— kiedy posag bierze Małżonek za małżonką tylko na papierze. Drogiemi kamieniami sadzona korona, Gdy większej parentele niżeli mąż — żona. Takowy drogi klejnot — według mego zdania — Potrzebuje wielkiego zbyt poszanowania: Ani tchni, ani co mów, bo jak na twą głowę Diament który spadnie, — nieszczęście gotowe! Bo choć i karbunkuły do szczętu wygasną, Przecię ona swą wspomni familią jasną. — Pomieścić się tu musi cierniowa na dole Korona, która owo swoje głowę kole. 22. CO BÓG DAŁ
... 23. PO STAREMU SROKA PSTRA
Choć dworowi pochlebia, nowinki szczebioce Za okny, — przecie barwa łatana na sroce. 24. PAN
— kiedy posag bierze Małżonek za małżonką tylko na papierze. Drogiemi kamieniami sadzona korona, Gdy większej parentele niżeli mąż — żona. Takowy drogi klejnot — według mego zdania — Potrzebuje wielkiego zbyt poszanowania: Ani tchni, ani co mów, bo jak na twą głowę Dyjament który spadnie, — nieszczęście gotowe! Bo choć i karbunkuły do szczętu wygasną, Przecię ona swą wspomni familiją jasną. — Pomieścić sie tu musi cierniowa na dole Korona, która owo swoje głowę kole. 22. CO BÓG DAŁ
... 23. PO STAREMU SROKA PSTRA
Choć dworowi pochlebia, nowinki szczebioce Za okny, — przecie barwa łatana na sroce. 24. PAN
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 9
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
złotokręte pierścienie śliczne potrafione. Oczy gwiazdom równały a zaś w twarzy białej Alabastry z purpurą wdzięcznie się mieszały. Członki bielsze nad papier, zasłony nie miały, Szyję mleczną kosztowne perły otaczały, Jakie kiedyś królestwy płacił Egipt dawny, Które wsławił ow bankiet Kleopatry sławny. Ręce pieszczone drogie manele okuły, Z których żywe ciskały ognie karbunkuły. W stanie taśmą subtelną przepasana, która Tam się kończy, gdzie niżej piękna garniturą (Jak niegdy w Kolchach) strzeże runa bogatego, Kradnąc je przed promieniem oka śmiertelnego. Nawet ziemia, na której ozdobne stawiła Stopy, zaraz się w kwiaty rożne przystroiła, Których kolor i zapach przechodził dziardyny Włoskie i wszytkie wonie
złotokręte pierścienie śliczne potrafione. Oczy gwiazdom rownały a zaś w twarzy białej Alabastry z purpurą wdzięcznie się mieszały. Członki bielsze nad papier, zasłony nie miały, Szyję mleczną kosztowne perły otaczały, Jakie kiedyś krolestwy płacił Egipt dawny, Ktore wsławił ow bankiet Kleopatry sławny. Ręce pieszczone drogie manele okuły, Z ktorych żywe ciskały ognie karbunkuły. W stanie taśmą subtelną przepasana, ktora Tam się kończy, gdzie niżej piękna garniturą (Jak niegdy w Kolchach) strzeże runa bogatego, Kradnąc je przed promieniem oka śmiertelnego. Nawet ziemia, na ktorej ozdobne stawiła Stopy, zaraz się w kwiaty rożne przystroiła, Ktorych kolor i zapach przechodził dziardyny Włoskie i wszytkie wonie
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 252
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
, jako to w Indii Orientalnej ma Geograsia Generalna i partykularna
Indiam BATAVICAM, gdzie 160. Okrętów wojennych i Wojska 16 tysięcy trzyma. Z brzegów Insuły Zejlan albo Ceglan (podobno starożytnej Tabrobany) ma wielkie bogactwa, gdyż ten wysep w środku od Króla tamecznego osiadły jest Paradysus Indycus w złoto, srebro, diamenty, karbunkuły, szafiry, Cynamon dziwnie bogaty. Krajem Pomorskim tego Indyjskiego Raju Holandowie mają kilka Zamków potężnych. Trzymają Insułę na ciasnym morzu imieniem MANAR wtejże Wielkiej Insule Cejlan: gdzie mają potężny Zamek, i łowkę bogatą PEREŁ najkosztowniejszych, które łowią Obywatele Paravi zwane. Dnia 15 Marca na morzu tym Manareńskim stanie Okrętów 300 Ludzi 150 tysięcy
, iako to w Indii Orientalney ma Geograsia Generalna y partykularna
Indiam BATAVICAM, gdzie 160. Okrętow woiennych y Woyska 16 tysięcy trzyma. Z brzegow Insuły Zeylan albo Ceglan (podobno stárożytney Tabrobany) ma wielkie bogactwa, gdyż ten wysep w srodku od Krola tamecznego osiádły iest Paradisus Indicus w złoto, srebro, dyamenty, kárbunkuły, szâfiry, Cynamon dziwnie bogaty. Kraiem Pomorskim tego Indyiskiego Raiu Hollandowie maią kilka Zamkow potężnych. Trzymaią Insułę na ciasnym morzu imieniem MANAR wteyże Wielkiey Insule Ceylan: gdzie maią potężny Zamek, y łowkę bogatą PEREŁ naykosztownieyszych, ktore łowią Obywatele Paravi zwáne. Dnia 15 Marca na morzu tym Mánarenskim stanie Okrętow 300 Ludzi 150 tysięcy
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 247
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
nad którego, ani ty sobie większego życzyć ani najłaskawsze Państwo doskonalszego dać niemoże. Bierzesz przyjaciela, bez którego radości płonne, pociechy omylne, praca niewdzięczna, żywot snem, zabawy cieniem, uciechy dy mem zostają, bez którego perły blednieją, kruszce ciemnieją, złoto kamienieje, miękko utkane jedwabie uciskają, przezroczyste diamenty i karbunkuły gasną, największe skarby niszczeją. A jako nieżal Grecyj przebyć, Archipelag przeżeglować, dalekie Persyj, Anatoliej, i odleglejszych krajów najsekretniejsze widzieć kąty, byleby upragniąnej dostać perły: jako miło trans Garamanthas et Indos wybieżeć, byle poządanej dociągnąć imprezy, jako niemasz nic przykrego, byleby w rękompensę podjętych trudów oczekiwanej
nad ktorego, áni ty sobie większego życzyć áni nayłaskawsze Państwo doskonálszego dáć niemoże. Bierzesz przyiaciela, bez ktorego rádości płonne, pociechy omylne, praca niewdzięczna, żywot snem, zabáwy cieniem, uciechy dy mem zostáią, bez ktorego perły blednieią, kruszce ciemnieią, złoto kámienieie, miękko utkáne iedwabie uciskáią, przezroczyste dyamenty y karbunkuły gásną, naywiększe skarby niszczeią. A iáko nieżal Grecyi przebyć, Archipelag przeżeglowáć, dálekie Persyi, Anatoliey, y odlegleyszych kráiow naysekretnieysze widzieć kąty, byleby upragniąney dostáć perły: iáko miło trans Garamanthas et Indos wybieżeć, byle poządáney dociągnąć imprezy, iáko niemasz nic przykrego, byleby w rękompensę podiętych trudow oczekiwaney
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 47
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
Król naznaczył. Zaczym w jednej przybrani w kirys, i w oręże Lampartem przepasani stronie stali męże, A niektórzy w hartownych pancerzach przy boku, Trzymając krzywe szabli, byli na widoku Młodego Królewicza. Z drugiej zasię strony Ubrane w ozdobny strój stały w rząd Matrony. A w inszym miejscu złoto, i drogie kamienie; Karbunkuły, Rubiny; i co w drogiej cenie: Szaty, Rysie Perskie, i Sobole Rezańskie: I inne pokazane były sprzęty Pańskie. Wozy drogo usłane: których w przedniej stronie Ubrane w drogie szory żuły złoto konie. Po drugim zaś romaki przystrojone boku W czołdary, i wsiądzenia sost czyniły w kroku, Na których mężni
Krol náznáczył. Záczym w iedney przybráni w kirys, y w oręże Lampártem przepasáni stronie stali męże, A niektorzy w hártownych páncerzách przy boku, Trzymáiąc krzywe szabli, byli ná widoku Młodego Krolewicá. Z drugiey zásię strony Vbráne w ozdobny stroy stały w rząd Mátrony. A w inszym mieyscu złoto, y drogie kámienie; Kárbunkuły, Rubiny; y co w drogiey cenie: Száty, Ryśie Perskie, y Sobole Rezáńskie: Y inne pokazáne były sprzęty Páńskie. Wozy drogo vsłáne: ktorych w przedniey stronie Vbráne w drogie szory żuły złoto konie. Po drugim záś romaki przystroione boku W czołdáry, y wśiądzenia sost czyniły w kroku, Ná ktorych mężni
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 222
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
bliźnim moim przysłużył, i onych przy zdrowiu i życiu zachował. Rozdział I. O Powietrzu morowym.
§I. Ze wszystkich chorób zaraźliwych najbardziej się Powietrze morowe srogością swoją ostawiło. Panują pod czas moru nagłe i nader niebezpieczne Febry, które człowieka prędzej niż inne wszystkie pospolite Febry życia pozbawiają, jeżeli wcześnie bolączki lub dyminice albo Karbunkuły nie wychodzą, przez które jad zaraźliwy poniekąd sciała wychodzi.
§. II. Mor wszystkim Febrom nagłym wtym jest podobny i równy, że ludzi nim zarażonych zimno przenika, po którym gorączka następuje, która u niektórych nie zbyt wielka, u niektórych zaś bardzo jest paląca i bolesna. Niektórym się na womity tylko zanosi,
bliźnim moim przysłużył, y onych przy zdrowiu y żyćiu zachował. Rozdział I. O Powietrzu morowym.
§I. Ze wszystkich chorob zaraźliwych naybardziey śię Powietrze morowe srogośćią swoją ostawiło. Panują pod czas moru nagłe y nader niebezpieczne Febry, ktore człowieka prędzey niż inne wszystkie pospolite Febry żyćia pozbawiają, jeżeli wcześnie bolączki lub dyminice albo Karbunkuły nie wychodzą, przez ktore jad zaraźliwy poniekąd zćiała wychodzi.
§. II. Mor wszystkim Febrom nagłym wtym jest podobny y rowny, że ludzi nim zarażonych źimno przenika, po ktorym gorączka następuje, ktora u niektorych nie zbyt wielka, u niektorych zaś bardzo jest paląca y bolesna. Niektorym śię na womity tylko zanośi,
Skrót tekstu: WolfTrakt
Strona: 5
Tytuł:
Traktacik o powietrzu morowym
Autor:
Abraham Emanuel Wolff
Drukarnia:
Michał Wawrzyniec Presser
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1771
Data wydania (nie wcześniej niż):
1771
Data wydania (nie później niż):
1771
Puls rozumieją Lekarze, kiedy się Arteryj t. i. żyły pulsowej lub bijącej pod stawem ręki a wprawdzie pod wielkim palcem się znajdującej palcem dotykają, i na bicie jej baczność dawają, które jeśli mocne, tedy Puls jest mocny, jeśli zaś słabe, tedy Puls jest słaby.
§ III. Bolączki albo Dyminice i Karbunkuły pochodzą z bystrej ługowatej soli która się zwilgoci zepsowanych wciele się znajdujących rodzić zwykła. Ta lubo żadnych boleści przyczyną być nie może atoli jednak ostrością swoją osobliwie wsercu Febrę sprawić może. W Myszkach sprawuje kurczowe sciąganie, przez co się dzieje, ze się wilgoci wnich tamują, skąd puchlizna pochodzi. Na ostatek z
Puls rozumieją Lekarze, kiedy śię Arteryi t. i. żyły pulsowej lub bijącey pod stawem ręki a wprawdzie pod wielkim palcem śię znaydującey palcem dotykają, y na bićie jey baczność dawają, ktore jeśli mocne, tedy Puls jest mocny, jeśli zaś słabe, tedy Puls jest słaby.
§ III. Bolączki albo Dyminice y Karbunkuły pochodzą z bystrey ługowatey soli ktora śię zwilgoći zepsowanych wćiele śię znajdujących rodzić zwykła. Ta lubo żadnych boleśći przyczyną bydz nie może atoli jednak ostrośćią swoją osobliwie wsercu Febrę sprawić może. W Myszkach sprawuje kurczowe zćiąganie, przez co śię dzieje, ze śię wilgoći wnich tamują, zkąd puchlizna pochodzi. Na ostatek z
Skrót tekstu: WolfTrakt
Strona: 7
Tytuł:
Traktacik o powietrzu morowym
Autor:
Abraham Emanuel Wolff
Drukarnia:
Michał Wawrzyniec Presser
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1771
Data wydania (nie wcześniej niż):
1771
Data wydania (nie później niż):
1771
krwawa albo szarawa i zgniła wilgoć wycieka. Ciało i tłuszcz pod tą skorą będące są czarne i zapalone, bo też wrzeczy samej ogniem piekielnym są zarażone. W około puchliny jest brzeg czerwony, modry, i brunatny. Czasem też prawdziwie ognia piekielnego znaki lub promienie widać, które się zdaleka ku puchliznie sciągają. Karbunkuły żadnego pewnego nie mają miejsca jako bolączki, ale na wszelkich całego ciała miejscach wyrastać mogą: stąd się wnet na piersiach, wnet na szyj, wnet na brzuchu, na plecach, na ręku, i na nogach, wnet wcale na palcach tak u rąk jako też u nóg pokazują.
§ IV. Ile zdziejów
krwawa albo szarawa y zgniła wilgoć wyćieka. Ciało y tłuszcz pod tą skorą będące są czarne y zapalone, bo też wrzeczy samey ogniem piekielnym są zarażone. W około puchliny jest brzeg czerwony, modry, y brunatny. Czasem też prawdziwie ognia piekielnego znaki lub promienie widać, ktore śię zdaleka ku puchliznie zćiągają. Karbunkuły żadnego pewnego nie mają miejsca jako bolączki, ale na wszelkich całego ćiała miejscach wyrastać mogą: ztąd śię wnet na pierśiach, wnet na szyi, wnet na brzuchu, na plecach, na ręku, y na nogach, wnet wcale na palcach tak u rąk jako też u nog pokazują.
§ IV. Jle zdziejow
Skrót tekstu: WolfTrakt
Strona: 9
Tytuł:
Traktacik o powietrzu morowym
Autor:
Abraham Emanuel Wolff
Drukarnia:
Michał Wawrzyniec Presser
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1771
Data wydania (nie wcześniej niż):
1771
Data wydania (nie później niż):
1771
mieszance omoczone, i potym wyciśnione: Weźmi pół kwarty Octu, rozpuść w nim łot jeden soli ordynarnej, i pół łota Salarmoniaku. te soli rozpuściwszy, przydaj 2 łoty Spiritus Kamfory. Gdyby się jednak Inflamacja szerzyć miała tak żeby się samego ognia piekielnego obawiać trzeba, tedy ciało zarażone od zdrowego musi być oderznięte. Skoro karbunkuły są wyrznięte, tedy miejsce ich następującą Esencją ku uleczeniu ran służącą, i na skrobane płótno nalaną zawiązać trzeba: Weźmi ziela czosnkowego (Scordium) i Ruty po łocie, Myrrhy i Aloi po pół łota, nalej na to kwaterkę tęgiej wodki, postaw na miejsce ciepłe, na którym niech 2 lub 3 dni postoi,
mieszance omoczone, y potym wyćiśnione: Weźmi puł kwarty Octu, rozpuść w nim łot jeden soli ordynarney, y puł łota Salarmoniaku. te soli rozpusćiwszy, przydaj 2 łoty Spiritus Kamfory. Gdyby śię jednak Jnflammacya szerzyć miała tak żeby śię samego ognia piekielnego obawiać trzeba, tedy ćiało zarażone od zdrowego muśi bydz oderznięte. Skoro karbunkuły są wyrznięte, tedy miejsce ich następującą Essencyą ku uleczeniu ran służącą, y na skrobane płotno nalaną zawiązać trzeba: Weźmi źiela czosnkowego (Scordium) y Ruty po łoćie, Myrrhy y Aloi po puł łota, nalej na to kwaterkę tęgiey wodki, postaw na miejsce ćiepłe, na ktorym niech 2 lub 3 dni postoi,
Skrót tekstu: WolfTrakt
Strona: 80
Tytuł:
Traktacik o powietrzu morowym
Autor:
Abraham Emanuel Wolff
Drukarnia:
Michał Wawrzyniec Presser
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1771
Data wydania (nie wcześniej niż):
1771
Data wydania (nie później niż):
1771
pięły się takie ognie aż do wyższej Kupułki/ naktórie gorzał płomień jasny z ognia artyficjalnie uczyniony/ tak iż się zdało/ jakoby z onych wszytkich zbieżały się onie do tego jednego/ a Kupuła wszytka wespół repraezentowała/ Koronę Cesarską drogiemi kamieńmi sadzoną i świetniącą/ które przy ciemnej nocy zdały się jako drogie jakie karbunkuły jaśniejące zgromadzone wespół. Widzieć było jeszcze na spodku Kupuły/ po różnych miejscach porządnie rozłożone/ drugie ministerskiej roboty ognie śliczne. Z tym tak pięknym i pozornym widokiem równał się drugi na facjacie abo szczycie Kościelnym/ we wszytkim porządnie ozdobnym aż do wierzchu samego/ z ogniów i świała rozłożonego w laterniach zawartych świetnych/ z których
pięły się tákie ognie áż do wyzszey Kupułki/ náktorye gorzał płomień iasny z ogniá ártyficyálnie vczyniony/ tak iż się zdało/ iakoby z onych wszytkich zbieżáły się onie do tego iednego/ á Kupułá wszytká wespoł repraezentowáłá/ Koronę Cesarską drogiemi kámienmi sadzoną y świetniącą/ ktore przy ćiemney nocy zdały się iako drogie iákie kárbunkuły iáśnieiące zgromádzone wespoł. Widźieć było ieszcze ná spodku Kupuły/ po rożnych mieyscách porządnie rozłożone/ drugie ministerskiey roboty ognie śliczne. Z tym ták pięknym y pozornym widokiem rownał się drugi ná fácyaćie ábo szczyćie Kośćielnym/ we wszytkim porządnie ozdobnym áż do wierzchu sámego/ z ogniow y świáłá rozłożonego w láterniách zawártych świetnych/ z ktorych
Skrót tekstu: RelBar
Strona: D4
Tytuł:
Relacja abo opisanie zacnego festu, który odprawował [...] kardynał Antoni Barberyn
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640