waszych nocnych targowiskach? Sami szczerze powiedzcie, co z nich macie w zyskach Azaście nie wiedzieli, że te male parta Bez pożytku waszego iść miały do czarta? ... Aleć już czas zamilczeć; z fakcyji intraty Wracam się, brat wasz Satyr, do sejmowej straty. Choć w odległych a dzikich przemieszkiwam kniejach. O ojczystych ja jednak pragnę wiedzieć dziejach. Daleki wprawdzie przeciąg, kilkadziesiąt polskich Mil od was w puszczy mieszkam, a ze trzysta włoskich. Tam gdzie kiedyś jelenie bijano i tury, A krakowskie w bliskości powstawały mury. Sejmy nasze bywały przedtem antidota Doświadczone ojczyźnie, lecz gdy żyła cnota Staropolska, w nas wszytkich nie
waszych nocnych targowiskach? Sami szczerze powiedzcie, co z nich macie w zyskach Azaście nie wiedzieli, że te male parta Bez pożytku waszego iść miały do czarta? ... Aleć już czas zamilczeć; z fakcyji intraty Wracam się, brat wasz Satyr, do sejmowej straty. Choć w odległych a dzikich przemieszkiwam kniejach. O ojczystych ja jednak pragnę wiedzieć dziejach. Daleki wprawdzie przeciąg, kilkadziesiąt polskich Mil od was w puszczy mieszkam, a ze trzysta włoskich. Tam gdzie kiedyś jelenie bijano i tury, A krakowskie w bliskości powstawały mury. Sejmy nasze bywały przedtem antidota Doświadczone ojczyźnie, lecz gdy żyła cnota Staropolska, w nas wszytkich nie
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 728
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
. NA TOŻ
Nie wolno bić nikomu, prócz króla, jeleni. Dlaczegóż dzisia w Polsce ten statut odmieni, Samże bywszy praw naszych stróżem, podkanclerzy, Kiedy z królem zarówno do jelenia zmierzy? Wierę, jeszcze się tak nikt z panem swym nie bracił. Dlatego i Cikowski Cikowice stracił, Niepotrzebny był w kniejach królewskich myśliwiec, Więc i ciebie tak barzo niech nie mierzi Żywiec. Szkoda z orłem, Korwinie, w te się wdawać łowy. Aż jeleń herbem, jako rzeki i podkowy. Już tamte z Komorowską wyschły, już te schodził Z Koniecpolską; bodajżeś zdrów do herbu godził. 443. EPITALAMIUM
Jego Mości Panu Janowi Lipskiemu
. NA TOŻ
Nie wolno bić nikomu, prócz króla, jeleni. Dlaczegóż dzisia w Polszczę ten statut odmieni, Samże bywszy praw naszych stróżem, podkanclerzy, Kiedy z królem zarówno do jelenia zmierzy? Wierę, jeszcze się tak nikt z panem swym nie bracił. Dlatego i Cikowski Cikowice stracił, Niepotrzebny był w kniejach królewskich myśliwiec, Więc i ciebie tak barzo niech nie mierzi Żywiec. Szkoda z orłem, Korwinie, w te się wdawać łowy. Aż jeleń herbem, jako rzeki i podkowy. Już tamte z Komorowską wyschły, już te schodził Z Koniecpolską; bodajżeś zdrów do herbu godził. 443. EPITALAMIUM
Jego Mości Panu Janowi Lipskiemu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 194
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tak się znowu stawam Akteonem nowem, który był nieszczęśliwym psów swoich obłowem. Oto mię chętka ciągnie do łowów i prawie myśl moję cale wnurzam w myśliwej zabawie. Mniemałam, że mym troskom (nie w tym jednak lesie, Dianno) nieco folgi przejażdżka przyniesie; aleć zjadli brytani nie nadszczekiwali i ogarzy niechętni w kniejach nie szperali; ani wierzchom tagiejskim postrach trąba dała, ani lanca zjadłego dzika ponękała. Sieci-m też na partańskich lasach nie stawiła, na zwierz także o wnikach cale-m nie myśliła. Sidła, łuki, oszczepy i Dianny strzały w ręku moich na łowach nigdy nie postały. O, gdybym więc Dyktyny wówczas rozum
tak się znowu stawam Akteonem nowem, który był nieszczęśliwym psów swoich obłowem. Oto mię chętka ciągnie do łowów i prawie myśl moję cale wnurzam w myśliwej zabawie. Mniemałam, że mym troskom (nie w tym jednak lesie, Dyjanno) nieco folgi przejażdżka przyniesie; aleć zjadli brytani nie nadszczekiwali i ogarzy niechętni w kniejach nie szperali; ani wierzchom tagiejskim postrach trąba dała, ani lanca zjadłego dzika ponękała. Sieci-m też na partańskich lasach nie stawiła, na zwierz także o wnikach cale-m nie myśliła. Sidła, łuki, oszczepy i Dyjanny strzały w ręku moich na łowach nigdy nie postały. O, gdybym więc Dyktyny wówczas rozum
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 52
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
w ręku moich na łowach nigdy nie postały. O, gdybym więc Dyktyny wówczas rozum miała, pewnie bym się obłowem swym nie oszukała! Ach, jak głupie prostoty wieku mego były, że mi kolan po krzakach nie pokaleczyły! Czemu-m zysku nadzieję w twym, Bachusie, miała młynie, i zwierz w twych kniejach, Kupidynie, szczwała, gdy nie tylko, Kupido, sieć nosisz z oszczepem, ale też nieostrożnych chytrym wikłasz lepem i lubo serca łowisz swym fortelnym wzrokiem, plątasz jednak i nogi winnych jagód sokiem. Gdy bez włosów z Dalele powstał Samson łona, filistyńską miał pętlą związane ramiona; i Noe, zwyciężony przez trunek nieznany
w ręku moich na łowach nigdy nie postały. O, gdybym więc Dyktyny wówczas rozum miała, pewnie bym się obłowem swym nie oszukała! Ach, jak głupie prostoty wieku mego były, że mi kolan po krzakach nie pokaleczyły! Czemu-m zysku nadzieję w twym, Bachusie, miała młynie, i zwierz w twych kniejach, Kupidynie, szczwała, gdy nie tylko, Kupido, sieć nosisz z oszczepem, ale też nieostrożnych chytrym wikłasz lepem i lubo serca łowisz swym fortelnym wzrokiem, plątasz jednak i nogi winnych jagód sokiem. Gdy bez włosów z Dalele powstał Samson łona, filistyńską miał pętlą związane ramiona; i Noe, zwyciężony przez trunek nieznany
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 52
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
drugie do pieśni! I wam, i wam, żebyście wiedziały, panienki, Zbieżą lata, podrą się czerwone sukienki, Spadnie krasa, młodzieńskich w której oczu wabię, Aż zmarski, a bielidło nie pomoże babie. Dziś, przy wjeździe nowego starosty do Sącza, Sama nam materyją natura nastrąca. Ptaszęta się po kniejach wdzięcznym wabią pieniem, Wierę by szkoda trawić tego dnia milczeniem. TERPSICHORE
Kukułkem usłyszała, niedaleko kuka, Wabi samczyk samiczkę, ale ją oszuka. Znam cię, ptaszku, nie kukaj po próżnicy, bo mię Nie zwiedziesz. I kawaler równie fałdy łomie, Kłania się, obiecuje pod przysięgą, aże Trafiwszy na kukułkę,
drugie do pieśni! I wam, i wam, żebyście wiedziały, panienki, Zbieżą lata, podrą się czerwone sukienki, Spadnie krasa, młodzieńskich w której oczu wabię, Aż zmarski, a bielidło nie pomoże babie. Dziś, przy wjeździe nowego starosty do Sącza, Sama nam materyją natura nastrąca. Ptaszęta się po kniejach wdzięcznym wabią pieniem, Wierę by szkoda trawić tego dnia milczeniem. TERPSICHORE
Kukułkęm usłyszała, niedaleko kuka, Wabi samczyk samiczkę, ale ją oszuka. Znam cię, ptaszku, nie kukaj po próżnicy, bo mię Nie zwiedziesz. I kawaler równie fałdy łomie, Kłania się, obiecuje pod przysięgą, aże Trafiwszy na kukułkę,
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 113
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Żona wieczerzą gotuje z obłowu. Synowie mali ku ojcu się mają, Cnocie wczas wykną, na małe przestają.
On w roczne święta kiermasze sprawuje, Młódź po poświecie po trawie tańcuje. Pod starym dębem siadszy gracze wieśni, W głośne fujary grają proste pieśni. Onym się lasy wkoło odzywają, Nimfy z faunami po kniejach igrają.
W tym bycie bieżą lata wszytkokrotne, A on, pod nogi Fortuny obrotne Koła podbiwszy, fraszką dobre mienie, Fraszką poczyta i drogie kamienie, Szarłaty fraszka, fraszka złotogłowy I pełen troski pałac marmurowy.
Niech, kto chce, w boju sławę krwią omywa, Niechaj u dworu pogody zażywa, Niechaj przez morze
, Żona wieczerzą gotuje z obłowu. Synowie mali ku ojcu się mają, Cnocie wczas wykną, na małe przestają.
On w roczne święta kiermasze sprawuje, Młódź po poświecie po trawie tańcuje. Pod starym dębem siadszy gracze wieśni, W głośne fujary grają proste pieśni. Onym się lasy wkoło odzywają, Nimfy z faunami po kniejach igrają.
W tym bycie bieżą lata wszytkokrotne, A on, pod nogi Fortuny obrotne Koła podbiwszy, fraszką dobre mienie, Fraszką poczyta i drogie kamienie, Szarłaty fraszka, fraszka złotogłowy I pełen troski pałac marmurowy.
Niech, kto chce, w boju sławę krwią omywa, Niechaj u dworu pogody zażywa, Niechaj przez morze
Skrót tekstu: HorNaborBar_I
Strona: 203
Tytuł:
Pieśń ad imitiatonem horacjuszowej ody
Autor:
Horatius Flaccus
Tłumacz:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
ody
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, że mu milsza wilków, niż ludzi kompania. Był ten w trzecim Roku w lasy zaniesiony Majolus z Autorów.
Za Jana Kazimierza Króla Polskiego A. D. 1661. w lasach Gródneńskich w Litwie odnowiła się Historia Romulusa i Roma, od wilczycy-wy karmionych, bo i tu Towarzystwo Polskie, polująć na dwóch chłopców w Kniejach z niedźwiedziami napadli; jeden uciekł na bagna, drugi złowiony około 8 lat mający, chodził na nogach, i rękach jak zwierz czworonogi, na surowe mięso, jabłka, miód, apetyczny. Królowi ofiarowany Kazimierzowi, do Chrztu Świętego prowadzony, Józefem nazwany, ledwie na nogach tylko more ludzi chodzić przyzwyczajony, języka ludzkiego nie
, że mu milsza wilkow, niż ludzi kompania. Był ten w trzećim Roku w lasy zaniesiony Maiolus z Autorow.
Za Iana Kazimierza Krola Polskiego A. D. 1661. w lasach Grodnenskich w Litwie odnowiła się Historya Romulusa y Roma, od wilczycy-wy karmionych, bo y tu Towarzystwo Polskie, poluiąć na dwoch chłopcow w Knieiach z niedźwiedźiami napadli; ieden uciekł na bagna, drugi złowiony około 8 lát maiący, chodził na nogach, y rękach iak źwierz czworonogi, na surowe mięso, iabłka, miod, apetyczny. Krolowi ofiarowany Kaźimierzowi, do Chrztu Swiętego prowadzony, Iozefem nazwany, ledwie na nogach tylko more ludzi chodźić przyzwyczaiony, ięzyka ludzkiego nie
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 105
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
cale wysychają, W Tyrolu są sławne Wody Bruzeńskie, w BawariAbaceńskie; były nie poślednie Terme Antonine, Diocletiani w Rzymie, które w Rzymskim opisałem PEREGRYNANCIE. TYTUŁ TRZYNASTY, tej KsIĘGI. NOWY ZWIERZYNIEC WYBORNYCH tylko i Osobliwych ZWIERZĄT PEŁNY, Alias SCJENCJA o ZWIERZĘTACH PRYNCYPALNYCH.
Sciendũ naprzód że ZWIERZĘTA jedne są Dzikie, w Kniejach, w Lasach. w polach dżykich się kryjące. Drugie są domowe albo Swojskie Trzecie w Wodzie i na Ziemi czasami przebywające AMFIBIA zwane, jako Wydra. Czwarte w Ziemi się chowające, i inne różne od Naturalistów konsyderowane, i różne dystyogwowane. Ale Ja tym głowy Czytelnikowi nie mozoląc, co tylko w kil- o Zwierzętach
cale wysychaią, W Tyrolu są sławne Wody Bruzenskie, w BawaryAbaceńskie; były nie poślednie Thermae Antoninae, Diocletiani w Rzymie, ktore w Rzymskim opisałem PEREGRYNANCIE. TYTUŁ TRZYNASTY, tey XIĘGI. NOWY ZWIERZYNIEC WYBORNYCH tylko y Osobliwych ZWIERZĄT PEŁNY, Alias SCYENCYA o ZWIERZĘTACH PRYNCYPALNYCH.
Sciendũ naprzod że ZWIERZĘTA iedne są Dzikie, w Knieiach, w Lasach. w polach dżikich się kryiące. Drugie są domowe albo Swoyskie Trzecie w Wodzie y na Ziemi czasami przebywaiące AMPHIBIA zwane, iako Wydra. Czwarte w Ziemi się chowaiące, y inne rożne od Naturalistow konsyderowane, y rożne dystyogwowane. Ale Ia tym głowy Czytelnikowi nie mozoląc, co tylko w kil- o Zwierzętach
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 571
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
jadu pozbywa, przez oczy łzy wylewając w kamień BEZOAR zamienianią się naprzeciwko wszelkiej truczynie praesentissinum remedium. Jeżeliby zaś JELEN Weżów się obiadłszy nie wypłakawszy się pił, napój jego byłby mu śmiertelny, według Gesnera. Tenże sen o confectus, rogi roni, i traci, w ten czas kryjąc się ze wstydu w Kniejach. Innych zaś zdanie, że co rok na wiosnę rogi gubi, a inne mu rosną Jeżeli jednak będzie Kastrowany, rogów nie straci, i bywa niezmiernej wielkości, Jeżeliby zaś kastracja uprzedziła czas ten, kiedy im rogi rość poczynają, będą perpetuo bez rogów (Arystoteles,) jacy są w Nowym Świecie, Teste
iadu pozbywa, przez oczy łzy wylewaiąc w kamień BEZOAR zamienianią się naprzeciwko wszelkiey trucźinie praesentissinum remedium. Ieżeliby zaś IELEN Weżow się obiadłszy nie wypłakawszy się pił, napoy iego byłby mu śmiertelny, według Gesnera. Tenże sen ô confectus, rogi roni, y traci, w ten czas kryiąc się ze wstydu w Knieiach. Innych zaś zdanie, że co rok na wiosnę rogi gubi, a inne mu rosną Ieżeli iednak będzie Kastrowany, rogow nie straci, y bywa niezmierney wielkości, Ieżeliby zaś kastracya uprzedziła czas ten, kiedy im rogi rość poczynaią, będą perpetuo bez rogow (Aristoteles,) iacy są w Nowym Swiecie, Teste
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 574
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
jest proporcją Konia pomiernego, i w ciele będącego, grzywy długiej i gęstej, maści albo sierści popielatej, którą mieni pewnych czasów. Głoś wydaje jak Dziecię płaczące. Samce rogi mają trochę mniejsze od Jelenich, i w konarach płaskie. Jest Zwierz większy od Jelenia, i bardziej kosmaty, znajduje się w Litewskich i Moskiewskich Kniejach, w Małej Polsce, na Pokuciu, na Żmudzi, w Prusach. w Kurlandyj. Kopyto jego ma w sobie singulare remedium, przeciwko Epileosji, albo złej chorobie i Kurczowi: Ale między Wniebowzięciem i Narodzeniem Najświętszej Panny MARYJ żeby Kopyta były Łosiowi zdzierane, alias nie mają optatam efficaciam, co trochę zdaje się redolore vanam
iest proporcyą Konia pomiernego, y w ciele będącego, grzywy długiey y gęstey, maści albo szerści popielatey, ktorą mieni pewnych czasow. Głoś wydaie iak Dziecie płaczące. Samce rogi maią troche mnieysze od Ielenich, y w konarach płaskie. Iest Zwierz większy od Ielenia, y bardziey kosmaty, znayduie się w Litewskich y Moskiewskich Knieiach, w Małey Polszcze, na Pokuciu, na Zmudzi, w Prusách. w Kurlandyi. Kopyto iego ma w sobie singulare remedium, przeciwko Epileosii, albo złey chorobie y Kurczowi: Ale między Wniebowzięciem y Narodzeniem Nayświętszey Panny MARYI żeby Kopyta były Łośiowi zdzierane, alias nie maią optatam efficaciam, co troche zdaie się redolore vanam
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 578
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755