hetmanowej, jadą wszyscy na obiad do Choroszczy, o dwie mile od Białegostoku, gdzie jest dziwnie piękny pałacyk i ogród z wielkimi kanałami i różnymi batami. Tam tedy obiad bywa solenny, także z biciem z armat. Po obiedzie chodzą państwo po ogrodzie. Inni batami się wożą, gdyż tam na ten dzień przez różne kaskady woda z rzeki portowej Narwy wpuszczana bywa. Potem skoro zmierzchać zacznie, iluminacja nad kanałami i w dalekiej perspektywie będącej sali zapalana bywa. A potem kosztowny fejerwerk, co wszystko po wieczerzy bywa, a po fejerwerku następują tańce i aż do dnia trwają. A tak nic nie śpiąc powracają wszyscy do Białegostoku i tam aż
hetmanowej, jadą wszyscy na obiad do Choroszczy, o dwie mile od Białegostoku, gdzie jest dziwnie piękny pałacyk i ogród z wielkimi kanałami i różnymi batami. Tam tedy obiad bywa solenny, także z biciem z armat. Po obiedzie chodzą państwo po ogrodzie. Inni batami się wożą, gdyż tam na ten dzień przez różne kaskady woda z rzeki portowej Narwy wpuszczana bywa. Potem skoro zmierzchać zacznie, iluminacja nad kanałami i w dalekiej perspektywie będącej sali zapalana bywa. A potem kosztowny fejerwerk, co wszystko po wieczerzy bywa, a po fejerwerku następują tańce i aż do dnia trwają. A tak nic nie śpiąc powracają wszyscy do Białegostoku i tam aż
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 662
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, ziemia zboża rodzi, Nikt tu Ogrodów płotami nie grodzi. Rzeki bieżące nigdy nie próżnują, Rybki złociste można ręką chwytać, Potoki w koło Pol, i łąk się snują, Niemasz kogoby dokąd biegną spytać; Nieznać tu żeby wylewały z lądu, Bo ni głębiny nie mają, ni prądu. Widzieć Kaskady, jak przez drobne ząbki, Zyłkami ze skał, subtelnemi płyną, Potym się w cienkie rozlewają Rąbki, Znać z kąd wychodzą, niezgadniesz gdzie giną. Kamienie płaskie, mają jakieś dziurki, W te biegną, i zaś wracają przez Rurki.
Fontanna chociaż naturalnie niska, Pompy niewidać z kąd moc bierze woda
, ziemia zboża rodzi, Nikt tu Ogrodow płotami nie grodzi. Rzeki bieżące nigdy nie prożnuią, Rybki złociste można ręką chwytać, Potoki w koło Pol, y łąk się snuią, Niemasz kogoby dokąd biegną spytać; Nieznać tu żeby wylewały z lądu, Bo ni głębîny nie maią, ni prądu. Widzieć Kaskady, iák przez drobne ząbki, Zyłkámi ze skał, subtelnemi płyną, Potym się w cienkie rozlewaią Rąbki, Znać z kąd wychodzą, niezgadniesz gdzie giną. Kámienie płáskie, maią iakieś dziurki, W te biegną, y zaś wrácaią przez Rurki.
Fontanna chociaż náturalnie niska, Pompy niewidać z kąd moc bierze woda
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 41
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752