, Aleby i te bez ciebie zemdlały.
Tyć nas sam żywisz przy trosze boraku. Boże, bądź z nami, byśmy się w tej chwili Tak opłakanej nędzne wyżywili.
Nie frasujmy się, stanie nam bukłaku Jako oliwy w bańce, bo szafarza Dobrego mamy, który nam przysparza.
Męskie się głowy kochają w kołpaku, Panieńskie w wieńcu; lecz na naszym czele Już dawno jako niepostało ziele.
Długoż okrutny w żelaznym serdaku Mars chodzić będzie? rychłoli pogodne Słoneczko wróci nam czasy swobodne?
Szabla przystoi dobremu junaku A pannom igła, nam szczęście szalone Wtrąciło w ręce tłuczki ustalone.
Tak wielkiej nawie, jako i bajdaku Trafia się
, Aleby i te bez ciebie zemdlały.
Tyć nas sam żywisz przy trosze boraku. Boże, bądź z nami, byśmy się w tej chwili Tak opłakanej nędzne wyżywili.
Nie frasujmy się, stanie nam bukłaku Jako oliwy w bańce, bo szafarza Dobrego mamy, ktory nam przysparza.
Męskie się głowy kochają w kołpaku, Panieńskie w wieńcu; lecz na naszym czele Już dawno jako niepostało ziele.
Długoż okrutny w żelaznym serdaku Mars chodzić będzie? rychłoli pogodne Słoneczko wroci nam czasy swobodne?
Szabla przystoi dobremu junaku A pannom igła, nam szczęście szalone Wtrąciło w ręce tłuczki ustalone.
Tak wielkiej nawie, jako i bajdaku Trafia się
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 365
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
ramach metalem złoconych. 254. Obraz lanszaft, na którym woda z gór spada, w ramach czarnych, z lisztewką złocistą. 255. Obraz, na którym głowa starca na płótnie malowana, do deszczki przyklejana, w ramie czarnej 236. Obraz, na którym osoba jakaś, w cza.rnej sukni i w czarnym kołpaku siedząca w krześle, w perspektywie zbór wyrażony, w ramie czarnej. 257. Obrazów para marnej wielkości, na których frukta różne, w ramach metalem złoconych, rżniętych. 258. Konterfekt jakiejś osoby, po doktorsku, w czarnej sukni i w yamułce na głowie, w kołnierzu białym, na płótnie, spodem prosta ramka
ramach metalem złoconych. 254. Obraz lanszaft, na którym woda z gór spada, w ramach czarnych, z lisztewką złocistą. 255. Obraz, na którym głowa starca na płótnie malowana, do deszczki przyklejana, w ramie czarnej 236. Obraz, na którym osoba jakaś, w cza.rney sukni y w czarnym kołpaku siedząca w krześle, w perspektywie zbór wyrażony, w ramie czarney. 257. Obrazów para marney wielkości, na których frukta różne, w ramach metalem złoconych, rżniętych. 258. Konterfekt jakiejś osoby, po doktorsku, w czarney sukni y w yamułce na głowie, w kołnierzu białym, na płótnie, spodem prosta ramka
Skrót tekstu: InwWilan
Strona: 9
Tytuł:
Inwentarz generalny klejnotów, sreber, galanterii i ruchomości różnych tudzież obrazów, które się tak w Pałacu Wilanowskim jako też w Skarbcach Warszawskich J.K.Mci znajdowały [...]
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Urządzenie pałacu wilanowskiego za Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Czołowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1937
pokaże Tak tedy Inr spem et metumod samego Rana cale Wojsko jako powarzone. Stadu które blizej były sprowadzają drudzy bez swoich tęsknią wyglądają Chorągwie Ordynują na podjazd az się zemknęło kuwieczorowi zachodzi tedy słońce az widać z tamtej strony kogoś i mówię. A nóz mamy Języka, niepoznali go Bo i Bachmat zdobyczny i w kołpaku Moskiewskim z perłami. Bierzy przez Majdan pomija Chorągwie awoła Musztułuk Musztułuk. Wypadają do niego pytając go czy dobry czy zły. Rzekł przecię Polanowskiego pomijając. Kiedy to co żywo na wyścigi za nim. Az on prawi samę rzecz przed Wojewodą że Jutro da Pan Bóg komendant nasz z obfitszym niżeli jest wysłany Gronem kłaniac będzie
pokaze Tak tedy Inr spem et metumod samego Rana cale Woysko iako powarzone. Stadu ktore blizey były sprowadzaią drudzy bez swoich tęsknią wyglądaią Chorągwie Ordynuią na podiazd az się zęmknęło kuwieczorowi zachodzi tedy słonce az widac z tamtey strony kogos y mowię. A noz mamy Ięzyka, niepoznali go Bo y Bachmat zdobyczny y w kołpaku Moskiewskim z perłami. Bierzy przez Maydan pomiia Chorągwie awoła Musztułuk Musztułuk. Wypadaią do niego pytaiąc go czy dobry czy zły. Rzekł przecię Polanowskiego pomiiaiąc. Kiedy to co żywo na wyscigi za nim. Az on prawi samę rzecz przed Woiewodą że Iutro da Pan Bog kommendant nasz z obfitszym nizeli iest wysłany Gronem kłaniac będzie
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 91v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Pisał, sam je też chwalił, tak jako doktorzy, Nie poeci, pisują, im więcej, tym gorzej; I wolał (bardzoż czasem mądrzy ludzie pietą), Niźli dobrym lekarzem, złym umrzeć poetą. 85. NA GOLENIE WĄSÓW
Przyszedszy, kędy senat polski siedział w kupie, Aż baba między nimi w kołpaku i w jupie; Przyznać, mówiła pięknie i uważnie w radzie.
„Któż tu pozwolił krzesło zasiadać febadzie? Czemuż nie w Delfie, czemu nie z tryfusu raczej Ludziom Apollinowe powieści tłumaczy Z afektem” — mówię. Aż ktoś: „Wżdyć to wojewoda.” Zlęknę się. Czemuż gęba, czemu
Pisał, sam je też chwalił, tak jako doktorzy, Nie poeci, pisują, im więcej, tym gorzej; I wolał (bardzoż czasem mądrzy ludzie pietą), Niźli dobrym lekarzem, złym umrzeć poetą. 85. NA GOLENIE WĄSÓW
Przyszedszy, kędy senat polski siedział w kupie, Aż baba między nimi w kołpaku i w jupie; Przyznać, mówiła pięknie i uważnie w radzie.
„Któż tu pozwolił krzesło zasiadać febadzie? Czemuż nie w Delfie, czemu nie z tryfusu raczej Ludziom Apollinowe powieści tłumaczy Z afektem” — mówię. Aż ktoś: „Wżdyć to wojewoda.” Zlęknę się. Czemuż gęba, czemu
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 269
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Abo się z gniewem, abo pychą rodzi. Nuż, jak podroście, to w nim troje dziwy, Z młodu tam ostry i parzą pokrzywy. Toż to sprawuje animusz a pycha, Z czym się kto rodzi, z tym zgoła i zdycha. Znajdziesz ty pychę i w trzewiku nowym, Ba i w kołpaku, choć nie w sobolowym, I u żebraka, choć w płaszczu łatanym, Bo ma węzełki w dybsaku skórzanym. A kiedy gumno, gdzie pełna i szopa, Już tam sam diabeł nie dojedzie chłopa. I żyda pewnie też pycha unosi, Gdy o pieniądze możniejszy go prosi. A rzemieślnicy, choć nie pyśni rzkomo
, Abo się z gniewem, abo pychą rodzi. Nuż, jak podroście, to w nim troje dziwy, Z młodu tam ostry i parzą pokrzywy. Toż to sprawuje animusz a pycha, Z czym się kto rodzi, z tym zgoła i zdycha. Znajdziesz ty pychę i w trzewiku nowym, Ba i w kołpaku, choć nie w sobolowym, I u żebraka, choć w płaszczu łatanym, Bo ma węzełki w dybsaku skórzanym. A kiedy gumno, gdzie pełna i szopa, Już tam sam diabeł nie dojedzie chłopa. I żyda pewnie też pycha unosi, Gdy o pieniądze możniejszy go prosi. A rzemieślnicy, choć nie pyśni rzkomo
Skrót tekstu: NiebAnBad
Strona: 258
Tytuł:
Animusz, animasz
Autor:
Adam Nieboraczkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1648
Data wydania (nie wcześniej niż):
1648
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
, bądź z nami, byśmy się w tej chwili Tak opłakanej nędzni wyżywili. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Nie frasujmy się, stanie nam bukłaku Jako oliwy w bańce, bo szafarza Mamy dobrego, który nam przysparza. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Męskie się głowy kochają w kołpaku, Panieńskie w wieńcu, lecz na naszym czele Już dawno jako nie postało ziele. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Długoż okrutny w żelaznym serdaku Mars chodzić będzie? Rychłoli pogodne Słoneczko czasy wróci nam swobodne? Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Tobie broń dobra przystoi, junaku, A
, bądź z nami, byśmy się w tej chwili Tak opłakanej nędzni wyżywili. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Nie frasujmy się, stanie nam bukłaku Jako oliwy w bańce, bo szafarza Mamy dobrego, który nam przysparza. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Męskie się głowy kochają w kołpaku, Panieńskie w wieńcu, lecz na naszym czele Już dawno jako nie postało ziele. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Długoż okrutny w żelaznym serdaku Mars chodzić będzie? Rychłoli pogodne Słoneczko czasy wróci nam swobodne? Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Tobie broń dobra przystoi, junaku, A
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 59
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975