w ich języku Moloch, znaczy Marsa Płanetę. Formę i postać temu Rabini affingunt Konia i Muła, inni króla, że te słowo Melech Króla znaczy.
Rabbi Kimchi twierdzi, u Autorów, że ten Bałwan był ekstraodrynaryjnej wielkości (stąd podobno Król Bałwanów) miedzieny, wewnątrz dęty, podzielone wsobie mający kontygnacje, na komórki, czyli okna i receptacula, z których w jedne rzucali Synogarlice, w drugie Baranki, w trzecie Kozły, w inne Cielca etc. A wnajprincypalniejsze okno, czyli receptaculum miotano Dzieci małe, i te to było najsolenniejsze temu Bałwanowi Sacrificium, na miejscu Tofet nazwanym, na dolinie Ennon albo Geennan (z kąd Gebenna słowo
w ich ięzyku Moloch, znaczy Marsa Płanetę. Formę y postać temu Rabini affingunt Konia y Muła, inni krola, że te słowo Melech Krola znaczy.
Rabbi Kimchi twierdzi, u Autorow, że ten Bałwan był extraordynaryiney wielkośći (ztąd podobno Krol Bałwanow) miedzieny, wewnątrz dęty, podzielone wsobie maiący kontygnacye, na komorki, czyli okna y receptacula, z ktorych w iedne rzucali Synogarlice, w drugie Baranki, w trzecie Kozły, w inne Cielca etc. A wnayprincypalnieysze okno, czyli receptaculum miotano Dzieci małe, y te to było náysolennieysze temu Bałwanowi Sacrificium, na mieyscu Tophet nazwanym, na dolinie Ennon albo Geennan (z kąd Gebenna słowo
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 40
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
O co rozgniewawszy się Anaksimenes/ przestał mówić. Więc Diogenes rzekł: Osobliważ Oracia Anaksimenowa: com za szeląg kupił/ to ją rozerwało. Pokazując/ że o lada fraszkach rzecz swą prowadził. Gdy go strofowano że podczas bywał na miejscach plugawych i mało uczciwych. Na to rzekł: I słońceć podchodzi pod potrzebne komórki/ a wżdy się nie zmaże. Księgi Pierwsze
Zwykł był Diogenes/ bez ceremonij/ tam jadać gdzie się trafiło. Raz tedy gdy usiadł wieczerzać w Kościele/ położono przedeń chleb gruby: który porwawszy precz wyrzucił/ mówiąc: Do Kościoła nie godzi się wnosić nic nie chędogiego.
Spytany będąc coby najlepszego było człowiekowi
O co rozgniewawszy się Anáximenes/ przestał mowić. Więc Diogenes rzekł: Osobliważ Orácia Anáximenowá: com zá szeląg kupił/ to ią rozerwáło. Pokázuiąc/ że o ládá frászkách rzecż swą prowádźił. Gdy go strofowano że podcżás bywał ná mieyscách plugáwych y máło vcżćiwych. Ná to rzekł: Y słońceć podchodźi pod potrzebne komorki/ á wżdy się nie zmáże. Kśięgi Pierwsze
Zwykł był Diogenes/ bez ceremoniy/ tám iádáć gdźie się tráfiło. Raz tedy gdy vśiadł wiecżerzáć w Kośćiele/ położono przedeń chleb gruby: ktory porwawszy precż wyrzućił/ mowiąc: Do Kośćiołá nie godźi się wnośić nic nie chędogiego.
Spytány będąc coby naylepszego było cżłowiekowi
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 37
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
zbieżał/ za górą ukrył/ żołnierzowi po pracej kazał nieco odpoczynąć. Gdy już blisko południa było/ do obozu wzwyż opisanego udał się/ zarazem też konni do polnych szańców powrócili/ i ostatek wojska przed obóz jęło występować. Wercyngetoryks z zamku Aleksijskiego swoje poznawszy/ z miasta wyciągnął/ i z obozu żerdzi/ kosy/ komórki/ pod którymi żołnierze rozmaitą materią na zasypowanie przekopów i rowów zawżdy naszali/ i insze potrzeby dla wycieczki pogotowane z sobą wziąć/ i prowadzić rozkazał. Jednego czasu po wszytkich miejscach była zaraz bitwa/ i co się tylko zdało potrzebnego/ wszytkiego kuszono/ kędy widziano lud słaby/ tam gęsto ufy następowały. Wojsko Rzymskie dla
zbieżał/ zá gorą vkrył/ żołnierzowi po pracey kazał nieco odpoczynąć. Gdy iuż blisko południá było/ do obozu wzwyż opisánego vdał sie/ zárázem też konni do polnych szańcow powroćili/ y ostátek woyská przed oboz ięło występowáć. Wercyngetoryx z zamku Alexiyskiego swoie poznawszy/ z miásta wyćiągnął/ y z obozu żerdźi/ kosy/ komorki/ pod ktorymi żołnierze rozmáitą máteryą ná zásypowanie przekopow y rowow záwżdy naszáli/ y insze potrzeby dla wyćieczki pogotowáne z sobą wźiąć/ y prowádźić roskazał. Iednego czásu po wszytkich mieyscách była zaraz bitwá/ y co sie tylko zdało potrzebnego/ wszytkiego kuszono/ kędy widźiano lud słáby/ tam gęsto vfy nástępowáły. Woysko Rzymskie dla
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 206.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
pułki lisowskimi, tamże Zaporowskie z swych szańców patrzyły haramże. Lubomirski postrzegszy, że nań dziurą myszą Opanowawszy lasy, Tatarowie dyszą, Tak skrzydło wyprostował, że zrównał i z szykiem Chodkiewiczowym czoło; i jeśliby smykiem Chciała co orda broić podczas bitwy z Turki, Mógł im dać odpór, mógł ich wegnać w też komórki, A prawym skrzydłem rządząc, pięć rot kopijnika Na samo właśnie czoło pogaństwu wymyka, Swoje i Złotnickiego; w tejże stanął ławie Lipski i Rozdrażewski i Janowski w sprawie. W drugiej za nim sekundzie Żorawiński z swojem Stoi pułkiem, człek wielki rozumem i bojem. W trzeciej Stefan Potocki, wielkie drzewa w toku Niosąc
pułki lisowskimi, tamże Zaporowskie z swych szańców patrzyły haramże. Lubomirski postrzegszy, że nań dziurą myszą Opanowawszy lasy, Tatarowie dyszą, Tak skrzydło wyprostował, że zrównał i z szykiem Chodkiewiczowym czoło; i jeśliby smykiem Chciała co orda broić podczas bitwy z Turki, Mógł im dać odpór, mógł ich wegnać w też komórki, A prawym skrzydłem rządząc, pięć rot kopijnika Na samo właśnie czoło pogaństwu wymyka, Swoje i Złotnickiego; w tejże stanął ławie Lipski i Rozdrażewski i Janowski w sprawie. W drugiej za nim sekundzie Żorawiński z swojem Stoi pułkiem, człek wielki rozumem i bojem. W trzeciej Stefan Potocki, wielkie drzewa w toku Niosąc
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 129
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
część krwie idzie do serca i w nim swej doskonałości nabywa, a druga część w wielką żyłę która się na małe żyłki dzieląc wszytko ciało opatruje, z tej żyły nerki wysyszają co jest wodnistego we krwi, i potym przez żyłki wylewają. Serce prawie ledwie nie wśrzodku piersi między płucami siedzi, mając w sobie dwie komórki w których krew w duchy obraca, a gdy się rozpościera krew do siebie ciągnie z wątroby, gdy się ściska krew z duchami na wszytkie ciało rozsyła, krew zaś w członkach obraca się w ciało. Duchy z serca ze krwią idą do mózgu gdzie znowu te duchy mózg subtelnie przerabia, i przez suche żyły po członkach
część krwie idzie do sercá y w nim swey doskonáłośći nábywa, á druga część w wielką żyłę ktora się ná máłe żyłki dzieląc wszytko ćiáło opátruie, z tey żyły nerki wysyszáią co iest wodnistego we krwi, y potym przez żyłki wylewáią. Serce práwie ledwie nie wśrzodku pierśi między płucami śiedźi, máiąc w sobie dwie komorki w ktorych krew w duchy obraca, á gdy się rozpośćiera krew do śiebie ćiągnie z wątroby, gdy się śćiska krew z duchámi ná wszytkie ćiáło rozsyła, krew záś w członkách obráca się w ćiáło. Duchy z sercá ze krwią idą do mozgu gdzie znowu te duchy mozg subtelnie przerábia, y przez suche żyły po członkách
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 145
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
reparacji.
Mielcuch; ten ze wszystkim zły, nie zda się do reparacji. W tym mielcuchu kadzi 2 i drybus jeden, stare, kociołek mały na półtory beczki, stary, naprawiany. Gorzalnia, i ta zła, osobliwie sień z kominem upadła, tylko podparta, i szczyty zgnieły, i posowy miejscami powygniwały.
Komórki 2 dla drobiazgów, i te funditus złe.
Stodół 3, ale 2 bardzo złe, w których jest spichlerz; nie tylko przykrycia potrzebują, ale też i ściany funditus u nich pogniły.
Stajnia z 2 komórkami, i ta bardzo zła, bo szczyty i kozły niej pogniły, jako też i balki miejscami i posowy
reparacyi.
Mielcuch; ten ze wszystkim zły, nie zda się do reparacyi. W tym mielcuchu kadzi 2 i drybus jeden, stare, kociołek mały na półtory beczki, stary, naprawiany. Gorzalnia, i ta zła, osobliwie sień z kominem upadła, tylko podparta, i szczyty zgnieły, i posowy miejscami powygniwały.
Komórki 2 dla drobiazgów, i te funditus złe.
Stodół 3, ale 2 bardzo złe, w których jest spichlerz; nie tylko przykrycia potrzebują, ale też i ściany funditus u nich pogniły.
Stajnia z 2 komórkami, i ta bardzo zła, bo szczyty i kozły niej pogniły, jako też i balki miejscami i posowy
Skrót tekstu: InwKal_II
Strona: 127
Tytuł:
Inwentarze dóbr szlacheckich powiatu kaliskiego, t. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1751 a 1775
Data wydania (nie wcześniej niż):
1751
Data wydania (nie później niż):
1775
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Władysław Rusiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1959