bez wszelakiej szczerby; Żyjcie długo z jeleniem, bo tak piszą o nim; Żyjcie płodni z trojańskim nieśmiertelnym koniem; Na pomstę swej ojczyźnie, nie z jednej Heleny Raptu, lecz milionu, żeby Saraceny, Którzy granice wszytkich chcą posiadać światów, Gromili, staropolskich narodźcie Sarmatów; A potem, pełni sławy, do onej karocy, Którą się kiedyś boży wozili prorocy (Nie znajdziesz dziś na świecie tak dobrych stalmachów), Wprzągszy swój cug, niebieskich dojedziecie gmachów Po odmiennej fortuny ziemskich wichrów szumie: Inaczej ani słońce, ani księżyc umie. Mając w herbie tych obu szczęśliwe woźniki, Macie pewne do nieba cnoty przewodniki. 441. NA HERBY
bez wszelakiej szczerby; Żyjcie długo z jeleniem, bo tak piszą o nim; Żyjcie płodni z trojańskim nieśmiertelnym koniem; Na pomstę swej ojczyźnie, nie z jednej Heleny Raptu, lecz milijonu, żeby Saraceny, Którzy granice wszytkich chcą posiadać światów, Gromili, staropolskich narodźcie Sarmatów; A potem, pełni sławy, do onej karocy, Którą się kiedyś boży wozili prorocy (Nie znajdziesz dziś na świecie tak dobrych stalmachów), Wprzągszy swój cug, niebieskich dojedziecie gmachów Po odmiennej fortuny ziemskich wichrów szumie: Inaczej ani słońce, ani księżyc umie. Mając w herbie tych obu szczęśliwe woźniki, Macie pewne do nieba cnoty przewodniki. 441. NA HERBY
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 193
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
m zwierzyną wieczerzy. Któż wątpi, że opatrzność przez anioła stróża Człeka od marnej śmierci obroniła boża. Tysiącem na każdy dzień dróg mamy do grobów; Więcej do zachowania u Boga sposobów. 181 (D). ZBYTKI POLSKIE
O czymże Polska myśli i we dnie, i w nocy? Żeby sześć zaprzęgano koni do karocy; Żeby srebrem pachołków od głowy do stopy, Sługi odziać koralem, burkatelą stropy; Żeby na paniej perły albo diamenty, A po służbach złociste świeciły się sprzęty; Żeby pyszne aksamit puszyły sobole; Żeby im grały trąby, skrzypce i wijole; Żeby po stołach w cukrze piramidy stały I winem z suchych groznów wspienione kryształy
m zwierzyną wieczerzy. Któż wątpi, że opatrzność przez anioła stróża Człeka od marnej śmierci obroniła boża. Tysiącem na każdy dzień dróg mamy do grobów; Więcej do zachowania u Boga sposobów. 181 (D). ZBYTKI POLSKIE
O czymże Polska myśli i we dnie, i w nocy? Żeby sześć zaprzęgano koni do karocy; Żeby srebrem pachołków od głowy do stopy, Sługi odziać koralem, burkatelą stropy; Żeby na paniej perły albo dyjamenty, A po służbach złociste świeciły się sprzęty; Żeby pyszne aksamit puszyły sobole; Żeby im grały trąby, skrzypce i wijole; Żeby po stołach w cukrze piramidy stały I winem z suchych groznów wspienione kryształy
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 625
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
(Jeleni z żubrzem rogi) wykrojone I na wierzch wozów pięknie przyprawione. Po małej chwili znowu obłoczyste Idą rydwany, przy których ogniste Złotogorące potrzeby pałały, Czym kształt i pozór piękny wydawały; W nich z pięknym statkiem uczciwie siedzieli Słudzy — a wszyscy bogaty strój mieli. Z rydwanami już sam w świetnej jedzie Starosta pucki karocy i wiedzie Po ludziach oczy pełne wspaniałości — Pan Jan Zawadzki — a w swojej ludzkości Każdemu wdzięcznym i miłym zostaje, Że z jego twarzy niemal promień wstaje Pełen jasności, świecąc w obcej stronie I jego zdobiąc zewsząd pańskie skronie. Po lewej ręce siedział wedle niego Imienia godny ksiądz Jezusowego — Ociec Lowesztejn, mając w sercu
(Jeleni z żubrzem rogi) wykrojone I na wierzch wozów pięknie przyprawione. Po małej chwili znowu obłoczyste Idą rydwany, przy których ogniste Złotogorące potrzeby pałały, Czym kształt i pozór piękny wydawały; W nich z pięknym statkiem uczciwie siedzieli Słudzy — a wszyscy bogaty strój mieli. Z rydwanami już sam w świetnej jedzie Starosta pucki karocy i wiedzie Po ludziach oczy pełne wspaniałości — Pan Jan Zawadzki — a w swojej ludzkości Każdemu wdzięcznym i miłym zostaje, Że z jego twarzy niemal promień wstaje Pełen jasności, świecąc w obcej stronie I jego zdobiąc zewsząd pańskie skronie. Po lewej ręce siedział wedle niego Imienia godny ksiądz Jezusowego — Ociec Lowesztejn, mając w sercu
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 147
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
na to zezwolił i Michała Wiśniowieckiego za króla polskiego wszystkim nominował, luboć jeszcze w niebytności jego, książę Czartoryski, biskup kujawski, toż za nastąpieniem szlachty już był uczynił.
Mianował tedy powtórnie Prażmowski arcybiskup Michała książęcia na króla polskiego, zaraz do niego (bo był w województwie ruskim) idzie i onemu się pokłoniwszy do karocy swojej prosi i na wyższym miejscu posadziwszy na Zamek warszawski do pokojów królewskich wprowadza z wielkim triumfem szlachty, strzylaniem i inszymi od mieszczan warszawskich aplauzami. Tam go dopiero z senatorami na Zamek wprowadziwszy adoruje, tej niespodziewanej godności winszu¬ Rok 1669
je, a co większa, wielkimi dostatkami królewskimi, srebrem, złotem, obiciem etc.
na to zezwolił i Michała Wiśniowieckiego za króla polskiego wszystkim nominował, luboć jescze w niebytności jego, książę Czartoryski, biskup kujawski, toż za nastąpieniem slachty już był uczynił.
Mianował tedy powtórnie Prażmowski arcybiskup Michała książęcia na króla polskiego, zaraz do niego (bo był w województwie ruskim) idzie i onemu się pokłoniwszy do karocy swojej prosi i na wyższym miejscu posadziwszy na Zamek warszawski do pokojów królewskich wprowadza z wielkim tryumfem slachty, strzylaniem i inszymi od miesczan warszawskich aplauzami. Tam go dopiero z senatorami na Zamek wprowadziwszy adoruje, tej niespodziewanej godności winszu¬ Rok 1669
je, a co większa, wielkimi dostatkami królewskimi, srebrem, złotem, obiciem etc.
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 384
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
krainę dla ekstraordynaryjnego bankietu. B. Jutrzeńka z górnego Francymetru Panna, obaczywszy dworzane potrawy, wydaje, przynosi, i stawia ochotnie, tam ja umywszy poranną rosą ręce Bohatyrskie, otarłem z wilgoci wysuszoną dobrze psich dni towalnią, Słonce wlotnej żartkości, prędko, prędko raz i drugi, skosztowawszy potraw, swej dopadszy złocistej karocy, idąc w drogę, mnie jedurnusienkiego zostawując u stołu swojego. T. Mogłeś Wmć wte czasy wybornie zawołać mnie sługi swego, rozbiezawszy się wskoczyłbym też (jakoś Wmć zwykł) na tę wysoką Sferę. Radbyś Wmść sam wszystko zawsze pożarł, chcąc napełnić i ukontentować nienasyconego kałdunu swego przepaść. B
kráinę dla extráordynáriynego bánkietu. B. Iutrzeńká z gornego Fráncymetru Pánná, obaczywszy dworzáne potráwy, wydáie, przynośi, y stáwia ochotnie, tám ia vmywszy poránną rosą ręce Bohátyrskie, otárłem z wilgoći wysuszoną dobrze pśich dni towálnią, Słõce wlotney zartkośći, prętko, prętko raz y drugi, skosztowawszy potraw, swey dopadszy złoćistey károcy, idąc w drogę, mnie iedurnuśienkiego zostáwuiąc v stołu swoiego. T. Mogłeś Wmć wte czásy wybornie záwołáć mnie sługi swego, rozbiezáwszy się wskoczyłbym też (iákoś Wmć zwykł) ná tę wysoką Spherę. Radbyś Wmść sąm wszystko záwsze pożárł, chcąc nápełnić y vkontentowáć nienásyconego káłdunu swego przepáść. B
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 37
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
, pod złocistą podpadły Karocę, żadną miarą niechcąc bieżeć torem, przez Ekliptikę słoneczną jako byli zwykli. T. Koń lękliwy i pod wierzch, i do cugu, (jako słyszę) niewczesny. B. Zatrwozony, oraz zagniewany Foebus, poczniesz raz wstargiwać lecami, raz po;puszczać Wodzy złocistych, Woźnikom złocistej Karocy, a one to wzad, to w przód, to ksobie, to od siebie czofać się poczęły. T. Wej tych psich obiadów, wej jakoć się lękają, gdybym ja forrytował, nie pomogłyby sięrc Pyrrohowi złotawa, ani Eoowi biała, ani połuskująca się Etoowi, ani Flegonowi sierć kara
, pod złoćistą podpádły Károcę, żadną miárą niechcąc bieżeć torem, przez Ekliptikę słoneczną iáko byli zwykli. T. Koń lękliwy y pod wierzch, y do cugu, (iáko słyszę) niewczesny. B. Zátrwozony, oraz zagniewány Phoebus, poczniesz raz wstargiwáć lecámi, raz po;puszczáć Wodzy złoćistych, Woźnikom złocistey Károcy, á one to wzad, to w przod, to ksobie, to od śiebie czofáć się poczęły. T. Wey tych pśich obiádow, wey iákoć się lękáią, gdybym ia forrytował, nie pomogłyby śięrc Pyrrohowi złotáwa, áni Eoowi biała, áni połuskuiąca się AEthoowi, ani Phlegonowi śierć kára
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 108
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
— Wymyślić im potrzeba inszy tytuł nowy. Grzech, sromota, rozpusta i swawola sroga! Jeśli wierzymy — wszytko, i żonę od Boga, Jako głód, mór i wojnę, żenie złego męża, Mężowi żonę znosić. Cierpliwość zwycięża Wszytko; chyba kto się chce Bogu wyjąć z mocy, Wsiadaj w Eliaszowej do nieba karocy. Alboż On to, prócz żony i prócz złego męża, Nie ma na cię u siebie gorszego oręża, Z którym, choćbyś się zaraz w ziemię zagrzebł z młodu, Błaźnie, na wieki wieczne nie znajdziesz rozwodu! Tu panny, tu młodzieńcy niechaj myślą czułą Bywają, nim ich kapłan świętą zwiąże stułą
— Wymyślić im potrzeba inszy tytuł nowy. Grzech, sromota, rozpusta i swawola sroga! Jeśli wierzymy — wszytko, i żonę od Boga, Jako głód, mór i wojnę, żenie złego męża, Mężowi żonę znosić. Cierpliwość zwycięża Wszytko; chyba kto się chce Bogu wyjąć z mocy, Wsiadaj w Eliaszowej do nieba karocy. Alboż On to, prócz żony i prócz złego męża, Nie ma na cię u siebie gorszego oręża, Z którym, choćbyś się zaraz w ziemię zagrzebł z młodu, Błaźnie, na wieki wieczne nie znajdziesz rozwodu! Tu panny, tu młodzieńcy niechaj myślą czułą Bywają, nim ich kapłan świętą zwiąże stułą
Skrót tekstu: PotLibKuk_I
Strona: 102
Tytuł:
Libusza
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
weneckiemi oknami karoce Zajeżdżającej burkiem — grzmi, brzęczy, chroboce. Żegna się z gospodarzem Polak i zawita Podrożno starca żonka wraz żegna i wita. A potym wszytko troje na dół się prowadzą I Włochowi, żeby ich odprowadził, radzą Mówiąc: »Nic nie omieszkasz: nim zagasną zorza, W tejże do dom powrócisz karocy od morza Po przejazdce daleko z lepszem apetytem Do jadła — niż tu siedząc zdrowej będąc sytem Eriej«. — Na co Włoch bez wszelkiej odmowy Pozwala i na pojazd wsiadać jest gotowy.
Puzdro z sobą podrożny na posiłek wina Wziąwszy — miejscy się wzajem częstuje drużyna. Jednak po politycznej z długą sporką zwadzie Prawą rękę wziąć
weneckiemi oknami karoce Zajeżdżającej burkiem — grzmi, brzęczy, chroboce. Żegna sie z gospodarzem Polak i zawita Podrożno starca żonka wraz żegna i wita. A potym wszytko troje na doł sie prowadzą I Włochowi, żeby ich odprowadził, radzą Mowiąc: »Nic nie omieszkasz: nim zagasną zorza, W tejże do dom powrocisz karocy od morza Po przejazdce daleko z lepszem appetytem Do jadła — niż tu siedząc zdrowej będąc sytem Aeryej«. — Na co Włoch bez wszelkiej odmowy Pozwala i na pojazd wsiadać jest gotowy.
Puzdro z sobą podrożny na posiłek wina Wziąwszy — miejscy sie wzajem częstuje drużyna. Jednak po politycznej z długą sporką zwadzie Prawą rękę wziąć
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 99
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949