M. X. biskup mówiąc od dwóch/ który jej prezentował z Listem Korla Polskiego Krzyżyk o sześci Diamentach równych wielkością i pięknością/ w szacunku więcej niż na sto tysięcy Talerów/ na którą przemowę Biskup Doranzeimieniem Księżny odpowiedział po Łacinie/ nie mniej rozsądnie i wymownie. Po której Atria się kończyła nowiemi Ceremoniami/ abo raczej komplementami/ bo ich Księżna prowadziła aż w pojśrzodek sale/ i tam zostawiła wszytko asystentyą in suspenso; Radości (patrząc na dowody magnificencji tak walecznego Króla) smutku zaś; z straty świątobliwych przymiotów/ cnot wysokich/ i piękności nieporownanej tej Księżny. W ParysV, W Drukarni Adresse, die 3 Nouembr. Anno 1645. Cum
M. X. biskup mowiąc od dwoch/ ktory iey prezentował z Listem Korlá Polskiego Krzyżyk o sześći Dyámentách rownych wielkośćią y pięknośćią/ w szácunku wiecey niż ná sto tyśięcy Talerow/ ná ktorą przemowę Biskup Doranzeimieniem Xiężny odpowiedźiał po Lácinie/ nie mniey rozsądnie y wymownie. Po ktorey Atria sie konczyłá nowiemi Ceremoniámi/ abo ráczey complementámi/ bo ich Xiężná prowádźiłá áż w poyśrzodek sale/ y tám zostáwiłá wszytko ássistentyą in suspenso; Rádośći (pátrząc ná dowody mágnificentiey ták walecznego Krolá) smutku záś; z stráty świątobliwych przymiotow/ cnot wysokich/ y pięknośći nieporownáney tey Xiężny. W PARYZV, W Drukarni Adresse, die 3 Nouembr. Anno 1645. Cum
Skrót tekstu: WjazdPar
Strona: b4
Tytuł:
Wjazd wspaniały posłów polskich do Paryża
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
swojej, aby już w zmianki o niej więcej niesłyszał. Kawaler
Salmina, niespodziawszy się tej odpowiedzi, pocznie mu tłumaczyć swoje zamysły, deklarując mu, że, jeżeliby nią nie gardził, a chciał jej być Małżonkiem, takby chciała potrafiać, żeby nie żałował na potym Beraldy. Wojewodzic, jednak, tylko komplementami na to odpowiedżał, z których ona, nie mogła nic dociec, tak, że się wzgardzoną widziawszy, pełna gniewu, umyśliła, jakoby się bez odwłoki, jego Osoby upewnić, obawiając, żeby jej nieuszedł. Co, żeby pod jakimkolwiek pretekstem dokazała, pisze do jednego ze swoich Podstarości, rozkazując, że by
swoiey, aby iusz w zmianki o niey więcey niesłyszał. Kawaler
Sálminá, niespodźiawszy się tey odpowiedźi, pocznie mu tłumáczyć swoie zamysły, dekláruiąc mu, że, ieżeliby nią nie gárdźił, á chćiał iey bydź Małżonkiem, tákby chćiáłá potrafiáć, żeby nie żáłował ná potym Beráldy. Woiewodźic, iednák, tylko komplementámi ná to odpowiedźał, z ktorych oná, nie mogłá nic doćiec, ták, że się wzgárdzoną widźiawszy, pełná gniewu, umyśliłá, iákoby się bez odwłoki, iego Osoby upewnić, obawiáiąc, żeby iey nieuszedł. Co, żeby pod iákimkolwiek pretextem dokazáłá, pisze do iednego ze swoich Podstárośći, roskázuiąc, że by
Skrót tekstu: PrechDziałKaw
Strona: 61
Tytuł:
Kawaler polski z francuskiego przetłumaczony
Autor:
Jean de Prechac
Tłumacz:
Jan Działyński
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1722
Data wydania (nie wcześniej niż):
1722
Data wydania (nie później niż):
1722
(i każdy, kto w rzeczy samej i w sercu kocha, nie w słowach i komplementach), i gdybym wiedział, że ta włóczęga nasza, nie wojna, dłużej nad dziesięć dni trwać by miała, wszystko dawno już bym porzucić wolał, bo 1'ennui d'une si longue absence i najczęstszymi listami, i komplementami uśmierzać się nie może; i owszem, większej coraz przydawa tęsknicy i nieznośnej impacjencji. Bytności jednak de notre frere. Bóg mój widzi, tak rad będę, i bardziej niżeli mego właśnierodzonego brata; bo mię przyrodzona jakaś sama do tego wiedzie inklinacja i jakaś osobliwa sympatia do wszystkiego domu twego, moja duszo, którą zgadnąć
(i każdy, kto w rzeczy samej i w sercu kocha, nie w słowach i komplementach), i gdybym wiedział, że ta włóczęga nasza, nie wojna, dłużej nad dziesięć dni trwać by miała, wszystko dawno już bym porzucić wolał, bo 1'ennui d'une si longue absence i najczęstszymi listami, i komplementami uśmierzać się nie może; i owszem, większej coraz przydawa tęsknicy i nieznośnej impacjencji. Bytności jednak de notre frere. Bóg mój widzi, tak rad będę, i bardziej niżeli mego właśnierodzonego brata; bo mię przyrodzona jakaś sama do tego wiedzie inklinacja i jakaś osobliwa sympatia do wszystkiego domu twego, moja duszo, którą zgadnąć
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 57
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
kupę fascykułów, różnych listów z Konstantynopola, z Krymu i Wołoch, a wszystkie bardzo niepocieszne, bo już nam cale wojna jakoby była deklarowana. Dobrze rzeczy nam szły bardzo, a potem oraz się wszystko odmieniło. Przyjęty u chana nasz poseł zrazu bardzo dobrze. Poprzysięgał pakta podhajeckie ze wszystką swoją starszyzną, odprawił posła z komplementami, dawszy mu więcej niżeli dwieście niewolników z tych, którzy owo zimie byli pobrani. Gdy z tym wyjechał i już w pół prawie swej był drogi, przyszło od cesarza tureckiego rozkazanie, aby tych niewolników nazad wrócono, a Tatarowie aby zaraz do nas na wojnę wychodzili, Wołochowie, Multani i Węgrowie - a to Kozakom
kupę fascykułów, różnych listów z Konstantynopola, z Krymu i Wołoch, a wszystkie bardzo niepocieszne, bo już nam cale wojna jakoby była deklarowana. Dobrze rzeczy nam szły bardzo, a potem oraz się wszystko odmieniło. Przyjęty u chana nasz poseł zrazu bardzo dobrze. Poprzysięgał pakta podhajeckie ze wszystką swoją starszyzną, odprawił posła z komplementami, dawszy mu więcej niżeli dwieście niewolników z tych, którzy owo zimie byli pobrani. Gdy z tym wyjechał i już w pół prawie swej był drogi, przyszło od cesarza tureckiego rozkazanie, aby tych niewolników nazad wrócono, a Tatarowie aby zaraz do nas na wojnę wychodzili, Wołochowie, Multani i Węgrowie - a to Kozakom
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 303
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
jeszcze tylko brak, że skutek miłości Nie ma miejsca w przybytku podległem ciemności. Jeszcze się drożą, jeszcze upor uprzykrzony Łagodną melodią nie jest zwyciężony Ni jedwabnemi słowy. Ta co narzekała Przedtym na kogoś, teraz sama skamieniała, Tylko się niepotrzebnie respektami bawi, A o znaku potomstwa w małżeństwie coś prawi Bojaźnią narabiając i komplementami, Przy jałowej miłości bawiąc się gadkami. Jednak i w komplementach język przyrodzony Nie ma forum, od Włoszki będąc wytrąbiony, Ile można w tym nowej chcąc dokazać sztuki Dość trudnej, stąd po polsku przejmuje nauki.
A tak deboszowali, aż z rynku w ulicy Wioch był. Z nich każde, wziąwszy w latarnią po
jeszcze tylko brak, że skutek miłości Nie ma miejsca w przybytku podległem ciemności. Jeszcze sie drożą, jeszcze upor uprzykrzony Łagodną melodyą nie jest zwyciężony Ni jedwabnemi słowy. Ta co narzekała Przedtym na kogoś, teraz sama skamieniała, Tylko sie niepotrzebnie respektami bawi, A o znaku potomstwa w małżeństwie coś prawi Bojaźnią narabiając i komplementami, Przy jałowej miłości bawiąc sie gadkami. Jednak i w komplementach język przyrodzony Nie ma forum, od Włoszki będąc wytrąbiony, Ile można w tym nowej chcąc dokazać sztuki Dość trudnej, stąd po polsku przejmuje nauki.
A tak deboszowali, aż z rynku w ulicy Wioch był. Z nich kożde, wziąwszy w latarnią po
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 81
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
stangret folgujący kamienistej drodze Strasznych w czubach ogierów wściągał, by po nodze Jak z partesów stawiały. Te pod świetno szorem Złocistem komosząc się z gniewliwem pozorem Na przejmy przepryskują i rżą na przemiany, Aż się morze zbliżyło i port obiecany.
A tym czasem rodzina w onej wszytkiej drodze Puzdrowemi flaszami częstując się srodze Wzajemnemi certują gdy komplementami, Dziw: dwiema zgoda miedzy wspoł-adamantami! Przeto owa złamała szyję sentencja, Iż miłość dwóch nie cierpi ani monarchija. Bo cierpi — widzę — nie jak koci w jednem worze Dwóch z jedną żoną, w jednej karocy nad morze Jedzie mężów i z sobą raczą się przy brzegu Poty, póki dyrektor okrętu do biegu Odłożyć
stangret folgujący kamienistej drodze Strasznych w czubach ogierow wściągał, by po nodze Jak z partesow stawiały. Te pod świetno szorem Złocistem komosząc się z gniewliwem pozorem Na przejmy przepryskują i rżą na przemiany, Aż sie morze zbliżyło i port obiecany.
A tym czasem rodzina w onej wszytkiej drodze Puzdrowemi flaszami częstując sie srodze Wzajemnemi certują gdy komplementami, Dziw: dwiema zgoda miedzy wspoł-adamantami! Przeto owa złamała szyję sentencya, Iż miłość dwuch nie cierpi ani monarchija. Bo cierpi — widzę — nie jak koci w jednem worze Dwoch z jedną żoną, w jednej karocy nad morze Jedzie mężow i z sobą raczą się przy brzegu Poty, poki dyrektor okrętu do biegu Odłożyć
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 103
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949