Wyszło z zartów, gdzie się czci i honoru tyka wielki kontempt ponosić tytuł Zdrajcom należący, między zatraconemi pułkami. B. Usłyszawszy ja ustny Karteliusz pojedynku, przy zniewadze, taką conditionaliter zadałem mentitę. Uczyniwszy Plutona, Proserpinę i inne Bóstwo podziemnej krainy, to łzesz jako pies. T. Galanto dobrodzieju, każdy Kompan karczemny, mogłyby się uczyć terminować Wmci mówienia, odpowiedzi i subtelnie wykształtowanych dyskursów. B. Jako obses porwawszy się Radamant, da mi w piersi kołem piekielnym, obracający się żartko ustawicznie, w którym był pleciony Iksion. T. Czy nie o tym napisał on nie wczorajszy Poeta Volvitur Ixion et se sequitur fugitque. B
Wyszło z zártow, gdźie się czći y honoru tyka wielki kontempt ponośić tytuł Zdraycom należący, między zátráconemi pułkámi. B. Vsłyszawszy ia vstny Kárteliusz poiedynku, przy zniewadze, táką conditionaliter zádáłem mentitę. Vczyniwszy Plutoná, Proserpinę y inne Bostwo podźiemney kráiny, to łzesz iáko pies. T. Gálánto dobrodźieiu, káżdy Kõpan kárczemny, mogłyby się vczyć terminować Wmći mowienia, odpowiedźi y subtelnie wykształtowanych diskursow. B. Iáko obses porwawszy się Rádámánth, da mi w pierśi kołem piekielnym, obracáiący się zartko vstáwicznie, w ktorym był plećiony Ixion. T. Czy nie o tym napisał on nie wczorayszy Poeta Volvitur Ixion et se sequitur fugitque. B
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 41
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
teraz się odejmuję, jako mogę, nędzy, W sklepach siadam i w piwnicach, przyględam pieniędzy. Kędy kto skryje pieniądze, w rolą, w miedzę, Iżeby mu nie zginęły, przeto na nich siedzę. A chciwością i łakomstwem serca ludzkie wiążę: Więcej ci zrobić nie mogę, miłościwe książę! Asmodeus, karczemny diabeł, przyjdzie pijany, w wieńcu, a kufel drożdży w ręku trzyma, a drugi przed nim gra na gęśilczkach i będzie pił do Lucyfera.
Tere bzdere, Lucyferze, mój łaskawy panie! Upiłem się, jako świnia, nie dałem nic za nie. Wierem ci nie był w kościele; prosto idę
teraz się odejmuję, jako mogę, nędzy, W sklepach siadam i w piwnicach, przyględam pieniędzy. Kędy kto skryje pieniądze, w rolą, w miedzę, Iżeby mu nie zginęły, przeto na nich siedzę. A chciwością i łakomstwem serca ludzkie wiążę: Więcej ci zrobić nie mogę, miłościwe książę! Asmodeus, karczemny dyabeł, przyjdzie pijany, w wieńcu, a kufel drożdży w ręku trzyma, a drugi przed nim gra na gęśilczkach i będzie pił do Lucifera.
Tere bzdere, Luciferze, mój łaskawy panie! Upiłem się, jako świnia, nie dałem nic za nie. Wieręm ci nie był w kościele; prosto idę
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 52
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903