przez Holendry, z gniewu Zabił Polak Holendra i przysądzon drzewu. Żadnego tamte prawa nie mają respektu. Widząc go, wyjechawszy rano z Ultrajektu, Uchyliwszy firanka, wesołą posturą Rzecze do swych z karety: Przecie naszy górą. 75 (N). LEKARSTWO NA WRZÓD
Pan zachorzał; choć ledwie zaboli go głowa, Dziesięć karoc doktorów prowadzi z Krakowa, Że też i Żyd przyjechał; tego dla pośmiechu Nienawidzili w swoim doktorowie cechu. Przyszedszy do nich Słowik: „Co mi dacie? — rzecze — Dokażę, że dziś jeszcze z Wiśnicza uciecze.” Więc wypiwszy w polewce rześki purgans tłusty,
Skoro poczuje w brzuchu nadchodzące spusty, Narzeka
przez Holendry, z gniewu Zabił Polak Holendra i przysądzon drzewu. Żadnego tamte prawa nie mają respektu. Widząc go, wyjechawszy rano z Ultrajektu, Uchyliwszy firanka, wesołą posturą Rzecze do swych z karety: Przecie naszy górą. 75 (N). LEKARSTWO NA WRZÓD
Pan zachorzał; choć ledwie zaboli go głowa, Dziesięć karoc doktorów prowadzi z Krakowa, Że też i Żyd przyjechał; tego dla pośmiechu Nienawidzili w swoim doktorowie cechu. Przyszedszy do nich Słowik: „Co mi dacie? — rzecze — Dokażę, że dziś jeszcze z Wiśnicza uciecze.” Więc wypiwszy w polewce rześki purgans tłusty,
Skoro poczuje w brzuchu nadchodzące spusty, Narzeka
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 234
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, kredens, karawany, Magazeny, i tabor wzdłuż uszykowany Nie zerwanym szeregiem; w którym jak że ślozy Rzeka, warły się z brukiem obciążone wozy.
Już Febus złotogrzywe wykiełznywał cugi, Gdy swoje kiełznać kazał Poseł, na marsz długi. W kontr, prawie z słońcem idąc gdy to ku zachodu, On słońca godną karoc kieruje ku wschodu, Lwowuć się zdało, że dwa słońca na zachodzie Widzi, zwyczajne jedno, drugie w Wojewodzie; Polskiej zaś się fortunie, która wie w co godzi, Widzi, żejej pogodne teraz słońce wschodzi, Kiedy swój Wojewoda to zaczyna dziło, Któreby ją w zamysłach swoich ustaliło. Poselstwa Wielkiego do Turek
, kredens, karáwány, Mágázeny, y tábor wzdłuż uszykowány Nie zerwánym szeregiem; w ktorym iak że ślozy Rzeka, wárły się z brukiem obciążone wozy.
Już Febus złotogrzywe wykiełznywał cugi, Gdy swoie kiełznáć kazał Poseł, ná marsz długi. W kontr, práwie z słońcem idąc gdy to ku záchodu, On słońcá godną károc kieruie ku wschodu, Lwowuć się zdáło, że dwa słońcá ná záchodźie Widzi, zwyczayne iedno, drugie w Woiewodzie; Polskiey záś się fortunie, ktora wie w co godzi, Widzi, żeiey pogodne teraz słońce wschodzi, Kiedy swoy Woiewoda to záczyna dziło, Ktoreby ią w zámysłách swoich ustáliło. Poselstwa Wielkiego do Turek
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 37
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
ze Śląska na osła. Zrazu wstążki, forbotki, szkot, włóczki, kramrasy, Dalej kitajki, mory, potem i hatłasy. Przyszedszy do tysiączka, przybyło mu buty: Skupował, jako frochtarz, pszenicę na szkuty; Dał potem na arendę ostatkiem, co zbywa. Aksamity sobolem i rysiem podszywa, Fryzy sprząga do karoc, w karawanach żmudy. Kto nie znał — nie był nigdy ten pachołek chudy, Bo gotowych pieniędzy ma gdzieś w sklepie kadzią; A on ledwie arendą wyżywi z czeladzią. Toż skoro z cudzej wioski przyszło czynić rugi, Co gorsza, nie masz za co arendować drugiej, Ba, jeszcze dłużen ludziom, bo te
ze Śląska na osła. Zrazu wstążki, forbotki, szkot, włóczki, kramrasy, Dalej kitajki, mory, potem i hatłasy. Przyszedszy do tysiączka, przybyło mu buty: Skupował, jako frochtarz, pszenicę na szkuty; Dał potem na arendę ostatkiem, co zbywa. Aksamity sobolem i rysiem podszywa, Fryzy sprząga do karoc, w karawanach żmudy. Kto nie znał — nie był nigdy ten pachołek chudy, Bo gotowych pieniędzy ma gdzieś w sklepie kadzią; A on ledwie arendą wyżywi z czeladzią. Toż skoro z cudzej wioski przyszło czynić rugi, Co gorsza, nie masz za co arendować drugiej, Ba, jeszcze dłużen ludziom, bo te
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 56
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wszystek senat i szlachta mile przyjmuje, zaraz od biskupa krakowskiego, Trzebickiego (bo arcybiskup książęcie Czartoryskie w tychże dniach obumarł, człowiek zacny i cnotliwy i wielki całości Rzeczypospolitej miłośnik) Sobieski królem polskim mianowany, imieniem Jana III, Króla Polskiego obwołany, godzinę albo ze dwie w noc już. Który z senatorami przedniejszymi w karoc wsiadszy, zaraz prosto na Zamek warszawski wjachał i tam w pałacach królewskich rezydencyją ufundował, którego insi wszyscy z mnóstwem lanych świec tamże przyprowadzili i długo szczęśliwego Państwa winszowali, lubo się niektórzy, osobliwie Litwa o to urażali. Ale i do tych posławszy tenże biskup chełmski, Dąbski, łatwie umolifikował w dzień przyszły, mogła
wszystek senat i slachta mile przyjmuje, zaraz od biskupa krakowskiego, Trzebickiego (bo arcybiskup książęcie Czartoryskie w tychże dniach obumarł, człowiek zacny i cnotliwy i wielki całości Rzeczypospolitej miłośnik) Sobieski królem polskim mianowany, imieniem Jana III, Króla Polskiego obwołany, godzinę albo ze dwie w noc już. Który z senatorami przedniejszymi w karoc wsiadszy, zaraz prosto na Zamek warszawski wjachał i tam w pałacach królewskich rezydencyją ufundował, którego insi wszyscy z mnóstwem lanych świec tamże przyprowadzili i długo sczęśliwego Państwa winszowali, lubo się niektórzy, osobliwie Litwa o to urażali. Ale i do tych posławszy tenże biskup chełmski, Dąbski, łatwie umolifikował w dzień przyszły, mogła
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 426
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
skowronek: jeśli cię mierzi wionek Żeń przed świtem woły za dworskie stodoły! Pasza tam — każdy przyzna — wołom i dziewkom żyzna. Kukułeczko, nie kukaj, po boru mnie nie szukaj! Znajdziesz mnie na kraju przy zielonym gaju Miedzy gęstą leszczyną z najmilejszą dziewczyną.
Tak on Tytyrus nocił nadobnej Dafnidzie. Aż gdy pijana karoc na toż miejsce przydzie, Poczciwa też małżonka na afront mężowi Własnemu przyśpiewuje balet temi słowy:
Pieśń.
Kto nie perfekt w miłości, niech nie zawodzi, Bo podobno nie komu — sobie zaszkodzi. Dowie się na potem, jako — lub z kłopotem — Przekowuje mury czyniąc sobie dziury Swem Kupido grotem.
Darmo cypryjską panią
skowronek: jeśli cie mierzi wionek Żeń przed świtem woły za dworskie stodoły! Pasza tam — kożdy przyzna — wołom i dziewkom żyzna. Kukułeczko, nie kukaj, po boru mie nie szukaj! Znajdziesz mie na kraju przy zielonym gaju Miedzy gęstą leszczyną z najmilejszą dziewczyną.
Tak on Tytyrus nocił nadobnej Dafnidzie. Aż gdy pijana karoc na toż miejsce przydzie, Poczciwa też małżonka na affront mężowi Własnemu przyśpiewuje balet temi słowy:
Pieśń.
Kto nie perfekt w miłości, niech nie zawodzi, Bo podobno nie komu — sobie zaszkodzi. Dowie sie na potem, jako — lub z kłopotem — Przekowuje mury czyniąc sobie dziury Swem Kupido grotem.
Darmo cypryjską panią
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 102
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
się aksamity, mól pojadł sobole. Drwa, panie Janie, wielkie: dotąd konfitury, W krótkim czesie nie będzie do obiadu kury; Nie moda po koralu na chłopcach brekleszty, I tych potem nie stanie, gdy przyjdzie do reszty. Odarte z adamaszku ściany stoją goło. Pod karawanem tylko jedno całe koło. Poszła karoc, którąś był aksamitem obił, Poszły i frezy za nią; prawieś ci zarobił: Dawszy dziesięć tysięcy za oboje z szorem, Wziąłeś półtora; i to zgadza się z humorem. Wesołe się pokoje, kiedy cię w nich kłócą
Ustawiczni dłużnicy, w niepokój obrócą. Poszło wino za węgły, coś go
się aksamity, mól pojadł sobole. Drwa, panie Janie, wielkie: dotąd konfitury, W krótkim czesie nie będzie do obiadu kury; Nie moda po koralu na chłopcach brekleszty, I tych potem nie stanie, gdy przyjdzie do reszty. Odarte z adamaszku ściany stoją goło. Pod karawanem tylko jedno całe koło. Poszła karoc, którąś był aksamitem obił, Poszły i frezy za nią; prawieś ci zarobił: Dawszy dziesięć tysięcy za oboje z szorem, Wziąłeś półtora; i to zgadza się z humorem. Wesołe się pokoje, kiedy cię w nich kłócą
Ustawiczni dłużnicy, w niepokój obrócą. Poszło wino za węgły, coś go
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 475
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. 29
Za tą lektyką karoce nadchodzą Nadworne, pańskie, pyszno wyśmienite, Przy których w bramy triumfalne wchodzą Lokaje strojno, mając barwy szyte Modne; stangreci poszósne zawodzą Konie; na przepych szory blachą lite. Tych w liczbie było karoców dwadzieścia, Zabrały miejsca po same przedmieścia. 30
Po tych nastąpią: posła cesarskiego Piąć karoc modnych, dodając splendoru, To jest biskupa księstwa passawskiego Gwoździkowego librea koloru Poważna, znacząc tym posła wielkiego, Który przestrzega pańskiego honoru; Więc średnia karoc dziwnie piękna, a te Maściste wiozły poszósne myszate. 31
Więc że się kuchnia królewska wmieszała Między karoce (to z przypadku było), Co na Promniku obiad gotowała Królowi
. 29
Za tą lektyką karoce nadchodzą Nadworne, pańskie, pyszno wyśmienite, Przy których w bramy tryumfalne wchodzą Lokaje strojno, mając barwy szyte Modne; stangreci poszósne zawodzą Konie; na przepych szory blachą lite. Tych w liczbie było karoców dwadzieścia, Zabrały miejsca po same przedmieścia. 30
Po tych nastąpią: posła cesarskiego Piąć karoc modnych, dodając splendoru, To jest biskupa księstwa passawskiego Gwoździkowego librea koloru Poważna, znacząc tym posła wielkiego, Który przestrzega pańskiego honoru; Więc średnia karoc dziwnie piękna, a te Maściste wiozły poszósne myszate. 31
Więc że się kuchnia królewska wmieszała Między karoce (to z przypadku było), Co na Promniku obiad gotowała Królowi
Skrót tekstu: SchedMuzaBar_II
Strona: 379
Tytuł:
Muza z Helikonu na wieczny aplauz wjazdu i aktu koronacjej ... Augusta II
Autor:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1697
Data wydania (nie wcześniej niż):
1697
Data wydania (nie później niż):
1697
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
stangreci poszósne zawodzą Konie; na przepych szory blachą lite. Tych w liczbie było karoców dwadzieścia, Zabrały miejsca po same przedmieścia. 30
Po tych nastąpią: posła cesarskiego Piąć karoc modnych, dodając splendoru, To jest biskupa księstwa passawskiego Gwoździkowego librea koloru Poważna, znacząc tym posła wielkiego, Który przestrzega pańskiego honoru; Więc średnia karoc dziwnie piękna, a te Maściste wiozły poszósne myszate. 31
Więc że się kuchnia królewska wmieszała Między karoce (to z przypadku było), Co na Promniku obiad gotowała Królowi; dość, że nieźle się trafiło. W przodzie, by Ceres, Madam Mosel stała Obsuta chlebem; co się pomieściło Naczynia: cebry, konwie
stangreci poszósne zawodzą Konie; na przepych szory blachą lite. Tych w liczbie było karoców dwadzieścia, Zabrały miejsca po same przedmieścia. 30
Po tych nastąpią: posła cesarskiego Piąć karoc modnych, dodając splendoru, To jest biskupa księstwa passawskiego Gwoździkowego librea koloru Poważna, znacząc tym posła wielkiego, Który przestrzega pańskiego honoru; Więc średnia karoc dziwnie piękna, a te Maściste wiozły poszósne myszate. 31
Więc że się kuchnia królewska wmieszała Między karoce (to z przypadku było), Co na Promniku obiad gotowała Królowi; dość, że nieźle się trafiło. W przodzie, by Ceres, Madam Mosel stała Obsuta chlebem; co się pomieściło Naczynia: cebry, konwie
Skrót tekstu: SchedMuzaBar_II
Strona: 379
Tytuł:
Muza z Helikonu na wieczny aplauz wjazdu i aktu koronacjej ... Augusta II
Autor:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1697
Data wydania (nie wcześniej niż):
1697
Data wydania (nie później niż):
1697
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Królowi; dość, że nieźle się trafiło. W przodzie, by Ceres, Madam Mosel stała Obsuta chlebem; co się pomieściło Naczynia: cebry, konwie, rożny, kotły, Nawet, do kuchnie chędożenia, miotły. 32
Tu coraz większej splendece przybywa, Pełne ozdoby bramy triumfalne, Kędy prześliczne cugi końskie zrywa Dwanaście karoc: te są pańskie walne Aparamenta. Kraków się okrywa Królewską barwą, gdy tłumy nawalne W świetnych kolorach po stronach się snują, Panu z aplauzem wszyscy asystują. 33
Ostatnia karoc ośmią koni była, Wzory złociste, w kity ustrojonych, Która, by słońce, jasno się świeciła, Różna od karoc, blisko poprzedzonych,
Królowi; dość, że nieźle się trafiło. W przodzie, by Ceres, Madam Mosel stała Obsuta chlebem; co się pomieściło Naczynia: cebry, konwie, rożny, kotły, Nawet, do kuchnie chędożenia, miotły. 32
Tu coraz większej splendece przybywa, Pełne ozdoby bramy tryumfalne, Kędy prześliczne cugi końskie zrywa Dwanaście karoc: te są pańskie walne Aparamenta. Kraków się okrywa Królewską barwą, gdy tłumy nawalne W świetnych kolorach po stronach się snują, Panu z aplauzem wszyscy asystują. 33
Ostatnia karoc ośmią koni była, Wzory złociste, w kity ustrojonych, Która, by słońce, jasno się świeciła, Różna od karoc, blisko poprzedzonych,
Skrót tekstu: SchedMuzaBar_II
Strona: 379
Tytuł:
Muza z Helikonu na wieczny aplauz wjazdu i aktu koronacjej ... Augusta II
Autor:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1697
Data wydania (nie wcześniej niż):
1697
Data wydania (nie później niż):
1697
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, Nawet, do kuchnie chędożenia, miotły. 32
Tu coraz większej splendece przybywa, Pełne ozdoby bramy triumfalne, Kędy prześliczne cugi końskie zrywa Dwanaście karoc: te są pańskie walne Aparamenta. Kraków się okrywa Królewską barwą, gdy tłumy nawalne W świetnych kolorach po stronach się snują, Panu z aplauzem wszyscy asystują. 33
Ostatnia karoc ośmią koni była, Wzory złociste, w kity ustrojonych, Która, by słońce, jasno się świeciła, Różna od karoc, blisko poprzedzonych,
Wielkością zwierciadł, coraz się mieniła Od materaców, wewnątrz ułożonych, Bogato szytych złotem, kolorami. Wyśmienitymi ze Włoch jedwabiami. 34
A tak gdy miną królewskie karoce Szczyrozłociste, z
, Nawet, do kuchnie chędożenia, miotły. 32
Tu coraz większej splendece przybywa, Pełne ozdoby bramy tryumfalne, Kędy prześliczne cugi końskie zrywa Dwanaście karoc: te są pańskie walne Aparamenta. Kraków się okrywa Królewską barwą, gdy tłumy nawalne W świetnych kolorach po stronach się snują, Panu z aplauzem wszyscy asystują. 33
Ostatnia karoc ośmią koni była, Wzory złociste, w kity ustrojonych, Która, by słońce, jasno się świeciła, Różna od karoc, blisko poprzedzonych,
Wielkością zwierciadł, coraz się mieniła Od materaców, wewnątrz ułożonych, Bogato szytych złotem, kolorami. Wyśmienitymi ze Włoch jedwabiami. 34
A tak gdy miną królewskie karoce Szczyrozłociste, z
Skrót tekstu: SchedMuzaBar_II
Strona: 379
Tytuł:
Muza z Helikonu na wieczny aplauz wjazdu i aktu koronacjej ... Augusta II
Autor:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1697
Data wydania (nie wcześniej niż):
1697
Data wydania (nie później niż):
1697
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965