, A po służbach złociste świeciły się sprzęty; Żeby pyszne aksamit puszyły sobole; Żeby im grały trąby, skrzypce i wijole; Żeby po stołach w cukrze piramidy stały I winem z suchych groznów wspienione kryształy. Już ci niewiasty złotem trzewiki, niestoty, Mężowie nim wszeteczne wyszywają boty. Już perły, już kanaki noszą przy kontuszach; Poczekawszy, będą je nosili na uszach. Żeby w drodze karety, w domu drzwi barwiani Strzegli z zapalonymi lontami dragani. O tym szlachta, panowie, o tym myślą księża, Choć się co rok w granicach swych ojczyzna zwęża, Choć na borg umierają żołnierze niepłatni, Choć na oczy widzą jej peryjod ostatni;
, A po służbach złociste świeciły się sprzęty; Żeby pyszne aksamit puszyły sobole; Żeby im grały trąby, skrzypce i wijole; Żeby po stołach w cukrze piramidy stały I winem z suchych groznów wspienione kryształy. Już ci niewiasty złotem trzewiki, niestoty, Mężowie nim wszeteczne wyszywają boty. Już perły, już kanaki noszą przy kontuszach; Poczekawszy, będą je nosili na uszach. Żeby w drodze karety, w domu drzwi barwiani Strzegli z zapalonymi lontami dragani. O tym szlachta, panowie, o tym myślą księża, Choć się co rok w granicach swych ojczyzna zwęża, Choć na borg umierają żołnierze niepłatni, Choć na oczy widzą jej peryjod ostatni;
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 625
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
że tłucze stawiając szklenicę I zwyczajną od pana słyszy obietnicę. Wiedząc, że łacno o kij, kto chce psa uderzyć, Że go pan nie zawiedzie, że mu trzeba wierzyć, Upatrzył czas, żeby go kwitować z kontraktu, Pierwej niźli z nim przyjdzie do terminu taktu. Wziąwszy, co w skrzyni srebra, przy kontuszach złota, Odmieni z domu forum do Węgier niecnota. W wodzie kamień utonął abo węgorz w Wiśle; Darmo na różne strony szpiegi po nim wyśle: Gdzie jedna złodziejowi, dziesięć dróg pogoni. Natrudziwszy czeladzi, nadbiegawszy koni, Jedzie do mnie żałosny tak znaczną ruiną. „Podobien był do tego swoją — rzekę — miną
że tłucze stawiając śklenicę I zwyczajną od pana słyszy obietnicę. Wiedząc, że łacno o kij, kto chce psa uderzyć, Że go pan nie zawiedzie, że mu trzeba wierzyć, Upatrzył czas, żeby go kwitować z kontraktu, Pierwej niźli z nim przyjdzie do terminu taktu. Wziąwszy, co w skrzyni srebra, przy kontuszach złota, Odmieni z domu forum do Węgier niecnota. W wodzie kamień utonął abo węgorz w Wiśle; Darmo na różne strony szpiegi po nim wyśle: Gdzie jedna złodziejowi, dziesięć dróg pogoni. Natrudziwszy czeladzi, nadbiegawszy koni, Jedzie do mnie żałosny tak znaczną ruiną. „Podobien był do tego swoją — rzekę — miną
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 150
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dzielić swe dochody macie. Dzielicieć wy, to prawda, na sto, a nie na trzy Cząstek, ale BÓG na nie krzywym okiem patrzy! Widząc koszt, na poboczne przez diabła Kaplice Wystawione, Kościół też goły dla dzwonice! Szor jedwabny na koniach,Fioków dość przy uszach! Hajducy w srebrach brzęczą w dostatnich Kontuszach! Lokajów za Karetą po obydwóch stronach Stojących, wszyscy w złotych, to srebrnych galonach! Stoły suto zastąwne w czasie Karnawału, Na co Dobra Kościelne jęczą niepomału! Poddaństwa uciśnione, Bachusa nieznawszy Tańcować muszą z płaczem, sukni zakasawszy. Ubogiego niewidać przy kuchni Prałata, Talerza nie poliże mizerny Brat Łata! Lepiej
dzielić swe dochody macie. Dzielicieć wy, to prawda, na sto, á nie na trzy Cząstek, ale BOG na nie krzywym okiem patrzy! Widząc koszt, na poboczne przez diabła Kaplice Wystawione, Kościoł też goły dla dzwonice! Szor iedwabny na koniach,Fiokow dość przy uszach! Hayducy w srebrach brzęczą w dostatnich Kontuszach! Lokajow za Karetą po obodwoch stronach Stoiących, wszyscy w złotych, to srebrnych galonach! Stoły suto zastąwne w czasie Karnawału, Na co Dobra Kościelne ięczą niepomału! Poddaństwa uciśnione, Bachusa nieznawszy Tańcować muszą z płaczem, sukni zakasawszy. Ubogiego niewidáć przy kuchni Prałata, Talerza nie poliże mizerny Brat Łata! Lepiey
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 85
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
509 (N). NA JEDNYCH USARZÓW
Dwu poważnych usarzów hetmańskiego znaku, Przyjechawszy, że wioska moja im na szlaku, Z komplementem, jakiej dziś zażywają mody, Jeśli się nie okupię, chcą pisać gospody.
Karwasze, naruczaki, sami mówią basem, U każdego pachołka pistolet za pasem; Towarzystwu lamparty, im w kontuszach dziury, Odęte z ogonami przykryją wilczury. Lepiej byście je, myślę, sobie dali zaszyć, Niźli, miasto Tatarów, baby po wsiach straszyć. Cóż, gdy ruszać ramiony i co raz w zanadry Siągać poczną obadwa, wierę, nie do kwadry; Przynajmniej by tym dzikim i drapieżnym zwierzem Mogli z siebie domowe
509 (N). NA JEDNYCH USARZÓW
Dwu poważnych usarzów hetmańskiego znaku, Przyjechawszy, że wioska moja im na szlaku, Z komplementem, jakiej dziś zażywają mody, Jeśli się nie okupię, chcą pisać gospody.
Karwasze, naruczaki, sami mówią basem, U każdego pachołka pistolet za pasem; Towarzystwu lamparty, im w kontuszach dziury, Odęte z ogonami przykryją wilczury. Lepiej byście je, myślę, sobie dali zaszyć, Niźli, miasto Tatarów, baby po wsiach straszyć. Cóż, gdy ruszać ramiony i co raz w zanadry Siągać poczną obadwa, wierę, nie do kwadry; Przynajmniej by tym dzikim i drapieżnym zwierzem Mogli z siebie domowe
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 501
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
często dziedzicowi swemu szkodzące, czemu fortiter zabiegać życzę i przykazuję. 53. Z tych zaś mieszczańczuków lub jeszcze podlejszych ekstrakcji ludzi, gdy się któren dobry z nich uda, mają ordynaryjnie mieć w sobie ambicją. Takiego tedy nie plagami, gdyż to ich narodowi chlib codzienny, ale łapetkami, z samodziału kontuszami i na francuskich kontuszach spomnianym samodziałem okładkami najwięcej ukrać można.
Ludzi dworskich, jak to lokajów, pejuków, pachołków, stangrytów, forysiów, myśliwców, poddanych, życzę chować, ostro onych trzymając i, by najlepsi byli, w oczy im samym nie chwalić, gdyż to daremna miłości i życzliwości od nich, dobrze ich traktując, pretendować.
często dziedzicowi swemu szkodzące, czemu fortiter zabiegać życzę i przykazuję. 53. Z tych zaś mieszczańczuków lub jeszcze podlejszych ekstrakcji ludzi, gdy się któren dobry z nich uda, mają ordynaryjnie mieć w sobie ambicją. Takiego tedy nie plagami, gdyż to ich narodowi chlib codzienny, ale łapetkami, z samodziału kontuszami i na francuskich kontuszach spomnianym samodziałem okładkami najwięcej ukrać można.
Ludzi dworskich, jak to lokajów, pejuków, pachołków, stangrytów, forysiów, myśliwców, poddanych, życzę chować, ostro onych trzymając i, by najlepsi byli, w oczy im samym nie chwalić, gdyż to daremna miłości i życzliwości od nich, dobrze ich traktując, pretendować.
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 196
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak