wiecznych była pogrążoną/ Z których nie będzie nigdy na wierzch wynurzoną. Grzechu przyrodzenie.
Niecnotliwy ten dusz kat/ grzech/ mowie śmiertelny/ Jako nie ubłagany Radamant piekielny Żąda/ i pragnie/ aby ponosiła plagi/ Aby cierpiała kary srogie/ i zniewagi. Więc gdy karę przyniesie/ wesele być mniema/ A nad probę katowską większych uciech nie ma. Jak mię rozciągnął srodze na katowskiej probie/ Tak dalece/ że ledwie mam zmysły przy sobie. I tak się wysoko me wzniosły utrapienia/ Ze nademną stanęły mnie do ucisnienia. A zgoła swym ciężarem tłoczą mię do ziemi; A ja sobą niemogąc władać/ i pod niemi Jęcząc/
wiecżnych byłá pogrążoną/ Z ktorych nie będźie nigdy ná wierzch wynurzoną. Grzechu przyrodzenie.
Niecnotliwy ten dusz kat/ grzech/ mowie śmiertelny/ Iáko nie ubłágany Radamant piekielny Ządá/ y pragnie/ áby ṕonośiłá plagi/ Aby ćierpiała káry srogie/ y zniewagi. Więc gdy kárę przyniesie/ wesele bydz mniema/ A nad probę kátowską większych ućiech nie ma. Iák mię rozćiągnął srodze ná kátowskiey probie/ Ták dalece/ że ledwie mam zmysły przy sobie. Y ták się wysoko me wzniosły utrápieniá/ Ze nádemną staneły mnie do ućisnieniá. A zgołá swym ćiężarem tłocżą mię do źiemi; A ia sobą niemogąc włádać/ y pod niemi Ięcżąc/
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 88
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
, że nikędy król polski, choć obcy rodem, bezpieczniej i miękcej wyspać się nie może, jako na łonie szlachcica polskiego. Precz stąd feralis ona turecka, gdzie tak wiele cesarzów uduszonych; precz niemiecka, gdzie in coelesti etiam alimento otrutych; precz Francja, kędy nożami skłutych królów, precz Anglia na ostatek, która katowską siekierą ściętego prezentuje pana, carnificina. Szczerości, chociaż im to częstokroć z obłudną Moskwą (czego dowodem elekcja Władysława królewicza naszego na carstwo, którego potem defuncti periculo od- PRZEMOWA
rzucili) i z wykrętnymi wadziła Niemcami (czego dowód Maksymilian nie dotrzymawszy za granicą wiary, którą się w dosyć uczynieniu podanych kondycyj w zamojskiem obowiązał więzieniu
, że nikędy król polski, choć obcy rodem, bezpieczniej i miękcej wyspać się nie może, jako na łonie szlachcica polskiego. Precz stąd feralis ona turecka, gdzie tak wiele cesarzów uduszonych; precz niemiecka, gdzie in coelesti etiam alimento otrutych; precz Francja, kędy nożami skłutych królów, precz Anglia na ostatek, która katowską siekierą ściętego prezentuje pana, carnificina. Szczerości, chociaż im to częstokroć z obłudną Moskwą (czego dowodem elekcja Władysława królewicza naszego na carstwo, którego potem defuncti periculo od- PRZEMOWA
rzucili) i z wykrętnymi wadziła Niemcami (czego dowód Maksymilian nie dotrzymawszy za granicą wiary, którą się w dosyć uczynieniu podanych kondycyj w zamojskiem obowiązał więzieniu
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 363
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
, gdy już, co dalej czynić ma, nie wie, używa drogi, chocia zelżywej, by jedno został niewinny żywy. Różne w karaniu Rzym miał sposoby, na swe wór, topór, rózgę osoby, ale krzyż, pełen hańby sromotnej, złoczyńca cierpiał obcy przewrotny. Chcąc tedy ulać krwią krwie pragnienie, katowską ręką zwłóczy odzienie temu, co niebo powlókł obłokiem nie przemierzone nabystrzym okiem. Młodzieniec – wstydu wzór – obnażony stanął wszetecznej gromadzie onej; rynek syjoński widział te członki, na które głosów anielskich zwonki nigdy brzmieć patrząc nie przestawają, a tu żołnierze do prągi pchają, krępują ręce stryczki i nogi, a zatym krwawe pławią
, gdy już, co dalej czynić ma, nie wie, używa drogi, chocia zelżywéj, by jedno został niewinny żywy. Różne w karaniu Rzym miał sposoby, na swe wór, topór, rózgę osoby, ale krzyż, pełen hańby sromotnej, złoczyńca cierpiał obcy przewrotny. Chcąc tedy ulać krwią krwie pragnienie, katowską ręką zwłóczy odzienie temu, co niebo powlókł obłokiem nie przemierzone nabystrzym okiem. Młodzieniec – wstydu wzór – obnażony stanął wszetecznej gromadzie onéj; rynek syjoński widział te członki, na które głosów anielskich zwonki nigdy brzmieć patrząc nie przestawają, a tu żołnierze do prągi pchają, krępują ręce stryczki i nogi, a zatym krwawe pławią
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 80
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
jak się masz, Longinie, cóż słyszę o tobie?
Longin Mam, wielmożny starosto, i nie tylko w czele, Lecz i w sercu, gdyż wierzę, że to Bóg był w ciele, Któregoś nam ty wydał — my zabili srodze, Rozbiwszy na krzyż ręce i obiedwie nodze. I jak zbrodnik bezbożny tą katowską ręką Raniłem mu święty bok żelazną osęką,
Doświadczając, jeśli żyw, gdy oto z wysoka Dopadła krwie ślepego kropla mego oka. Patrzyli na to wszyscy, kiedy łyska spadła, I samem nie wierzył, aż szedłszy do zwierciadła. O, wielka litość boża, ani żadnym wiekiem Nie pojęta, nade mną, grzeszącym
jak się masz, Longinie, cóż słyszę o tobie?
Longin Mam, wielmożny starosto, i nie tylko w czele, Lecz i w sercu, gdyż wierzę, że to Bóg był w ciele, Któregoś nam ty wydał — my zabili srodze, Rozbiwszy na krzyż ręce i obiedwie nodze. I jak zbrodnik bezbożny tą katowską ręką Raniłem mu święty bok żelazną osęką,
Doświadczając, jeśli żyw, gdy oto z wysoka Dopadła krwie ślepego kropla mego oka. Patrzyli na to wszyscy, kiedy łyska spadła, I samem nie wierzył, aż szedszy do zwierciadła. O, wielka litość boża, ani żadnym wiekiem Nie pojęta, nade mną, grzeszącym
Skrót tekstu: PotZmartKuk_I
Strona: 609
Tytuł:
Dialog o zmartwychwstaniu pańskim.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987