się przysłucha dzisia po wieczerzy. Cóż, kiedybym umyślnie nie strzelała górą.” A ksiądz: „Przepadni, babo, i z prochem, i z rurą.” 436 (P). WOLNO W PolscĘ, JAKO KTO CHCE
Niesłusznie przyjaciele moi mnie kłopocą, Że nie wiedeńską, jaka dziś moda, karocą, Nie w drogich aksamitach, chociażby mi snadno, Nie z końmi podwodnymi jeżdżę, nie czeladno. Było też i to kiedyś. Na cóż się przeciwić Światu, gdy się człek poczni od starości krzywić? Wżdy przecie nie samowtór, przecie sześcią koni, Choć też czasem karetę i źrebiątko goni. Puszczam cug, niechaj
się przysłucha dzisia po wieczerzy. Cóż, kiedybym umyślnie nie strzelała górą.” A ksiądz: „Przepadni, babo, i z prochem, i z rurą.” 436 (P). WOLNO W POLSZCZĘ, JAKO KTO CHCE
Niesłusznie przyjaciele moi mnie kłopocą, Że nie wiedeńską, jaka dziś moda, karocą, Nie w drogich aksamitach, chociażby mi snadno, Nie z końmi podwodnymi jeżdżę, nie czeladno. Było też i to kiedyś. Na cóż się przeciwić Światu, gdy się człek poczni od starości krzywić? Wżdy przecie nie samowtór, przecie sześcią koni, Choć też czasem karetę i źrebiątko goni. Puszczam cug, niechaj
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 377
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w obcej stronie I jego zdobiąc zewsząd pańskie skronie. Po lewej ręce siedział wedle niego Imienia godny ksiądz Jezusowego — Ociec Lowesztejn, mając w sercu skryty Nazareńskiego herb mile wyryty, A prawie z twarzy świątobliwej jego Znać było męża z pułku Ignacego. Przed niemi zasię ku większej ozdobie Dwie w sędziwości siedziały osobie, A za karocą młódź w barwie okryta Na koniach hasa. Jako gdy rozkwita Róża, a żółty tulipan w piękności Pełen okrasy bywa i śliczności, Tak w stroju owi żółtym i czerwonym Równi zostają kwiatkom ukraszonym, A na nich łubia i szable pałały Oprawne i glans z słońcem wydawały. Dwadzieścia młodzi— naliczyłem wiele Czeladzi przytym,
w obcej stronie I jego zdobiąc zewsząd pańskie skronie. Po lewej ręce siedział wedle niego Imienia godny ksiądz Jezusowego — Ociec Lowesztejn, mając w sercu skryty Nazareńskiego herb mile wyryty, A prawie z twarzy świątobliwej jego Znać było męża z pułku Ignacego. Przed niemi zasię ku większej ozdobie Dwie w sędziwości siedziały osobie, A za karocą młódź w barwie okryta Na koniach hasa. Jako gdy rozkwita Róża, a żółty tulipan w piękności Pełen okrasy bywa i śliczności, Tak w stroju owi żółtym i czerwonym Równi zostają kwiatkom ukraszonym, A na nich łubia i szable pałały Oprawne i glans z słońcem wydawały. Dwadzieścia młodzi— naliczyłem wiele Czeladzi przytym,
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 148
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
kochany/ Już Bogiem żyj/ gdy Termin wziął cię niespodziany. Napierski Kostka na palu.
NIewiem co to za dziwny Kucharz się pojawił/ Miasto pieczeni Kostkę/ co na rozen wprawił. Wesoły Wieczor.
GDy do Wozu Faeto/ zaprząga Woźniki/ Wten czas niech trzezwy rozum/ pilnuje publiki/ Gdy zaś z Karocą w morze Hesperyjskie chyli/ Niewadzi pić/ tańcować/ zażyć krotofili. Fraszek. Abusus Szkła Toczonego Do Lurconiego.
WYkup ty Kryształłowe Weneckie Towary/ Niech mordują slofirskie Totaknie twe Czary. Przyczyniaj długim stołom/ marnotrawny Buty/ Wskła roźliczne uboząc zamozyste uty/ Umnie mój Kuflik/ prosty/ i nieryty/ Stoi na
kochány/ Iuż Bogiem żyi/ gdy Termin wźiął ćię niespodźiány. Napiersky Kostká ná palu.
NIewiem co to zá dźiwny Kucharz sie poiáwił/ Miásto pieczeni Kostkę/ co ná rozen wpráwił. Wesoły Wieczor.
GDy do Wozu Phàèto/ záprząga Woźniki/ Wten czás niech trzezwy rozum/ pilnuie publiki/ Gdy zás z Károcą w morze Hesperiyskie chyli/ Niewádźi pić/ tańcować/ záżyć krotofili. Frászek. Abusus Skłá Toczonego Do Lurconiego.
WYkup ty Krzyształłowe Weneckie Towáry/ Niech morduią slofirskie Totaknie twe Czáry. Przyczyniay długim stołom/ márnotrawny Buty/ Wskłá roźliczne vboząc zámozyste vty/ Vmnie moy Kuflik/ prosty/ y nieryty/ Stoi ná
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 30
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
był kosztowny, uczta wyśmienita, obaczym też i ten który rozkaże wystawić Imść Pan Pluton, a potym snadnie uważyć się będzie mogło, który z nich w domu uczciciel większy. B. Słysz Totumfacki. Nie mam się czym zabawić, próżnować zaś rzecz szkodliwa zawsze, bieżże zaraz a wracaj się jako najprędzej z triumfalną karocą Juliusza Cesarza, wstąp oraz i do Kapitolium rozkazując Senatowi Rzymskiemu żeby mi przysłał szatę Burmistrzowską, to jest, szatę z purpury. w której ustrojony mając lśniącą w ręku włócznią, wzwyż mianowanej Karocy, pospieszę od Kościoła, dwulicznego Janusa, i rozwalę mury jego zaczynając wojować koniecznie już że wszystkim światem. T. To słuszna
był kosztowny, vcztá wyśmienita, obaczym też y ten ktory roskaże wystáwić Imść Pan Pluton, á potym snádnie vważyć się będźie mogło, ktory z nich w domu vczćićiel większy. B. Słysz Totumfácki. Nie mąm się czym zábáwić, proznowáć záś rzecz szkodliwa záwsze, biezże záraz á wracay się iáko nayprędzey z tryumfálną károcą Iuliusza Cesárzá, wstąp oraz y do Cápitolium roskázuiąc Senatowi Rzymskiemu żeby mi przysłał szátę Burmistrzowską, to iest, szátę z purpury. w ktorey vstroiony máiąc lśniącą w ręku włocznią, wzwyz miánowáney Károcy, pospieszę od Kośćiołá, dwulicznego Iánusa, y rozwálę mury iego záczynáiąc woiowáć koniecznie iuż że wszystkim świátem. T. To słuszna
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 51
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
i Totumfacki. Bohatyr i Totumfacki. ROZMOWA TRZYDZIESTA. TRZECIA. Bohatyr na Chrzcinach Jowiszowych Kumem Saturna został. BOHATYR i TOTUMFACKI.
B. SAturnus syn Uranów Monarchynie Jadajskich Prowincyj mając ociążoną płodem Zonę swą Opę, a nie spodziewając się prędkiego złożenia i połogu, wyprawuje czterech Korybantów, uzbrojonych karaceną, i czworograniqstemi buzdyganami, z Karocą czteroma śrogiemi Lwami zaprzężoną, zapraszając mnie gorąco do pałaców stolice swojej, na zawołany bankiet, oraz chcąc mnie mieć i kumem przyszłego potomstwa. T. Ta Solennitas i te Chrzciny, ba i ten bankiet musiał być koniecznie (jako więc mówią) skrzypiący, oziębły, pozny, nierychły, melancholiczny, ponieważ Saturnus jest Planetą
y Totumfácki. Bohátyr y Totumfácki. ROZMOWA TRZYDZIESTA. TRZECIA. Bohátyr ná Chrzcinach Iowiszowych Kumem Sáturná został. BOHATYR y TOTVMFACKI.
B. SAturnus syn Vránow Monárchynie Iádáiskich Provincyi máiąc oćiążoną płodem Zonę swą Opę, á nie spodźiewáiąc się prędkiego złożenia y połogu, wypráwuie czterech Korybantow, vzbroionych káráceną, y czworográniqstemi buzdyganámi, z Károcą czteromá śrogiemi Lwámi zaprzężoną, zápraszáiąc mnie goraco do páłácow stolice swoiey, ná záwołány bánkiet, oraz chcąc mnie mieć y kumem przyszłego potomstwá. T. Tá Solennitas y te Chrzćiny, bá y ten bánkiet muśiał być koniecznie (iáko więc mowią) skrzypiący, oźiębły, pozny, nierychły, melánkoliczny, ponieważ Sáturnus iest Plánetą
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 124
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
mogałw sobie, gdyby wnas rozum, uwaga, i roztropność w nią wierzać, jako w Boginią jaką, cóż temu począć, i jako zabieżeć ja wiedzieć nie mogę. A tym czasem Wmść, racz swój zaczęty prowadzić dyskurs. B. A tak chcąc sprawę pochwały godną zacząć policiłem Marsowi, aby rozkazałBellonie stanąć z Karocą zaprzeżoną, łotnymi Smokami siaczystej sierci. T. Bellona Bogini, uniwersalnych i partykularnych Ekspedytij wojennych, która, miała swój Kościół za murami Rzymskiemi Bogini pełna furoru, pełna zapalczywości, na dowód, iż wszelakie wojny zamykają w sobie zawaśnienia odpowiedzi nienawiści, zwady, zdrady, zabójstwa, i ustawiczne Akty śmierć przynoszące. B.
mogáłw sobie, gdyby wnas rozum, vwagá, y rostropnosć w nię wierzáć, iáko w Boginią iáką, coż temu począć, y iáko zabieżeć iá wiedźieć nie mogę. A tym czásem Wmść, rácz swoy záczęty prowádźić dyskurs. B. A ták chcąc spráwę pochwały godną zácząć polićiłem Marsowi, áby roskazałBellonie stánąć z Karocą záprzeźoną, łotnymi Smokámi śiáczystey śierći. T. Belloná Bogini, vniwersalnych y particulárnych Expeditiy woiennych, ktora, miáłá swoy Kośćioł zá murámi Rzymskiemi Bogini pełná furoru, pełná zápalczywośći, ná dowod, iż wszelákie woyny zámykáią w sobie záwaśnienia odpowiedzi nienawiśći, zwady, zdrády, zaboystwá, y vstáwiczne Akty śmierć przynoszące. B.
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 158
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
rodzone! Dość na tym, jak na moje właśnie wejrzał żonę Tęż widząc kompleksją, wzrost, wiek, kibić, mowę! Miasto swojej — tyłkom się nie wparł w białągłowę«!
A tak mówiąc niezmiernie żałuje, sąsiada Iż pozbył, zaś na pojazd, co go czekał, wsiada. PUNKT IX Argument Powraca Włoch karocą. Warta w swym porządku Stawa w bramie, Wyrzuca drabom co do wziątku Z mieszka drobną monetę i na swe siedlisko Przyjeżdża spustoszałe. Skąd na pośmiewisko I urąganie przyszedł; śmiech po wszytkim mieście, Że rajcę cudzoziemiec oszukał w niewieście.
Już konterfektowały olbrzymowskim cienie Równe — schylone na dół słoneczne promienie, Pasterz do kupy zganiał
rodzone! Dość na tym, jak na moje właśnie wejrzał żonę Tęż widząc kompleksyą, wzrost, wiek, kibić, mowę! Miasto swojej — tyłkom sie nie wparł w białągłowę«!
A tak mowiąc niezmiernie żałuje, sąsiada Iż pozbył, zaś na pojazd, co go czekał, wsiada. PUNKT IX Argument Powraca Włoch karocą. Warta w swym porządku Stawa w bramie, Wyrzuca drabom co do wziątku Z mieszka drobną monetę i na swe siedlisko Przyjeżdża spustoszałe. Skąd na pośmiewisko I urąganie przyszedł; śmiech po wszytkim mieście, Że rajcę cudzoziemiec oszukał w niewieście.
Już konterfektowały olbrzymowskim cienie Rowne — schylone na doł słoneczne promienie, Pasterz do kupy zganiał
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 106
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
, jako w domu swym.” Prosił mię przytem o przyczynę bardzo do królewicza imci, żeby mu mógł rękę pocałować; upewniłem go, że mu tego królewić imć nie miał odmówić, jedno żeby nieznajomie bez asystencji chciał być u królewicza imci. Jakoż tak uczynił: w nocy już po wieczerzy jedną tylko karocą przyjachał do austerii, sam jeden tylko zemną, płaszczem się zarzuciwszy, przyszedł do pokoju królewiczowego witając go, na kolana obie uklęknął, jakoby króla hiszpańskiego, pana swego, witał. Królewic imć też go kontentował ludzkością swą i uszanowaniem należnem, co u Hiszpanów inter primas beatitudines. Tegoż wieczora przyjachał książę do Milanu z
, jako w domu swym.” Prosił mię przytém o przyczynę bardzo do królewica jmci, żeby mu mógł rękę pocałować; upewniłem go, że mu tego królewić jmć nie miał odmówić, jedno żeby nieznajomie bez assystencyi chciał być u królewica jmci. Jakoż tak uczynił: w nocy już po wieczerzy jedną tylko karocą przyjachał do austeryi, sam jeden tylko zemną, płaszczem się zarzuciwszy, przyszedł do pokoju królewicowego witając go, na kolana obie uklęknął, jakoby króla hiszpańskiego, pana swego, witał. Królewic jmć téż go kontentował ludzkością swą i uszanowaniem należném, co u Hiszpanów inter primas beatitudines. Tegoż wieczora przyjachał książę do Milanu z
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 92
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854
królewic imć z książęciem panem kanclerzem, ze mną, panem starostą kałuskim i z panem Rylskim, pokojowym swym, puścił się wprzód do Genui, nazajutrz po nas tymże gościńcem pan Denhof, pan Kazanowski i kilku inszych kompanii. Na samem wyjeznem królewic imć, chcąc widzieć pałac gubernatorski w Milanie, powrócił tamtędy jedną swą karocą, i za tąż okazją był u gubernatora duchi di Feria, chociaj go on już był z wieczora pożegnał. Jako był z tego kontent Hiszpan trudno powiedzieć. Byliśmy tego dnia w Pawii na noc, wyboczywszy trochę dla widzenia sławnej onej kartuzji. Ja znowu w tej kompanii furierem i spendytorem.
22. Rano
królewic jmć z książęciem panem kanclerzem, ze mną, panem starostą kałuskim i z panem Rylskim, pokojowym swym, puścił się wprzód do Genui, nazajutrz po nas tymże gościńcem pan Denhoff, pan Kazanowski i kilku inszych kompanii. Na samém wyjezném królewic jmć, chcąc widzieć pałac gubernatorski w Milanie, powrócił tamtędy jedną swą karocą, i za tąż okazyą był u gubernatora duchi di Feria, chociaj go on już był z wieczora pożegnał. Jako był z tego kontent Hiszpan trudno powiedzieć. Byliśmy tego dnia w Pawii na noc, wyboczywszy trochę dla widzenia sławnéj onéj kartuzyi. Ja znowu w téj kompanii furyerem i spendytorem.
22. Rano
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 97
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854