sąsiedzkiej przyjaźni, impendit na obronę naszę vires. I któż jeszcze przy oriente hac od wschodu luce zostawać in Eclypsi będzie? i pókiż za nas wszyscy wojować będą? a my sami otiosi in fata ruemus?[...] My zaś wszedłszy w granice państw naszych, nie gdzieindziej, tylko w sercach, uprzejmości i wierności waszych zatkniemy kopią, w nich sobie bezpiecznie zakładając stanowisko i Pana Boga prosząc, abyśmy się stali za przybyciem naszem, angelos pacis, concordiae minister, instrumentum publicae salutis. Nie wchodzimy zaś tu in disquisitionem, czyli z dobrej sponte, czy z adactione aliqua urodzony Bronisz starosta pyzdrski, nie dotrzymał poprzysiężonej wiary konfederacji generalnej warszawskiej, żadnego
sąsiedzkiéj przyjaźni, impendit na obronę naszę vires. I któż jeszcze przy oriente hac od wschodu luce zostawać in Eclypsi będzie? i pókiż za nas wszyscy wojować będą? a my sami otiosi in fata ruemus?[...] My zaś wszedłszy w granice państw naszych, nie gdzieindziéj, tylko w sercach, uprzejmości i wierności waszych zatkniemy kopią, w nich sobie bezpiecznie zakładając stanowisko i Pana Boga prosząc, abyśmy się stali za przybyciem naszém, angelos pacis, concordiae minister, instrumentum publicae salutis. Nie wchodzimy zaś tu in disquisitionem, czyli z dobréj sponte, czy z adactione aliqua urodzony Bronisz starosta pyzdrski, nie dotrzymał poprzysiężonéj wiary konfederacyi generalnéj warszawskiéj, żadnego
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 288
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
i Sanokiem o miedzi pomieszanej z srebrem, świadczy Ortebius, Mercator. Pod Baligrodem o Merkuriuszu pisze Kromer. Na Pokuciu o Marmurach: pod Zurowem o Alabastrze Miechowita. Na Pokuciu pod Ropenką i Rungunami jeziora nie wielkie, po których tłustość klejowatą w beczki zbierają, która do światła i skor miękczenia służy. Także pod Drohobyczą kopią doły w które nalano wodą spływa tłustość, do smarowania wozów zgodna. Pod Głowienką, Turaszowką, Iwaniczem i indziej źródła się palą. We wsi Szkło pod Jaworowem jest żródło różnych afekcyj lekarstwem, które za Mineralne wody stanie. W Drohobyczy, w Samborskiej Ekonomii po wielu miejscach sól wodną warżą, która na Ruś, Litwę
y Sanokiem o miedzi pomięszáney z srebrem, świadczy Ortebius, Mercator. Pod Baligrodem o Merkuryuszu pisze Kromer. Ná Pokuciu o Marmurach: pod Zurowem o Alabastrze Miechowita. Ná Pokuciu pod Ropenką y Rungunámi ieziora nie wielkie, po ktorych tłustość kleiowátą w beczki zbieráią, ktora do światła y skor miękczeniá służy. Tákże pod Drohobyczą kopią doły w ktore náláno wodą spływa tłustość, do smarowania wozow zgodná. Pod Głowienką, Turaszowką, Iwaniczem y indziey zrodłá się palą. We wsi Szkło pod Iaworowem iest żrodło rożnych affekcyi lekarstwem, ktore zá Mineralne wody stanie. W Drohobyczy, w Samborskiey Ekonomii po wielu mieyscach sol wodną warżą, ktora ná Ruś, Litwę
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: H4
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
najwięcej dzień jeden, czasem nie zasiądzie, Tylko ekscesu grzywien kilkąnastą zbędzie. A ja com chcąc przywyknąć rycerskiej zabawie, Podczasem do pierścienia gonił po Warszawie, Dwakroć po kilka niedziel wieżą siedzieć muszę, Nad to kilką set grzywien okupować duszę Jak za jaki kryminał. Acz rad tę niemałą Szkodę zniosę, gdy tylko kopią mam całą. 822. Na Gabriela cyrulika.
Czy słyszał też kto kiedy tak foremne leki? Coć mi to za recepty i z której apteki? Raphael diabła wygnał przez rybią wątrobę, Gabriel kijem leczy francuską chorobę. 823. Do Jana skąpego.
Mówisz, Janie, Wprzód korzec soli mam zjeść z tobą,
najwięcej dzień jeden, czasem nie zasiędzie, Tylko ekscesu grzywien kilkąnastą zbędzie. A ja com chcąc przywyknąć rycerskiej zabawie, Podczasem do pierścienia gonił po Warszawie, Dwakroć po kilka niedziel wieżą siedzieć muszę, Nad to kilką set grzywien okupować duszę Jak za jaki kryminał. Acz rad tę niemałą Szkodę zniosę, gdy tylko kopią mam całą. 822. Na Gabriela cyrulika.
Czy słyszał też kto kiedy tak foremne leki? Coć mi to za recepty i z ktorej apteki? Raphael djabła wygnał przez rybią wątrobę, Gabriel kijem leczy francuską chorobę. 823. Do Jana skąpego.
Mowisz, Janie, wprzod korzec soli mam zjeść z tobą,
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 295
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
spodziewając, Bieży przeciwko niemu, na cwał popuszczając.
XLV.
I w poskoku składa się za drzewem i zbiera Wszytko ciało do kupy jednej, potem zwiera Zawodnika obiema zaraz ostrogami I wypuszcza mu na bieg rzeźwiejszy wodzami. Drugi męstwa nie zmyśla, ale uderzeniem Pokazuje, że się w niem zgadza rzecz z imieniem I że kopią także kształtnie złożyć umie I że się na tem, jako ćwiczony, rozumie.
XLVI.
Obadwa uderzeniem równi sobie byli, Bo tak, jako mierzyli, w głowy się trafili, Ale bardzo nierówni męstwem i żelazem. Tamten przebił przez szyszak, a ten zdechł zarazem. Nie po tem męstwa poznać, kiedy kto
spodziewając, Bieży przeciwko niemu, na cwał popuszczając.
XLV.
I w poskoku składa się za drzewem i zbiera Wszytko ciało do kupy jednej, potem zwiera Zawodnika obiema zaraz ostrogami I wypuszcza mu na bieg rzeźwiejszy wodzami. Drugi męstwa nie zmyśla, ale uderzeniem Pokazuje, że się w niem zgadza rzecz z imieniem I że kopią także kształtnie złożyć umie I że się na tem, jako ćwiczony, rozumie.
XLVI.
Obadwa uderzeniem równi sobie byli, Bo tak, jako mierzyli, w głowy się trafili, Ale bardzo nierówni męstwem i żelazem. Tamten przebił przez szyszak, a ten zdechł zarazem. Nie po tem męstwa poznać, kiedy kto
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 368
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
tamtej stronie pogańskie stracone.
LXXI.
Ale Ferat, który się od króla swojego Nie chciał nigdy oddalić barzo, Marsylego, Widząc zbite chorągwie przez nieprzyjacioły I wojsko porażone mało nie na poły, Bijąc konia ostrogą w oba boki, bieżał Z wielkiem pędem i właśnie w ten czas tam przybieżał, Gdy Olympius z Serry, kopią przebity, Prawie na jego oczu z konia spadł, zabity.
LXXII.
Olympius młodzieńczyk, który głos pieszczony, Głos łagodny zgadzając z dźwiękiem słodkiej strony, Miał tę sławę, że serca nawiętszej twardości Umiał miękczyć: takiej beł głos jego wdzięczności; Szczęśliwy, kiedyby beł na tej czci przestawał, I w boje się
tamtej stronie pogańskie stracone.
LXXI.
Ale Ferat, który się od króla swojego Nie chciał nigdy oddalić barzo, Marsylego, Widząc zbite chorągwie przez nieprzyjacioły I wojsko porażone mało nie na poły, Bijąc konia ostrogą w oba boki, bieżał Z wielkiem pędem i właśnie w ten czas tam przybieżał, Gdy Olympius z Serry, kopią przebity, Prawie na jego oczu z konia spadł, zabity.
LXXII.
Olympius młodzieńczyk, który głos pieszczony, Głos łagodny zgadzając z dźwiękiem słodkiej strony, Miał tę sławę, że serca nawiętszej twardości Umiał miękczyć: takiej beł głos jego wdzięczności; Szczęśliwy, kiedyby beł na tej czci przestawał, I w boje się
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 375
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, i skargi Panów Hetmanów, którzy już rozumiem są tam teraz, i już rzeczy swoje sprawują, a ta zacna Osoba czeka tam gdzieś z tęskliwością wiadomości od Wm. M. M. P. przez mię. Możesz Wm. M. M. Pan ufać tej Osobie, bo nie tylko listem swoim, któregom kopią posłał, daję Wm. M. M. Panu asekuracją, ale co większa, wyjąwszy z kieszenie Paciorki, przy których był krzyżyk, położyła palce nanim, i przysięgała na to, co w Asekuracji napisano, że tego wszytkiego Wm. M. M. Panu dotrzyma. Prosząc abyś też Wm. M
, y skárgi Pánow Hetmánow, ktorzy iuż rozumiem są tám teraz, y iuż rzeczy swoie spráwuią, á tá zacna Osobá czeka tám gdźieś z tęskliwością wiádomośći od Wm. M. M. P. przez mię. Możesz Wm. M. M. Pan vfać tey Osobie, bo nie tylko listem swoim, ktoregom kopią posłał, dáię Wm. M. M. Pánu assecuracyą, ále co większa, wyiąwszy z kieszenie Páćiorki, przy ktorych był krzyżyk, położyłá pálce nánim, y przyśięgáłá ná to, co w Assecurácyey nápisano, że tego wszytkiego Wm. M. M. Pánu dotrzyma. Prosząc ábyś też Wm. M
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 69
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
O Generositas! żal się Boże że tak zacnego Domu, i zasłużonego Ojczyźnie Ojca odródny Syn świadczy, że to tak jest, iże to ma od Jego Mości Pana Łosia, sobie referowano, na którego się P. Oborski odwoływa, a on contrariú pisze, kiedy tego czas będzie, list auteticzny pokaże, a tu kopią dla informacji kładę. Punkt Manifestu Czternasty. Punkt Manifestu Czternasty. Punkt Manifestu Mnie Wielce Mości Panie Starosto Radomski, Mój Mości Panie i Bracie.
NIesłusznie mię Jego Mość Pan Starosta Sochaczowski w dał w takie plotki do I. K. Mości, jakom z Listu Wm. M. M. Pana zrozumiał, bo
O Generositas! żal się Boże że ták zacnego Domu, y zásłużonego Oyczyznie Oycá odrodny Syn świádczy, że to ták iest, iże to ma od Iego Mośći Páná Łośiá, sobie referowano, ná ktorego się P. Oborski odwoływa, á on contrariú pisze, kiedy tego czás będźie, list autéticzny pokaże, á tu kopią dla informátiey kłádę. Punct Mánifestu Czternasty. Punct Mánifestu Czternasty. Punct Mánifestu Mnie Wielce Mośći Pánie Stárosto Rádomski, Moy Mośći Pánie y Bráćie.
NIesłusznie mię Iego Mość Pan Stárostá Socháczowski w dał w tákie plotki do I. K. Mośći, iákom z Listu Wm. M. M. Páná zrozumiał, bo
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 132
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
” mil włoskich 10, nocleg w mieście Imola. Miasto to niemałe w murze potężnym i w wale około miasta idącym. Samo miasto papieskie, szlachty też rezydujących ustawicznie jest w tym mieście niemało. Także się i w tym mieście usus maszkar i cursu sub tempus bytności mojej odprawował. Kawalerowie zaś w rynku biegali z kopią na koniach do jednej statui, o nią krusząc te drzewca, jeno że małe i lekkje barzo, a trębacze im na triumf z pałacu, w którym gubernator tego miasta mieszka (bo ten pałac w samym rynku), przegrawali applausum.
Nie dziw tedy, że taka drożyna we Włoszech quoad victualia, ponieważ
” mil włoskich 10, nocleg w mieście Imola. Miasto to niemałe w murze potężnym i w wale około miasta idącym. Samo miasto papieskie, szlachty też rezydujących ustawicznie jest w tym mieście niemało. Także się i w tym mieście usus maszkar i cursu sub tempus bytności mojej odprawował. Kawalerowie zaś w rynku biegali z kopią na koniach do jednej statui, o nię krusząc te drzewca, jeno że małe i lekkie barzo, a trębacze im na tryumf z pałacu, w którym gubernator tego miasta mieszka (bo ten pałac w samym rynku), przegrawali applausum.
Nie dziw tedy, że taka drożyna we Włoszech quoad victualia, ponieważ
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 178
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
ubrane konie, między którymi był jeden pod dwiema żórawiemi skrzydłami. Masztalerzów 6 w zbrojach, pod piórmi, w lampartach. Za końmi zaraz P. Brodnicki, chorąży chorągwi J. P. Chorążego koronnego, na koniu tureckim strojno ubranym, w zbroi szmelcowanej, po brzegach złocistej, i w szyszaku takimże, z kopią siedział. A za tym towarzysz ubrany w pancerz, niosł pałasz za koniec ująwszy, aksamitem uwiniony, na plecach tarcza. A w tem osoba (J. P. Komorowski, rotmistrz kozacki, bardzo staturą, a osobliwie brodą do zmarłego J. P. Krakowskiego podobny) w żupanie karmazynowym atłasowym, w soboliej fereziej
ubrane konie, między którymi był jeden pod dwiema żórawiemi skrzydłami. Masztalerzów 6 w zbrojach, pod piórmi, w lampartach. Za końmi zaraz P. Brodnicki, chorąży chorągwi J. P. Chorążego koronnego, na koniu tureckim strojno ubranym, w zbroi szmelcowanej, po brzegach złocistej, i w szyszaku takimże, z kopią siedział. A za tym towarzysz ubrany w pancerz, niosł pałasz za koniec ująwszy, axamitem uwiniony, na plecach tarcza. A w tem osoba (J. P. Komorowski, rotmistrz kozacki, bardzo staturą, a osobliwie brodą do zmarłego J. P. Krakowskiego podobny) w żupanie karmazynowym atłasowym, w soboliej fereziej
Skrót tekstu: DiarPogKoniec
Strona: 293
Tytuł:
Diariusz pogrzebu …Koniecpolskiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1646
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1646
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
dwie godzinie po mszy już i nieźle kazał; wszytkim się, którzy jadłszy słuchali, upodobał, głodnym zaś secus. Circa conclusiem J. P. Krakowska omdlała i z kościoła wyprowadzona, do którego nazad już niepowróciła i z Imść Panią Wojewodziną poznańską. Po kazaniu kościelne zwyczajne circa cadaver ceremonie. Te odprawiwszy towarzysz z kopią na bystrym koniu wjeźdża; kościół nie tak rosły, a tylko od świec jasno, ludu pełno, począł się komosić, atoli z kopją towarzysz skoczy, o balkę, która w pół kościoła, kopiją skruszy, a koń w bok, wspiął się na gmin ludu i na białogłowskie jeszcze pierwsze ławki, białogłowy pod ławki
dwie godzinie po mszy już i nieźle kazał; wszytkim się, którzy jadłszy słuchali, upodobał, głodnym zaś secus. Circa conclusiem J. P. Krakowska omdlała i z kościoła wyprowadzona, do którego nazad już niepowróciła i z Jmść Panią Wojewodziną poznańską. Po kazaniu kościelne zwyczajne circa cadaver ceremonie. Te odprawiwszy towarzysz z kopią na bystrym koniu wjeźdża; kościoł nie tak rosły, a tylko od świec jasno, ludu pełno, począł się komosić, atoli z kopją towarzysz skoczy, o balkę, która w puł kościoła, kopiją skruszy, a koń w bok, wspiął się na gmin ludu i na białogłowskie jeszcze pierwsze ławki, białogłowy pod ławki
Skrót tekstu: DiarPogKoniec
Strona: 294
Tytuł:
Diariusz pogrzebu …Koniecpolskiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1646
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1646
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842