senatum populumque romanum reprezentujący, uczyniwszy kondolencją imksiędzu kardynałowi wnukowi, wizytowali ciało umarłego, które potem balsamowane było. Tegoż dnia w nocy przeniesiono ciało publice a Monte Cavello do Watykanu, do pałacu, pompa lugubri. In hoc transportu, instituebatur tym sposobem. Wprzódy za ciałem szli częścią na koniach, częścią pieszo, w karocach, gwardie papieskie[...] Ciało same noszone od dwóch mułów, w lektyce czerwonej, bogatej, okrytej, około którego szli jezuici, penitencjarze S. Piotra ze świecami, misere mówiąc.
21^go^ marca. Zjechawszy się wszyscy kardynali do Watykanu, tam pierwszą swoją kongregacją znieśli, dając na niej paszport Alberoniemu kardynałowi do wolnego do conclave przyjazdu
senatum populumque romanum reprezentujący, uczyniwszy kondolencyą jmksiędzu kardynałowi wnukowi, wizytowali ciało umarłego, które potém balsamowane było. Tegoż dnia w nocy przeniesiono ciało publice a Monte Cavello do Watykanu, do pałacu, pompa lugubri. In hoc transportu, instituebatur tym sposobem. Wprzódy za ciałem szli częścią na koniach, częścią pieszo, w karocach, gwardye papiezkie[...] Ciało same noszone od dwóch mułów, w lektyce czerwonéj, bogatéj, okrytéj, około którego szli jezuici, penitencyarze S. Piotra ze świecami, misere mówiąc.
21^go^ marca. Zjechawszy się wszyscy kardynali do Watykanu, tam pierwszą swoją kongregacyą znieśli, dając na niéj paszport Alberoniemu kardynałowi do wolnego do conclave przyjazdu
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 434
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
drogi; Trefny i pojazd mój, bo nie pierzchliwe Konie mię wiozą, lecz żółwie leniwe; Wielki w tej drodze trud, kłopot i praca, I myśląc o niej głowa się zawraca. Gdyby mię to tam kto mógł przenieść we śnie, A jeśli jechać, żeby przecię wcześnie I niewielkimi gdyby noclegami, W lekkich karocach abo też mułami, A gdyby przy tym pod zamki i dwory Koła podprawić, skarby i splendory, Żeby jechały ze mną, to by jeszcze Pół biedy, ale na gnojowej deszczce Albo w półkoszkach starych, lub piechotą Na łbie utykać, nie z wielką ochotą Wybieramy się. O, głupcze szalony, Wiesz, jako
drogi; Trefny i pojazd mój, bo nie pierzchliwe Konie mię wiozą, lecz żółwie leniwe; Wielki w tej drodze trud, kłopot i praca, I myśląc o niej głowa się zawraca. Gdyby mię to tam kto mógł przenieść we śnie, A jeśli jechać, żeby przecię wcześnie I niewielkimi gdyby noclegami, W lekkich karocach abo też mułami, A gdyby przy tym pod zamki i dwory Koła podprawić, skarby i splendory, Żeby jechały ze mną, to by jeszcze Pół biedy, ale na gnojowej deszczce Albo w półkoszkach starych, lub piechotą Na łbie utykać, nie z wielką ochotą Wybieramy się. O, głupcze szalony, Wiesz, jako
Skrót tekstu: MorszZEmbWyb
Strona: 306
Tytuł:
Emblemata
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
emblematy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wybór wierszy
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975
bo chciał koniecznie długą jakąś oracją witać królewicza; ale to już do karety wsiadłszy odprawił. I takeśmy w niemałej asystencji do pałacu gubernatorskiego przyjechali, gdzie nas wielkim dostatkiem bardzo, tak jako potem we wszystkiem państwie weneckiem, podejmowano. Po obiedzie jeździł królewic imć widzieć amfiteatrum starych onych Rzymian.
3. Rano wyjechawszy na karocach gubernatorskich karmiliśmy wpół drogi do Vicenzy, a kilkadziesiąt koni capelletim nas prowadziło, dla bezpieczeństwa od bandytów, o których słychać było, że się tam gdzieś wieszali, jako zawsze po tamtym gościńcu. Przed Vicenzą na kilka mil potkał nas szlachcic jeden wiceński, konte Porta, opowiadając, że królewicza imć z chęcią w Vicenzie
bo chciał koniecznie długą jakąś oracyą witać królewica; ale to już do karety wsiadłszy odprawił. I takeśmy w niemałéj assystencyi do pałacu gubernatorskiego przyjechali, gdzie nas wielkim dostatkiem bardzo, tak jako potém we wszystkiém państwie weneckiém, podejmowano. Po obiedzie jeździł królewic jmć widzieć amfiteatrum starych onych Rzymian.
3. Rano wyjechawszy na karocach gubernatorskich karmiliśmy wpół drogi do Vicenzy, a kilkadziesiąt koni capelletim nas prowadziło, dla bezpieczeństwa od bandytów, o których słychać było, że się tam gdzieś wieszali, jako zawsze po tamtym gościńcu. Przed Vicenzą na kilka mil potkał nas szlachcic jeden wiceński, conte Porta, opowiadając, że królewica jmć z chęcią w Vicenzie
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 153
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854
Senatorami/ i gradusze przed kościołem Ojców Bernardynów/ nazwanym Ara coeli, były pełne wielu tysięcy ludzi/ Domy i Pałace tych Panów/ którzy tam na tej ulicy mięszkają pełne były Ich M. X. Kardynałów/ i innych wielmożnych Paniąt/ i Matron przezacnych: drudzy nie mogąc się w oknach zmieścić/ na drodze w karocach siedzieli/ chcąc widzieć takie widowisko/ o którym trudno powiedzieć wszytko zupełnie/ tak/ że nie podobna było widzieć rzecz przyjemniejszą oczom ludzkim/ bo on plac tak był pięknie przystrojony Instrumentami różnego dźwięku przysposobiony/ strzelaniem/ i rozmaitemi racami/ i kunsztownemi ogniami oświecony: tak że najmniejszego punktu czasu nieopuszczono/ lecz jednę sztukę
Senatorámi/ y gradusze przed kośćiołem Oycow Bernardinow/ názwánym Ara coeli, były pełne wielu tyśięcy ludźi/ Domy y Páłace tych Pánow/ ktorzy tám ná tey vlicy mięszkaią pełne były Ich M. X. Kárdynałow/ y innych wielmożnych Paniąt/ y Mátron przezacnych: drudzy nie mogąc się w oknách zmieśćić/ ná drodze w károcách śiedźieli/ chcąc widźieć tákie widowisko/ o ktorym trudno powiedzieć wszytko zupełnie/ ták/ że nie podobna było widźieć rzecz przyięmnieyszą oczom ludzkim/ bo on plác ták był pieknie przystroiony Instrumentámi rożnego dzwięku przysposobiony/ strzelániem/ y rozmáitemi rácámi/ y kunsztownemi ogniámi oświecony: ták że naymnieyszego punktu czásu nieopuszczono/ lecz iednę sztukę
Skrót tekstu: RelNar
Strona: A3
Tytuł:
Relacja triumfu rzymskiego z narodzenia najjaśniejszego królewica Zygmunta Kazimierza
Autor:
Andrzej Walkowicz Radziesowski
Tłumacz:
Andrzej Walkowicz Radziesowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640