? Satyr bogów porobił niezwyczajnym czynem, Kiedy wałach Saturnem, ślepy Kupidynem. 111 (P). Nie MISCE SACRA PROFANIS
Był u mnie szlachcic jeden w Wielkonocne święto. Jako zwyczaj, zażywszy, szołdrę z stołu zdjęto. Aż owego szlachcica pachołek premudry, Dopadszy święconego, spuści chyżo w pludry, Zapomniawszy o dziurze pod kolanem nisko, Którą jadąc na koniu przetarło puślisko. Przewąchał pies, co gorsza wygłodzony z postu: Naprzód liźnie, a potem zębami po prostu Zaźmie z żywym pospołu; aż drugi, aż trzeci, Aż się ich do owego łupu więcej zleci. Wrzeszczy Rusin, lecz wszyscy, dlaczego, nie wiedzą. Anuż,
? Satyr bogów porobił niezwyczajnym czynem, Kiedy wałach Saturnem, ślepy Kupidynem. 111 (P). NE MISCE SACRA PROFANIS
Był u mnie szlachcic jeden w Wielkonocne święto. Jako zwyczaj, zażywszy, szołdrę z stołu zdjęto. Aż owego szlachcica pachołek premudry, Dopadszy święconego, spuści chyżo w pludry, Zapomniawszy o dziurze pod kolanem nisko, Którą jadąc na koniu przetarło puślisko. Przewąchał pies, co gorsza wygłodzony z postu: Naprzód liźnie, a potem zębami po prostu Zaźmie z żywym pospołu; aż drugi, aż trzeci, Aż się ich do owego łupu więcej zleci. Wrzeszczy Rusin, lecz wszyscy, dlaczego, nie wiedzą. Anoż,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 55
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w swojej wątpliwości: Ja będę stał w chałupie, na dwór jegomości! 297. GORE BABA
Z towarzyszem do wdowy niesłychanie szpetnej Wstąpię, jadąc z obozu, siedmiodziesiątletnej. Ledwie się jej przy niskim zaleci ukłonie, Zaraz jawnym miłości ogniem baba spłonie, Że go nie zje oczyma; młody był i hoży: To go kolanem trąci, to rękę położy. Wina noszą; mrok padał, kiedy chłopiec wdowin, Zapomniawszy z komina wyjąć wprzód grochowin, Złoży ogień; imą się; pocznie pani chorzeć Od strachu: czy nowinaż, rzekę, babie gorzeć? Że w kominie, to nie dziw; to dziw, kiedy w krześle. Nikt
w swojej wątpliwości: Ja będę stał w chałupie, na dwór jegomości! 297. GORE BABA
Z towarzyszem do wdowy niesłychanie szpetnej Wstąpię, jadąc z obozu, siedmiodziesiątletnej. Ledwie się jej przy niskim zaleci ukłonie, Zaraz jawnym miłości ogniem baba spłonie, Że go nie zje oczyma; młody był i hoży: To go kolanem trąci, to rękę położy. Wina noszą; mrok padał, kiedy chłopiec wdowin, Zapomniawszy z komina wyjąć wprzód grochowin, Złoży ogień; imą się; pocznie pani chorzeć Od strachu: czy nowinaż, rzekę, babie gorzeć? Że w kominie, to nie dziw; to dziw, kiedy w krześle. Nikt
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 318
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
.
Oczom płynącym dla zbytniej wilgotności głowy/ albo mózgu/ w tył abo na ramiona go przykładając/ jest ratunkiem/ wysuszając wilgotności/ i flusy od nich odciągając. Puchlinie.
Puchlinę z ciała wszystkiego wyciąga i wywodzi/ liście i z kwieciem/ bądź tylko samo liście z łupinami zielonymi orzechów Włoskich utłukszy/ przyłożyć/ pod kolanem po tej stronie od siebie/ gdzie pospolicie bywają apertury czynione. Tak wszystkę puchlinę z ciała wyciągnie. Feb. kwartaunie.
Przeciwko Kwartannie albo Czworódniowej febrze/ czynią niektórzy z tego ziela liścia Pigułki/ i dają godzinę przed przyszciem/ ale po wzięciu potrzeba się co nalepiej pocić. Drudzy dają samego liścia do używania.
.
Oczom płynącym dla zbytniey wilgotnośći głowy/ álbo mozgu/ w tył ábo ná rámioná go przykłádáiąc/ iest rátunkiem/ wysuszáiąc wilgotnośći/ y flusy od nich odćiągáiąc. Puchlinie.
Puchlinę z ćiáłá wszystkiego wyćiąga y wywodźi/ liśćie y z kwiećiem/ bądź tylko sámo liśćie z łupinámi źielonymi orzechow Włoskich vtłukszy/ przyłożyć/ pod kolánem po tey stronie od śiebie/ gdźie pospolićie bywáią ápertury czynione. Ták wszystkę puchlinę z ćiáłá wyćiągnie. Feb. quartaunie.
Przećiwko Quártánnie álbo Czworodniowey febrze/ czynią niektorzy z tego źiela liśćia Pigułki/ y dáią godźinę przed przyszćiem/ ále po wźięćiu potrzebá się co nalepiey poćić. Drudzy dáią sámego liśćia do vżywánia.
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 317
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
widzieli Jego zacnego rodu herby zawołane, Na tarczy, którą nosił, pięknie zmalowane. Lecz, gdy się jego twarzy z bliska przypatrzyli, Poznali i widzieli, że się nie mylili.
XIX.
Spadli z koni i obie ręce wyciągnęli, Bieżąc przeciwko niemu; potem go poczęli Witać obadwa nisko i przystojną mową, Z kolanem pochylonem i odkrytą głową. Patrzy Zerbin i widzi, że jeden Almoni, Drugi zaś z Biskaliej beł Korebus, oni, Co byli na okręcie od niego wysłani, Zdrajcy Odorykowi na drogę przydani.
XX.
Almoni pierwszy tak rzekł: „Kiedy widzę z tobą Izabellę, że ato zeszliście się z sobą,
widzieli Jego zacnego rodu herby zawołane, Na tarczy, którą nosił, pięknie zmalowane. Lecz, gdy się jego twarzy z blizka przypatrzyli, Poznali i widzieli, że się nie mylili.
XIX.
Spadli z koni i obie ręce wyciągnęli, Bieżąc przeciwko niemu; potem go poczęli Witać obadwa nizko i przystojną mową, Z kolanem pochylonem i odkrytą głową. Patrzy Zerbin i widzi, że jeden Almoni, Drugi zaś z Biskaliej beł Korebus, oni, Co byli na okręcie od niego wysłani, Zdrajcy Odorykowi na drogę przydani.
XX.
Almoni pierwszy tak rzekł: „Kiedy widzę z tobą Izabellę, że ato zeszliście się z sobą,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 235
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
co sam lezą związani Odpowiedzą. Już my tam tych odzałowali Ale y ty Newoskrosznesz Pohanski synu A zatym zaraz poczną się zmykac pod chałupę zogniem Wychodzciesz Poganscy synowie bo się dla was dostanie i Ludziom ubogiem.
Odpowiem zaraz, zaraz Moi Mościwi Panowie Idziemy tedy w tropie dwadzieścia kilku ludzi rachując i z swoją Czeladzą kolano z kolanem. A kazałem jeżeli by nas obtoczyli zaraz obróccie się zadniemu szeregowi Frontem do Nich A plecami do przedniego szeregu a nie strzelac tylko po dwóch po trzech kiedy ja kazę albo Wachmistrz który zadniem szeregiem Ordynował A ja pierwszym. Wachmistrz siedzi na szumnym Dereszowatym kałmuku od nich zdobycznym rzuca się pod nim jako cyga aswego oddał pod
co sam lezą związani Odpowiedzą. Iuz my tam tych odzałowali Ale y ty Newoskrosznesz Pohanski synu A zatym zaraz poczną się zmykac pod chałupę zogniem Wychodzciesz Poganscy synowie bo się dla was dostanie y Ludziom ubogiem.
Odpowięm zaraz, zaraz Moi Mosciwi Panowie Idziemy tedy w tropie dwadziescia kilku ludzi rachuiąc y z swoią Czeladzą kolano z kolanem. A kazałem iezeli by nas obtoczyli zaraz obroccie się zadniemu szeregowi Frontem do Nich A plecami do przedniego szeregu a nie strzelac tylko po dwoch po trzech kiedy ia kazę albo Wachmistrz ktory zadniem szeregiem Ordynował A ia pierwszym. Wachmistrz siedzi na szumnym Dereszowatym kałmuku od nich zdobycznym rzuca się pod nim iako cyga aswego oddał pod
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 156v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
. tę specjalne kolana? powiedział że to jest ryba wielka z Rzeki które ma w sobie jedno miejsce przy skrzeli tak smaku dobrego jako żadna Ryba nie jest smaczna sama zaś wszystka jest tego smaku co Jesiotr. A ze ta sztuka którą z ryby wyrzynają jest okrągła i tak ją dają na stół okrągło dla tego ją nazwano kolanem pytałem i oto czemu na Huzno zapraszają? czemu nie na głowę albo na skrzydło lub na piersi? Powiedział ze ta sztuka najsmaczniejsza jest w łabędziu. Jam na to powiedział, że by już lepiej na Całego. Łabędzia zapraszać, niżeli na samo Huzno i u nas dosyć tez jest smaku w kuprze tłustego kapłąna
. tę specyalne kolana? powiedział że to iest ryba wielka z Rzeki ktore ma w sobie iedno mieysce przy skrzeli tak smaku dobrego iako zadna Ryba nie iest smaczna sama zas wszystka iest tego smaku co Iesiotr. A ze ta sztuka ktorą z ryby wyrzynaią iest okrągła y tak ią daią na stoł okrągło dla tego ią nazwano kolanem pytałęm y oto czemu na Huzno zapraszaią? czemu nie na głowę albo na skrzydło lub na piersi? Powiedział ze ta sztuka naysmacznieysza iest w łabędziu. Iam na to powiedział, że by iuz lepiey na Całego. Łabędzia zapraszać, nizeli na samo Huzno y u nas dosyc tez iest smaku w kuprze tłustego kapłąna
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 164
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
potym przemorzyć i karmić niegęsto: O czym wyższej Folio II. Na złe nogi.
KIedy pies jest złych nóg/ a sam dobry/ szkoda go porzucać/ leczyć go może tym sposobem: Jeśli mu stopy puchną/ puścić mu krew z łyżek/ które każdy pies ma znaczne/ na goleniach u przednich nóg/ miedzy kolanem a stopą: jeśli to niepomoże/ tedy żadna rzecz.
Acz to niebywa/ chyba u psów z szeroką stopą/ jakich się my strzec każemy: albo u psów zrobionych/ kiedy już poczynają schodzić.
Bywają też temu psu weszki w stopach/ te wytraci/ dzierżąc mu nogi albo stopy nad gorącym rzeżewiem:
potym przemorzyć y karmić niegęsto: O cżym wysszey Folio II. Ná złe nogi.
KIedy pies iest złych nog/ á sam dobry/ szkodá go porzucáć/ lecżyć go może tym sposobem: Ieśli mu stopy puchną/ puśćić mu krew z łyżek/ ktore káżdy pies ma znácżne/ ná goleniách v przednich nog/ miedzy kolánem á stopą: iesli to niepomoże/ tedy żadna rzecż.
Acż to niebywa/ chybá v psow z szeroką stopą/ iákich sie my strzedz każemy: álbo v psow zrobionych/ kiedy iuż pocżynáią zchodźić.
Bywáią też temu psu weszki w stopách/ te wytráći/ dźierżąc mu nogi álbo stopy nad gorącym rzeżewiem:
Skrót tekstu: OstrorMyśl1618
Strona: 25
Tytuł:
Myślistwo z ogary
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
myślistwo, zoologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
by rzec, Wiosnę, Lato, Jesień, Zimę. B. Ja, nie nałożywszy się połykać kontemptów, bo qui fert unam temere, facile alteram in ses infert contumeliam, dobywszy pałasza, razem wszystkim czterem dorocznym Kwartałom, uciąłem szyję, tylnym mym przyrodzonym taranem zgruchotałem górną bramę, wszystkim na przechadzkę: kolanem dałem słońcowi w plecy, szczudłem wnos Księżycowi, a Jowiszowi naplwawszy w kaszę, jak psu parszywemu po tejże drabinie spuściłem się do ojczystych krain, Łasztem nakładszy gwiazd do Bohatyrskiego Szabeltasza. T. Sprawa i rzecz osobie Wmci służąca. Ponieważ uważny uważać umie, co zasłużył i czego godzien Wmć, widząc
by rzec, Wiosnę, Láto, Ieśień, Zimę. B. Ia, nie nałożywszy się połykać kontemptow, bo qui fert unam temere, facile alteram in ses infert contumeliam, dobywszy páłászá, razem wszystkim czterem dorocznym Quártałom, vćiąłem szyię, tylnym mym przyrodzonym taranem zgruchotałem gorną bramę, wszystkim ná przechadzkę: kolánem dałem słońcowi w plecy, szczudłem wnos Xiężycowi, á Iowiszowi naplwawszy w kaszę, iák psu parszywemu po teyże drabinie spuściłem się do oyczystych krain, Łásztem nákładszy gwiazd do Bohátyrskiego Szábeltászá. T. Spráwá y rzecz osobie Wmći służąca. Poniewasz vważny vważáć vmie, co zasłużył y czego godzien Wmć, widząc
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 64
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
. Dupuis do siebie, który mi zaś nazad odesłał, przy którym co pisał do mnie, posyłam także Wci mojej duszy. Widzę, że on nie gani tego dyskursu de M. Dupuis. Ja zaś, kiedym się go radził o swoją nogę, tj. że to mięso, co na udzie nad kolanem u prawej nogi, kiedy długo stoję, to mi czasem jakby cierpnie, czasem boli, a czasem zda się, jakoby świecami parzył, powiedział, że borsukowym sadłem smarować to dobrze. Jest to zwierzę, co go zowią du taisson po francusku. Racz się też tam Wć moje serce poradzić, bo się boję
. Dupuis do siebie, który mi zaś nazad odesłał, przy którym co pisał do mnie, posyłam także Wci mojej duszy. Widzę, że on nie gani tego dyskursu de M. Dupuis. Ja zaś, kiedym się go radził o swoją nogę, tj. że to mięso, co na udzie nad kolanem u prawej nogi, kiedy długo stoję, to mi czasem jakby cierpnie, czasem boli, a czasem zda się, jakoby świecami parzył, powiedział, że borsukowym sadłem smarować to dobrze. Jest to zwierzę, co go zowią du taisson po francusku. Racz się też tam Wć moje serce poradzić, bo się boję
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 280
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
. Zachodzi aż do granic Księdza Jana/ albo Popa Jana/ jako go nazwać chcemy. Ale że ten kraj będąc barzo odległy od posiłków Ortomańskich/ cale od posłuszeństwa i władze ich odpadł. Nie będę daremnie o intracie i Sandziakach jego mówił.
Piąty jest Bosry na pograniczu Persji. Miasto to leży pod Morzem/ które kolanem w Persją w chodzi/ niedaleko od Biblis Faeniciej. Było tam przedtym szesnaście Sandziaków/ ale tam teraz Cesarz nic nietrzyma/ i ten tylko pożytek odnosi/ że się za niego ustawicznie modlą. W Szóstej Prowincji Labsa nazwanej/ która z Ormuszem w Persji graniczy/ jest sześć Sandziaków/ Aiwenu, Sakulu, Negnuj,
. Záchodźi áż do gránic Xiędzá Ianá/ álbo Popá Ianá/ iáko go názwáć chcęmy. Ale że ten kray będąc bárzo odległy od pośiłkow Ortomáńskich/ cále od posłuszeństwá y władze ich odpadł. Nie będę dáremnie o intráćie y Sándźiakách iego mowił.
Piąty iest Bosry ná pográniczu Persyey. Miásto to leży pod Morzem/ ktore kolanem w Persyą w chodźi/ niedáleko od Biblis Phaeniciey. Było tám przedtym szesnaśćie Sándźiakow/ ále tám teraz Cesarz nic nietrzyma/ y ten tylko pożytek odnośi/ że się zá niego vstáwicznie modlą. W Szostey Prowinciey Labsa názwáney/ ktora z Ormuszem w Persyey grániczy/ iest sześć Sándźiakow/ Aiwenu, Sakulu, Negnuy,
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 69
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678