dogodziła. 10. Pieśń VII.
Mazurowie mili, Gdzieście się popili: W Warce na gorzałce, W Czersku na złym piwsku? Jechali przez pole, Złamali dwie kole.
Mazowiecki kaftan Zgoninami natkan, Co się Mazur ruszy, Z kaftana się kruszy.
Więc wąsy odyma, Rohatynę trzyma.
Mazurowie naszy Po jaglanej kaszy Słone wąsy mają, Piwem je zmywają. Skoro się podpiją, Wnet chłopa zabiją.
Szarszan zardzewiały, Z poszew opadały, Kijec granowity, Harkabuz nabity: Tak jadą na roki, Podeprą swe boki.
Zstępuj mu z gościńca, Rzuci się do kijca, Potem z harkabuza Wnet poprawi guza. Chocia w piasku brodzą,
dogodziła. 10. Pieśń VII.
Mazurowie mili, Gdzieście się popili: W Warce na gorzałce, W Czersku na złym piwsku? Jechali przez pole, Złamali dwie kole.
Mazowiecki kaftan Zgoninami natkan, Co się Mazur ruszy, Z kaftana się kruszy.
Więc wąsy odyma, Rohatynę trzyma.
Mazurowie naszy Po jaglanej kaszy Słone wąsy mają, Piwem je zmywają. Skoro się podpiją, Wnet chłopa zabiją.
Szarszan zardzewiały, Z poszew opadały, Kijec granowity, Harkabuz nabity: Tak jadą na roki, Podeprą swe boki.
Zstępuj mu z gościńca, Rzuci się do kijca, Potem z harkabuza Wnet poprawi guza. Chocia w piasku brodzą,
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 15
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
jedne są przez sen, alias usypiające człeka dla okradzenia go, dla strucia, dla porwania niemowlątka, albo uduszenia go, albo nieczystego sprofanowania. Inne są czary miłosne przez Philira alias zadanie na miłość na lubsze, dla wzbudzenia w kim miłosnej pasyj, dając co w potrawie, tu na Rusi najwięcej w pirogach, w kaszy mlicznej, w napoju albo mieszając proszki pewne ziela, metalla, pierze, sierść pewnych zwierząt. Co niemoże naturalnie ciągnąć człeka do amorów, ale może poalterować humory, pomieszać imaginacją, rozpalić wewnętrznie ciało, fantazię wzbudzając do osoby jakiej, różnemi kochającego nabawić obrazkami, aż się wola da nakłonić; ani też do tego
iedne są przez sen, alias usypiaiące człeka dla okradzenia go, dla strucia, dla porwania niemowlątka, albo uduszenia go, albo nieczystego sprofanowaniá. Inne są czary miłosne przez Philira alias zadanie na miłość na lubsze, dla wzbudzenia w kim miłosney pasyi, daiąc co w potrawie, tu na Rusi naywięcey w pirogach, w kaszy mliczney, w napoiu albo mieszaiąc proszki pewne ziela, metalla, pierze, szerść pewnych zwierząt. Co niemoże naturalnie ciągnąć człeka do amoròw, ale może poalterować humory, pomieszać imaginacyą, rozpalić wewnętrznie ciało, fantazię wzbudzaiąc do osoby iakiey, rożnemi kochaiącego nabawić obrazkami, aż się wola da nakłonić; ani też do tego
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 234
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
nigdy chudy pies nie wściecze.” „Przecież im niechaj kuchmistrz popłucze półmiska, A czasem też i kości po obiedzie ciska.” Słysząc ów, bo tamże stał w zgrzebnych gaciach bliski: „Zliżą chłopcy, że ich myć nie potrzeba, miski. Nie poradzi najmędrszy kuchmistrz nic naturze, Bo kości ani w kaszy nie masz, ani w żurze, Chyba przy gościach, albo w uroczyste święto; Nie pomnię, żeby kiedy koguta zarżnięto.” 143. GADKA
Która woda do brzucha wszedszy słoną spodkiem, Zbywszy soli, przez usta smakiem płynie słodkiem? W brzuchu się czyści, w brzuchu i słodnie, i chłodzi; Przedtem ni
nigdy chudy pies nie wściecze.” „Przecież im niechaj kuchmistrz popłucze półmiska, A czasem też i kości po obiedzie ciska.” Słysząc ów, bo tamże stał w zgrzebnych gaciach bliski: „Zliżą chłopcy, że ich myć nie potrzeba, miski. Nie poradzi najmędrszy kuchmistrz nic naturze, Bo kości ani w kaszy nie masz, ani w żurze, Chyba przy gościach, albo w uroczyste święto; Nie pomnię, żeby kiedy koguta zarżnięto.” 143. GADKA
Która woda do brzucha wszedszy słoną spodkiem, Zbywszy soli, przez usta smakiem płynie słodkiem? W brzuchu się czyści, w brzuchu i słodnie, i chłodzi; Przedtem ni
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 598
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
składać ani dawać, ani najmniejszej rzeczy brać i hejduków żywić tak króla IMci, jako i wszelakiego stanu, gdyż każdy nie darmo, ale za pieniądze służy, a nie łupić swych, a nie służyć, kiedyby się nie mógł wyżywić, albo coby za jego nie stało; przestać też na połciu, na kaszy, na piwie.
Każdy człowiek, tak szlachcic, jako i nieślachcic, cudzoziemiec i wszelakiego, najwyższego i naniższego stanu, tak jazda, jako i piechota, ma za grosz swój żyć, a żadnej osobie nic gwałtem nie brać, o co gdyby był każdy pozwany za poprzysiężenim aktorowym, jeśliby była tego potrzeba,
składać ani dawać, ani najmniejszej rzeczy brać i hejduków żywić tak króla JMci, jako i wszelakiego stanu, gdyż każdy nie darmo, ale za pieniądze służy, a nie łupić swych, a nie służyć, kiedyby się nie mógł wyżywić, albo coby za jego nie stało; przestać też na połciu, na kaszy, na piwie.
Każdy człowiek, tak ślachcic, jako i nieślachcic, cudzoziemiec i wszelakiego, najwyszszego i naniższego stanu, tak jezda, jako i piechota, ma za grosz swój żyć, a żadnej osobie nic gwałtem nie brać, o co gdyby był każdy pozwany za poprzysiężenim aktorowym, jeśliby była tego potrzeba,
Skrót tekstu: SposPodCz_II
Strona: 394
Tytuł:
Sposób podania drogi do ś. sprawiedliwości i pokoju pospolitego w Koronie polskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Ślezionę ścieńcza nabrzmi:
Pod tąż wagą z octem miodowym w trunku używany/ przez sześć dni/ Ślezienę nabrzmiałą ścieńcza i trawi. Artetyce.
Artetyce/ albo w stawiech łamaniu Podagrze
Podagrze Scjatyce
Scjatyce/ jest wielkim ratunkiem/ abowiem ją uśmierza/ używając go przez usta w winie/ albo w grucy/ allbo w Jęczmiennej kaszy. Piersi i Zielnik D. Symona Syrenniusa. Piersiom Płucom.
Płuca z Flegmy grubej i lipkiej wychędaża kropkę/ abo ziarno dobre/ z miodkiem kwasnym/ którj Oximel simplex zowią/ dać wypić/ albo ćwierć łota z jakąkolwiek polewką (Aben Mesua.) Miara i waga.
Bywa też przez usta używany/ tak
Sleźionę scieńcza nábrzmi:
Pod tąż wagą z octem miodowym w trunku vżywány/ przez sześć dni/ Sleźienę nabrzmiáłą śćieńcza y trawi. Artetyce.
Artetyce/ álbo w stáwiech łamániu Podágrze
Podágrze Scyátyce
Scyátyce/ iest wielkim rátunkiem/ ábowiem ią vśmierza/ vżywáiąc go przez vstá w winie/ álbo w grucy/ állbo w Ięczmienney kászy. Pierśi y Zielnik D. Symoná Syrenniusá. Pierśiom Płucom.
Płucá z Flágmy grubey y lipkiey wychędaża kropkę/ ábo źiárno dobre/ z miodkiem kwásnym/ ktorj Oximel simplex zowią/ dáć wypić/ álbo czwierć łotá z iákąkolwiek polewką (Aben Mesua.) Miárá y waga.
Bywa też przez vstá vżywány/ ták
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 216
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
nieprzysnili A do tego niemasz ichtu ale jam jest Mazowiecki sąsiad muszę WŚCi za nich odpowiedać on postaremu persistit. Powieczerzej poszedł w tanieć Szembek. Zelecki mówi do mnie podzwa mu słuzyć. Odpowiem dobrze Tancujemy tedy Az skoro już wielkiego poczęli tancować. A on stojąc na trakcie począł śpiewać Mazurowie nasi po Jaglanej kaszy. Słonę wąsy mają w piwie je maczają. i tak owę piosnkę kilka razy powtarza. Mnie tez już gniewno się uczyniło. Wezmę owego Zeleckiego na ręce tak jako dzieci noszą bo chłopek był mały rozumieli oni że ja to czynię z kochania i idę z nim A pomijając kordowskiego śpiewającego tę piosnkę Uderzę go w piersi Zeleckiem
nieprzysnili A do tego niemasz ichtu ale iam iest Mazowiecki samsiad muszę WSCi za nich odpowiedac on postaremu persistit. Powieczerzey poszedł w tanieć Szęmbek. Zelecki mowi do mnie podzwa mu słuzyć. Odpowięm dobrze Tancuięmy tedy Az skoro iuz wielkiego poczęli tancować. A on stoiąc na trakcie począł spiewać Mazurowie nasi po Iaglaney kaszy. Słonę wąsy maią w piwie ie maczaią. y tak owę piosnkę kilka razy powtarza. Mnie tez iuz gniewno się uczyniło. Wezmę owego Zeleckiego na ręce tak iako dzieci noszą bo chłopek był mały rozumieli oni że ia to czynię z kochania y idę z nim A pomiiaiąc kordowskiego spiewaiącego tę piosnkę Uderzę go w piersi Zeleckiem
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 229
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Lingua ne praecurrat mentem. Nie wiele oleju w głowie. Nie wszytko ma spełna doma. Nie trzeba głupich siać/ sami się rodzą. Noc ma swój obyczaj. Nie wierz Wuju Wujnej. 40
Nie graj/ nie przegrasz. Nalepszy gracz/ nawiętszy łotr. Optimus artifex, pessimus vir. Naszy co potnęli w kaszy. Nie mierzą chłopa w korzec/ jako owies. Niebieski Dziedzic/ na ziemi nie ma nic. Nie sobie gwoli kucharz potrawy zaprawuje. Gulam Domini debet habere coquus. Nie wie co to Pokoj/ kto nie skosztował Wojny. Dulcia non meruit, qui non gustauit amara. Nie będzie miał grosza/ kto nie
Lingua ne praecurrat mentem. Nie wiele oleiu w głowie. Nie wszytko ma spełná domá. Nie trzebá głupich śiać/ sámi się rodzą. Noc ma swoy obycżay. Nie wierz Wuiu Wuyney. 40
Nie gray/ nie przegrasz. Nalepszy gracż/ nawiętszy łotr. Optimus artifex, pessimus vir. Nászy co potnęli w kászy. Nie mierzą chłopá w korzec/ iáko owies. Niebieski Dźiedźic/ ná żiemi nie ma nic. Nie sobie gwoli kucharz potráwy zápráwuie. Gulam Domini debet habere coquus. Nie wie co to Pokoy/ kto nie skosztował Woyny. Dulcia non meruit, qui non gustauit amara. Nie będźie miał grosza/ kto nie
Skrót tekstu: RysProv
Strona: F2V
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
śnieżne, Niźli równie Dniestrowe oglądasz pobrzeżne, Gdzie całoletnim chodem utrudzonych ludzi, Skoro mróz nieprzywykłej jesieni wystudzi, Których wszytkich pieszczone wychowały nieba, Broni na nich Polakom dobywać nie trzeba; Pomrą jako jaskółki, jako muchy posną, Tylko że zaś drugi raz nie ożyją z wiosną. Sam ich niewczas zwojuje, zwłaszcza w takiej kaszy Różnych narodów, kiedy począwszy od paszy, I ludziom, i bydlętom najmniejszej wygody Nie będzie. Szczęśliwy człek, co go cudze szkody Uczą rozumu, jako w najpewniejszej szkole, I dadzą poznać głupstwa w sąsiedzkim rosole. Zegnał Kserkses pół świata na waleczne Greki, Popasł całą Azją, powypijał rzeki; Trzech dni na jednym
śnieżne, Niźli równie Dniestrowe oglądasz pobrzeżne, Gdzie całoletnim chodem utrudzonych ludzi, Skoro mróz nieprzywykłej jesieni wystudzi, Których wszytkich pieszczone wychowały nieba, Broni na nich Polakom dobywać nie trzeba; Pomrą jako jaskółki, jako muchy posną, Tylko że zaś drugi raz nie ożyją z wiosną. Sam ich niewczas zwojuje, zwłaszcza w takiej kaszy Różnych narodów, kiedy począwszy od paszy, I ludziom, i bydlętom najmniejszej wygody Nie będzie. Szczęśliwy człek, co go cudze szkody Uczą rozumu, jako w najpewniejszej szkole, I dadzą poznać głupstwa w sąsiedzkim rosole. Zegnał Kserkses pół świata na waleczne Greki, Popasł całą Azyą, powypijał rzeki; Trzech dni na jednym
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 43
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
im dawa. Szedł we trzechset Mikołaj Kochanowski człeka, Który królewiczowym zdrowiem się opieka; Szedł Wejer z regimentem; ten lonty na Turki Kurzy, a tamten niesie przyłożone kurki, Toź skoro się im prawie w same boki wrzepią, Ognia dadzą po trzykroć i tak ich zaślepią, Że uciekać poczęli. I w onej ich kaszy Kłóli, bo przytępili rąbając pałaszy. Turcy uciekli CZĘŚĆ CZWARTA
A gdy się już pod ziemię słońce miało skłamać, Nie dał się hetman swoim daleko zaganiać; Zasadzki się obawia, choć ci jeszcze chcą bić, Każe odwrót z wesołym triumfem otrąbić. Dosyć ma łaski bożej i dziękuje za nią, Iże spadli drugi raz z
im dawa. Szedł we trzechset Mikołaj Kochanowski człeka, Który królewiczowym zdrowiem się opieka; Szedł Wejer z regimentem; ten lonty na Turki Kurzy, a tamten niesie przyłożone kurki, Toź skoro się im prawie w same boki wrzepią, Ognia dadzą po trzykroć i tak ich zaślepią, Że uciekać poczęli. I w onej ich kaszy Kłóli, bo przytępili rąbając pałaszy. Turcy uciekli CZĘŚĆ CZWARTA
A gdy się już pod ziemię słońce miało skłamać, Nie dał się hetman swoim daleko zaganiać; Zasadzki się obawia, choć ci jeszcze chcą bić, Każe odwrót z wesołym tryumfem otrąbić. Dosyć ma łaski bożej i dziękuje za nię, Iże spadli drugi raz z
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 152
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924