/ jaką zdradę nad nimi knowali/ chcąc ich wszytkie siły znieść/ wysiec/ wygładzić/ miedzy ścianami i parkany swoimi/ jako zwierze jakie połowić. Co na jawią zaraz podali zdradni Moskalowie/ ten jaszczurcy naród wszytką mocą oburzyli się na nich/ straż z baszt ich spychając/ siekąc/ bijąc/ ostre oręża i prawie katownie na wszytkich zgotowawszy. O zdrado niesłychana/ o obrzydliwy narodzie i krwie chciwy. Widząc tedy nieżart wodzowie czuli/ narodu obojga żołniejstwo wyborne/ do broni się i koni swych porwali. W dzień trzeci święta Wielkonocnego/ gdzie wielka nawałność na nich uderzyła wilków zdradzieckich: jednak nieposzczęścił Bóg chytrości ich: bo od mężnego żołnierstwa
/ iáką zdrádę nád nimi knowáli/ chcąc ich wszytkie śiły znieść/ wysiec/ wygłádźić/ miedzy sćiánámi y párkány swoimi/ iako źwierze iákie połowić. Co ná iáwią záraz podáli zdrádni Moskalowie/ ten iászczurcy narod wszytką mocą oburzyli sie ná nich/ straż z baszt ich spycháiąc/ siekąc/ biiąc/ ostre oręża y práwie kátownie ná wszytkich zgotowawszy. O zdrádo niesłychána/ o obrzydliwy narodźie y krwie chćiwy. Widząc tedy nieżárt wodzowie czuli/ narodu oboygá żołnieystwo wyborne/ do broni sie y koni swych porwáli. W dźień trzeći świętá Wielkonocnego/ gdżie wielka nawáłność ná nich vderzyłá wilkow zdradźieckich: iednák nieposczęsćił Bog chytrośći ich: bo od mężnego żołnierstwá
Skrót tekstu: PasŻoł
Strona: Bij
Tytuł:
Pasja żołnierzów obojga narodów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
tak krótkiej grzechowej lubości utracił dobra wiecznej szczęśliwości, a kupił piekło z mękami srogimi, nieskończonymi; iż wieczną chwałę przez grzech utraconą mógł był odzyskać pokutą czynioną, z którą go Bóg tak długo oczekiwał, do Siebie wzywał. Lecz nade wszytko dwie rzeczy frasują złych ludzi w piekle i te ich mordują nad wszytkie męki, katownie stworzone i pomyślone. Pierwsza, iż na twarz Boską nie patrzają, Twórce swojego i Boga nie znają, nie zażywają źrzódła szczęśliwości, Boskiej Istności. Bo ten jest koniec, na który stworzona dusza, na Boski obraz uczyniona, aby na Boga swojego patrzała, w Nim się kochała. Jerem. 2,
On jest
tak krótkiej grzechowej lubości utracił dobra wiecznej szczęśliwości, a kupił piekło z mękami srogimi, nieskończonymi; iż wieczną chwałę przez grzech utraconą mógł był odzyskać pokutą czynioną, z którą go Bóg tak długo oczekiwał, do Siebie wzywał. Lecz nade wszytko dwie rzeczy frasują złych ludzi w piekle i te ich mordują nad wszytkie męki, katownie stworzone i pomyślone. Pierwsza, iż na twarz Boską nie patrzają, Twórce swojego i Boga nie znają, nie zażywają źrzódła szczęśliwości, Boskiej Istności. Bo ten jest koniec, na który stworzona dusza, na Boski obraz uczyniona, aby na Boga swojego patrzała, w Nim się kochała. Jerem. 2,
On jest
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 75
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
ciężko zasłużoną, jak drogą, bo krwią i zdrowiem kupioną, zatrzymujecie, sobie przywłaszczacie, za swoje macie. Ach, biada temu, co w nieprzejednany gniew Boski padnie i będzie skazany na śmierć bez końca do piekła srogiego, ognia wiecznego. Już Bóg swojego nie będzie kasował dekretu ani będzie się litował nad więźniem wiecznie katownie cierpiącym, umierającym. Już sama Boska moc piekło zamknyła, zamki, zapory dobrze opatrzyła, od wrót piekielnych klucz w morze wrzucony, wiecznie zgubiony. Lecz i straż czuła, o, jako pilnuje więźniów nieszczęsnych, która ich morduje, każdego wedle uczynku przeszłego popełnionego. Czym kto popełnił więcej nieprawości, tym też będzie miał
ciężko zasłużoną, jak drogą, bo krwią i zdrowiem kupioną, zatrzymujecie, sobie przywłaszczacie, za swoje macie. Ach, biada temu, co w nieprzejednany gniew Boski padnie i będzie skazany na śmierć bez końca do piekła srogiego, ognia wiecznego. Już Bóg swojego nie będzie kasował dekretu ani będzie się litował nad więźniem wiecznie katownie cierpiącym, umierającym. Już sama Boska moc piekło zamknyła, zamki, zapory dobrze opatrzyła, od wrót piekielnych klucz w morze wrzucony, wiecznie zgubiony. Lecz i straż czuła, o, jako pilnuje więźniów nieszczęsnych, która ich morduje, każdego wedle uczynku przeszłego popełnionego. Czym kto popełnił więcej nieprawości, tym też będzie miał
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 83
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Opata Westmonasterskiego do smrodliwego więzienia Izbiceńskiego nabłotach przeniesiono, gdzie nie długo żyli. Najbardziej na Jezuitów źli byli. Edmunda Kampiana Jeżuitę sługa własny wydał; więc wziąwszy adwersarza sobie pretekst, że on i inni w Rzymie, i w Remach na życie Królowy spisek uczynili, okowali go po trzy, lub po cztery razy na katownie brali, aż kości żstawów wyskakiwały, członki się kruszyły, 1. Decembris 1581 Heretycy pretendowali po Kapłanach i Katolikach męczonych, żeby przynajmniej Krołowę za Głowę Kościoła mieli, chcąc ich życiem darować: których przez lat kilka, różnemi mękami w różnych swych Prowincjach wiele potracili, opisanych de nomine et cognomine od Autorów, czego ja
Opata Westmonasterskiego do smrodliwego więzienia Izbicenskiego nabłotach przeniesiono, gdzie nie długo żyli. Naybardziey na Iezuitow zli byli. Edmunda Kampiana Ieżuitę sługa własny wydał; więc wziąwszy adwersarza sobie pretext, że on y inni w Rzymie, y w Remach ná życie Krolowy spisek uczynili, okowali go po trzy, lub po cztery razy na katownie bráłi, aż kości żstawow wyskakiwały, członki się kruszyły, 1. Decembris 1581 Heretycy pretendowáli po Kapłanach y Katolikach męczonych, żeby przynaymniey Krołowę za Głowę Kościoła mieli, chcąc ich życiem darować: ktorych przez lat kilka, rożnemi mękami w rożnych swych Prowincyach wiele potracili, opisanych de nomine et cognomine od Autorow, czego ia
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 115
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
tu ocknionym Król koniecznie perswadował: Ze to oni do nieba zaprowadzeni/ rozkoszy niebieskich skosztowali. Których się pewnie na wieki spodziewać mieli: jeżeliby na trudności i na śmierć odważywszy się/ stawali przy rozkazaniu jego. Tym omamieni ludzie oni/ inszej oprócz ciała rozkoszy nieznający; szli wesoło z Ojczyzny za dalekie morze/ na katownie i na śmierć pewną. A ty której wierzysz: że jest wieczność szczęśliwa/ którą Bóg da pewnie tym co przy nim stoją/ pełniąc wolą jego jeszcze się wzdrygać będziesz na lada trudność którą przepuszcza Bóg tym/ któryć za mężne wytrzymanie nieomylnie obiecuje/ i da zgotowaną koronę w niebie. Wiedz iż królestwo niebieskie koniecznie gwałt
tu ocknionym Krol koniecznie perswádowáł: Ze to oni do niebá záprowádzeni/ roskoszy niebieskich skosztowáli. Ktorych się pewnie ná wieki spodziewáć mieli: ieżeliby ná trudnośći i ná śmierć odważywszy się/ stáwáli przy roskázániu iego. Tym omámieni ludźie oni/ inszey oprocz ćiáłá roskoszy nieznáiący; szli wesoło z Oyczyzny zá dálekie morze/ ná kátownie i ná śmierć pewną. A ty ktorey wierzysz: żę iest wiecznosć szczęśliwá/ ktorą Bog da pewnie tym co przy nim stoią/ pełniąc wolą iego ieszcze się wzdrygáć będziesz ná ládá trudność ktorą przepuszczá Bog tym/ ktoryć zá mężne wytrzymánie nieomylnie obiecuie/ i dá zgotowáną koronę w niebie. Wiedz iż krolestwo niebieskie koniecznie gwałt
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 57
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
Zbawienie go nie pominie, I niebieskie pałace. Szóste pozdrowienie serca Pana Chrystusowego.
Witaj serce wszechmocnego Króla, srogo zranionego, Grzeszne k’tobie me umyślnie Z ufnością się serce ciśnie, Biorąc śmiałość tak rzecze: Jak to miłość wielka była, Co go dla nas, tak zraniła! Kiedy Jezus był wydany, Na katownie, męki, rany, Chcąc cię zbawić człowiecze. O okrutna, sroga śmierci! Której żądło ach! ach! wierci Serce ono świata zdrowie, Jak haniebnie i surowie, Raz zadając śmiertelny. Więc przez tę śmierć tak żałosną, Którąś podjął, abyś sprosną Grzechem moję zbawił duszę, Ciebie serce kochać muszę,
Zbawienie go nie pominie, I niebieskie pałace. Szóste pozdrowienie serca Pana Chrystusowego.
Witaj serce wszechmocnego Króla, srogo zranionego, Grzeszne k’tobie me umyślnie Z ufnością się serce ciśnie, Biorąc śmiałość tak rzecze: Jak to miłość wielka była, Co go dla nas, tak zraniła! Kiedy Jezus był wydany, Na katownie, męki, rany, Chcąc cię zbawić człowiecze. O okrutna, sroga śmierci! Ktorej żądło ach! ach! wierci Serce ono świata zdrowie, Jak haniebnie i surowie, Raz zadając śmiertelny. Więc przez tę śmierć tak żałosną, Którąś podjął, abyś sprosną Grzechem moję zbawił duszę, Ciebie serce kochać muszę,
Skrót tekstu: KochBerTur
Strona: 58
Tytuł:
Rytm świętego Bernarda
Autor:
Wespazjan Kochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1668
Data wydania (nie wcześniej niż):
1668
Data wydania (nie później niż):
1668
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wierszem i prozą
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Polska
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
w ciele ludzkim w ubóstwionej Duszy, Cierpi męki na ciele, któż się tu niewzruszy. Irena. Biorą niedowiarkowie przedanego Pana Od ucznia, od Judasza, od sługi ta rana. Niewdzięczność pierwsza męka, cóż gdy tak podchlibnie Pocałowaniem zdradza, JEZUSA niechybnie: Biorą, biją, szarpają, cierniem tłoczą głowę, Katownie, więzy, plagi zadają surowe; Męczą, włóczą, a resztę na Krzyż straszny biją, Z smutnym Matki wejzrzeniem, serca opresją. Krew płynie, a te Zrzodło myje grzech Adama, Święci z otchłań do Nieba idą, ginie tama. Kto tylko z mocną wiarą gruntuje się w cnoty, Dojdzie chwały Niebieskiej,
w ciele ludzkim w ubostwioney Duszy, Cierpi męki na ciele, ktoż się tu niewzruszy. Irena. Biorą niedowiarkowie przedanego Pana Od ucznia, od Iudasza, od sługi ta rana. Niewdźięczność pierwsza męka, coż gdy tak podchlibnie Pocałowaniem zdradza, IEZUSA niechybnie: Biorą, biią, szarpaią, cierniem tłoczą głowę, Katownie, więzy, plagi zadaią surowe; Męczą, włoczą, á resztę na Krzyż straszny biią, Z smutnym Matki weyzrzeniem, serca oppressyą. Krew płynie, á te Zrzodło myie grzech Adama, Swięci z otchłań do Nieba idą, ginie tama. Kto tylko z mocną wiarą gruntuie się w cnoty, Doydźie chwały Niebieskiey,
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFSędzia
Strona: D
Tytuł:
Sędzia bez rozsądku
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
mężne, Mógł zniewolić, lub władzy skutki twej potężne, Lecz mówią bez uczynków zanic wiara waży, Wiemże żadna na zbrodnią tę się nieodważy. SCENA VIII,
Agasp, Agapa, Chionia, Irena. Agasp: PIękne Damy, wszystkim trzem daję pokłon niski, Dziś waszego wyroku stopień bardzo śliski, Już katownie gotują, już drwa na stoss kładą, Już się lud na ten widok naciska gromadą. Jeden tylko jest sposób, z którym rączo dążę. Ze miłość Dulciusza do każdej z was wiążę, Bądźcie razem powolne, a ten gustów syty, Odmieni strasznych sądów Dękret jadowity. A jeśli dobrowolnie zezwolić niechcecie, Musi waszej
mężne, Mogł zniewolić, lub władzy skutki twey potężne, Lecz mowią bez uczynkow zanic wiara waży, Wiemże żadna na zbrodnią tę się nieodważy. SCENA VIII,
Agasp, Agappa, Chionia, Irena. Agasp: PIękne Damy, wszystkim trzem daię pokłon niski, Dźiś waszego wyroku stopień bardzo śliski, Iuż katownie gotuią, iuż drwa na stoss kładą, Iuż się lud na ten widok naciska gromadą. Ieden tylko iest sposob, z ktorym rączo dążę. Ze miłość Dulciusza do każdey z was wiążę, Bądźcie razem powolne, á ten gustow syty, Odmieni strasznych sądow Dękret iadowity. A ieśli dobrowolnie zezwolić niechcecie, Muśi waszey
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFSędzia
Strona: Ev2
Tytuł:
Sędzia bez rozsądku
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
ustawnie siebież samych, i bez przestanku powolnym, ale przerażającym trapiące męczeństwem. Quorum mentes si recludantur (mówi Tacitus) possint aspici laniatus et ictus: Quando ut corpora verberibus, ita saevitia, libidine, malis consultis animus dilaceretur. Do których myśli, gdyby można zajrzeć, dałyby się widzieć ich wnętrzne męki i katownie: kiedy jako ciało chłostą, tak umysł okrucieństwem, rozpustą i złą radą bywa trapiony. Może być, że się śmieją na pozór, ale ten śmiech jest wewnątrz gorzki, i wymuszona prawdziwie wesołość. Rozdział VI. Część II. Rozdział VI.
Słuchaj całemu światu panującego Tyberiusza Cesarza na swoję narzekającego niedolę. Dij me
ustawnie siebież samych, i bez przestanku powolnym, ale przerażaiącym trapiące męczeństwem. Quorum mentes si recludantur (mówi Tacitus) possint aspici laniatus et ictus: Quando ut corpora verberibus, ita saevitia, libidine, malis consultis animus dilaceretur. Do których myśli, gdyby można zayrzeć, dałyby się widzieć ich wnętrzne męki i katownie: kiedy iako ciało chłostą, tak umysł okrucieństwem, rozpustą i złą radą bywa trapiony. Może być, że się śmieią na pozor, ale ten śmiech iest wewnątrz gorzki, i wymuszona prawdziwie wesołość. Rozdział VI. Część II. Rozdział VI.
Słuchay całemu światu panuiącego Tyberyusza Cesarza na swoię narzekaiącego niedolę. Dij me
Skrót tekstu: KryszStat
Strona: 179
Tytuł:
Stateczność umysłu
Autor:
Andrzej Kazimierz Kryszpin Kirszensztein
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
Wspaniałość umysłu Twego dopuść, co by się ta szczęśliwa para, nie rozerwanym Ślubu związkiem, w oczach Twoich złączyć mogła. Wszytka zaś gniewu twego zapalczywość, niechaj na mnie przyschnie, skazując mnie na męki, według woli twojej; bo mi po śmierci zostanie chwałą, żem z zyczliwej ku Panu memu wierności, wszelkie katownie i męki poniósł. Ze jednak o Królu! słyszę mężnego Bellimara, przed Tobą Pretensje swoje, i Prawo, przeciw Panu memu głoszącego, jakoby przedtym jego był Niewolnikiem ! Dopuść proszę o Panie, abym przed Majestatem Twoim, niesłuszność Prawa jego pokazał, bo natym zasadza interes swój do Pana mego, co przeciwnym
Wspaniáłość umysłu Twego dopuść, co by się tá szczęsliwá pára, nie rozerwanym Slubu związkiem, w oczach Twoich złączyć mogła. Wszytka zas gniewu twego zapalczywość, niechay ná mnie przyschnie, zkazuiąc mnie ná męki, według woli twoiey; bo mi po śmierći zostanie chwałą, żem z zyczliwey ku Panu memu wiernośći, wszelkie kátownie y męki poniosł. Ze iednak o Krolu! słyszę mężnego Bellimárá, przed Tobą Pretensye swoie, y Prawo, przeciw Panu memu głoszącego, iákoby przedtym iego był Niewolnikiem ! Dopuść proszę o Pánie, ábym przed Maiestatem Twoim, niesłuszność Práwá iego pokazał, bo nátym zasadza interes swoy do Páná mego, co przeciwnym
Skrót tekstu: UrfeRubJanAwan
Strona: 224
Tytuł:
Awantura albo Historia światowe rewolucje i niestatecznego alternatę szczęścia zamykająca
Autor:
Honoré d'Urfé
Tłumacz:
Jan Karol Rubinkowski
Drukarnia:
Jan Ludwik Nicolai
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1741
Data wydania (nie wcześniej niż):
1741
Data wydania (nie później niż):
1741