z województwa mińskiego do karety ip. Sapiehy wojewody wileńskiego jadącego ulicą publice strzelił, ale Bóg nie dał kuli szkodzić; instantanee captus i pytany cujus instinctu, nie przyznał się, to tylko powiadając, że Coniuratów na zdrowie imć jest nas kilka, i choćbym ja sądzony za to umarł, przecie ip. wojewoda Sicariatu kolegów moich zginie. Ten p. Cedrowski od ran niedługo w sekwestrze żyjąc umarł. Mój też to był na sejmikach adwersarz. Życzyłbym mu przecie requiem aeternam, ale był i umarł kalwinem; niech tam tedy odpoczywa gdzie zasłużył.
Tenże ip. wojewoda wileński jadąc ulicą spotkał się z książęty imć Wiśniowieckiemi karetą i
z województwa mińskiego do karety jp. Sapiehy wojewody wileńskiego jadącego ulicą publice strzelił, ale Bóg nie dał kuli szkodzić; instantanee captus i pytany cujus instinctu, nie przyznał się, to tylko powiadając, że Coniuratów na zdrowie imć jest nas kilka, i choćbym ja sądzony za to umarł, przecie jp. wojewoda Sicariatu kolegów moich zginie. Ten p. Cedrowski od ran niedługo w sekwestrze żyjąc umarł. Mój téż to był na sejmikach adwersarz. Życzyłbym mu przecie requiem aeternam, ale był i umarł kalwinem; niech tam tedy odpoczywa gdzie zasłużył.
Tenże jp. wojewoda wileński jadąc ulicą spotkał się z książęty imć Wiśniowieckiemi karetą i
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 206
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
ś odział jamułką tę swoję łysinę. Trudno skryć, co na wierzchu posadzi natura: Alboś w rzędzie złocistym nie widał kaptura? A ty go, odpuść, proszę, nowąć manijerą, Lecz nie do ładu, nosisz pod skórzaną derą. 518. DO ŁYSEGO SĘDZIEGO W KAPTURZE
Najprawdziwszym cię mogę nazwać słowem, Z kolegów twoich sędzią kapturowem. Wszyscy okryci czuprynami, a ty, I sędziaś, bracie, i kapturowaty.
Grubym co prawda stało się errorem, Żeś nie marszałkiem, żeś nie dyrektorem. Przed półmiskami ustawiają misy; Pod ręką zwykle u forysia łysy W karocy chodzi w mosiądzowym szorze. A czemuż kaptur nie
ś odział jamułką tę swoję łysinę. Trudno skryć, co na wierzchu posadzi natura: Alboś w rzędzie złocistym nie widał kaptura? A ty go, odpuść, proszę, nowąć manijerą, Lecz nie do ładu, nosisz pod skórzaną derą. 518. DO ŁYSEGO SĘDZIEGO W KAPTURZE
Najprawdziwszym cię mogę nazwać słowem, Z kolegów twoich sędzią kapturowem. Wszyscy okryci czuprynami, a ty, I sędziaś, bracie, i kapturowaty.
Grubym co prawda stało się errorem, Żeś nie marszałkiem, żeś nie dyrektorem. Przed półmiskami ustawiają misy; Pod ręką zwykle u forysia łysy W karocy chodzi w mosiądzowym szorze. A czemuż kaptur nie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 413
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, pewne a nieomylne, na niepokój, zadatki. 7. Między przemysłami Duchownymi jest też ten, z-inszym a inszym nabożeństwem poświęcać hostyją. Przypominam ci to, ofiarę Trybunalską oddający Jaśnie Wielm: Mości Księże Prezydencie, abyś pragnął pod Osobami chleba zawrzeć Chrystusa, ile jest sprawiedliwością, aby się w-sercach Kolegów twoich, miłość sprawiedliwości zarodziła. Przywitaj go, Jaśnie Wielmożny Mości Panie Marszałku Wojewodo Mazowiecki, przywitaj mówię Najświętszy Sakrament, jako źródło sprawiedliwości, niech z-piąciu Ran jego wyniknie na cię i na Kolegów twoich światło sprawiedliwości i prawdy. Przyjdzie dzień Sądu, dzień skonania, aby nie była żadna kreska, którąby Bóg
, pewne á nieomylne, ná niepokoy, zadátki. 7. Między przemysłámi Duchownymi iest też ten, z-inszym á inszym nabożeństwem poświącáć hostyią. Przypominam ći to, ofiárę Trybunálską oddáiący Iáśnie Wielm: Mośći Xięże Prezydenćie, ábyś prágnął pod Osobámi chlebá záwrzeć Chrystusá, ile iest spráwiedliwośćią, áby się w-sercách Kolegow twoich, miłość spráwiedliwośći zárodziłá. Przywitay go, Iáśnie Wielmozny Mośći Pánie Márszałku Woiewodo Mázowiecki, przywitay mowię Nayświętszy Sákráment, iáko źrodło spráwiedliwośći, niech z-piąćiu Ran iego wyniknie ná ćię i ná Kolegow twoich świátło spráwiedliwośći i prawdy. Przyidzie dźień Sądu, dzień zkonánia, áby nie byłá żadna kreská, ktorąby Bog
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 6
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
radzie konkludować z tą, którą się podoba, stroną albo z powszechną zgodą, przeważać kredytem i przez swoje suffragium walczące strony i opinije dobrze rozumiejących i dobrych Ojczyzny synów partyją, powagą swoją i zdaniem wspierać, upornie i zacięcie nie idąc, bo to rozumnego człowieka nie zdobi, na liczbę większą rozumnych i poczciwych w radzie kolegów mieć wzgląd i baczność; wolno jednak i bez dependencji od nikogo we wszystkim opiniować i mówić. To to jest prawdziwie głos wolny, jakiego pod panami absolutnymi nie masz, bo tam na radzie, powiedziawszy swe
zdanie, milczeć należy, a panu wolno, co chcieć, uczynić; tu zaś głos każdy wolny jest część
radzie konkludować z tą, którą się podoba, stroną albo z powszechną zgodą, przeważać kredytem i przez swoje suffragium walczące strony i opinije dobrze rozumiejących i dobrych Ojczyzny synów partyją, powagą swoją i zdaniem wspierać, upornie i zacięcie nie idąc, bo to rozumnego człowieka nie zdobi, na liczbę większą rozumnych i poczciwych w radzie kollegów mieć wzgląd i baczność; wolno jednak i bez dependencyi od nikogo we wszystkim opiniować i mówić. To to jest prawdziwie głos wolny, jakiego pod panami absolutnymi nie masz, bo tam na radzie, powiedziawszy swe
zdanie, milczeć należy, a panu wolno, co chcieć, uczynić; tu zaś głos każdy wolny jest część
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 233
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
sobie, że nie mają słusznej pretensyj.
Źeby ta perplexitas mogła być skutecźna, nie trzeba tylko domienić modum opinandi; miasto tego co Deputat daje sentencją vivâ voce, żeby ją dał na piśmie nie znacznym nawet charakterem, żeby jeden drugiego nie widział opinij; te kartki Marszałek Trybunalski zebrawszy, egzaminowałby fideliter przy obecności wszystkich kolegów, żeby wiedzieć pluralitatem votorum do ferowania Dekretu. Tym sposobem sędzia w sekrecie ubezpieczony nie formowałby swojej opinij, tylko ductu samego sumnienia i prawa; a przynajmniej nie uwodząc się żadnym respektem, snadnoby się dyspensował od obligacyj, jeżeli jaką contraxit, nie mogąc być notatus czili ją wypełnił; nie rozumiem bowiem żeby się
sobie, źe nie maią słuszney pretensyi.
Źeby ta perplexitas mogła bydź skutecźna, nie trzeba tylko domienić modum opinandi; miásto tego co Deputat daie sentencyą vivâ voce, źeby ią dał na pismie nie znacznym nawet charákterem, źeby ieden drugiego nie widźiał opinij; te kártki Marszałek Trybunálski zebrawszy, exáminowałby fideliter przy obecnośći wszystkich kollegow, źeby wiedźieć pluralitatem votorum do ferowánia Dekretu. Tym sposobem sędźia w sekrećie ubespieczony nie formowałby swoiey opinij, tylko ductu samego sumnienia y práwa; á przynaymniey nie uwodząc się źadnym respektem, snadnoby się dyspensował od obligácyi, ieźeli iaką contraxit, nie mogąc bydź notatus cźyli ią wypełnił; nie rozumiem bowiem źeby się
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 141
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
Grabowskim, sędzią grodzkim brzeskim, o ową otrzymaną remisę z konsystorza janowskiego do trybunału, w której sprawie jeszcze Grabowski, mało mię ważąc stawał. Nawet Franciszek Grabowski, oboźny brzeski, patron trybunalski, uszczypliwie przeciwko mnie odezwał się, mówiąc, że aniołki proteguję, to jest sprawę o srebra kościelne przechowywane. Obruszyło to moich kolegów deputatów, osobliwie Bujnickiego, deputata połockiego, teraźniejszego stolnika połockiego, tak dalece, że chcieli Grabowskiego patrona sądzić. Dopiero Grabowski zląkł się. Musiał iść przez izbę sądową aż do tego miejsca, gdzie ja siedziałem, przepraszać mię. Jam mu
tylko rzekł, że „Dosyć mi na tym, że wm.
Grabowskim, sędzią grodzkim brzeskim, o ową otrzymaną remisę z konsystorza janowskiego do trybunału, w której sprawie jeszcze Grabowski, mało mię ważąc stawał. Nawet Franciszek Grabowski, oboźny brzeski, patron trybunalski, uszczypliwie przeciwko mnie odezwał się, mówiąc, że aniołki proteguję, to jest sprawę o srebra kościelne przechowywane. Obruszyło to moich kolegów deputatów, osobliwie Bujnickiego, deputata połockiego, teraźniejszego stolnika połockiego, tak dalece, że chcieli Grabowskiego patrona sądzić. Dopiero Grabowski zląkł się. Musiał iść przez izbę sądową aż do tego miejsca, gdzie ja siedziałem, przepraszać mię. Jam mu
tylko rzekł, że „Dosyć mi na tym, że wm.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 164
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
towarzysz pod tym znakiem. Jednakże nie chciałem utrzymywać sprawy jego jako barzo podejrzanej, w czym już nieraz był tenże Buchowiecki notowanym, i dlatego przyjaźń Buchowieckiego ku mnie obróciła się w niechęć.
Tegoż czasu obrany byłem posłem od trybunału do króla z Bujnickim, teraźniejszym stolnikiem połockim. Częstowałem i nieraz deputatów kolegów moich, mając dobre wina węgierskie z Brześcia, nigdy jednak wszystkich nie częstowałem, nie mając na to sposobu. Wyjeżdżając tandem z Wilna, zaprosiłem na wieczerzą wszystkich kolegów. Byli wszyscy barzo dobrej myśli. Tandem Czyż ślepy, deputat wileński, upił się, człek i po trzeźwu nie barzo spokojny, a po
towarzysz pod tym znakiem. Jednakże nie chciałem utrzymywać sprawy jego jako barzo podejrzanej, w czym już nieraz był tenże Buchowiecki notowanym, i dlatego przyjaźń Buchowieckiego ku mnie obróciła się w niechęć.
Tegoż czasu obrany byłem posłem od trybunału do króla z Bujnickim, teraźniejszym stolnikiem połockim. Częstowałem i nieraz deputatów kolegów moich, mając dobre wina węgierskie z Brześcia, nigdy jednak wszystkich nie częstowałem, nie mając na to sposobu. Wyjeżdżając tandem z Wilna, zaprosiłem na wieczerzą wszystkich kolegów. Byli wszyscy barzo dobrej myśli. Tandem Czyż ślepy, deputat wileński, upił się, człek i po trzeźwu nie barzo spokojny, a po
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 167
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
obróciła się w niechęć.
Tegoż czasu obrany byłem posłem od trybunału do króla z Bujnickim, teraźniejszym stolnikiem połockim. Częstowałem i nieraz deputatów kolegów moich, mając dobre wina węgierskie z Brześcia, nigdy jednak wszystkich nie częstowałem, nie mając na to sposobu. Wyjeżdżając tandem z Wilna, zaprosiłem na wieczerzą wszystkich kolegów. Byli wszyscy barzo dobrej myśli. Tandem Czyż ślepy, deputat wileński, upił się, człek i po trzeźwu nie barzo spokojny, a po pijanu prawie szalony, który przeszłego trybunału za laski Przezdzieckiego, zaprosiwszy do siebie deputatów na Zielone Świątki z Wilna o dwie mile do Czarnej, upiwszy się, chciał im dać
obróciła się w niechęć.
Tegoż czasu obrany byłem posłem od trybunału do króla z Bujnickim, teraźniejszym stolnikiem połockim. Częstowałem i nieraz deputatów kolegów moich, mając dobre wina węgierskie z Brześcia, nigdy jednak wszystkich nie częstowałem, nie mając na to sposobu. Wyjeżdżając tandem z Wilna, zaprosiłem na wieczerzą wszystkich kolegów. Byli wszyscy barzo dobrej myśli. Tandem Czyż ślepy, deputat wileński, upił się, człek i po trzeźwu nie barzo spokojny, a po pijanu prawie szalony, który przeszłego trybunału za laski Przezdzieckiego, zaprosiwszy do siebie deputatów na Zielone Świątki z Wilna o dwie mile do Czarnej, upiwszy się, chciał im dać
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 167
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
personaliterstawiwszy się osobiście IWIchMć Panowie Stanisław Zawisza, miecznik kowieński, i Józef Reutt, cześnik połocki, marszałek trybunału compositi iudicii W. Ks. Lit., sędziowie na trybunał główny W. Ks. Lit. obrani, ten manifest nomine suo et nomine collegarum suorum w tymże manifeście subscriptorumw imieniu swoim i swoich kolegów w tymże manifeście podpisanychad acta grodu wołkowyskiego podali, którego tenor sequitur talisktóry brzmi tak:
My sędziowie na trybunał główny W. Ks. Lit. z województw, ziem i powiatów w roku teraźniejszym 1755 obrani, niżej na podpisach rąk naszych wyrażeni, najpierwej przed tym najwyższym najwyższej i nieuchronnej jurysdykcji Sędzią, który
personaliterstawiwszy się osobiście JWIchMć Panowie Stanisław Zawisza, miecznik kowieński, i Józef Reutt, cześnik połocki, marszałek trybunału compositi iudicii W. Ks. Lit., sędziowie na trybunał główny W. Ks. Lit. obrani, ten manifest nomine suo et nomine collegarum suorum w tymże manifeście subscriptorumw imieniu swoim i swoich kolegów w tymże manifeście podpisanychad acta grodu wołkowyskiego podali, którego tenor sequitur talisktóry brzmi tak:
My sędziowie na trybunał główny W. Ks. Lit. z województw, ziem i powiatów w roku teraźniejszym 1755 obrani, niżej na podpisach rąk naszych wyrażeni, najpierwej przed tym najwyższym najwyższej i nieuchronnej jurysdykcji Sędzią, który
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 609
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
a to w roku tysiącznym siedemsetnym pięćdziesiątym piątym, miesiąca novembra, dwudziestego dziewiątego dnia, w sprawie IchMciów Panów Matuszewiców z Jaśnie Oświeconym książęciem IMcią Czartoryskim, kanclerzem wielkim W. Ks. Lit., i z IchMć
Pany Witanowskimi, która gdy poszła ad decisionem, una paritas votorumtaka sama równość głosów dziesięciu sędziów trybunalskich, kolegów naszych, in potentia, non in legena sile, a nie na prawie fundujących się przeciwko równości, takoż dziesięciu sentencji naszych contra manifestam et evidentem paritatem votorum non admittendowbrew oczywistej i jawnej równości głosów nie dopuszczając do regestrów sądowych ferowanej ex turnopo kolei sentencji naszej, tylko arbitrarie ad velle suum projekt sub titulosamowolnie
a to w roku tysiącznym siedemsetnym pięćdziesiątym piątym, miesiąca novembra, dwudziestego dziewiątego dnia, w sprawie IchMciów Panów Matuszewiców z Jaśnie Oświeconym książęciem JMcią Czartoryskim, kanclerzem wielkim W. Ks. Lit., i z IchMć
Pany Witanowskimi, która gdy poszła ad decisionem, una paritas votorumtaka sama równość głosów dziesięciu sędziów trybunalskich, kolegów naszych, in potentia, non in legena sile, a nie na prawie fundujących się przeciwko równości, takoż dziesięciu sentencji naszych contra manifestam et evidentem paritatem votorum non admittendowbrew oczywistej i jawnej równości głosów nie dopuszczając do regestrów sądowych ferowanej ex turnopo kolei sentencji naszej, tylko arbitrarie ad velle suum projekt sub titulosamowolnie
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 610
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986