twa lutnia w powagę nastroi, Przypominasz tym wiekom, co śpiewano w Troi, Albo angielską nutę, naszym krajom krzywą, Zagłuszasz melodią głośną i prawdziwą, Albo jeśli linią ciągniesz w tablaturze, Zaraz ją znać w ogrodzie, na dachu, na murze, I jak Amfijon grając gromadzisz do kupy Marmury w Spytkowicach, w Końskiej Woli słupy. A moja lutnia dołem — lecz spysznieje z deką, Kiedy: „Marszałek przecie pochwalił ją" — rzeką, I będzie tym bezpieczniej nucić, póki żywa: „Niech zdrów będzie Marszałek! Viva! Viva! Viva!” DO CZYTELNIKA
Lutniąś wziął w rękę, która-ć w różne tony Zagra,
twa lutnia w powagę nastroi, Przypominasz tym wiekom, co śpiewano w Troi, Albo angielską nutę, naszym krajom krzywą, Zagłuszasz melodyją głośną i prawdziwą, Albo jeśli liniją ciągniesz w tablaturze, Zaraz ją znać w ogrodzie, na dachu, na murze, I jak Amfijon grając gromadzisz do kupy Marmury w Spytkowicach, w Końskiej Woli słupy. A moja lutnia dołem — lecz spysznieje z deką, Kiedy: „Marszałek przecie pochwalił ją" — rzeką, I będzie tym bezpieczniej nucić, póki żywa: „Niech zdrów będzie Marszałek! Viva! Viva! Viva!” DO CZYTELNIKA
Lutniąś wziął w rękę, która-ć w różne tony Zagra,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 4
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
z mojej konfidencji i życzliwości, a na ten czas oddawam zwykłe służby moje Wm. M. M. Panu. z Łancuta vltimis diebus Maij. 1663. Wm. M. M. Pana życzliwy Brat i sługa Jerzy Lubomirski, M. W. H. P. K. Dziewiąty. Przedtym także kiedy w Końskiej woli Pan Borzecki, i P. Ciechanowiecki, takten Koronnego ten Litewskiego WojskaSubstituowie nową nexus
Ale nad te dowody jakom przy Królu Jego Mości stawał, i Konfederacją do uspokojenia przyprowadzić usiłował, jeszcze przed Komisią Lwowską, upatrując in quantùm Związkowi mieliby być uporni, wyświadczy mię rada moja, której Punkta przez P. Wyżyckiego
z moiey confidencyey y życzliwości, á ná ten czás oddawam zwykłe służby moie Wm. M. M. Pánu. z Łáncutá vltimis diebus Maij. 1663. Wm. M. M. Páná życzliwy Brát y sługá Ierzy Lubomirski, M. W. H. P. K. Dźiewiąty. Przedtym tákże kiedy w Konskiey woli Pan Borzecki, y P. Ciechánowiecki, tákten Koronne^o^ ten Litewskiego WoyskáSubstituowie nową nexus
Ale nád te dowody iákom przy Krolu Iego Mośći stawał, y Confoederácyą do vspokoienia przyprowádźić vśiłował, ieszcze przed Commissią Lwowską, vpátruiąc in quantùm Zwiąskowi mieliby bydź vporni, wyświádczy mię rádá moiá, ktorey Punctá przez P. Wyżyckiego
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 97
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
Koniowi/ barzo z miąższego i okrągłego języka/ tedy na miejsce kołka/ podkowkę dać bczynić/ sztucek ukróciwszy/ aby mu Monsztuk/ ani wąski/ ani szeroki nie był/ Monsztuk w miejscach sobie należących/ ani na dół/ ani w zgórę nie ma przemykać się/ boby też tak i po gębie musiał Końskiej. Zskądby Koniowi przypadał nie zawżdy jednaki umiar/ w czymby Munsztuk/ nie jedno omierznąć/ ale i dziąsła odrzećby mógł. Łańcuszek ten miąższe ogniwka a krótki być ma/ któremu podpięciem w umiar ugadzać/ tak jakoby za vięciem wodzy Koniowi b brody prawie w rowku leżeć mógł. A Monsztuk/ tak w dobrej
Koniowi/ bárzo z miąższego y okrągłego ięzyká/ tedy ná mieysce kołká/ podkowkę dáć bczynić/ sztucek vkroćiwszy/ áby mu Monsztuk/ áni wąski/ áni szeroki nie był/ Monsztuk w mieyscách sobie należących/ áni ná doł/ áni w zgorę nie ma przemykáć sie/ boby też ták y po gębie muśiáł Końskiey. Zskądby Koniowi przypadał nie záwżdy iednáki vmiar/ w czymby Munsztuk/ nie iedno omierznąć/ ále y dźiąsłá odrzećby mogł. Láńcuszek ten miąższe ogniwká á krotki bydź ma/ ktoremu podpięćiem w vmiar vgadzáć/ ták iákoby zá vięćiem wodzy Koniowi b brody práwie w rowku leżeć mogł. A Monsztuk/ ták w dobrey
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 11
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
. Gdy na stukanie spytano: ktoby był? odpowiedział: Gabriel jestem, a zemno Mahomet Prorok Przyjaciel Boży. W otworzonym wlot na tę odpowiedź Niebie, oglądał zgrzybiałego Adama, który się cieszył z takiego Potomka, i modlitwom się jego rekomendował. Widział tam Aniołów w postaci Ludzkiej modlących się za Ludzi, w postaci końskiej modlących się za konie; w postaci wołowej, za woły; w kurzej, za kury. Był tam (prawi) wielki kogut między Aniołami, nogami jednego Nieba, a głową drugiego tykający; który jak zapiał, wszyscy koguci w Niebie i na Ziemi odzywali się; Poszli potym do drugiego Nieba ze złota uformowanego,
. Gdy na stukanie spytano: ktoby był? odpowiedział: Gabryel iestem, a zemno Machomet Prorok Przyiaciel Boży. W otworzonym wlot na tę odpowiedź Niebie, oglądał zgrzybiałego Adama, ktory się cieszył z takiego Potomka, y modlitwom się iego rekommendował. Widział tam Aniołow w postaci Ludzkiey modlących się za Ludzi, w postaci końskiey modlących się za konie; w postaci wołowey, za woły; w kurzey, za kury. Był tam (prawi) wielki kogut między Aniołami, nogami iednego Nieba, a głową drugiego tykaiący; ktory iak zapiał, wszyscy koguci w Niebie y na Ziemi odzywali się; Poszli potym do drugiego Nieba ze złota uformowanego,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1101
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
na konia wsiadającego ochoczy poił gospodarz. Nie chciał pić Sołłohub, na resztę rzekł: jeżeli do niego która z córek gospodarskich wypije, tedy pić będzie. Jedna z nich wzięła kielich i, według zwyczajnej damom modestii, trochę wypiwszy, oddała mu pełny kielich. Sołłohub z ochotą wypił, a potem postawiwszy kielich na głowie końskiej rozstrzelił go z pistoletu, a potem z konia zsiadłszy, do nóg damie i ojcowi upadł, prosząc o deklaracją. Ociec napiły, rozumiejąc, że to żart, deklarował, a dama rzetelnie deklarowała. Ten ojcowski żart potem się w prawdę obrócił, gdyż go i prośbą, i groźbą wojenną przymusił prawie Sołłohub, że
na konia wsiadającego ochoczy poił gospodarz. Nie chciał pić Sołłohub, na resztę rzekł: jeżeli do niego która z córek gospodarskich wypije, tedy pić będzie. Jedna z nich wzięła kielich i, według zwyczajnej damom modestii, trochę wypiwszy, oddała mu pełny kielich. Sołłohub z ochotą wypił, a potem postawiwszy kielich na głowie końskiej rozstrzelił go z pistoletu, a potem z konia zsiadłszy, do nóg damie i ojcowi upadł, prosząc o deklaracją. Ociec napiły, rozumiejąc, że to żart, deklarował, a dama rzetelnie deklarowała. Ten ojcowski żart potem się w prawdę obrócił, gdyż go i prośbą, i groźbą wojenną przymusił prawie Sołłohub, że
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 148
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
wodach czystych, dla n apoju. i chłodzenia się. Stado jeśli duże podzielić go na części przy dozorze, ale Stadników dobrych czujnych nie ospałych, nie zbyt młodych, żonatych, znających się na konowalstwie, mających instrumenta i remedia z sobą wpolu in casum choroby O Ekonomice, mianowicie o Stadach, Koniach.
końskiej. Klacze zrzebne mają być pasione na takich łąkach, gdzie nie masz ziół płód psujących, albo wyprowadzających, jakie są Czemierzyca, Oman, Szalej, Opium, końskie ogórki, sit; aby przez wody wielkie, i szerokie rzeki nie brneły, od wilków nie były straszone, przez coby martwe rodziły się zrzebięta.
wodach czystych, dla n apoiu. y chłodzenia się. Stado ieśli duże podzielić go na części przy dozorze, ale Stadnikow dobrych czuynych nie ospałych, nie zbyt młodych, żonatych, znaiących się na konowalstwie, maiących instrumenta y remedia z sobą wpolu in casum choroby O Ekonomice, mianowicie o Stadach, Koniach.
końskiey. Klacze zrzebne maią bydź pasione na takich łąkach, gdzie nie masz zioł płod psuiących, albo wyprowadzaiących, iakie są Czemierzyca, Oman, Szaley, Opium, końskie ogorki, sit; aby przez wody wielkie, y szerokie rzeki nie brneły, od wilkow nie były straszone, przez coby martwe rodziły się zrzebięta.
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 478
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
mimo pakta Andrusowskie et proxim usitatum przeszłych posłów traktują Co im jako wiadomy przeszłych transakcy detulit Imię Pa Sekretarz Rationes in hac gente barbara non currunt ale wszytka risposta i Solutia ze nad ukaz Carski więcej niemają postąpić potestatem nie przyjelismy cale tak parca manu rublów postąpionych i cale Swoim kosztem jako i dotąd continuabimus drogę niesłychaną naszą w końskiej Żywności niewygodą bo i kupić za piniądze niedostanie dla tego to obszerniej wmmmę Pa ten nasz traktament wypisałem żebyś i Sam wysokim rozsądkiem Swoim chciał formare consequentias i k P N chciał deferre jakowej dalszej naszej obiecować Sobie mamy negotiaciej kiedy nas tak barbare traktują, bo gdyby naszej afektowali przyjaźni przynajmni pari humanitate nas by przymowali
mimo pakta Andrusowskie et proxim usitatum przeszłych posłow traktuią Co im iako wiadomy przeszłych transakcy detulit Jmę Pa Sekretarz Rationes in hac gente barbara non currunt ale wszytka risposta y Solutia ze nad ukaz Carski więcey niemaią postąpic potestatem nie przyielismy cale tak parca manu rublow postąpionych y cale Swoim kosztem iako y dotąd continuabimus drogę niesłychaną naszą w konskiey Zywności niewygodą bo y kupić za piniądze niedostanie dla tego to obszerniey wmmmę Pa ten nasz traktament wypisałem zebys y Sam wysokim rozsądkiem Swoim chciał formare consequentias y k P N chciał deferre iakowey dalszey naszey obiecować Sobie mamy negotiaciey kiedy nas tak barbare traktuią, bo gdyby naszey affektowali przyiazni przynaymni pari humanitate nas by przymowali
Skrót tekstu: CzartListy
Strona: 147
Tytuł:
Kopie listów do [...] Krzysztofa Paca
Autor:
Michał Czartoryski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
przy egzorcie OJCA Świętego: Super aspidem et basiliscum ambulabis. Tamże jest w Gwarderobie Róg jednorozca wielki: Jaja strusie, Męką CHRYSTUSOWĄ delikatnie i misternie porysowane. W tym tu Pałacu samych jest Pokojów 560. EUROPA. Rzymu dzisiejszego Abrys.
Drugi Pałac Papieski jest na gorze Quirinalis vulgò al monte Cavallo, albo na Gorze Końskiej, gdzie wiele było Koni robionych z różnej materyj, to pozłocistych, to z słoniowej kości, a teraz tylko jest trzy Bucefałów z jednostajnego białego marmuru dzieło Fidiasza i Praksitelesa głównych Skulptorów. Pałac ten in admirationem podają Organy wodne, wdzięczną wydające harmonię. Trzeci Pałac OJCA Świętego jest in Laterano przy Świętym JANIE.
Oprócz tych
przy exorcie OYCA Swiętego: Super aspidem et basiliscum ambulabis. Tamże iest w Gwárderobie Rog iednorozca wielki: Iaiá strusie, Męką CHRYSTUSOWĄ delikatnie y misternie porysowáne. W tym tu Pałacu samych iest Pokoiow 560. EUROPA. Rzymu dźisieyszego Abrys.
Drugi Pałac Papieski iest ná gorze Quirinalis vulgò al monte Cavallo, albo ná Gorze Końskiey, gdźie wiele było Koni robionych z rożney materyi, to pozłocistych, to z słoniowey kości, á teráz tylko iest trzy Bucefałow z iednostaynego białego marmuru dźieło Fidyaszá y Praxitelesa głownych Skulptorow. Pałac ten in admirationem podaią Organy wodne, wdzięczną wydaiące harmonię. Trzeci Pałac OYCA Swiętego iest in Laterano przy Swiętym IANIE.
Oprocz tych
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 116
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
, którego oddał królowi imci.
Wziął wiadomość, że gubernator malborski przejeżdżał się do jednego gburskiego domu na jakieś rzeczy swoje. Zasadził się sam nań z janczarką, o podał swych konnych zostawiwszy; zdarzyło szczęście, że ów jedzie, wymierzył go dobrze dziad wmci i postrzelił, powrócił nazad na parepce łęku się i szyi końskiej trzymając, przypłacił ventri. Już był wojewodą sandomierskim na ten czas. A gdy jeszcze tylko był hetmanem polnym, Kantemir wpadł z niemałą kupą; on jako mógł najprędzej zabieżał z małą garścią ludzi pod Martynowem, a zapadłszy w miejscu ścisłem, jako mógł, najskromniej swoje wojsko ścisnął; przede dniem z tego miejsca (rozumieli
, którego oddał królowi jmci.
Wziął wiadomość, że gubernator malborski przejeżdżał się do jednego gburskiego domu na jakieś rzeczy swoje. Zasadził się sam nań z janczarką, o podał swych konnych zostawiwszy; zdarzyło szczęście, że ów jedzie, wymierzył go dobrze dziad wmci i postrzelił, powrócił nazad na parepce łęku się i szyi końskiej trzymając, przypłacił ventri. Już był wojewodą sandomierskim na ten czas. A gdy jeszcze tylko był hetmanem polnym, Kantemir wpadł z niemałą kupą; on jako mógł najprędzej zabieżał z małą garścią ludzi pod Martynowem, a zapadłszy w miejscu ścisłém, jako mógł, najskromniej swoje wojsko ścisnął; przede dniem z tego miejsca (rozumieli
Skrót tekstu: KoniecZRod
Strona: 178
Tytuł:
Rodowód
Autor:
Zygmunt Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
podobna. Część Pierwsza Czarownice iż rzeczą samą bywiają noszone dowody Młotu na Czarownice Część Pierwsza. Czarownicy na koniech powietrzu jeżdżą.
Co nakoniec o czarnoziężnikach rzeczemy/ którzy po powietrzu do dalekich krain od szatanów bywają noszeni/ ci inszych podczas do tego namawiając/ dają im konia/ który nieprawdziwy koń/ ale szatan w osobie końskiej bywa/ na którym ich prowadzą/ upomniawszy aby się krzyżem świętym nie żegnali. I aczkolwiek nas dwaj jest/ którzy tę Księgę piszemy/ jeden wszakże z nas barzo często tąkowych widał/ i znajdował. Abowiem/ żak niejaki na on czas/ który teraz jest kapłanem/ w Biskupstwie Fryzygińskim/ do tego czasu jeszcze snadź
podobna. Część Pierwsza Czárownice iż rzeczą sámą bywiáią noszone dowody Młotu ná Czárownice Część Pierwsza. Czarownicy ná koniech powietrzu ieżdzą.
Co nákoniec o cżárnoźiężnikách rzecżemy/ ktorzy po powietrzu do dálekich kráin od szátánow bywáią noszeni/ ci inszych podcżás do tego námawiáiąc/ dáią im koniá/ ktory nieprawdźiwy koń/ ále szátan w osobie końskiey bywa/ ná ktorym ich prowádzą/ vpomniawszy áby sie krzyżem świętym nie żegnáli. Y áczkolwiek nas dwáy iest/ ktorzy tę Xięgę piszemy/ iedęn wszakże z nas bárzo często tąkowych widał/ y znáydował. Abowiem/ żak nieiáki ná on czáś/ ktory teraz iest kápłanem/ w Biskupstwie Fryzyginskim/ do tego czásu iescze snadź
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 57
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614