. 396. DO STROJNATA NA CHUDYM KONIU
Nawieszałeś bończuków, wstąg, maneli, srebra, A koń chudy, żeby w nim mógł policzyć żebra. Nie przydadzą rzeźwości pióra i kitajki, Moja rada zażyć nań kałmuckiej nahajki; Lepiej, niżeli strojny, będzie pląsał bity, Nie pomogą chudemu forgi, skrzydła, kity. Jeśli koń owsa nie je, nie może być tęgi, Nie ulżą, jeszcze ciężą nawiązane wstęgi. 397. DO JEDNEGO
Przypatrując się włosom twej głowy i brody: Staryś, a szpakowaty jako źrebiec młody; Staryś wałach, ale znać po tak głupiej mowie, Że tylko ile źrebię masz rozumu w głowie
. 396. DO STROJNATA NA CHUDYM KONIU
Nawieszałeś bończuków, wstąg, maneli, srebra, A koń chudy, żeby w nim mógł policzyć żebra. Nie przydadzą rzeźwości pióra i kitajki, Moja rada zażyć nań kałmuckiej nahajki; Lepiej, niżeli strojny, będzie pląsał bity, Nie pomogą chudemu forgi, skrzydła, kity. Jeśli koń owsa nie je, nie może być tęgi, Nie ulżą, jeszcze ciężą nawiązane wstęgi. 397. DO JEDNEGO
Przypatrując się włosom twej głowy i brody: Staryś, a szpakowaty jako źrebiec młody; Staryś wałach, ale znać po tak głupiej mowie, Że tylko ile źrebię masz rozumu w głowie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 170
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
okopy, Pełen i majdan trupów, świetne szopy, Płoty, namioty drogo haftowane, Krwią popluskane.
Samych janczarów legło ośm tysięcy, Gwałt ottomańskich na znakach miesięcy Krwią ich zmoczonych nasi, gdy nabrali, Wodzom oddali.
Wzięta i wszytka turecka armata, Poszła w łup wojsku wszytkiemu bogata Pompa Aziej, poszły świetne stroje, Kity, zawoje,
Kobierce, złotem tkane i kaftany, Rzędy, wsiędzenia, z bułatu kałkany, Konie tureckie, wielbłądy i muły, Przytym szkatuły
Ciężkie od srebra a drugie od złota. Nieźle w nich ręce moczyła hołota I mało się tych w całym wojsku liczy, Co bez zdobyczy.
Ale najpierwej, choć krwawego
okopy, Pełen i majdan trupow, świetne szopy, Płoty, namioty drogo haftowane, Krwią popluskane.
Samych janczarow legło ośm tysięcy, Gwałt ottomańskich na znakach miesięcy Krwią ich zmoczonych nasi, gdy nabrali, Wodzom oddali.
Wzięta i wszytka turecka armata, Poszła w łup wojsku wszytkiemu bogata Pompa Aziej, poszły świetne stroje, Kity, zawoje,
Kobierce, złotem tkane i kaftany, Rzędy, wsiędzenia, z bułatu kałkany, Konie tureckie, wielbłądy i muły, Przytym szkatuły
Ciężkie od srebra a drugie od złota. Nieźle w nich ręce moczyła hołota I mało się tych w całym wojsku liczy, Co bez zdobyczy.
Ale najpierwej, choć krwawego
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 491
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Gdzie nie w tysiącu, mniej rzekę, nie we stu, Jaką królowie ziemscy mają, modą, Wszech królów króla kalwakaty wiodą Na wielki triumf w mieście zawołanym, Ale na ośle, jeszcze pożyczanym: Czy go na cugi i sadzone szory, Złociste wozy i insze splendory, Świetne gwardyje, trąby, forgi, kity Albo nie mogło stać na aksamity? On ci to słońcu złote koła zrobił, On barwą niebo i ziemię ozdobił, Jemu kapela nieprzerwanym tonem Świętych aniołów śpiewa milionem. Zacne słuchaczów katolickich grono! Wiedzcie, że to wam kwoli uczyniono. Wszytko nam kwoli dobroć boska zniosła. Każdy z nas ciało swojego ma osła (Ale
, Gdzie nie w tysiącu, mniej rzekę, nie we stu, Jaką królowie ziemscy mają, modą, Wszech królów króla kalwakaty wiodą Na wielki tryumf w mieście zawołanym, Ale na ośle, jeszcze pożyczanym: Czy go na cugi i sadzone szory, Złociste wozy i insze splendory, Świetne gwardyje, trąby, forgi, kity Albo nie mogło stać na aksamity? On ci to słońcu złote koła zrobił, On barwą niebo i ziemię ozdobił, Jemu kapela nieprzerwanym tonem Świętych aniołów śpiewa milijonem. Zacne słuchaczów katolickich grono! Wiedzcie, że to wam kwoli uczyniono. Wszytko nam kwoli dobroć boska zniosła. Każdy z nas ciało swojego ma osła (Ale
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 386
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, widzą. 56. NA FRANCUSKIE STROJE
O musztasiach, fontaziach francuskimi słowy Nie rozumiem mówiące słysząc białegłowy; Toż mi jedna musztasie pokaże na czele: Pokręcone w rozliczne, włosy, treperełe. O fontaziach już nie śmiem z oną mówić panną; Pokaże, myślę sobie, kudły nad fontanną. Aż ono jakie koniom przyprawujem kity: Czub na wierzch głowy ze wstąg rozmaitych wity. 57. UJMOWANIE SWYWOLNYCH POSŁÓW
„Cóż tam słychać z Warszawy? — pytam. — Już ci się to Nie odmieni, że posła litewskiego ścięto?” „Przecież w izbie z inszymi jak i pierwej siada, Po tym tylko znać ścięcie, że inaczej gada
, widzą. 56. NA FRANCUSKIE STROJE
O musztasiach, fontaziach francuskimi słowy Nie rozumiem mówiące słysząc białegłowy; Toż mi jedna musztasie pokaże na czele: Pokręcone w rozliczne, włosy, treperełe. O fontaziach już nie śmiem z oną mówić panną; Pokaże, myślę sobie, kudły nad fontanną. Aż ono jakie koniom przyprawujem kity: Czub na wierzch głowy ze wstąg rozmaitych wity. 57. UJMOWANIE SWYWOLNYCH POSŁÓW
„Cóż tam słychać z Warszawy? — pytam. — Już ci się to Nie odmieni, że posła litewskiego ścięto?” „Przecież w izbie z inszymi jak i pierwej siada, Po tym tylko znać ścięcie, że inaczej gada
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 549
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ Pełen i Majdan trupów/ świetne Szopy/ Płoty/ Namioty/ drogo haftowane/ Krwią popluskane.
Samych Janczarów legło ośm Tysięcy/ Gwałt Ottomańskich na znakach Miesięcy/ Krwią ich zmoczonych/ nasi gdy nabrali/ Wodzom oddali.
Wzięta i wszytka Turecka Armata/ Poszła w łup Wojsku wszytkiemu bogata Pompa Azji/ poszły świetne stroje Kity/ Zawoje.
Kobierce Złotem tkane/ i Kaftany/ Rzędy/ Wsiędzenia/ z Bułatu Kałkany/ Konie Tureckie/ Wielblądy i Muły/ Przytym Szkatuły/
Ciężkie od Srebra/ a drugie od Złota/ Nie źle wnich ręce moczyła Hołota/ I mało się tych w całym Wojsku liczy/ Co bez zdobyczy.
Ale
/ Pełen y Maydan trupow/ świetne Szopy/ Płoty/ Námioty/ drogo háftowáne/ Krwią popluskáne.
Sámych Iánczárow legło ośm Tyśięcy/ Gwałt Ottomáńskich ná znákách Mieśięcy/ Krwią ich zmoczonych/ náśi gdy nábráli/ Wodzom oddáli.
Wźiętá y wszytká Turecká Armátá/ Poszłá w łup Woysku wszytkiemu bogátá Pompá Azyey/ poszły świetne stroie Kity/ Záwoie.
Kobierce Złotem tkáne/ y Káftány/ Rzędy/ Wśiędzenia/ z Bułatu Kałkány/ Konie Tureckie/ Wielblądy y Muły/ Przytym Szkátuły/
Cięszkie od Srebrá/ á drugie od Złotá/ Nie źle wnich ręce moczyłá Hołotá/ Y máło się tych w całym Woysku liczy/ Co bez zdobyczy.
Ale
Skrót tekstu: SławWikt
Strona: B2v
Tytuł:
Sławna wiktoria nad Turkami od wojsk koronnych
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
swe otchłani Bezdenny Ister; otworzył przepaści. Rwie się most na pół; lecą Bissurmani Uciekający w niedobitej garści W zakręte wiry; swą złością skarani Przezorny Dunaj, w małej chwili, ażci Drugim się staje krwawym Rubikonem Brzuch napełniwszy licznym Mirmidonem. 76. Zbierajciesz Orły, korzyści odbite Po odprawionym z Sępy pojedynku Tulipy, Kity, stroje wyśmienite Tu z Stambolskiego przywiezione rynku Zbroje, Cydary, Jupy złotolite, I co mieć mógł w swym najdroższego szynku Pogański bazar, co Szaraj ozdoby Wam to należy; w nagrodę jakoby. 77. Trzęście Sepety; pakowane juki, Samary ciężkie; bogate Czapragi Tapczany Chyńskie, kosztowne Bończuki, Rzędy rubinmi, sute
swe otchłáni Bezdenny Ister; otworzył przepáśći. Rwie się most ná puł; lecą Bissurmáni Vćiekáiący w niedobitey garśći W zakręte wiry; swą złośćią skaráni Przezorny Dunay, w máłey chwili, áżći Drugim się sstáie krwawym Rubikonem Brzuch nápełniwszy licznym Mirmidonem. 76. Zbierayćiesz Orły, korzyśći odbite Po odpráwionym z Sępy poiedynku Tulippy, Kity, stroie wyśmienite Tu z Stámbolskiego przywieźione rynku Zbroie, Cydáry, Iupy złotolite, Y co mieć mogł w swym naydroższego szynku Pogáński bázár, co Száráy ozdoby Wam to należy; w nagrodę iákoby. 77. Trzęśćie Sepety; pákowáne iuki, Sámáry ćiężkie; bogáte Czáprági Tápczány Chyńskie, kosztowne Bończuki, Rzędy rubinmi, sute
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: Dv
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
gidy, Albo im każą skoczyć, gdzie z niezmiernej chuci Śmiały spahij na naszych dziryty wyrzuci. Wszyscy siedzą od złota, od rzędów, od pukli, I nie jako na wojnę daleką wysmukli; Nie widziałeś kirysów, nie widział pancerzy, Każdy się złotogłowi, jedwabi i pierzy: Ogromne skrzydła sępie, forgi, kity, czuby Trzęsą się im nade łby, a ono nie luby Te prezentować cienie i nikłe ozdoby, Kędy wróble takimi z prosa straszą boby! Wszytko znieśli, wszytko to dziś na się włożyli, Z czego świat przez lat tyle zdarli i złupili. Słonie Facjata wojska tureckiego CZĘŚĆ CZWARTA
Konie przecie znużone tak dalekim chodem
gidy, Albo im każą skoczyć, gdzie z niezmiernej chuci Śmiały spahij na naszych dziryty wyrzuci. Wszyscy siedzą od złota, od rzędów, od pukli, I nie jako na wojnę daleką wysmukli; Nie widziałeś kirysów, nie widział pancerzy, Każdy się złotogłowi, jedwabi i pierzy: Ogromne skrzydła sępie, forgi, kity, czuby Trzęsą się im nade łby, a ono nie luby Te prezentować cienie i nikłe ozdoby, Kędy wróble takimi z prosa straszą boby! Wszytko znieśli, wszytko to dziś na się włożyli, Z czego świat przez lat tyle zdarli i złupili. Słonie Facjata wojska tureckiego CZĘŚĆ CZWARTA
Konie przecie znużone tak dalekim chodem
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 118
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
wesołego czoła nikomu nie skąpią. Posłowie też tymczasem z swą pompą nastąpią, Którzy Turkom jako dwie świecili kozery: Obom rycerska postać; każdy bohatyry Z kroju, z stroju, z humoru, z kształtnej ciała tusze Poznał; i zgasły brody na ich animusze! Obom puszą sobole gładkie aksamity; Obom zdobią dostojne czoła czaple kity; W prawych ręku złociste buzdygany toczą; Lewą szable trzymają; tak wspaniało kroczą, Żywej młodzi koroną z tyłu osypani, I Turcy rozumieli, że oba hetmani. Plac był dosyć przestrony, równy i okrągły, Który rynkiem namioty cesarskie osiągły Ruszają się do przywitania Osmana Naszy posłowie WOJNA CHOCIMSKA
Tak świetne, tak bogate,
wesołego czoła nikomu nie skąpią. Posłowie też tymczasem z swą pompą nastąpią, Którzy Turkom jako dwie świecili kozéry: Obom rycerska postać; każdy bohatyry Z kroju, z stroju, z humoru, z kształtnej ciała tusze Poznał; i zgasły brody na ich animusze! Obom puszą sobole gładkie aksamity; Obom zdobią dostojne czoła czaple kity; W prawych ręku złociste buzdygany toczą; Lewą szable trzymają; tak wspaniało kroczą, Żywej młodzi koroną z tyłu osypani, I Turcy rozumieli, że oba hetmani. Plac był dosyć przestrony, równy i okrągły, Który rynkiem namioty cesarskie osiągły Ruszają się do przywitania Osmana Naszy posłowie WOJNA CHOCIMSKA
Tak świetne, tak bogate,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 321
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Nie uważa śmierć, bierze, jako się jej uda. Cóż jest żywot? co jest świat? fraszka, brednia, żmuda. 71. KONIOWI JEGOMOŚCI PANA LIPSKIEGO, STAROSTY SĄDECKIEGO
Tu wspaniały Akwilin, dorodny syn klacze, Leży, niestetyż, leży, nie pląsze, nie skacze. Smutne wiszą bończuki, owdowiałe kity, Rzędy, siodła, czołdary; aleć, panie, i ty, Jakowe sama rodzi bawaryjska strona, Nie zaraz z taką cnotą będziesz miał Chladona. Z humoru Pegaz drugi, fantazyja dobra, Odlewanej kibici, wydałego ziobra, Kark do góry wyniosły, zwięzłego był uda, Pierś wypukła, tak głowa, jako
Nie uważa śmierć, bierze, jako się jej uda. Cóż jest żywot? co jest świat? fraszka, brednia, żmuda. 71. KONIOWI JEGOMOŚCI PANA LIPSKIEGO, STAROSTY SĄDECKIEGO
Tu wspaniały Akwilin, dorodny syn klacze, Leży, niestetyż, leży, nie pląsze, nie skacze. Smutne wiszą bończuki, owdowiałe kity, Rzędy, siodła, czołdary; aleć, panie, i ty, Jakowe sama rodzi bawaryjska strona, Nie zaraz z taką cnotą będziesz miał Chladona. Z humoru Pegaz drugi, fantazyja dobra, Odlewanej kibici, wydałego ziobra, Kark do góry wyniosły, zwięzłego był uda, Pierś wypukła, tak głowa, jako
Skrót tekstu: PotNagKuk_I
Strona: 458
Tytuł:
Nagrobki
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, wzoru drobniuchnego. Para łańcuchów, pierścionki, wikaryjki z bobrem, Tego zażywać nie może z nabożeństwem dobrem. Bo tu musi naśladować przy powadze świata, Czego nigdy nie bywało w one dawne lata. Tośmy my teraz przez pychę nowo porobili, Jeszcze ludziom pobłażamy, żeby się zdobili, Pierze za czapką nosili, kity i zapony, Szable od srebra, od złota, świeże szafiany. Jeszczeby te nie wadziły kosztowne ubiory, Ale to nawięcej wadzi, że niemasz pokory. A nie tylko miedzy ludźmi stanu wysokiego, Trudno naleźć bez tej wady by napodlejszego. Jako mówię, ledwie że się człowiek z tym nie rodzi, Ba
, wzoru drobniuchnego. Para łańcuchów, pierścionki, wikaryjki z bobrem, Tego zażywać nie może z nabożeństwem dobrem. Bo tu musi naśladować przy powadze świata, Czego nigdy nie bywało w one dawne lata. Tośmy my teraz przez pychę nowo porobili, Jeszcze ludziom pobłażamy, żeby sie zdobili, Pierze za czapką nosili, kity i zapony, Szable od srebra, od złota, świeże szafiany. Jeszczeby te nie wadziły kosztowne ubiory, Ale to nawięcej wadzi, że niemasz pokory. A nie tylko miedzy ludźmi stanu wysokiego, Trudno naleść bez tej wady by napodlejszego. Jako mówię, ledwie że się człowiek z tym nie rodzi, Ba
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 30
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903