/ Iże mię zazdrościły Driady Helenie. I tak mi się to wiodło w Afrodyty szkole Zem otrzymywał godło/ Od piękny Jole. Niewiem zgoła co czynić Niestaje mi rady/ Jako ten kunszt odczynić Bez sumnienia wady. Twej trzeba Kupidynie Przypisać to sztuce Zem wdawnej w tym terminie/ Zawiedzion nauce. Choć będzie komuś z śmiechem Wyznąm na się trwogę Mogłem: co było zgrzechem/ Bez grzechu nie mogę. Lirycorum Polskich Pieśń XXXIV. Marnotractwo Młodzi Polskiej na Burku.
Nikczemna Młodzi Taklić to uchodzi? Co krwawym potem Ojcowie zbierają Synowie gnuśni marnie utracają Kto źnich dziś tak szczodry? Ojcowskiemi dobry PIęknie szafuje zakochawszy cnotę/ Ze swym
/ Iże mię zazdrośćiły Dryády Helęnie. Y ták mi się to wiodło w Aphrodyty szkole Zem otrzymywał godło/ Od piękny Iole. Niewiem zgołá co czynić Niestáie mi rády/ Iáko tęn kunszt odczynić Bez sumnienia wády. Twey trzebá Kupidynie Przypisáć to sztuce Zem wdawney w tym terminie/ Záwiedźion náuce. Choć będźie komuś z śmiechem Wyznąm ná się trwogę Mogłem: co było zgrzechem/ Bez grzechu nie mogę. Lyricorum Polskich PIESN XXXIV. Márnotráctwo Młodźi Polskiey ná Burku.
Nikczemna Młodźi Táklić to vchodźi? Co krwáwym potem Oycowie zbieráią Synowie gnuśni márnie vtracáią Kto źnich dźiś ták szczodry? Oycowskiemi dobry PIęknie száfuie zákocháwszy cnotę/ Ze swym
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 213
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
złości? Czy nie snadniej wpadniemy/ w Szatańskie chytrości: Ujrzał/ Uriaszowej/ Dawid pierś pieszczoną: Aż odniósł w sercu strzałę z urody puszczoną. Dla widzenia Zuzanny/ Starcy choć szędziwi/ Z Dekretu Daniela/ nie zostali żywi. Rzeczecie? Judyt Święta/ przecię się stroiła? Prawda: lecz z tąd przyczyna śmierci komuś była. Strojnoć i Sychemitki Dyna nawiedżała; Lecz ujrzana pod Sychem/ Panną być przestała. Obyśmy/ spuściwszy się w niskości podziemne/ Przypuścili do uszu lamenty daremne! Tambyśmy się niechybnie z głosów dowiedzieli/ Jak wiele potępieńców/ z Niewiast zgubę mieli! Co żywoby ogromnym rykiem narzekało: Ach bezpieczne mnie
złośći? Czy nie snádniey wpádniemy/ w Szátáńskie chytrości: Vyrzał/ Vryaszowey/ Dawid pierś pieszczoną: Aż odniosł w sercu strzałę z vrody puszczoną. Dla widzenia Zuzanny/ Stárcy choć szędźiwi/ Z Decretu Dánielá/ nie zostali żywi. Rzeczećie? Judit Swięta/ przećię się stroiłá? Prawdá: lecz z tąd przyczyna śmierći komuś byłá. Stroynoć y Sychemitki Diná náwiedźáłá; Lecz vyrzána pod Sychem/ Pánną bydź przestáłá. Obysmy/ spuśćiwszy się w niskośći podźiemne/ Przypuśćili do vszu lámenty dáremne! Támbysmy się niechybnie z głosow dowiedźieli/ Iák wiele potępieńcow/ z Niewiast zgubę mieli! Co żywoby ogromnym rykiem narzekáło: Ach bespieczne mnie
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: A4v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
161 (P). NA TOŻ PODOBNA
„Słuchaj — spyta parobka ktoś — jeżeli piła?” „Piła — ów też odpowie — dopiero kobyła.”
„Czemuż ma suchą gębę?” „Bowiem woda głębiej, Nie mogła dosiąc — rzecze parobek — w przerębi.” 162. KSZTAŁTNA ODPOWIEDŹ
Ktoś komuś rzekł, że jego w nim początek domu. A ów: Żadnego przez to nie ponoszę sromu, Że ja swój dom poczynam; to nie bez sromoty, Że się w tobie skończyły przodków twoich cnoty. 163. GORĄCY SĘDZIA
Uboga kmiotka mając zuchwałego syna, Jako z służby przyjechał, choć go napomina, Mało mu
161 (P). NA TOŻ PODOBNA
„Słuchaj — spyta parobka ktoś — jeżeli piła?” „Piła — ów też odpowie — dopiero kobyła.”
„Czemuż ma suchą gębę?” „Bowiem woda głębiej, Nie mogła dosiąc — rzecze parobek — w przerębi.” 162. KSZTAŁTNA ODPOWIEDŹ
Ktoś komuś rzekł, że jego w nim początek domu. A ów: Żadnego przez to nie ponoszę sromu, Że ja swój dom poczynam; to nie bez sromoty, Że się w tobie skończyły przodków twoich cnoty. 163. GORĄCY SĘDZIA
Uboga kmiotka mając zuchwałego syna, Jako z służby przyjechał, choć go napomina, Mało mu
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 269
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
grzebie też Waszmość, Mościa panno, żyda, Że się ta jego plaga na Waszmości przyda? Jeśli trzeba oganki, wiem ją pogotowiu; I wczasowi, dopieroż wygodzi i zdrowiu. 375. NA TOŻ
Co muchy koniom czynią, moje zacne damy! Wlazłby do najcieśniejszej drugi przed nią jamy. I teraz komuś na nie już narowu blisko, Żeby się w kierz albo skrył kędy w odchylisko. 376. EQUIVOCATIO
Szlachcic jeden miał syna w jezuickiej szkole. Wziąwszy potem do domu, pyta go przy stole: Petrus flevit amare, co po polsku znaczy? Że Piotr płakał miłować, chłopiec mu tłumaczy. A pani, która gościem
grzebie też Waszmość, Mościa panno, żyda, Że się ta jego plaga na Waszmości przyda? Jeśli trzeba oganki, wiem ją pogotowiu; I wczasowi, dopieroż wygodzi i zdrowiu. 375. NA TOŻ
Co muchy koniom czynią, moje zacne damy! Wlazłby do najcieśniejszej drugi przed nią jamy. I teraz komuś na nie już narowu blisko, Żeby się w kierz albo skrył kędy w odchylisko. 376. AEQUIVOCATIO
Szlachcic jeden miał syna w jezuickiej szkole. Wziąwszy potem do domu, pyta go przy stole: Petrus flevit amare, co po polsku znaczy? Że Piotr płakał miłować, chłopiec mu tłumaczy. A pani, która gościem
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 348
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
garną, On by regiestru pewnie nie zawierał. Dziś ze mną płachtą przyodziany czarną, W niebie modlitwą, ja na ziemi z płaczem, Małym cię, wielki królu, czczę haraczem. 557. NA ARGO PANA HADZIEWICZA
Drwa, wodę i na kupie dwie widząc głowiznie: Pewnie Hadziewicz w swojej dawnej robociźnie Sztukę myśli wyprawić komuś w upominki. Wierszem, rzekę, gotuje do obozu szynki;
I najmniej to nie szpeci, że syn pisze rymem, Co ociec, nim szlachcicem został, robił dymem. Szewców dziś, nie Ormianów (cóż skóra do juchtu) Nakładziono w szlachectwo; więc tego abuchtu Chcąc zażyć, czytam pilnie one miłe wiersze.
garną, On by regiestru pewnie nie zawierał. Dziś ze mną płachtą przyodziany czarną, W niebie modlitwą, ja na ziemi z płaczem, Małym cię, wielki królu, czczę haraczem. 557. NA ARGO PANA HADZIEWICZA
Drwa, wodę i na kupie dwie widząc głowiznie: Pewnie Hadziewicz w swojej dawnej robociźnie Sztukę myśli wyprawić komuś w upominki. Wierszem, rzekę, gotuje do obozu szynki;
I najmniej to nie szpeci, że syn pisze rymem, Co ociec, nim szlachcicem został, robił dymem. Szewców dziś, nie Ormianów (cóż skóra do juchtu) Nakładziono w szlachectwo; więc tego abuchtu Chcąc zażyć, czytam pilnie one miłe wiersze.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 429
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
idzie.
Siedmnasta: Korektura iurium skrzypiąc idzie. Mianują się correctores, którzy nigdy się nie zjeżdżają et pro ludibrio habent bonum publicum; choć im też w kaletę dadzą, wezmą, a nic nie sprawią. A iż korekturę ku temu ciągną, żeby prędki proces był prawny, a potężna i prędka egzekucja, in contrarium komuś gwoli, a podobno temu, co winien był, naczyniono tymi czasy konstytucyj, które non promovent, ale retardant iustitiam, causas officii, quod debet esse unicuique semper paratum, etiam causas ad inscriptiones, przeciw którym i egzempcje żołnierskie nie idą, remorantur et sistunt, fides, fundamentum iustitiae, impunitate languescit, a to
idzie.
Siedmnasta: Korektura iurium skrzypiąc idzie. Mianują się correctores, którzy nigdy się nie zjeżdżają et pro ludibrio habent bonum publicum; choć im też w kaletę dadzą, wezmą, a nic nie sprawią. A iż korekturę ku temu ciągną, żeby prędki proces był prawny, a potężna i prędka egzekucya, in contrarium komuś gwoli, a podobno temu, co winien był, naczyniono tymi czasy konstytucyj, które non promovent, ale retardant iustitiam, causas officii, quod debet esse unicuique semper paratum, etiam causas ad inscriptiones, przeciw którym i egzempcye żołnierskie nie idą, remorantur et sistunt, fides, fundamentum iustitiae, impunitate languescit, a to
Skrót tekstu: DyskRokCz_II
Strona: 433
Tytuł:
38. Dyskurs około rokoszu, przez zjazd lubelski in diem sextam Augusti miedzy Sendomierzem a Pokrzywnicą roku 1606 uchwalonego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
się bogacą, do których żadnego nie mają prawa sami Duchowni nie będąc ich proprietarij, tylko administratores: leżeli tak wielka część królestwa w dobrach Duchownych consistit, z jakim żalem nie znośnym patrzyć na to, że ten skarb nie obraca się jak powinien na chwałę Bożą, na ulgę ubogich, ani na ratunek Ojczyzny.
Zadano komuś qwestyą; czemu teraz Sukcesorowie Apostołów, cudów nie czynią; odpowiedział, że nie mogą mówić do Piotr święty kulawemu, proszącemu o jałmuźnę powiedział; argentum et aurum no est mihi, i dla tego nie mogą mówić skutecznie, jak ten Apostoł; surge et ambula.
To jest najcięźsza we wszystkich ludzi stanach, kiedy się
się bogacą, do ktorych źadnego nie maią prawa sami Duchowni nie będąc ich proprietarij, tylko administratores: leźeli tak wielka część krolestwa w dobrach Duchownych consistit, z iakim źalem nie znośnym patrzyć na to, źe ten skarb nie obraca się iak powinien na chwałę Bozą, na ulgę ubogich, ani na ratunek Oyczyzny.
Zadano komuś qwestyą; cźemu teraz Sukcessorowie Apostołow, cudow nie czynią; odpowiedźiał, źe nie mogą mowic do Piotr świety kulawemu, proszącemu o iałmuźnę powiedźiał; argentum et aurum no est mihi, y dla tego nie mogą mowić skutecznie, iak ten Apostoł; surge et ambula.
To iest nayćięźsza we wszystkich ludźi stanach, kiedy się
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 18
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
granatów i bombów z Moździerza rzucał Nieprzyjaciel kamienie; które kilka naszych zabiły. Dwudziestego ośmego dnia; wielki deszcz spadszy/ impreze nieprzyjacielską i naszę pomieszał. Tej nocy od dwunastej aż do pierwszej godziny z Wieży Z. Stefana tace puszczano: które co znaczyły/ samemu I. M. P. Komendantowi/ i drugiemu komuś w Mieście wiadomo było: czym rozgniewany Nieprzyjaciel/ częściej do Wieży z Dział trafiał. Dwudziestego dziewiatego/ zapaliwszy minę Turcy pół Rewelinu wysadzili/ i ze sto naszych częścią zabili/ częścią ranili. Trzydziestego dnia/ chciał Nieprzyjaciel kilka razy w nocy/ do Rawelinu i Okopu przed Basztą/ szturm przypuściwszy co otrzymać; ale odpędzony
gránatow y bombow z Moździerzá rzucał Nieprzyiaćiel kámienie; ktore kilká nászych zábiły. Dwudźiestego osme^o^ dniá; wielki deszcż spadszy/ impreze nieprzyiaćielską y nászę pomieszał. Tey nocy od dwunastey áż do pierwszey godźiny z Wieży S. Stepháná táce puszcżano: ktore co znácżyły/ sámemu I. M. P. Komendántowi/ y drugiemu komuś w Mieście wiádomo było: cżym rozgniewány Nieprzyiaćiel/ cżęśćiey do Wieży z Dźiáł tráfiał. Dwudźieste^o^ dźiewiatego/ zápaliwszy minę Turcy puł Rewelinu wysádźili/ y ze sto nászych częścią zábili/ cżęśćią ránili. Trzydźiestego dniá/ chćiał Nieprzyiaćiel kilká rázy w nocy/ do Ráwelinu y Okopu przed Basztą/ szturm przypuśćiwszy co otrzymáć; ále odpędzony
Skrót tekstu: DiarWied
Strona: B2
Tytuł:
Diariusz całego obleżenia wiedeńskiego od Turków
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683
w swojej nie wenerowali Religii, zwali się Dii Peregrini Externi extra Romam á col luvie diversorum gentium adorowane. Tacy byli Dius Fidius Isis, Osyris, Serapis, Animoni Canopus, etc., o których immediate następuje dyskurs.
Sam zdrowy rozum od BOGA do penetrowania wyższych rzeczy kreowany, zawsże dyktował i najgrubszego Geniuszu Ludziom aby komuś jako Supremo rerum Domino Cultum czynili: Sam instynkt naturaly wmawiał: Est DIUS in nobis, agitante caléscimus illo. A że wdzierającego się do serc ich gwałtem, á l atre luminum prawdziwego BOGA nie akceptowali lumen, przynajmniej ad similitudinim veri DEI wymyslali sobie delubra a bardziej deliria. Ex motivo tedy tej inklinacyj do adoracyj jakiej
w swoiey nie wenerowali Religii, zwali się Dii Peregrini Externi extra Romam á col luvie diversorum gentium adorowane. Tacy byli Dius Fidius Isis, Osyris, Serapis, Animoni Canopus, etc., o ktorych immediaté następuie dyskurs.
Sam zdrowy rozum od BOGA do penetrowania wyższych rzeczy kreowany, zawsźe dyktował y naygrubszego Geniuszu Ludziom aby komuś iako Supremo rerum Domino Cultum czynili: Sam instynkt naturaly wmawiał: Est DIUS in nobis, agitante caléscimus illo. A że wdzieráiącego się do serc ich gwałtem, á l atre luminum prawdziwego BOGA nie akceptowali lumen, przynaymniey ad similitudinim veri DEI wymyslali sobie delubra a bardziey deliria. Ex motivo tedy tey inklinacyi do adoracyi iakiey
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 15.
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
którym nade wszystko w jednomyślnych kombinacjach święte imię przyjaźni zapisywać sobie życzę, a gdy najsprawiedliwszych Arystydów przyjdzie konotować wyroki, upewniam, że go ani burzliwy wiatr południowy, ani łagodne pasaty na manowce od sprawiedliwości świętej nie uniosą. Jako zaś, IWPanie i Dobrodzieju, tak daleko rozciąga się twoja dobroć, że jesteś gotów, aby komuś oszczędzić żalu, nawet niewdzięcznikom świadczyć dobrodziejstwa, tak pokornie suplikuję, abyś tę moją asekuracją w sercach prześwietnego województwa brzeskiego uniwersalnie obowiązanych sobie wielką swoją rekomendacją stwierdzić i sygnetem łaski opieczętować raczył. Niosę pokorną submisją i prośbę do was, Wielmożny IMĆ Panie łowczy i podstarości grodzki, horodniczy i sędzio grodzki, dobrodzieje moi, suplikując
którym nade wszystko w jednomyślnych kombinacjach święte imię przyjaźni zapisywać sobie życzę, a gdy najsprawiedliwszych Arystydów przyjdzie konotować wyroki, upewniam, że go ani burzliwy wiatr południowy, ani łagodne pasaty na manowce od sprawiedliwości świętej nie uniosą. Jako zaś, JWPanie i Dobrodzieju, tak daleko rozciąga się twoja dobroć, że jesteś gotów, aby komuś oszczędzić żalu, nawet niewdzięcznikom świadczyć dobrodziejstwa, tak pokornie suplikuję, abyś tę moją asekuracją w sercach prześwietnego województwa brzeskiego uniwersalnie obowiązanych sobie wielką swoją rekomendacją stwierdzić i sygnetem łaski opieczętować raczył. Niosę pokorną submisją i prośbę do was, Wielmożny JMĆ Panie łowczy i podstarości grodzki, horodniczy i sędzio grodzki, dobrodzieje moi, suplikując
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 144
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986