sobą. Mój drogi Mazurze, Nie chcę kołacza, nie chcę twej szołdry w purpurze. Niechaj was tu Pan Bóg ma i z święconym jajem, I z takim nabożeństwem, nowym obyczajem. 348 (F). ALTERNATA
Że ręce w nocy kradły, zadek biją we dnie, Nie dziw: wina na przodku, karanie poślednie. Siedzi też na weselu za to między swaty, Ręce krają; kwituję z takiej alternaty. 349 (N). CHŁOPIEC
Wziąłem dziecię szlacheckie, żeby przy posłudze Miał ćwiczenie. Ledwie był raz czy dwa w kańczudze (Bez tego żadną miarą nie mogą róść młodzi), Aż on do pana ojca przed
sobą. Mój drogi Mazurze, Nie chcę kołacza, nie chcę twej szołdry w purpurze. Niechaj was tu Pan Bóg ma i z święconym jajem, I z takim nabożeństwem, nowym obyczajem. 348 (F). ALTERNATA
Że ręce w nocy kradły, zadek biją we dnie, Nie dziw: wina na przodku, karanie poślednie. Siedzi też na weselu za to między swaty, Ręce krają; kwituję z takiej alternaty. 349 (N). CHŁOPIEC
Wziąłem dziecię szlacheckie, żeby przy posłudze Miał ćwiczenie. Ledwie był raz czy dwa w kańczudze (Bez tego żadną miarą nie mogą róść młodzi), Aż on do pana ojca przed
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 148
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się śniło, Że na śmierć siedzi i zwątpi o życiu W ciemnej katuszy i smętnym pobyciu.
Ale to snadź my, cośmy się palili Dymnym wzdychaniem, ten rękaw skopcili, I stąd się to stał, a nie zwykłym czynem, Koleński rękaw serc naszych kominem. DO IGŁY
Jakoż cię zaraz, bezrozumna igło, Karanie z nieba lotne nie przyścigło,
Żeś śmiała palce tak udatne zranić, Którym tokarnia nie może przyganić, Które wyroki szczęścia mego przędą, Gdy mi przyrzeką w rękę, że me będą. Nie wiesz, że ona, chociażeś to z stali, Łacno cię swoich oczu ogniem spali? Nie wiesz, że to
się śniło, Że na śmierć siedzi i zwątpi o życiu W ciemnej katuszy i smętnym pobyciu.
Ale to snadź my, cośmy się palili Dymnym wzdychaniem, ten rękaw skopcili, I stąd się to stał, a nie zwykłym czynem, Koleński rękaw serc naszych kominem. DO IGŁY
Jakoż cię zaraz, bezrozumna igło, Karanie z nieba lotne nie przyścigło,
Żeś śmiała palce tak udatne zranić, Którym tokarnia nie może przyganić, Które wyroki szczęścia mego przędą, Gdy mi przyrzeką w rękę, że me będą. Nie wiesz, że ona, chociażeś to z stali, Łacno cię swoich oczu ogniem spali? Nie wiesz, że to
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 44
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, w własnym i nieprzyjacielu, Czemuż mię nie ma ratować i czemu Ma być skurczona przeciw mnie samemu? Lepiej ja sobie, i tym cieszę duszę, Znając Twe skłonne przyrodzenie, tuszę. Wielką-ć, zaprawdę, krzywdę, Boże, czyni, Kto Cię o srogość i surowość wini: Chromy jest Twój gniew, karanie leniwe I kiedy się w wór oblecze Niniwe, Skłama i Jonasz, a piorun rzucony W biegu odwraca skrucha w insze strony. Twoja to rozkosz i pocieszne dzieła Odpuszczać siła, gdzie zgrzeszono siła; Odpuścze i mnie i racz, przejednany, Wygasić ogień upartej kwartany, Ale najprzedniej przez moc Twojej ręki Zachowaj wiecznie pałającej męki
, w własnym i nieprzyjacielu, Czemuż mię nie ma ratować i czemu Ma być skurczona przeciw mnie samemu? Lepiej ja sobie, i tym cieszę duszę, Znając Twe skłonne przyrodzenie, tuszę. Wielką-ć, zaprawdę, krzywdę, Boże, czyni, Kto Cię o srogość i surowość wini: Chromy jest Twój gniew, karanie leniwe I kiedy się w wór oblecze Niniwe, Skłama i Jonasz, a piorun rzucony W biegu odwraca skrucha w insze strony. Twoja to rozkosz i pocieszne dzieła Odpuszczać siła, gdzie zgrzeszono siła; Odpuśćże i mnie i racz, przejednany, Wygasić ogień upartej kwartany, Ale najprzedniej przez moc Twojej ręki Zachowaj wiecznie pałającej męki
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 227
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, żem cię, chociaś była skałą, Nad bogi ważył powolnością stałą; Tyś winna, żeś mi nie więcej otuchy W służbie mej dała jako kamień głuchy. Jam stały w służbie, a tyś w gniewie była, Jam nazbyt kochał, tyś nazbyt gardziła; Teraz nas równe karanie stąd czeka, Nie tam, gdzie kundel o trzech głowach szczeka, Nie tam, gdzie Charon wozi dusze siwy, Nie tam, gdzie chwyta jabłka Tantal chciwy, Nie tam, gdzie zastęp mar Plutona chwali, Ale gdzie serca sam Kupido pali. Tam za to, żeśmy dopełnili złości, Ty w ogniu gniewu
, żem cię, chociaś była skałą, Nad bogi ważył powolnością stałą; Tyś winna, żeś mi nie więcej otuchy W służbie mej dała jako kamień głuchy. Jam stały w służbie, a tyś w gniewie była, Jam nazbyt kochał, tyś nazbyt gardziła; Teraz nas równe karanie stąd czeka, Nie tam, gdzie kundel o trzech głowach szczeka, Nie tam, gdzie Charon wozi dusze siwy, Nie tam, gdzie chwyta jabłka Tantal chciwy, Nie tam, gdzie zastęp mar Plutona chwali, Ale gdzie serca sam Kupido pali. Tam za to, żeśmy dopełnili złości, Ty w ogniu gniewu
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 248
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
niewinnemu, a z pożytkiem Rzeczypospolitej, bo tam kiedyby się wszytka Szlachta Koronna, i wszytkie Rzeczypospolitej Stany zgromadziły, musiałoby się wszytko odkryć, co się teraz tai, pokazałaby się cnota i niecnota, i wyszłyby na theatrum, tej Sceny autorowie, naleźliby się tych rozruchów wynależcy, a zatym pzyszłoby karanie winnym, sława i wdzięczność dobrze zasłużonym.
Na przeszłym Sejmie, kiedy Rzeczpospolita, wywróconą w Sądzie Pana Marszałka sprawiedliwość i Wolność podzwignąć, przez cassacją Actorum tegoż Sejmu (jako słuszna) chciała, jak wielkie były hałasy! aż na koniec Sejm zerwany, a za tym ruina Rzeczypospolitej nie tylko w Dobrach ale i w
niewinnemu, á z pożytkiem Rzeczypospolitey, bo tám kiedyby się wszytká Szláchtá Koronna, y wszytkie Rzeczypospolitey Stany zgromádźiły, muśiáłoby się wszytko odkryć, co się teraz tái, pokazáłáby się cnotá y niecnotá, y wyszłyby ná theatrum, tey Sceny authorowie, náleźliby się tych rozruchow wynáleżcy, á zátym pzyszłoby karánie winnym, sławá y wdzięcznośc dobrze zásłużonym.
Ná przeszłym Seymie, kiedy Rzeczpospolita, wywroconą w Sądźie Páná Márszáłká spráwiedliwość y Wolność podzwignąć, przez cassátią Actorum tegoż Seymu (iáko słuszna) chciáłá, iák wielkie były háłásy! áż ná koniec Seym zerwány, á zá tym ruiná Rzeczypospolitey nie tylko w Dobrách ále y w
Skrót tekstu: PersOb
Strona: 60
Tytuł:
Perspektywa na objaśnienie niewinności
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
zły namiętnościom z rozważenia i częstej pamięci na piekło mieć możemy/ im ostrzejszy nad inne jest ten ostatni hak/ na który niechybnie grzechy człowieka nawodzą/ i naciągają. Luc: 12. Timete eum qui postquam occiderit, habet potestatem mittere in gehennam. Ita dico vobis hunc timete . Mówi Pan. 2. Dwojakie karanie w tym to mąk piekielnych kieracie potepieni cierpią. Jedno się nazywa Paena damni z utraty i szkody/ drugie paena sensûs, karanie/ ciężkiego czucia i mąk nieznosnych/ nie wycierpianych. Pierwsze karanie wiecznej niepowetowanej szkody/ nazywa Tomasz Z. karaniem niskończonym; bo przez nie/ potępiony dobro nieskończone/ Boga nieskończonego/ na wieki
złý námiętnośćiom z rozwáżeniá y częstey pámięći ná piekło mieć możemy/ im ostrzeyszy nád inne iest ten ostatni hak/ ná ktory niechybnie grzechy człowieká náwodzą/ y náćiągaią. Luc: 12. Timete eum qui postquam occiderit, habet potestatem mittere in gehennam. Ita dico vobis hunc timete . Mowi Pan. 2. Dwoiákie karánie w tym to mąk piekielnych kieraćie potepieni ćierpią. Iedno się nazywa Paena damni z utraty y szkody/ drugie paena sensûs, karánie/ ćieszkiego czućiá y mąk nieznosnych/ nie wyćierpiánych. Pierwsze karánie wieczney niepowetowaney szkody/ názywa Tomasz S. karániem niskończonym; bo przez nie/ potępiony dobro nieskończone/ Bogá nieskończonego/ ná wieki
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 155
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
rzeczon mocny/ jedno kto mądry. Cnota bez mądrości pusta jest. Łakomy gdy zysku nie ma/ wnet szkodę cierpi. Zona dobra radaby za męża swego i gardło dała. Tak zaś zła radaby go jako narychlej umorzyła: przetoż z żoną jednemu jest rozkosz a bezpieczne życie: drugiemu lepak lament i wieczne karanie. Zona mądra rozumem sobie męża obiera/ a nie okiem: ale błaźniwa pięknego mieć sobie żąda. Sokrates gdy miał umrzeć/ takie było jego ostatnie polecenie ku Bogu: Stworzycielu wszech dusz i mądrości/ tobie duszę swą polecam. Księgi Pierwsze.
PLATO Mędrzec Ateński/ uczeń Sokratesów który przed tym zwan był Arystonem/ a
rzecżon mocny/ iedno kto mądry. Cnotá bez mądrośći pusta iest. Lákomy gdy zysku nie ma/ wnet szkodę ćierpi. Zoná dobra rádáby zá mężá swego y gárdło dáłá. Ták záś zła rádáby go iáko narychley vmorzyłá: przetoż z żoną iednemu iest roskosz á bespiecżne żyćie: drugiemu lepak láment y wiecżne karánie. Zoná mądra rozumem sobie mężá obiera/ á nie okiem: ále błaźniwa pięknego mieć sobie żąda. Sokrátes gdy miał vmrzeć/ tákie było iego ostátnie polecenie ku Bogu: Stworzyćielu wszech dusz y mądrośći/ tobie duszę swą polecam. Kśięgi Pierwsze.
PLATO Mędrzec Atheński/ vcżeń Sokrátesow ktory przed tym zwan był Aristonem/ á
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 11
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
człowiek nie był okłaman/ też aby nie mniemał się być dobrym/ nie będąc nim. Jako niemocny póki żyw jest zawżdy lekarstwa patrzy/ żeby ku zdrowiu przyszedł/ ku któremu doskonale przyjść nie może.
Seneka Kordubeński Mędrzec mąż uczóny/ przedtym zwany Lucius Anneus. Te nauki niektóre z Ksiąg jego wybrano. Nauka i karanie czyni dobre obyczaje/ a wyrozumieć sobie dobrze każdy kto się uczy. Bo dobra zwykłość to precz wyżenie co zła nabrała. Wiele ich którzy są żywota rozdzielnego/ śmierć nie pewna zrówna/ przetoż każdy dzień jakoby poślednie zrządzenie być ma. Łakomstwo starego morskiemu dziwu jest podobne. Pokoj z ludźmi/ a z grzechami
cżłowiek nie był okłáman/ też áby nie mniemał się być dobrym/ nie będąc nim. Iáko niemocny poki żyw iest záwżdy lekárstwá pátrzy/ żeby ku zdrowiu przyszedł/ ku ktoremu doskonále przyiść nie może.
SENECA Kordubeński Mędrzec mąż vcżóny/ przedtym zwány Lucius Anneus. Te náuki niektore z Kśiąg iego wybrano. Náuká y karánie cżyni dobre obycżáie/ á wyrozumieć sobie dobrze káżdy kto się vcży. Bo dobra zwykłość to precż wyżenie co zła nábráłá. Wiele ich ktorzy są żywotá rozdźielnego/ śmierć nie pewna zrowna/ przetoż káżdy dźień iákoby poślednie zrządzenie być ma. Lákomstwo stárego morskiemu dźiwu iest podobne. Pokoy z ludźmi/ á z grzechámi
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 81
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
była/ a żadnemu nie szkodziła. Też aby swoboda więtsza niż moc nie była. Co komu przynależy tym jemu odpłacać jest grunt sprawiedliwości. Nic iście nie jest poczciwie jeśli niesprawiedliwie. Ze wszego towarzystwa żadnego droższego niemasz/ żadnego trwalszego a pewniejszego/ jedno gdy mężowie dobrzy jednostajnych obyczajów towarzystwem spojeni bywają. Wszelkie napominanie abo karanie ma beż swaru być/ ani też temu k woli który karze albo się mści/ ale ku spolnemu pożytkowi ono przywodzono ma być/ przetoż się warować mamy/ aby nie było więtsze karanie/ niżli przewinienie/ a tak jest gniew zapowiedziany/ a zwłaszcza przy karaniu. Ci ku prawu godni są/ którzy nie z
byłá/ á żadnemu nie szkodźiłá. Też áby swobodá więtsza niż moc nie byłá. Co komu przynależy tym iemu odpłácáć iest grunt spráwiedliwośći. Nic iśćie nie iest pocżćiwie ieśli niespráwiedliwie. Ze wszego towárzystwá żadnego droższego niemász/ żadnego trwálszego á pewnieyszego/ iedno gdy mężowie dobrzy iednostáynych obycżáiow towárzystwem spoieni bywáią. Wszelkie nápominánie ábo karánie ma beż swaru być/ áni też temu k woli ktory karze álbo się mśći/ ále ku spolnemu pożytkowi ono przywodzono ma być/ przetoż się wárowáć mamy/ áby nie było więtsze karánie/ niżli przewinienie/ á ták iest gniew zápowiedźiány/ á zwłaszcżá przy karániu. Ci ku práwu godni są/ ktorzy nie z
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 121
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
kometę grozi, więc i chce abyśmy się go lękali: niemoże bowiem Bóg chcieć wszystkich do pokuty pobudzić; za razem albo niechcieć, aby ta pobudka ich poruszyła, albo nie mieć intencyj ukarać wszystkich, gdy grozi wszystkim.
Pokuta, rzeczesz, od niektórych odwraca karanie: pozwalam, (byle nie to karanie, którym kometa grozi, gdyż żadnym nie grozi) oraz pytam się: kometa, która przed kleską Polaków i Węgrów pod Warną, ukazała się, groziłaż ona wszystkim nieszczęściem tak Węgrom, Polakom, jako też i Turkom? Jeżeli wszystkim, jako mówisz, czemuż Turcy zwyciężyli, a Polacy i Węgrzy klęskę odnieśli?
kometę grozi, więc y chce abyśmy się go lękali: niemoże bowiem Bog chcieć wszystkich do pokuty pobudzić; za razem albo niechcieć, aby ta pobudka ich poruszyła, albo nie mieć intencyi ukarać wszystkich, gdy grozi wszystkim.
Pokuta, rzeczesz, od niektorych odwraca karanie: pozwalam, (byle nie to karanie, ktorym kometa grozi, gdyż żadnym nie grozi) oraz pytam się: kometa, ktora przed kleską Polakow y Węgrow pod Warną, ukazała się, groziłaż ona wszystkim niesczęściem tak Węgrom, Polakom, iako też y Turkom? Jeżeli wszystkim, iako mowisz, czemuż Turcy zwyciężyli, a Polacy y Węgrzy klęskę odnieśli?
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 234
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770