słowa. Nie mogę tedy w sobie tak wielkiej znaleźć winy (bom i to już na swojej przewiódł naturze, nawet przyrodzoną zadusić gorącość), abym tak niespodziewanej nigdy w miłości miał podlegać odmianie. - Wć przed ożenieniem się naszym obiecałaś, że skoro się złączym, miałaś wszystkie swoje na mnie wylać karesy i pokazać mi miłość swoją, nic w skrytości nie zostawując serca. Jakoż to było wszystko, ale niedługo: przeminęło i tylko się błysnęło. Bo z fazanem potem wolano się pieścić i karesować, niżeli ze mną, a jam tylko ślinki połykał. Ja stąd jutro wyjechać mam wolę do Pielaskowic, a stamtąd do
słowa. Nie mogę tedy w sobie tak wielkiej znaleźć winy (bom i to już na swojej przewiódł naturze, nawet przyrodzoną zadusić gorącość), abym tak niespodziewanej nigdy w miłości miał podlegać odmianie. - Wć przed ożenieniem się naszym obiecałaś, że skoro się złączym, miałaś wszystkie swoje na mnie wylać karesy i pokazać mi miłość swoją, nic w skrytości nie zostawując serca. Jakoż to było wszystko, ale niedługo: przeminęło i tylko się błysnęło. Bo z fazanem potem wolano się pieścić i karesować, niżeli ze mną, a jam tylko ślinki połykał. Ja stąd jutro wyjechać mam wolę do Pielaskowic, a stamtąd do
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 291
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, na spoczynek radzi, Po wielu trudach po strachach po głodzie, W przyjemne miejsce i ciche wprowadzi W mały pokoik, przy pomiernym chłodzie Kędy Fontanna z żywej skały pryska Perłowe krople na posadzkę ciska. Którą zielone ozdobiło Darnie, Kwiaty pachniące sadzone w floresy Tam Duch żyjący ADOLFA ogarnie Nie wie z kim pierwej ma czynić karesy Czy z gospodarzem czy jego mięszkaniem Czyli z tem łóżkiem co się układł na niem. Jednak ta cichość pomyślnej rozkoszy, Najmniej KsIAZĘCYCH żądz, nieuspokoi Sen mu potrzebny Bogini odpłoszy O której słyszał, ta mu w oczach stoi Z boku się na bok, co moment przewraca, Nic nieschowawszy, koło siebie maca.
, ná spoczynek rádzi, Po wielu trudach po stráchach po głodzie, W przyiemne mieysce y ciche wprowadzi W mały pokoik, przy pomiernym chłodzie Kędy Fontanna z żywey skáły pryska Perłowe krople ná posadzkę ciska. Ktorą zielone ozdobiło Dárnie, Kwiaty páchniące sadzone w floresy Tam Duch żyiący ADOLFA ogárnie Nie wie z kim pierwey ma czynić karesy Czy z gospodarzem czy iego mięszkaniem Czyli z tem łożkiem co się układł ná niem. Jednák ta ćichość pomyślney roskoszy, Náymniey XIAZĘCYCH żądz, nieuspokoi Sen mu potrzebny Bogini odpłoszy O ktorey słyszał, ta mu w oczach stoi Z boku się ná bok, co moment przewráca, Nic nieschowawszy, koło siebie maca.
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 22
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752