z Muzami do zagrania, a Górom wszystkim do galardy stanąć T. Piękny pewnie currant, gdzie Apollo z Muzami gra, a Góry tancuja: czemu się ja najmniej nie dziwuję, ponieważ i onę melodią Lutnie Orfeusowej, usłyszawszy lasy, bory, góry zwierzeta, wyskocznie tańczyły. Ba i Amfion Intstrumetem wydłubanym na kształt Boryszowkiej kobzy, a za nie wyniósł murów i nie zbudowałmiasta, które mi na ten czas wypadło z Pamięci. B. Po uciecznej biesiedzie, każdy w swą odszedł krainę. A ja udałem się ku Arcadiej gdzie mijając głębokie jezioro, z wody wynurzywszy się Smok straszliwy ze ztem łbów, chciał mię żywo pozrzeć, któremum
z Muzámi do zágrániá, a Gorom wszystkim do gálárdy stánąć T. Piękny pewnie currant, gdźie Apollo z Muzámi gra, á Gory táncuia: czemu się ia naymniey nie dźiwuię, ponieważ y onę melodią Lutnie Orpheusowey, vsłyszawszy lásy, bory, gory zwierzetá, wyskocznie táńczyły. Bá y Amphion Intstrumetem wydłubánym ná kształt Boryszowkiey kobzy, á za nie wyniosł murow y nie zbudowałmiástá, ktore mi ná ten czás wypádło z Pámięci. B. Po vcieczney bieśiedźie, káżdy w swą odszedł kráinę. A ia vdałem się ku Arcádiey gdźie miiaiąc głębokie ieźioro, z wody wynurzywszy się Smok strászliwy ze stem łbow, chćiał mię żywo pozrzeć, ktoremum
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 133
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
i najdroższy kamień zepsuje.
Nie dziw, że słowik czasem śmierć nagłą popada, Natenczas kiedy z krukiem w jednej klatce siada. A choć twardym kamieniem złoto tłuką, a wżdy Kamień cały a w złocie szkody nie masz zawżdy. Jeśli uczony trafiwszy między nieuki co przecznego sobie od nich obaczy, nie dziwna, bo głos kobzy i głos bębna nie jest równy, abo wonność ambry ze smrodem czosnku czy jednaka? Diament choćby w plugawstwo wpadł, cnoty swej nie utraci i przecie diamentem będzie; a proch choć ku niebu wiatrem wzruszony bywa, przecię proch jest.
Dobrego dowcipu człowiekowi ćwiczenia nie mieć, wielka szkoda jest; a zaś nikczemnego uczyć,
i najdroższy kamień zepsuje.
Nie dziw, że słowik czasem śmierć nagłą popada, Natenczas kiedy z krukiem w jednéj klatce siada. A choć twardym kamieniem złoto tłuką, a wżdy Kamień cały a w złocie szkody nie masz zawżdy. Jeśli uczony trafiwszy między nieuki co przecznego sobie od nich obaczy, nie dziwna, bo głos kobzy i głos bębna nie jest równy, abo wonność ambry ze smrodem czosnku czy jednaka? Dyament choćby w plugawstwo wpadł, cnoty swéj nie utraci i przecie dyamentem będzie; a proch choć ku niebu wiatrem wzruszony bywa, przecię proch jest.
Dobrego dowcipu człowiekowi ćwiczenia nie mieć, wielka szkoda jest; a zaś nikczemnego uczyć,
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 245
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879