tak pilnej nie będzie chciał drodze, Ile nieznajomego dotąd sobie człeka? Tymczasem chłopiec wróci i powie, że czeka. Tymczasem się też słudzy od chłopa dowiedzą, Że i owsa dostanie, konie obrok zjedzą, Że i piwa od Żyda, wody z dworskiej studnie Przyniosą; możemy tu odprawić południe. Jest wino, w karawanie kapłon i pieczenia. „Niech się — rzekę — zakrzątnie kucharz do jedzenia. Miejcie się wy tu dobrze, a ja w słowie stawię; Na koniu tam dojadę, długo nie zabawię.” Zsiędę zatem do ganku i wchodzę do sieni, Aż ten pan cześnik ze drzwi: cera mu się zmieni, Wita mię
tak pilnej nie będzie chciał drodze, Ile nieznajomego dotąd sobie człeka? Tymczasem chłopiec wróci i powie, że czeka. Tymczasem się też słudzy od chłopa dowiedzą, Że i owsa dostanie, konie obrok zjedzą, Że i piwa od Żyda, wody z dworskiej studnie Przyniosą; możemy tu odprawić południe. Jest wino, w karawanie kapłon i pieczenia. „Niech się — rzekę — zakrzątnie kucharz do jedzenia. Miejcie się wy tu dobrze, a ja w słowie stawię; Na koniu tam dojadę, długo nie zabawię.” Zsiędę zatem do ganku i wchodzę do sieni, Aż ten pan cześnik ze drzwi: cera mu się zmieni, Wita mię
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 599
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wmci na Galacz wzięli ojcowie Franciszkanie; a gdy już; był na woli dziad wmci, kazał Włodkowi, aby nałożył z Franciszkanami o ciało nieboszczyka księcia Koreckiego, ażeby je w wóz włożył i do Polski wywiózł. Przyłożono je namiotami, kobiercami w wozie, co ich w Stambule nakupiono, pod imieniem Ormianów polskich wywieziono w karawanie. Turcy postrzegli tego, że ciało Koreckiego wzięto, odnieśli to Hussejnowi; on uśmiechnąwszy się, rzekł: „Wszak on z nami i żywy niechciał mieszkać, (bo będąc przedtem w temże tam więzieniu, uciekł był stamtąd) niech i po śmierci trup jego tu nieleży.”
Pan poseł puścił się
wmci na Galacz wzięli ojcowie Franciszkanie; a gdy już; był na woli dziad wmci, kazał Włodkowi, aby nałożył z Franciszkanami o ciało nieboszczyka księcia Koreckiego, ażeby je w wóz włożył i do Polski wywiózł. Przyłożono je namiotami, kobiercami w wozie, co ich w Stambule nakupiono, pod imieniem Ormianów polskich wywieziono w karawanie. Turcy postrzegli tego, że ciało Koreckiego wzięto, odnieśli to Hussejnowi; on uśmiechnąwszy się, rzekł: „Wszak on z nami i żywy niechciał mieszkać, (bo będąc przedtém w témże tam więzieniu, uciekł był stamtąd) niech i po śmierci trup jego tu nieleży.”
Pan poseł puścił się
Skrót tekstu: KoniecZRod
Strona: 176
Tytuł:
Rodowód
Autor:
Zygmunt Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
Bogiem żywym. POWIEŚĆ XV.
Jednego czasu pod Angurią rozbójnicy wielki karawan rozbiwszy, skarby i dostatki niemałe pobrali. Kupcy niebożęta, narzekając z płaczem, przez Imię Boże i prorockie prosili. Nic nie pomogło.
Złodzieja, który już w swej nie korzysta duszy, Bynajmniej płacz i szkoda kupiecka nie ruszy.
W tymże karawanie powiedają był Lokman prorok. Temu z kupców jeden rzekł: — „Rzecz im co usty swemi jako najlepiej rozumiesz, acz wżdy rąk swoich powściągną od tak wielkiego łupu.”
Odpowiedział: — „Bożeby się pożal słowa dobrego do tak złych ludzi.”
Żelaza, w które się rdza potężna zamnoży, Bez wielkiej
Bogiem żywym. POWIEŚĆ XV.
Jednego czasu pod Anguryą rozbójnicy wielki karawan rozbiwszy, skarby i dostatki niemałe pobrali. Kupcy niebożęta, narzekając z płaczem, przez Imię Boże i prorockie prosili. Nic nie pomogło.
Złodzieja, który już w swéj nie korzysta duszy, Bynajmniéj płacz i szkoda kupiecka nie ruszy.
W tymże karawanie powiedają był Lokman prorok. Temu z kupców jeden rzekł: — „Rzecz im co usty swemi jako najlepiéj rozumiesz, acz wżdy rąk swoich powściągną od tak wielkiego łupu.”
Odpowiedział: — „Bożeby się pożal słowa dobrego do tak złych ludzi.”
Żelaza, w które się rdza potężna zamnoży, Bez wielkiéj
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 91
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
”
Jeśli cię jeszcze kiedy myśl po świecie wodzi, Z małym zyskiem w zakonie mieszkać ci przychodzi. A choć leżysz nad skarbem, siedzisz na urzędzie, Gospodarstwem i handlem sławny jesteś wszędzie, Kiedy przed Bogiem chodzisz w cnocie i pokorze, To zakonnikiem jesteś i mieszkasz w klasztorze. POWIEŚĆ XXII.
Pamiętam jednej nocy w karawanie będąc, całą noc idąc, aż prawie na świcie pod jednym gajem stanąwszy, towarzysz nasz, który w onymże karawanie z nami był, nic prawie nie odpocząwszy, głosem wielkim krzyknąwszy, w fujarę zagrał, i zaraz w drogę się puścił. Potem gdym się z nim zszedł, pytałem: — „
”
Jeśli cię jeszcze kiedy myśl po świecie wodzi, Z małym zyskiem w zakonie mieszkać ci przychodzi. A choć leżysz nad skarbem, siedzisz na urzędzie, Gospodarstwem i handlem sławny jesteś wszędzie, Kiedy przed Bogiem chodzisz w cnocie i pokorze, To zakonnikiem jesteś i mieszkasz w klasztorze. POWIEŚĆ XXII.
Pamiętam jednéj nocy w karawanie będąc, całą noc idąc, aż prawie na świcie pod jednym gajem stanąwszy, towarzysz nasz, który w onymże karawanie z nami był, nic prawie nie odpocząwszy, głosem wielkim krzyknąwszy, w fujarę zagrał, i zaraz w drogę się puścił. Potém gdym się z nim zszedł, pytałem: — „
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 98
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
skarbem, siedzisz na urzędzie, Gospodarstwem i handlem sławny jesteś wszędzie, Kiedy przed Bogiem chodzisz w cnocie i pokorze, To zakonnikiem jesteś i mieszkasz w klasztorze. POWIEŚĆ XXII.
Pamiętam jednej nocy w karawanie będąc, całą noc idąc, aż prawie na świcie pod jednym gajem stanąwszy, towarzysz nasz, który w onymże karawanie z nami był, nic prawie nie odpocząwszy, głosem wielkim krzyknąwszy, w fujarę zagrał, i zaraz w drogę się puścił. Potem gdym się z nim zszedł, pytałem: — „Co-ć się było stało?”
Odpowiedział mi: — „Usłyszałem słowiki na drzewiech krzycząc, kuropatwy w polu
skarbem, siedzisz na urzędzie, Gospodarstwem i handlem sławny jesteś wszędzie, Kiedy przed Bogiem chodzisz w cnocie i pokorze, To zakonnikiem jesteś i mieszkasz w klasztorze. POWIEŚĆ XXII.
Pamiętam jednéj nocy w karawanie będąc, całą noc idąc, aż prawie na świcie pod jednym gajem stanąwszy, towarzysz nasz, który w onymże karawanie z nami był, nic prawie nie odpocząwszy, głosem wielkim krzyknąwszy, w fujarę zagrał, i zaraz w drogę się puścił. Potém gdym się z nim zszedł, pytałem: — „Co-ć się było stało?”
Odpowiedział mi: — „Usłyszałem słowiki na drzewiech krzycząc, kuropatwy w polu
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 99
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
przygodę powiedział. Królewicz użałowawszy się, do miasta onego, gdzie ociec jego mieszkał, dawszy mu wszelaki dostatek, odesłał. Ociec go obaczywszy, z radości ni ocz nie pytał. Ale powolej, gdy one wszytkie swoje przypadki, o przewoźniku i jego fortelu, o studni, u której był pobity i poraniony, o karawanie i o zostaniu w piaszczystym polu, rozpowiedział, rzekł mu ociec: — „Synu, czym ja tobie nie powiedał, że podróżnym być a nic nie mieć niedobrze, gdyż choćbyś siłę miał najwiętszą, nic ci nie pomoże, i ręka twoja, która jest jako lwia stopa, ni zacz, jako
przygodę powiedział. Królewicz użałowawszy się, do miasta onego, gdzie ociec jego mieszkał, dawszy mu wszelaki dostatek, odesłał. Ociec go obaczywszy, z radości ni ocz nie pytał. Ale powoléj, gdy one wszytkie swoje przypadki, o przewoźniku i jego fortelu, o studni, u któréj był pobity i poraniony, o karawanie i o zostaniu w piaszczystym polu, rozpowiedział, rzekł mu ociec: — „Synu, czym ja tobie nie powiedał, że podróżnym być a nic nie mieć niedobrze, gdyż choćbyś siłę miał najwiętszą, nic ci nie pomoże, i ręka twoja, która jest jako lwia stopa, ni zacz, jako
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 154
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879