wstaję przed szóstą, gdy jeszcze duszy żywej na ulicy nie widać; czemu wszystek się świat dziwuje. P. wojewoda ruski, nad którego nie widzę szczęśliwszego człowieka, i przyznam się, że żadną miarą na jego szczęśliwość patrzać nie mogę, zawsze o wybijanej się układłszy, aż do samego wczasuje się południa, w ustawicznych karesach, które ja nie wiem skąd się im wzięli, bo zrazu tak nie bywało. Widzę, że zawsze zrazu lepiej powoli, bo co jest trop violent, n'est pas durable. Próbuję tego moim na sobie nieszczęściem, czego bodajem nigdy nie doczekał. Widzę, że czego się oni od nas nauczyli, my tego
wstaję przed szóstą, gdy jeszcze duszy żywej na ulicy nie widać; czemu wszystek się świat dziwuje. P. wojewoda ruski, nad którego nie widzę szczęśliwszego człowieka, i przyznam się, że żadną miarą na jego szczęśliwość patrzać nie mogę, zawsze o wybijanej się układłszy, aż do samego wczasuje się południa, w ustawicznych karesach, które ja nie wiem skąd się im wzięli, bo zrazu tak nie bywało. Widzę, że zawsze zrazu lepiej powoli, bo co jest trop violent, n'est pas durable. Próbuję tego moim na sobie nieszczęściem, czego bodajem nigdy nie doczekał. Widzę, że czego się oni od nas nauczyli, my tego
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 187
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
. 5. Był tenże u mnie, rewizytę mi oddając, za bytności którego w stajence ciasnej trzech byków, pojedynczo każdego, z niedźwiedziem spuszczałem, z której spotyczki prawdziwie niedźwiedziego, nie innych zwirząt, moc do wytrzymania trzeba zdrowiu ut patuit. Gdyż wraz po spotyczce ceber tłuczy tenże niedźwiedź jako po wyśmienitych karesach, nie po takich o strop się biciach i tyrańskich w dach i o ścianę dursaniach, co do szczętu wyjadł. 6. Jeździłem w pole ze psami, w którym zając ode mnie we wszystkim biegu przed chartami ubity in aere visus, z racji, że w impecie, w którym tenże był, nie
. 5. Był tenże u mnie, rewizytę mi oddając, za bytności którego w stajence ciasnej trzech byków, pojedynczo kożdego, z niedźwiedziem spuszczałem, z której spotyczki prawdziwie niedźwiedziego, nie innych zwirząt, moc do wytrzymania trzeba zdrowiu ut patuit. Gdyż wraz po spotyczce ceber tłuczy tenże niedźwiedź jako po wyśmienitych karesach, nie po takich o strop się biciach i tyrańskich w dach i o ścianę dursaniach, co do szczętu wyjadł. 6. Jeździłem w pole ze psami, w którym zając ode mnie we wszystkim biegu przed chartami ubity in aere visus, z racji, że w impecie, w którym tenże był, nie
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 34
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak