Ojcowi Świętemu należało, in signum feudi publice w kościele per legatum dawać). Po nich szeże dwa muły siwe niosły. Sequebatur magna caterva różnych tak duchownych, jako i świeckich oficjalistów, interea poseł francuski cum comitatu swego ludu pieszą
przy nim idącego, interea różni biskupi, kanonicy. Za tym Ojciec Święty w drugiej takiej karetce, którą dwa konie białe przybrane pięknie niosły. Zaraz za Ojcem Świętym kardynali na mułach wszyscy jechali w fioletowym kolorze (już nie w czerwonym, bo przez post ita mutant habitum) na mułach z tej racji in memoriam, że Chrystus Dominus na oślicy wjeżdżał do Jeruzalem. Potym arcybiskupi, biskupi i insi wielcy kościelni
Ojcowi Świętemu należało, in signum feudi publice w kościele per legatum dawać). Po nich szeże dwa muły siwe niosły. Sequebatur magna caterva różnych tak duchownych, jako i świeckich oficjalistów, interea poseł francuski cum comitatu swego ludu pieszą
przy nim idącego, interea różni biskupi, kanonicy. Za tym Ojciec Święty w drugiej takiej karetce, którą dwa konie białe przybrane pięknie niosły. Zaraz za Ojcem Świętym kardynali na mułach wszyscy jechali w fioletowym kolorze (już nie w czerwonym, bo przez post ita mutant habitum) na mułach z tej racjej in memoriam, że Christus Dominus na oślicy wjeżdżał do Jeruzalem. Potym arcybiskupi, biskupi i insi wielcy kościelni
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 210
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
gwałtem poczęli mnie prowadzić i wsadzać do karety Sosnowskiego. Na resztę fractus będąc ich usilnością próśb, wymówiwszy sobie, że i tam w Przybysławicach, abym nie pierwej był wokowany do księcia, wpóki te dwa punkta nie będą mi akordowane, wsiadłem do karety Sosnowskiego i pojechaliśmy do Przybysławic, a Dłuski w mojej karetce pojechał do siebie.
Gdyśmy przyjechali do Przybysławic, Sosnowski poszedł do księcia kanclerza, a ja do jego poszedłem stancji. Mógł tam zabawić Sosnowski z pół kwadransa, a potem mnie zawołano do księcia. A choć nie miałem żadnej od Sosnowskiego względem dwóch moich punktów rezolucji, jednak już tam przyjechawszy trudno było z
gwałtem poczęli mnie prowadzić i wsadzać do karety Sosnowskiego. Na resztę fractus będąc ich usilnością próśb, wymówiwszy sobie, że i tam w Przybysławicach, abym nie pierwej był wokowany do księcia, wpóki te dwa punkta nie będą mi akordowane, wsiadłem do karety Sosnowskiego i pojechaliśmy do Przybysławic, a Dłuski w mojej karetce pojechał do siebie.
Gdyśmy przyjechali do Przybysławic, Sosnowski poszedł do księcia kanclerza, a ja do jego poszedłem stancji. Mógł tam zabawić Sosnowski z pół kwadransa, a potem mnie zawołano do księcia. A choć nie miałem żadnej od Sosnowskiego względem dwóch moich punktów rezolucji, jednak już tam przyjechawszy trudno było z
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 711
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
jadących wiele naścinali/ i koni
na brali/ w nocy Pan Hetmań Wielki tak barzo chory począł bydźże ludzi nieżnał Mors et fortes debilitat.
22. Septem. Ich M. Panowie Komisarze/ Pułkownicy/ i Rotmistrze wszyscy schadzkę mieli do Jego M. Pana Hetmana/ którego ńapoły prawie żywego zastali/ na Zamek Chocimski w karetce odwieziono/ tego dnia Reiment z siebie złożył/ Poganin nam nie dokuczał/ i pokoj był od niego/ na okopy nasze jednak za Niestru strzelano niemal do wieczora na Kozaki/ przeciwko którym zatoczono kilka dział naszych/ i samie Pan Hetman Połny rychtował/ i tak dobrze znich wygodził puszkarz/ iż z pochopu kula
iádących wiele náśćináli/ y koni
ná bráli/ w nocy Pan Hetmań Wielki ták bárzo chory począł bydźże ludźi nieżnał Mors et fortes debilitat.
22. Septem. Ich M. Pánowie Komisarze/ Pułkownicy/ y Rotmistrze wszyscy zchádzkę mieli do Ieg^o^ M. Páná Hetmáná/ ktorego ńápoły práwie żywego zástáli/ ná Zamek Choćimski w káretce odwieźiono/ tego dniá Reiment z śiebie złożył/ Pogánin nam nie dokuczał/ y pokoy był od niego/ ná okopy násze iednák za Niestru strzelano niemal do wiecżorá ná Kozaki/ przećiwko ktorym zátoczono kilká dźiał nászych/ y samie Pan Hetman Połny rychtował/ y ták dobrze znich wygodźił puszkarz/ iż z pochopu kulá
Skrót tekstu: ZbigAdw
Strona: C2
Tytuł:
Adwersaria, albo terminata sprawy wojennej
Autor:
Prokop Zbigniewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
srebrnej, od tej wiszą do połowy Kolan śrebrne łańcuchy. Tak gdy się z nich ruszy Który, brzękiem po skórze bliskie razi uszy. Janczarowie bez broni, laski tylko mają W rękach, które na piersiach złożone trzymają. Gdy się już ten tak długi szereg uszykował, Dalszej asystencyji sam mowty przodkował. Para koni w karetce, woźnica piechotą, Mołnów kupa szło wkoło, pieszą a z ochotą. W sobolach mowty siedział, na drogim dywanie, Zawój srogi, ledwo nie jak gniazdo bocianie. Za nim chan nowy jechał, ten w letnim kubraku, Tatarów kilkadziesiąt z nim samego braku. Potem, lubo nie zaraz, lecz po małej chwili
srebrnej, od tej wiszą do połowy Kolan śrebrne łańcuchy. Tak gdy się z nich ruszy Który, brzękiem po skórze bliskie razi uszy. Janczarowie bez broni, laski tylko mają W rękach, które na piersiach złożone trzymają. Gdy się już ten tak długi szereg uszykował, Dalszej asystencyji sam mowty przodkował. Para koni w karetce, woźnica piechotą, Mołnów kupa szło wkoło, pieszą a z ochotą. W sobolach mowty siedział, na drogim dywanie, Zawój srogi, ledwo nie jak gniazdo bocianie. Za nim chan nowy jechał, ten w letnim kubraku, Tatarów kilkadziesiąt z nim samego braku. Potem, lubo nie zaraz, lecz po małej chwili
Skrót tekstu: GośPosBar_II
Strona: 458
Tytuł:
Poselstwo wielkie Stanisława Chomentowskiego...
Autor:
Franciszek Gościecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965