, co gada, Brata Leona pozbawił obiada.
Jest on i w czubach — powiem rzecz nienową – Wiózł na mszą stangret panią podsędkową. Ta woła: „Stangret, trzaskaj biczem silnie, Z drogi nie zstępuj, daj baczenie pilnie,
By się kłaniano. Niech wiedzą, kto jedzie!” Wtem przy kościele z kolaski wysiędzie. Tu ktoś znać daje, że już po kazaniu. „Ha, ten pop — rzecze — w owym swym łajaniu, Nie mógł to na mnie czekać z nabożeństwem? Czy był gdzie despekt z większym okrucieństwem? Postójże, popie, nie dam dziesięciny, Tej ci do zgonu nie daruję winy!”
, co gada, Brata Leona pozbawił obiada.
Jest on i w czubach — powiem rzecz nienową – Wiózł na mszą stangret panią podsędkową. Ta woła: „Stangret, trzaskaj biczem silnie, Z drogi nie zstępuj, daj baczenie pilnie,
By się kłaniano. Niech wiedzą, kto jedzie!” Wtem przy kościele z kolaski wysiędzie. Tu ktoś znać daje, że już po kazaniu. „Ha, ten pop — rzecze — w owym swym łajaniu, Nie mógł to na mnie czekać z nabożeństwem? Czy był gdzie despekt z większym okrucieństwem? Postójże, popie, nie dam dziesięciny, Tej ci do zgonu nie daruję winy!”
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 479
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
znać daje, że już po kazaniu. „Ha, ten pop — rzecze — w owym swym łajaniu, Nie mógł to na mnie czekać z nabożeństwem? Czy był gdzie despekt z większym okrucieństwem? Postójże, popie, nie dam dziesięciny, Tej ci do zgonu nie daruję winy!” A zatem znowu do kolaski wsiada, Afrontem zdjęta w sobie się ujada. „Zawracaj nazad! — woła na woźnicę — Ten pop chce, widzę, mieć mię za błaźnicę. Oddam ja tobie wet za wet w narogi, Byś wiedział potem, jak mój honor drogi.”
To taki był bies pani podsędkowej. A ów też drugi
znać daje, że już po kazaniu. „Ha, ten pop — rzecze — w owym swym łajaniu, Nie mógł to na mnie czekać z nabożeństwem? Czy był gdzie despekt z większym okrucieństwem? Postójże, popie, nie dam dziesięciny, Tej ci do zgonu nie daruję winy!” A zatem znowu do kolaski wsiada, Afrontem zdjęta w sobie się ujada. „Zawracaj nazad! — woła na woźnicę — Ten pop chce, widzę, mieć mię za błaźnicę. Oddam ja tobie wet za wet w narogi, Byś wiedział potem, jak mój honor drogi.”
To taki był bies pani podsędkowej. A ów też drugi
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 479
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, miał był wstąpić do ojca mego do Rasnej, którego Suchodolskiego barzo sobie życzyłem, tedy ja z bracią mymi, teraźniejszym pułkownikiem i Adolfem, teraźniejszym chorąży m petyhorskim, wyszedłem za wrota i kilkaset kroków ku gościńcowi, spotykając go. Była miła temu panu ta nasza atencja i kazał mi z sobą wsiąść do kolaski półkrytej na przedzie, a sam siedział z podkanclerzym teraźniejszym. Potem, przyjechawszy do ojca mego, po przywitaniu kazano nam wyniść z pokoju, gdzie podskarbi rekomendował Suchodolskiego ojcu memu, a potem począł mię przed ojcem moim aż nadto chwalić i prosił, aby mi jakie dobra wypuścić raczył na moją sustentacją. Wyszedł podkanclerzy dzisiejszy z
, miał był wstąpić do ojca mego do Rasnej, którego Suchodolskiego barzo sobie życzyłem, tedy ja z bracią mymi, teraźniejszym pułkownikiem i Adolfem, teraźniejszym chorąży m petyhorskim, wyszedłem za wrota i kilkaset kroków ku gościńcowi, spotykając go. Była miła temu panu ta nasza atencja i kazał mi z sobą wsieść do kolaski półkrytej na przedzie, a sam siedział z podkanclerzym teraźniejszym. Potem, przyjechawszy do ojca mego, po przywitaniu kazano nam wyniść z pokoju, gdzie podskarbi rekomendował Suchodolskiego ojcu memu, a potem począł mię przed ojcem moim aż nadto chwalić i prosił, aby mi jakie dobra wypuścić raczył na moją sustentacją. Wyszedł podkanclerzy dzisiejszy z
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 213
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
nie chcąc go wypuścić, wziął w areszt konie jego i samego politycznie kazał pilnować. Ten doktor barzo
sobie przykrzył te bawienie się i polityczny areszt. Na resztę zwierzył mi się, że chce uciekać. Miałem nad nim kompasją i tak, gdy konie jego do wody dla napojenia prowadził człek jego, on zaraz do kolaski swojej kazał je zaprząc i wsiadłszy wyjeżdżał nad wieczór. Dogonił go podkoniuszy książęcy piechotą, porwał za lejce, tymczasem ja umyślnie nadjechałem, że podkoniuszy, zawstydziwszy się mnie, puścił go. Zabiegł jeszcze doktor do Żyda Szymona, faworyta książęcego, dla pożegnania go i ja tamże jechałem. Żyd zmięszawszy się, a
nie chcąc go wypuścić, wziął w areszt konie jego i samego politycznie kazał pilnować. Ten doktor barzo
sobie przykrzył te bawienie się i polityczny areszt. Na resztę zwierzył mi się, że chce uciekać. Miałem nad nim kompasją i tak, gdy konie jego do wody dla napojenia prowadził człek jego, on zaraz do kolaski swojej kazał je zaprząc i wsiadłszy wyjeżdżał nad wieczór. Dogonił go podkoniuszy książęcy piechotą, porwał za lejce, tymczasem ja umyślnie nadjechałem, że podkoniuszy, zawstydziwszy się mnie, puścił go. Zabiegł jeszcze doktor do Żyda Szymona, faworyta książęcego, dla pożegnania go i ja tamże jechałem. Żyd zmięszawszy się, a
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 252
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
wpadł w pasją Fleming i między innymi ferworami mówił, że: „wy żadnego w województwie brzeskim nie macie kredytu, nie macie koligacji, tylko was protekcja księcia kanclerza utrzymuje”. Takie były Bystrego i innych nieprzyjaciół naszych złośliwe remonstracje.
Nadjechałem potem do Szereszewa i zastałem w mieście chodzącego podskarbiego. Wysiadłem z kolaski, pokłoniłem się mu, który mię obaczywszy tak się zmięszał, że długo do mnie prze-
mówić nie mógł. Na resztę uczynił mi komplement, przepraszając za te w urzędach grodzkich przepomnienie i asekurując, że będzie się starał czym większym to mi rekompensować. Wyjechałem dalej i stanąwszy w Rasnej zastałem ojca mego zdrowego.
wpadł w pasją Fleming i między innymi ferworami mówił, że: „wy żadnego w województwie brzeskim nie macie kredytu, nie macie koligacji, tylko was protekcja księcia kanclerza utrzymuje”. Takie były Bystrego i innych nieprzyjaciół naszych złośliwe remonstracje.
Nadjechałem potem do Szereszewa i zastałem w mieście chodzącego podskarbiego. Wysiadłem z kolaski, pokłoniłem się mu, który mię obaczywszy tak się zmięszał, że długo do mnie prze-
mówić nie mógł. Na resztę uczynił mi komplement, przepraszając za te w urzędach grodzkich przepomnienie i asekurując, że będzie się starał czym większym to mi rekompensować. Wyjechałem dalej i stanąwszy w Rasnej zastałem ojca mego zdrowego.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 342
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Wohynia, skończyłem dekret, tedy na pożegnanie podstolich drohićkich pojechałem do Suchej Woli.
Stamtąd jechałem do Toporowa, a Ossoliński, chorążyc mielnicki, pasierzb Grabowskiego, sędziego ziemskiego brzeskiego, czekał na mnie w Swirznie, ćwierć mili od Suchej Woli. Gdy go obaczyłem mimo jadąc, prosiłem do siebie do kolaski. Powiedział mi tedy, że go matka przysłała do mnie po swój testament, dany mi, jakom wyżej wyraził, za ręce. Pytałem się, jeżeli ma list od matki do mnie, powiedział, że nie ma. Zaraz suspicją wziąłem, że musi być jaki podstępek. Na resztę, gdy Ossolińskiego
Wohynia, skończyłem dekret, tedy na pożegnanie podstolich drohićkich pojechałem do Suchej Woli.
Stamtąd jechałem do Toporowa, a Ossoliński, chorążyc mielnicki, pasierzb Grabowskiego, sędziego ziemskiego brzeskiego, czekał na mnie w Swirznie, czwierć mili od Suchej Woli. Gdy go obaczyłem mimo jadąc, prosiłem do siebie do kolaski. Powiedział mi tedy, że go matka przysłała do mnie po swój testament, dany mi, jakom wyżej wyraził, ża ręce. Pytałem się, jeżeli ma list od matki do mnie, powiedział, że nie ma. Zaraz suspicją wziąłem, że musi być jaki podstępek. Na resztę, gdy Ossolińskiego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 373
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
długo darmo czekając na rezolucją Sosnowskiego, nazajutrz odjeżdżam z Garbowa do domu. Tam gdy jestem w Gontarzewie, przyjechał mój służący z Garbowa, dając mi znać, że Sosnowski, pisarz lit., przyjechał z Przybysławic do Garbowa i tam czeka na mnie, abym się z nim widział. Wsiadł zatem i Dłuski do kolaski mojej, a tak pojechaliśmy do Garbowa. Gdyśmy przyjechali do Garbowa, tedy Sosnowski, pogadawszy z Dłuskim sekretnie, zaczęli mnie mocno namawiać, abym zaraz z nimi jechał do Przybysławic do księcia kanclerza. Reposui, że żadną miarą tam jechać nie mogę, a to z tych racji, że nie mając nic
długo darmo czekając na rezolucją Sosnowskiego, nazajutrz odjeżdżam z Garbowa do domu. Tam gdy jestem w Gontarzewie, przyjechał mój służący z Garbowa, dając mi znać, że Sosnowski, pisarz lit., przyjechał z Przybysławic do Garbowa i tam czeka na mnie, abym się z nim widział. Wsiadł zatem i Dłuski do kolaski mojej, a tak pojechaliśmy do Garbowa. Gdyśmy przyjechali do Garbowa, tedy Sosnowski, pogadawszy z Dłuskim sekretnie, zaczęli mnie mocno namawiać, abym zaraz z nimi jechał do Przybysławic do księcia kanclerza. Reposui, że żadną miarą tam jechać nie mogę, a to z tych racji, że nie mając nic
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 710
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
— Sawluków 2, a trzeci mosiądzowy, pozłocisty. — ... tułka czarna. — ... oldak błękitny. — Kalit 3 do fuzji. — Pudło białe. — Sczotki do koni NB. — Warcaby kością sadzone. — Koszyków 2. — Bandurka. — Skorupa od ślimaka. — Umbraculum od kolaski. — Pieniądze z workiem, wołoskie. — Koszyk słomiany. — Kałamarz kością sadzony. — Laska pieprzowa. — Kaftanik kitajczany. — Kruk. — Szkatuła czarna, srebrem nabijana. - Obicia pstrego sztuka i kawalce. — Płótno żółte, pod obicie. — Trzcin 2, na cymbuki. — Obicia burkatelowego,
— Sawluków 2, a trzeci mosiądzowy, pozłocisty. — ... tułka czarna. — ... oldak błękitny. — Kalit 3 do fuzji. — Pudło białe. — Sczotki do koni NB. — Warcaby kością sadzone. — Koszyków 2. — Bandurka. — Skorupa od ślimaka. — Umbraculum od kolaski. — Pieniądze z workiem, wołoskie. — Koszyk słomiany. — Kałamarz kością sadzony. — Laska pieprzowa. — Kaftanik kitajczany. — Kruk. — Szkatuła czarna, srebrem nabijana. - Obicia pstrego sztuka i kawalce. — Płótno żółte, pod obicie. — Trzcin 2, na cymbuki. — Obicia burkatelowego,
Skrót tekstu: InwRuchGęb
Strona: 127
Tytuł:
Częściowy inwentarz ruchomości króla Jana III z 1673 r.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
, pospieszył do Wysocka, w którym o siódmy po południu drogą bardzo złą stanął. Królowa im. nie wyjeżdżała przeciwko królowi im., bo wanny zażywała, tylko w samym pałacu króla im. przyjmowała, jednak imp. markieza, siostrzeńca swego, z komplementem za ćwierć mili wyprawiła. Król im. tylko wysiadł z kolaski, z królową im. poszedł do pokojów; narzekał na ból głowy, zaraz poszedł na wczas i wcześnie się układł.
O imp. kasztelanie sandeckim przyszła wiadomość do imp. starosty szydłowskiego, że w tym starostwie fatis cessit na puchlinę chorując, z której okazją miał tę śmierć. Powiadał mi też imp. burgrabia lwowski
, pospieszył do Wysocka, w którym o siódmy po południu drogą bardzo złą stanął. Królowa jm. nie wyjeżdżała przeciwko królowi jm., bo wanny zażywała, tylko w samym pałacu króla jm. przyjmowała, jednak jmp. markieza, siestrzeńca swego, z komplementem za ćwierć mili wyprawiła. Król jm. tylko wysiadł z kolaski, z królową jm. poszedł do pokojów; narzekał na ból głowy, zaraz poszedł na wczas i wcześnie się układł.
O jmp. kasztelanie sandeckim przyszła wiadomość do jmp. starosty szydłowskiego, że w tym starostwie fatis cessit na puchlinę chorując, z której okazyją miał tę śmierć. Powiadał mi też jmp. burgrabia lwowski
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 149
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
, chodzi oto, droższe jest zdrowie, Ja mówię dajcie mi pokoj ja się lepiej czuję co się zemną dzieje i temu ufam co mi dał zdrowie że mię przynim konserwuje i zaprowadzi szczęśliwie tam gdzie intendo.
Pojechałem pozegnawszy się a kazawszy za sobą przywozić necessaryia. Wyjechawszy w Pole wsiadłem na konia z kolaski i pobiezałem Ryścią obawiając się że by woda nie uciekała Zastałem jedni już poodkładali drudzy tez jeszcze czekali na leguminę kto niemiał gotowej wszpichlerzu że tedy moi chłopi niebyliby byli ledwie na Noc bo przecię mil 7. drogi dali mi Sąmsiedzi chłopów naładowałem w net dwie szkuty Trafty za powolej kazałem już
, chodzi oto, droszsze iest zdrowie, Ia mowię daycie mi pokoy ia się lepiey czuię co się zemną dzieie y temu ufam co mi dał zdrowie że mię przynim konserwuie y zaprowadzi szczęsliwie tam gdzie intendo.
Poiechałęm pozegnawszy się a kazawszy za sobą przywozić necessaryia. Wyiechawszy w Pole wsiadłęm na konia z kolaski y pobiezałęm Ryscią obawiaiąc się że by woda nie uciekała Zastałęm iedni iuz poodkładali drudzy tez ieszcze czekali na leguminę kto niemiał gotowey wszpichlerzu że tedy moii chłopi niebyliby byli ledwie na Noc bo przecię mil 7. drogi dali mi Sąmsiedzi chłopow naładowałęm w net dwie szkuty Trafty za powoley kazałem iuz
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 280v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688