na mszą świętą w dzień Narodzenia Najśw. Panny. Na obiad do Usnarza.
14^go^ ip. cześnik w. księstwa lit. był u nas, my wzajemnie u ipana 16^go^ byli.
18^go^. Wyjechaliśmy na dwa dni w pole z ip. cześnikiem: splądrowaliśmy Starzynę, orczakowski bór, w górach za borem knieją, Miszkinniki, Sielanowszczyznę; uszczwaliśmy przez te dwa dni lisów trzy, zajęcy dwudziestu dwóch. Naostatek wieczór po obiedzie od jejmości p. Pancerzyńskiej w Zubrzycy, z wojnowskich gór wilka haniebnie wielkiego, kusego, szkody wielkie czyniącego, pod samą sadzawką Zubrzycką uszczwałem, gdzie siła hart Feruj dokazywał.
Ip. cześnik
na mszą świętą w dzień Narodzenia Najśw. Panny. Na obiad do Usnarza.
14^go^ jp. cześnik w. księstwa lit. był u nas, my wzajemnie u jpana 16^go^ byli.
18^go^. Wyjechaliśmy na dwa dni w pole z jp. cześnikiem: splądrowaliśmy Starzynę, orczakowski bór, w górach za borem knieją, Miszkinniki, Sielanowszczyznę; uszczwaliśmy przez te dwa dni lisów trzy, zajęcy dwudziestu dwóch. Naostatek wieczór po obiedzie od jejmości p. Pancerzyńskiéj w Zubrzycy, z wojnowskich gór wilka haniebnie wielkiego, kusego, szkody wielkie czyniącego, pod samą sadzawką Zubrzycką uszczwałem, gdzie siła hart Feruj dokazywał.
Jp. cześnik
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 61
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
należy, Wszędzie znajdzie nieboga, kto się na nią jeży. Ledwie krawiec W stół pięścią, aż nożyce brzęczą. Minie stopę chart, kondys i brytan zajęczą, Skoli ogar, ledwie wiatr doleci mu cuchu, Aż pełna wrzawy knieja, pełen bór rozruchu. Będzie też drugi bełkot i za ptaszym lotem Szczwacze zwodzi i knieją napełnia łoskotem. 27. DO LITEWSKIEJ POGONIE PO Elekcji JANA TRZECIEGO
Nie komoś się i gołe niechaj cię obroki Nie narowią, koniku! przypomnij tłumoki, Niezbyt dawno dźwigane, coć boki odgniotły, Gdyś na swą skórę w dani powrozy i miotły Płacić musiał; wiesz, że dwaj ciężar dźwigną snadniej, A koń
należy, Wszędzie znajdzie nieboga, kto się na nię jeży. Ledwie krawiec W stół pięścią, aż nożyce brzęczą. Minie stopę chart, kondys i brytan zajęczą, Skoli ogar, ledwie wiatr doleci mu cuchu, Aż pełna wrzawy knieja, pełen bór rozruchu. Będzie też drugi bełkot i za ptaszym lotem Szczwacze zwodzi i knieją napełnia łoskotem. 27. DO LITEWSKIEJ POGONIE PO ELEKCJEJ JANA TRZECIEGO
Nie komoś się i gołe niechaj cię obroki Nie narowią, koniku! przypomnij tłumoki, Niezbyt dawno dźwigane, coć boki odgniotły, Gdyś na swą skórę w dani powrozy i miotły Płacić musiał; wiesz, że dwaj ciężar dźwigną snadniej, A koń
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 217
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
swojemu osobom. Ale teraźniejsze któż mi tu kanonizować może? które pospolita sromotnie profanuje polityka, do których introib jak do burdelu łatwy, akces bez skrupułu niechędogi i powszechny bywa. Warsztatem raczej niewstydu i płodu sromotnym nazwać go mogę, handlem profitu niepodciwym, publiczną faryną, pospolitym kruków i kondysów ścierwem, gardłem otwartego prewetu, knieją huku psiego i zwierzęcego pełną, kędy pod smycz idzie przysięga gwałtowi, miłość pozorowi, wygoda profitowi, uroda szynkowi, zgoda kłopotom, pożycie fortelnej śmierci, skromność wszeteczeństwu, sakrament całemu piekłu. Kędy serce skurczyło się w serdeńko, pociecha obróciła w żart, afekt i wysługa w słowa, łzy w urynał
swojemu osobom. Ale teraźniejsze któż mi tu kanonizować może? które pospolita sromotnie profanuje polityka, do których introib jak do burdelu łatwy, akces bez skrupułu niechędogi i powszechny bywa. Warsztatem raczej niewstydu i płodu sromotnym nazwać go mogę, handlem profitu niepodciwym, publiczną faryną, pospolitym kruków i kondysów ścierwem, gardłem otwartego prewetu, knieją huku psiego i zwierzęcego pełną, kędy pod smycz idzie przysięga gwałtowi, miłość pozorowi, wygoda profitowi, uroda szynkowi, zgoda kłopotom, pożycie fortelnej śmierci, skromność wszeteczeństwu, sakrament całemu piekłu. Kędy serce skurczyło się w serdeńko, pociecha obróciła w żart, afekt i wysługa w słowa, łzy w urynał
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 267
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
od tej niech ratunek też idzie — Białejgłowie tę upaść poratować przyjdzie. Do Gabryjela Archanioła MĄDROŚĆ PRZEDWIECZNA
Sługo mój najwierniejszy, sługo doświadczony, Gabryjelu, nad insze wszytkie wyniesiony, Przybądź teraz ochotny: tobie ta przystoi Wyprawa, zwiedź przymierze wieczne z wolej mojej. Nakłoń twych pilno uszu i chciej być w tym czujnym. Między knieją fenickich miast a bystrobujnym Jordanem jest kraina ofiarmi naszemi
Dosyć sławna, Judea zowią, która swemi Walecznemi kunsztami zacna i prawami. Tam przezacnej liniej wiedzie z pradziadami Królmi i prorokami tajemnic niebieskich Panna w maluczkim domu włości galilejskich. I aczkolwiek w małżeństwo ślubna, przecie jeszcze Klejnot świętej czystości i wstyd w niej ma miejsce. Na
od tej niech ratunek też idzie — Białejgłowie tę upaść poratować przyjdzie. Do Gabryjela Archanioła MĄDROŚĆ PRZEDWIECZNA
Sługo moj najwierniejszy, sługo doświadczony, Gabryjelu, nad insze wszytkie wyniesiony, Przybądź teraz ochotny: tobie ta przystoi Wyprawa, zwiedź przymierze wieczne z wolej mojej. Nakłoń twych pilno uszu i chciej być w tym czujnym. Między knieją fenickich miast a bystrobujnym Jordanem jest kraina ofiarmi naszemi
Dosyć sławna, Judea zowią, która swemi Walecznemi kunsztami zacna i prawami. Tam przezacnej linijej wiedzie z pradziadami Królmi i prorokami tajemnic niebieskich Panna w maluczkim domu włości galilejskich. I aczkolwiek w małżeństwo ślubna, przecie jeszcze Klejnot świętej czystości i wstyd w niej ma miejsce. Na
Skrót tekstu: DachDialOkoń
Strona: 47
Tytuł:
Dyjalog o cudownym Narodzeniu...
Autor:
Jan Dachnowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi, jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
By szedł do Zamku śmiele Smoleńskiego.
Ten ocknąwszy się co czuł inszym powie/ Wszyści to mieli za płonne przystowie. Wszakże i tacy miedzy niemi byli/ Co snu onego przecię nie ganili.
Owszem stanęli powodem do tego/ Ze do Smoleńska wysłano onego. Wziąl listy poszedl z strwozoną nadzieją: Pokąikną chyłkiem czołgając się knieją/
Raz drugi/ na straż Niemiecką napadnie/ Da godło Niemiec/ on mu zaś odgadnie: To w tę/ to w owe/ trwożen wziera stronę/ Nie zginie kogo Bóg w swą wziąl obronę.
Już nie daleko snadź Smoleńska było/ Kiedy bieżących k sobie uirzy schylo: Wtym listy w ziemię/ skoczył/
By szedł do Zamku smiele Smolenskiego.
Tęn ocknąwszy się co cżuł inszym powie/ Wszysci to mieli zá płonne przystowie. Wszakże y tácy miedzy niemi byli/ Co snu onego przećię nie ganili.
Owszęm stánęli powodem do tego/ Ze do Smolenska wysłáno onego. Wźiąl listy poszedl z strwozoną nádźieią: Pokąikną chyłkięm cżołgáiąc się knieią/
Raz drugi/ ná straż Niemiecką nápadnie/ Da godło Niemiec/ on mu záś odgádnie: To w tę/ to w owe/ trwożen wźiera stronę/ Nie zginie kogo Bog w swą wźiąl obronę.
Już nie dáleko snadz Smolenska było/ Kiedy bieżących k sobie uirzy schylo: Wtym listy w zięmię/ skocżył/
Skrót tekstu: ChełHWieść
Strona: B2
Tytuł:
Wieść z Moskwy
Autor:
Henryk Chełchowski
Drukarnia:
Franciszek Schnellboltz
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
poematy epickie, relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
dawszy drugiego pachołkowi, z chartem, Żeby od sieci polem nie uszła otwartem, Skąd by dobrze mógł poszczwać, zasadzi się w dołku. Już zjadł sarnę nadzieją, już ją ma na kołku. Już łowiec wysforował ogary, już w paszy Młody pies przekrzykuje, rychło ją wystraszy. Wytrzeszcza oczy skory myśliwiec; tymczasem Ogłuszą knieją srogim ogarzy hałasem: Prosto mu pod smycz pędzą lękliwego zwierza; Choć jednemu chartowi nie barzo dowierza (Wedle owej myśliwskiej przypowieści naszej: Trzoma szczwacz troczy, dwiema szczuje, jednym straszy), Zemknie, krzyknąwszy, żeby ów przybywał z drugim; Aż polem, miasto sarny, wilk się ciągnie długim, I nim się
dawszy drugiego pachołkowi, z chartem, Żeby od sieci polem nie uszła otwartem, Skąd by dobrze mógł poszczwać, zasadzi się w dołku. Już zjadł sarnę nadzieją, już ją ma na kołku. Już łowiec wysforował ogary, już w paszy Młody pies przekrzykuje, rychło ją wystraszy. Wytrzeszcza oczy skory myśliwiec; tymczasem Ogłuszą knieją srogim ogarzy hałasem: Prosto mu pod smycz pędzą lękliwego zwierza; Choć jednemu chartowi nie barzo dowierza (Wedle owej myśliwskiej przypowieści naszej: Trzoma szczwacz troczy, dwiema szczuje, jednym straszy), Zemknie, krzyknąwszy, żeby ów przybywał z drugim; Aż polem, miasto sarny, wilk się ciągnie długim, I nim się
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 229
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mąjąc czas dość bliski złożonego terminu wesela córki swej pro 25. septembris z księciem jegomością czechryńskim w Wołpie, na które i ja jezdem zaproszony. Lecz pewnie bym nie był, gdyby nie interes sukcesji po siostrze naszej Tekli wojewodzinej podlaskiej Sapieżynej, już to za trzecim mężem będącej. 12. Polowałem na rysie pod knieją Kąty nazwaną, których trzech, sarnę, borsuka, lisów dwóch i zajęcy 12 dostałem. 13. Przybył tu do mnie IWYM pan wojewoda brzyski litewski Sapieha, brat mój cioteczno rodzony, któremu rad być nie zaniedbam. 14 Lustrowałem munsztra kozaków moich z wielkim podziwieniem brata mego, że z bestii ludźmi niepoślednie regularnymi
mąjąc czas dość bliski złożonego terminu wesela córki swej pro 25. septembris z księciem jegomością czechryńskim w Wołpie, na które i ja jezdem zaproszony. Lecz pewnie bym nie był, gdyby nie interes sukcesji po siostrze naszej Tekli wojewodzinej podlaskiej Sapieżynej, już to za trzecim mężem będącej. 12. Polowałem na rysie pod knieją Kąty nazwaną, których trzech, sarnę, borsuka, lisów dwóch i zajęcy 12 dostałem. 13. Przybył tu do mnie JWJM pan wojewoda brzyski litewski Sapieha, brat mój cioteczno rodzony, któremu rad być nie zaniedbam. 14 Lustrowałem munsztra kozaków moich z wielkim podziwieniem brata mego, że z bestii ludźmi niepoślednie regularnymi
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 148
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak