lubo do ostatniej niemal już ruiny przyszliśmy, jednak największą stąd w naszych dolegliwościach wszelkich mając konsolacyją, żeśmy bytności Najjaśniejszego Majestatu W.K.M., p.n.m., w nasze osierociałe kraje doczekali. Gdzie po Bogu Wszechmogącym mając największą nadzieję, że w naszych ciężarach możemy uznać ojcowskiej klemencji, o którą żebrząc Miłościwego Najjaśniejszego Pana Naszego Miłościwego z tą naszą płaczliwą supliką pod miłościwe stopy ścieląc się to wyrazić musiemy, że im. pan Reichemberk będąc ekonomem przez lat 3 bez żadnego respektu i miłosierdzia nas ubogich ludzi uciemiężał, że podczas konfederacji dość przez im. pana marszałka konfederackiego byliśmy zdarci, jednak nic nam
lubo do ostatniej niemal już ruiny przyszliśmy, jednak największą stąd w naszych dolegliwościach wszelkich mając konsolacyją, żeśmy bytności Najjaśniejszego Majestatu W.K.M., p.n.m., w nasze osierociałe kraje doczekali. Gdzie po Bogu Wszechmogącym mając największą nadzieję, że w naszych ciężarach możemy uznać ojcowskiej klemencyi, o którą żebrząc Miłościwego Najjaśniejszego Pana Naszego Miłościwego z tą naszą płaczliwą supliką pod miłościwe stopy ścieląc się to wyrazić musiemy, że jm. pan Reichemberk będąc ekonomem przez lat 3 bez żadnego respektu i miłosierdzia nas ubogich ludzi uciemiężał, że podczas konfederacyi dość przez jm. pana marszałka konfederackiego byliśmy zdarci, jednak nic nam
Skrót tekstu: SupKuzRzecz
Strona: 27
Tytuł:
Suplika poddanych kuźnickich do króla
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
listy urzędowe
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
bo ichm. panowie podstarościowie coraz to insze najeżdżają, do ostatniej nas zguby przyprowadzają. W wiosce zaś Klinczanach, gdzie tylko gospodarzów i to kalek, tam wszelkie podatki tak jako z miasteczka płacić każą i nad zaprzysiężenie dymów 3 nałożono. W tym tedy wszystkim żebrząc Najjaśniejszego Majestatu za miłe, szczęśliwe i długoletnie panowanie doznawszy ojcowskiej klemencji z żonami i dziatkami naszymi Majestat Boski błagać powinni jesteśmy. Jako ci, którzy jesteśmy niegodni poddani i podnóżkowie mieszczanie, Żydzi i całego klucza mężowie kuźnickiego.
bo ichm. panowie podstarościowie coraz to insze najeżdżają, do ostatniej nas zguby przyprowadzają. W wiosce zaś Klinczanach, gdzie tylko gospodarzów i to kalek, tam wszelkie podatki tak jako z miasteczka płacić każą i nad zaprzysiężenie dymów 3 nałożono. W tym tedy wszystkim żebrząc Najjaśniejszego Majestatu za miłe, szczęśliwe i długoletnie panowanie doznawszy ojcowskiej klemencyi z żonami i dziatkami naszymi Majestat Boski błagać powinni jesteśmy. Jako ci, którzy jesteśmy niegodni poddani i podnóżkowie mieszczanie, Żydzi i całego klucza mężowie kuźnickiego.
Skrót tekstu: SupKuzRzecz
Strona: 29
Tytuł:
Suplika poddanych kuźnickich do króla
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
listy urzędowe
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
któż teraz radzi i mówi, co słuszność każe, interes publiczny potrzebuje, poprawa sumnienia i porządku napomina, powołanie i obligacja wyciąga. Jednym bojaźń zęby przycina, drugim usta respekta krępują, innym sposobność nie pozwala, wszyscy prawie radzą, co muszą, co sercu, woli najwyższej i potrzebie przyjemno. Próżne panegiryki, wielbienia klemencji pańskiej, ojcowskiego około dobra pospolitego pieczołowania, fatyg, odwag i zdrowia na nie dyspensowania i tam inszych atrybutów naładują mowę. Ustawiczne dygi, zadków od krzeseł i drążków podnoszenia i owe za każdym punkcikiem, aż słuchać przykro, ciągnące się „Najjaśniejszy, miłościwy Panie, Panie a Panie nasz miłościwy” inwokacyje,
któż teraz radzi i mówi, co słuszność każe, interes publiczny potrzebuje, poprawa sumnienia i porządku napomina, powołanie i obligacyja wyciąga. Jednym bojaźń zęby przycina, drugim usta respekta krępują, innym sposobność nie pozwala, wszyscy prawie radzą, co muszą, co sercu, woli najwyższej i potrzebie przyjemno. Próżne panegiryki, wielbienia klemencyi pańskiej, ojcowskiego około dobra pospolitego pieczołowania, fatyg, odwag i zdrowia na nie dyspensowania i tam inszych atrybutów naładują mowę. Ustawiczne dygi, zadków od krzeseł i drążków podnoszenia i owe za każdym punkcikiem, aż słuchać przykro, ciągnące się „Najjaśniejszy, miłościwy Panie, Panie a Panie nasz miłościwy” inwokacyje,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 174
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
o to, aby mu wojska przez wioski jego przechodzące nie szkodziły, i zaraz jako z procy mu odpowiedziano, że król IMć żałuje bardzo, że się to przez wojska jego stało, wie zaś sam jako tej sprawie dogodzić, na czym się nie zawiedzie wierność twoja. Tym kilku słowom dodała niby jakiś prawdy ułożona do klemencji i sprawiedliwości mina odpowiedającego od tronu, skinieniem głowy Pan sam tegoż potwierdził, rozumiejąc, że mu na to odpowiedziano, co doniesiono. A szlachcic, porwawszy za rzecz prawdy kolor, przypada do domu, aż przy nim wczorajszego czyli onegdajszego poprawiono, że się żonie samej i służebnej dostało. Zginęła w senacie powaga,
o to, aby mu wojska przez wioski jego przechodzące nie szkodziły, i zaraz jako z procy mu odpowiedziano, że król JMć żałuje bardzo, że się to przez wojska jego stało, wie zaś sam jako tej sprawie dogodzić, na czym się nie zawiedzie wierność twoja. Tym kilku słowom dodała niby jakiś prawdy ułożona do klemencyi i sprawiedliwości mina odpowiedającego od tronu, skinieniem głowy Pan sam tegoż potwierdził, rozumiejąc, że mu na to odpowiedziano, co doniesiono. A szlachcic, porwawszy za rzecz prawdy kolor, przypada do domu, aż przy nim wczorajszego czyli onegdajszego poprawiono, że się żonie samej i służebnej dostało. Zginęła w senacie powaga,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 174
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
pasji i dolegliwości wiolencyje, bo każdego szlachcica powołaniu sumnienie i miłosierdzie korespondowało. Jeżeli wojował (jakoż ta stanu szlacheckiego była profesyją), to wojował nieprzyjaciela, nie ludzi ubogich, tym więcej serca i polutowania, im więcej fortuny i honoru mając. Jeśli panował, rządził i rozkazował, to pewnie w wielkiej uwadze, klemencji i miłosierdziu, nie odzierając z ostatniej skory albo przez łakomstwo, albo przez niepomiarkowaną chłostę i okrucieństwo. Jeżeli od czyjego zawisł rozkazu, władzy i ordynansu, to się tak zażywał w udzielnej sprawiedliwości, interesie i potrzebie, jakby był po to z nieba zesłany. Zgoła w cokolwiek z okoliczności swoich wchodziły osoby, wchodziło zaraz
pasyi i dolegliwości wiolencyje, bo każdego szlachcica powołaniu sumnienie i miłosierdzie korespondowało. Jeżeli wojował (jakoż ta stanu szlacheckiego była profesyją), to wojował nieprzyjaciela, nie ludzi ubogich, tym więcej serca i polutowania, im więcej fortuny i honoru mając. Jeśli panował, rządził i rozkazował, to pewnie w wielkiej uwadze, klemencyi i miłosierdziu, nie odzierając z ostatniej skory albo przez łakomstwo, albo przez niepomiarkowaną chłostę i okrucieństwo. Jeżeli od czyjego zawisł rozkazu, władzy i ordynansu, to się tak zażywał w udzielnej sprawiedliwości, interesie i potrzebie, jakby był po to z nieba zesłany. Zgoła w cokolwiek z okoliczności swoich wchodziły osoby, wchodziło zaraz
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 192
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
zabicie w Ogrojcu porwała ręka? W której, lubo czuł na sercu swoim własnego ludu gniew, złość i zawziętość publiczną, przecież Piotra sługi i apostoła Swojego w odsieczy nie chwali, a gdyby był przedwiecznemu na śmierć Swoją dekretowi nie był obligowany, pewnie by był tak okrutną na nie konfederacyją nie zemsty i tyraństwa, ale klemencji i cierpliwości sposobem wsporządzał łagodnie, tym się kształtniej na majestat chwały i powagi Swojej górując, im więcej w sercach rekoncylijowanych dobrocią mogąc i usiłując. Cóż sobie bowiem i rządowi swojemu pomyślnego wyrobiły, pytam się, owe Neronów, Dijoklecjanów, Tarkwinijuszów i tam inszych rzymskich, sycylijskich, aragońskich, portugalskich dawnych i świższych angi
zabicie w Ogrojcu porwała ręka? W której, lubo czuł na sercu swoim własnego ludu gniew, złość i zawziętość publiczną, przecież Piotra sługi i apostoła Swojego w odsieczy nie chwali, a gdyby był przedwiecznemu na śmierć Swoją dekretowi nie był obligowany, pewnie by był tak okrutną na nie konfederacyją nie zemsty i tyraństwa, ale klemencyi i cierpliwości sposobem wsporządzał łagodnie, tym się kształtniej na majestat chwały i powagi Swojej górując, im więcej w sercach rekoncylijowanych dobrocią mogąc i usiłując. Cóż sobie bowiem i rządowi swojemu pomyślnego wyrobiły, pytam się, owe Neronów, Dijoklecyjanów, Tarkwinijuszów i tam inszych rzymskich, sycylijskich, aragońskich, portugalskich dawnych i świższych angi
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 270
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Rzplta nasza pozwolonym WKrMci od samego Boga cudem — w pośrzodku całej Europy zapalonych marsowych pożarów — illaesa immotaque cunctis casibusnietknięta i nienaruszona powszechnymi nieszczęściami, nieśmiertelne WKrMci Augusto, numini pacisAugustowi, bóstwu pokoju, wiernych serc i zmysłów powinna konsekrować victimasofiary.
Raczże przyjąć, Najjaśniejszy Królu, Panie Nasz Miłościwy, z najdobrotliwszej klemencji swojej, która pro templis et ture calentibus aris te fruitur, posuitque suas hoc pectore sedesjakoby w świątyniach i na ołtarzach z żarzącym się kadzidłem w tobie tkwi i w tym oto sercu za-łożyła swą siedzibę, tę ex ubertatez plonu słodkiego pokoju zebraną ofiarę, którą wierne poddaństwo przedtem Jagiełłów, a teraz Jagiellonidis WKrMci cum
Rzplta nasza pozwolonym WKrMci od samego Boga cudem — w pośrzodku całej Europy zapalonych marsowych pożarów — illaesa immotaque cunctis casibusnietknięta i nienaruszona powszechnymi nieszczęściami, nieśmiertelne WKrMci Augusto, numini pacisAugustowi, bóstwu pokoju, wiernych serc i zmysłów powinna konsekrować victimasofiary.
Raczże przyjąć, Najjaśniejszy Królu, Panie Nasz Miłościwy, z najdobrotliwszej klemencji swojej, która pro templis et ture calentibus aris te fruitur, posuitque suas hoc pectore sedesjakoby w świątyniach i na ołtarzach z żarzącym się kadzidłem w tobie tkwi i w tym oto sercu za-łożyła swą siedzibę, tę ex ubertatez plonu słodkiego pokoju zebraną ofiarę, którą wierne poddaństwo przedtem Jagiełłów, a teraz Jagiellonidis WKrMci cum
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 225
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
był między innymi nie ostatnim konsyliarzem do odsądzenia Abramowicza, kasztelana brzeskiego, od pisarstwa ziemskiego wileńskiego, a Bohusza od regencji ziemskiej wileńskiej i nawet przeciwko im stawał. A że
oczywista była mu zadana fabrykacja pewnego dokumentu jemu służącego, więc bojąc się odsądzenia od patronostwa i kary za fabrykacją wskazania, szukał u pełnego litości księcia hetmana klemencji, suplikując, aby go nie sądzono.
Pamiętno mi było, jak ten niepodściwy Jakowicki kulawy, którego diabłem kulawym zwano, plenipotent księcia kanclerza w Nowogródku podczas laski Flemingowskiej, gdym był u Hołowczyca, patrona trybunalskiego, także plenipotenta księcia kanclerza, na kombinacji w sprawie naszej z księciem kanclerzem, alias na ułożeniu punktów do
był między innymi nie ostatnim konsyliarzem do odsądzenia Abramowicza, kasztelana brzeskiego, od pisarstwa ziemskiego wileńskiego, a Bohusza od regencji ziemskiej wileńskiej i nawet przeciwko im stawał. A że
oczywista była mu zadana fabrykacja pewnego dokumentu jemu służącego, więc bojąc się odsądzenia od patronostwa i kary za fabrykacją wskazania, szukał u pełnego litości księcia hetmana klemencji, suplikując, aby go nie sądzono.
Pamiętno mi było, jak ten niepodściwy Jakowicki kulawy, którego diabłem kulawym zwano, plenipotent księcia kanclerza w Nowogródku podczas laski Flemingowskiej, gdym był u Hołowczyca, patrona trybunalskiego, także plenipotenta księcia kanclerza, na kombinacji w sprawie naszej z księciem kanclerzem, alias na ułożeniu punktów do
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 824
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
) skoro w równem polu chorągwi wywijając, a po ich winnicach niektóre pod miastem przez rowy i płoty skaczące, panowie Spirzanie obaczyli, nie mogąc ich wąchać jak zła gadzina ruty, wyleźli z kluczami, i w pół drogi arcyksiążęciu zabiegłszy, one oddali, prosząc miłosierdzia. Tak zaraz arcyksiążę j. m. z Rakuzkiej klemencji swojej onym miłosierdzie swoje obiecując, miasto szturmów, z triumfami do miasta 9 dnia sierpnia wjechał, a Eleary nazad pod Hejmbach obrócono. Pod tym czasem ognie się znowu bardzo były zawzięły, które wszystko na Eleary składano, zaczem z ichże samych rady, gdy arcyksiążę dał obwołać, iż ktoby zdybawszy kogokolwiek palącego
) skoro w równem polu chorągwi wywijając, a po ich winnicach niektóre pod miastem przez rowy i płoty skaczące, panowie Spirzanie obaczyli, nie mogąc ich wąchać jak zła gadzina ruty, wyleźli z kluczami, i w pół drogi arcyksiążęciu zabiegłszy, one oddali, prosząc miłosierdzia. Tak zaraz arcyksiążę j. m. z Rakuzkiej klemencyi swojej onym miłosierdzie swoje obiecując, miasto szturmów, z tryumfami do miasta 9 dnia sierpnia wjechał, a Eleary nazad pod Hejmbach obrócono. Pod tym czasem ognie się znowu bardzo były zawzięły, które wszystko na Eleary składano, zaczem z ichże samych rady, gdy arcyksiążę dał obwołać, iż ktoby zdybawszy kogokolwiek palącego
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 97
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
zakładamy na nich na dwór grzywien 10 i plag nieuchronnych 30 por. nr 1242. 1244. k. 13
Jaśnie wielmożny jegomościu panie podstoli, panie a panie nasz wielce miłościwy! Ja, ubogi a wierny poddany wielmożnego waszmości dobrodzieja, z najniższą submissyją a pokorną suppliką upadam pod stopy pańskie, żebrząc łaski i klemencji w tej niżej opisanej krzywdzie mojej, a to: Iż Dmitro Dudicz, poddany jaśnie wielmożnego waszmości dobrodzieja z Bielanki, który już drugi rok wziął ode mnie krowę, deklarował się lub pieniądze, lub krowę w krótkim czasie oddać lepszą, jak ta była; teraz ani krowy, ani pieniędzy oddać nie chce. Zaczym proszę
zakładamy na nich na dwór grzywien 10 i plag nieuchronnych 30 por. nr 1242. 1244. k. 13
Jaśnie wielmożny jegomościu panie podstoli, panie a panie nasz wielce miłościwy! Ja, ubogi a wierny poddany wielmożnego waszmości dobrodzieja, z najniższą submissyją a pokorną suppliką upadam pod stopy pańskie, żebrząc łaski i klemencyi w tej niżej opisanej krzywdzie mojej, a to: Iż Dmitro Dudicz, poddany jaśnie wielmożnego waszmości dobrodzieja z Bielanki, który już drugi rok wziął ode mnie krowę, deklarował sie lub pieniądze, lub krowę w krótkim czasie oddać lepszą, jak ta była; teraz ani krowy, ani pieniędzy oddać nie chce. Zaczym proszę
Skrót tekstu: KsKlim_1
Strona: 385
Tytuł:
Księga sądowa kresu klimkowskiego_1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1702 a 1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwik Łysiak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965