskawy ieszcze podaie. Zá wielkie to káránie od Bogá rzeczono iednemu narodowi: Quaeretis me, et non invenietis, gdy możemy rátowáć Oyczyznę niechcemy/ i tráćimy ták miłego pożądánego pokoiu pogodę/ strzeż Boże/ będźiemy chćieli rátowáć/ á nie będźiemy mogli/ zábrniemy ták/ że wybrnąć będźie trudno/ á ták propter malum nolle, perdemus bonum posse. Iako nie
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 36
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
jeśli Mogą być tego wolni, którzy tu odnieśli:
LVI.
Że potrzeba, aby tak piękną naleziono Pannę, jako ta była, co ją udawiono; Którą na brzegu morskiem mają Proteowi Ofiarować, jeśli chcą uść jego gniewowi. Jeśli mu się spodoba, że na niej przestanie, Weźmie ją i oddali od nich to karanie; Jeśli nie, niechaj drugiej i trzeciej szukają, Tak pięknej i tak długo, aż go ubłagają.
LVII.
Tak się począł ten twardy los między wszytkiemi, Które beły z twarzami co najpiękniejszemi, Że na każdy dzień jednę Proteowi niosą, Aż go tą, która mu się spodoba, przeproszą. Pierwsza, druga
jeśli Mogą być tego wolni, którzy tu odnieśli:
LVI.
Że potrzeba, aby tak piękną naleziono Pannę, jako ta była, co ją udawiono; Którą na brzegu morskiem mają Proteowi Ofiarować, jeśli chcą uść jego gniewowi. Jeśli mu się spodoba, że na niej przestanie, Weźmie ją i oddali od nich to karanie; Jeśli nie, niechaj drugiej i trzeciej szukają, Tak pięknej i tak długo, aż go ubłagają.
LVII.
Tak się począł ten twardy los między wszytkiemi, Które beły z twarzami co najpiękniejszemi, Że na każdy dzień jednę Proteowi niosą, Aż go tą, która mu się spodoba, przeproszą. Pierwsza, druga
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 161
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
robotnicy, Żeby godna miała być Olimpiej ciała, Choćby ją własną ręką Minerwa utkała; Tak się w niej beły wszytkie zebrały piękności, Że w niej nie było żadnej niedoskonałości.
LXXVI.
Dla wielu przyczyn Orland barzo się radował, Że się król Olimpiej w on czas rozmiłował; Bo okrom, że Biren miał wziąć słuszne karanie, O czem pilno obiecał król czynić staranie, I sam się mógł ciężkiego ciężaru pozbawić, Dla Olimpiej się tam dłuższy czas zabawić, Który nie dla niej, ale przybeł w tamtę stronę Swej miłej, jeśliby tam beła, na obronę.
LXXVII.
Że tam w on czas nie była, prędko się dowiedział;
robotnicy, Żeby godna miała być Olimpiej ciała, Choćby ją własną ręką Minerwa utkała; Tak się w niej beły wszytkie zebrały piękności, Że w niej nie było żadnej niedoskonałości.
LXXVI.
Dla wielu przyczyn Orland barzo się radował, Że się król Olimpiej w on czas rozmiłował; Bo okrom, że Biren miał wziąć słuszne karanie, O czem pilno obiecał król czynić staranie, I sam się mógł ciężkiego ciężaru pozbawić, Dla Olimpiej się tam dłuższy czas zabawić, Który nie dla niej, ale przybeł w tamtę stronę Swej miłej, jeśliby tam beła, na obronę.
LXXVII.
Że tam w on czas nie była, prętko się dowiedział;
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 245
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, od kogo tam beła zawiedziona; Teraz idąc do rzeczy, tak mówię, że ona Po niejednem głębokiem westchnieniu ze łzami, Częstem rozerwanemi łykaniem słowami, Jako nakrócej mogła, wszytko powiadała I Orlandowi swoje żale wykładała:
III.
„Wiem, o zacny rycerzu, że mi się dostanie I za tę moję mowę odniosę karanie, Bo ta tak, jako zwykła, o naszej rozmowie Wszytko temu, co mię tu zamyka, wypowie; Ale niech będzie, co chce: choć znacznem kłopotem, Choć tego naostatek przypłacę żywotem, Wszytkoć powiem prawdziwie z początku, bo czego Mam się krom śmierci, nędzna, spodziewać od niego?
IV.
, od kogo tam beła zawiedziona; Teraz idąc do rzeczy, tak mówię, że ona Po niejednem głębokiem westchnieniu ze łzami, Częstem rozerwanemi łykaniem słowami, Jako nakrócej mogła, wszytko powiadała I Orlandowi swoje żale wykładała:
III.
„Wiem, o zacny rycerzu, że mi się dostanie I za tę moję mowę odniosę karanie, Bo ta tak, jako zwykła, o naszej rozmowie Wszytko temu, co mię tu zamyka, wypowie; Ale niech będzie, co chce: choć znacznem kłopotem, Choć tego naostatek przypłacę żywotem, Wszytkoć powiem prawdziwie z początku, bo czego Mam się krom śmierci, nędzna, spodziewać od niego?
IV.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 274
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
czyn, przeciw Prawu to. Potym karanie Ciuiũ Rzeczposp: Królom wyjęła zrąk, a dała Trybunałom.
Iustitia Dystrybutiwa, to jest godności, i nagród rozdawanie między Szlachtę, Ojczyzny Synów, i dobrze zasłużonych, powiedzona jest Królom aby pamiętali, że im samym należy sława, dobrze czynić Poddanym swoim, a ostrość i karanie od dobroci Panów oddalone, do samych ma należeć Urzędów, iże pod prerogatiwą godności Królewskiej Ojcowska ku Poddanym zawiera się miłość. Szczęśliwy Pan, szczęśliwe Państwo, gdzie Pana z Poddanemi, tę Panom spokojność życia, nieśmiertelność sławy, pragnienie w Poddanych wzbudzające, i Rzeczposp: wieczną czyniące wiążą vincula! Nieszczęśliwe te, gdzie więcej
czyn, przećiw Práwu to. Potym karánie Ciuiũ Rzeczposp: Krolom wyięłá zrąk, á dáłá Trybunałom.
Iustitia Distributiwá, to iest godnośći, y nagrod rozdawánie między Szláchtę, Oyczyzny Synow, y dobrze zásłużonych, powiedzona iest Krolom áby pámiętáli, że im sámym należy sławá, dobrze czynić Poddánym swoim, á ostrość y karánie od dobroći Pánow oddalone, do sámych ma należeć Vrzędow, iże pod prerogátiwą godnośći Krolewskiey Oycowska ku Poddánym záwiera się miłość. Szczęśliwy Pan, szczęśliwe Páństwo, gdźie Páná z Poddánemi, tę Pánom spokoyność żyćia, nieśmiertelność sławy, prágnienie w Poddánych wzbudzáiące, y Rzeczposp: wieczną czyniące wiążą vincula! Nieszczęśliwe te, gdźie więcey
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 66
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
jaki niemały precz wyjachał. Dano mi o tym znać: to jest jako o Proposicjej tak niezbożnie przeciwko mnie uczynionej, jako też i o tych kondycjach. Porachowawszy się tedy z sobą, żem na to niezarobił, abym się sam moim od Urzędów cnotliwie zawiadowanych ustąpieniem, winnym uczyniwszy, i winę uznawszy jako karanie jakie miał przyjąć, a zrozumiawszy że chociażbym był i to uczynił, postaremu i tak nienasyciłbym jadu uwziętej przeciwko mnie złości. Przestrzeżony i otym , że te wszytkie na zwłokę dzieją się traktaty, abym tym snadniej mógł być oprymowany, wiedząc na ostatek oczywiście, jako umyślnie zguby, i
iáki niemáły precz wyiáchał. Dano mi o tym znáć: to iest iáko o Proposicyey ták niezbożnie przećiwko mnie vczynioney, iáko też y o tych conditiách. Poráchowawszy się tedy z sobą, żem ná to niezárobił, ábym się sam moim od Vrzędow cnotliwie záwiádowánych vstąpieniem, winnym vczyniwszy, y winę vznawszy iáko karánie iákie miał przyiąć, á zrozumiawszy że choćiażbym był y to vczynił, postáremu y ták nienásyćiłbym iádu uwźiętey przećiwko mnie złośći. Przestrzeżony y otym , że te wszytkie ná zwłokę dźieią się traktaty, ábym tym snádniey mogł bydź opprymowány, wiedząc ná ostátek oczywiśćie, iáko vmyślnie zguby, y
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 145
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666