Erebu Strój ten/ w którym się niesie do pogrzebu: Przez to się boję ze dawszy przyczynę/ Z świezym Kupidem zwadzi Libytynę. Postawie/ Cerze/ przypatrz się postaci; Jak ciężkim żalem kochania przypłaci Oczy ponurzy/ płachtę na się wdzieje Z wierzchu się smuci/ a we wnątrz się śmieje. Łzy przymuszone na Zgrzebnej koszuli Niechcąc padają: które od Cybuli Są wyciśnione. Ach sroga żałości! Mieć pogotowiu Alkiermes dla mdłości/ P. Och. Zwykłe Małżeńskiej pobożności dziło. Zagrzebszy wziemię/ z głowy nam ubyło; Jakoż/ i dobrze. Teraźniejszy żywy Powrotu twego snadź czeka tęskliwy. Acz widzę gości jedzie grzecznych siła Pono z
Erebu Stroy ten/ w ktorym się niesie do pogrzebu: Przez to się boię ze dawszy przyczynę/ Z swiezym Kupidem zwádźi Libythynę. Postáwie/ Cerze/ przypátrz się postáći; Iák cięszkim zalem kochánia przypłáći Oczy ponurzy/ płáchtę na się wdźieie Z wierzchu się smući/ á we wnątrz się śmieie. Łzy przymuszone ná Zgrzebney koszuli Niechcąc pádáią: ktore od Cybuli Są wyćiśnione. Ach sroga záłośći! Mieć pogotowiu Alkiermes dla mdłośći/ P. Och. Zwykłe Małzeńskiey pobożnośći dźiło. Zágrzebszy wźiemię/ z głowy nam vbyło; Iákosz/ y dobrze. Teráźnieyszy żywy Powrotu twego snadź czeka tęskliwy. Acz widzę gośći iedźie grzecznych śiła Pono z
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 187
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
się wam i to przytrafiło, Piękną wam szczęście wasze śmierć przybiera, I niech wam mdleć będzie miło Dla tej, dla której wszytek świat umiera. NA KOSZULĘ BRUDNĄ
Jadwisiu, ja-ć już wierzę ku twej sławie, Że masz tysiącem młodzieńców w rękawie; Nie męcz ich jednak i służbie ich gwóli Przynamniej w białej chowaj ich koszuli.
Możesz-ci, idąc za zwycięstwa prawem, Więzieniem onych karać niełaskawem, Lecz nie tak ciemnym i niech jętych ludzi Turma twa więzi tylko, a nie brudzi.
Serce me, co w ten rękaw zabłądziło, Uśnie w tej nocy; będzie mu się śniło, Że na śmierć siedzi i zwątpi o życiu W
się wam i to przytrafiło, Piękną wam szczęście wasze śmierć przybiera, I niech wam mdleć będzie miło Dla tej, dla której wszytek świat umiera. NA KOSZULĘ BRUDNĄ
Jadwisiu, ja-ć już wierzę ku twej sławie, Że masz tysiącem młodzieńców w rękawie; Nie męcz ich jednak i służbie ich gwóli Przynamniej w białej chowaj ich koszuli.
Możesz-ci, idąc za zwycięstwa prawem, Więzieniem onych karać niełaskawem, Lecz nie tak ciemnym i niech jętych ludzi Turma twa więzi tylko, a nie brudzi.
Serce me, co w ten rękaw zabłądziło, Uśnie w tej nocy; będzie mu się śniło, Że na śmierć siedzi i zwątpi o życiu W
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 44
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
insze być zdała, Bo i matka, i czeladź do ósmej sypiała; I stanie za polewkę winną żołądkowi, Gdy się rano na takiej zwierzynie obłowi, A nic tyle w tej sprawie smaku dać nie może Jak koleńskie odzienie i niesłane łoże. Wierę, że się nie dojadł smaku w połowicy, Kto woli niż w koszuli obłapiać w spódnicy, I tego mam za Kurpia i za fantastyka, Co nie woli podnosić giezłka niż letnika. Siła swych niedostatków ukrywają ony Szatami, siła kryje sobą strój upstrzony;
Koszula nic nie skryje, a cokolwiek skryje, Za najmniejszym dotknieniem przez nią się wyryje. Gdy świat był doskonalszy i ludzie z rozrywką Nie
insze być zdała, Bo i matka, i czeladź do ósmej sypiała; I stanie za polewkę winną żołądkowi, Gdy się rano na takiej zwierzynie obłowi, A nic tyle w tej sprawie smaku dać nie może Jak koleńskie odzienie i niesłane łoże. Wierę, że się nie dojadł smaku w połowicy, Kto woli niż w koszuli obłapiać w spódnicy, I tego mam za Kurpia i za fantastyka, Co nie woli podnosić giezłka niż letnika. Siła swych niedostatków ukrywają ony Szatami, siła kryje sobą strój upstrzony;
Koszula nic nie skryje, a cokolwiek skryje, Za najmniejszym dotknieniem przez nię się wyryje. Gdy świat był doskonalszy i ludzie z rozrywką Nie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 325
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
. Nie większaż to wiedma, co na rogu Rynku mieszka? I Cyrce nie robiła gorzej: Siebie w wilczycę, męża w jelenia przetworzy. 257. SĘDZIOWIE
Nago trzy przed Parysa z jabłkiem szły boginie, Ta mądrość, ta królestwo, ta, że go nie minie Piękna żona, przyrzecze, i gdyby w koszuli Przyszły, uważałby był Parys dekret czulej. Żona wzięła, żoną jest wszytkich sędziów dusza. Nago, ja, nago, radzę, wszytkim do ratusza Bez fałszu, bez korupcyj, bo sędzia cnotliwy Wspomniawszy żonę dekret da po sprawiedliwej. Brednia dary fortuny; w tej kto kocha żenie, Weźmie sławę, koronę,
. Nie większaż to wiedma, co na rogu Rynku mieszka? I Cyrce nie robiła gorzej: Siebie w wilczycę, męża w jelenia przetworzy. 257. SĘDZIOWIE
Nago trzy przed Parysa z jabłkiem szły boginie, Ta mądrość, ta królestwo, ta, że go nie minie Piękna żona, przyrzecze, i gdyby w koszuli Przyszły, uważałby był Parys dekret czulej. Żona wzięła, żoną jest wszytkich sędziów dusza. Nago, ja, nago, radzę, wszytkim do ratusza Bez fałszu, bez korupcyj, bo sędzia cnotliwy Wspomniawszy żonę dekret da po sprawiedliwej. Brednia dary fortuny; w tej kto kocha żenie, Weźmie sławę, koronę,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 304
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pod niemi rozstępowała się, albo góry osiadając wyrzucały strumienie wody: wiele miast w okolicy podobne szkody poniosło. Tegoż roku wielkie w Hiszpanij powodzi. Toż trzęsienie dnia tegoż o 7 z rana godzinie dało się uczuć w Madrycie, lecz bez szkody. Strach tak był wielki, iż wiele osób w samej tylko koszuli na ulice wybiegło. Na wielu też innych miejscach Europy, a osobliwie we Włoszech było trzęsienie ziemi.
17 Grudnia ogień napowietrzny w Gdańsku od zachodu południowego dążył ku zachodowi północemu. W Irlandyj góry jednej część zapadłszy sprawiła powodź.
1680 i 1681
407 Kometa jedna z przeszłorocznych, obserwowana przez Pana Kasyniego, wielkie ma podobieństwo z
pod niemi rozstępowała się, albo góry osiadaiąc wyrzucały strumienie wody: wiele miast w okolicy podobne szkody poniosło. Tegoż roku wielkie w Hiszpaniy powodzi. Toż trzęsienie dnia tegoż o 7 z rana godzinie dało się uczuć w Madrycie, lecz bez szkody. Strach tak był wielki, iż wiele osob w samey tylko koszuli na ulice wybiegło. Na wielu też innych mieyscach Europy, á osobliwie we Włoszech było trzęsienie ziemi.
17 Grudnia ogień napowietrzny w Gdańsku od zachodu południowego dążył ku zachodowi pułnocnemu. W Irlandyi góry iedney część zapadłszy sprawiła powodź.
1680 y 1681
407 Kometa iedna z przeszłorocznych, obserwowana przez Pana Kassyniego, wielkie ma podobieństwo z
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 130
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
m ja była kogo inszego, a choćby szkutnika, lepiej by mię szanował i robił na mię. Ni ja teraz mężatka, ni wdowa. A cóż mi po wszytkim, kiedy przyjaciela nie masz. Ja jego, a on kogo miłuje inszego. Ja się pięknie i biało ubieram, jednakże mój mąż w brudnej koszuli, lada matulkę woli i tuli. Prawda, bom ja stara, alem też była młoda, i, kiedyś mię wziął, nie mierziona”.
Arcem e cloaca facere volui.
Cóż czynić, moja babko, któż ci się kazał tak dawno urodzić? — „A wierę, terazem babką a
m ja była kogo inszego, a choćby szkutnika, lepiej by mię szanował i robił na mię. Ni ja teraz mężatka, ni wdowa. A cóż mi po wszytkim, kiedy przyjaciela nie masz. Ja jego, a on kogo miłuje inszego. Ja się pięknie i biało ubieram, jednakże mój mąż w brudnej koszuli, leda matulkę woli i tuli. Prawda, bom ja stara, alem też była młoda, i, kiedys mię wziął, nie mierziona”.
Arcem e cloaca facere volui.
Cóż czynić, moja babko, któż ci się kazał tak dawno urodzić? — „A wierę, terazem babką a
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 177
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
z łóżek, w jednych koszulach siadłszy przed stodołami na drzewie do budowania przygotowanym, zaczęli go winem poić. Tymczasem hetman, nie mając żadnego naczynia, wstał i wyszedł przed stodołę. Obaczył ich w jednych koszulach pijących, zaczął z nimi mówić, a Trębicki, nie wiedzieć skąd wziąwszy list księcia kanclerzego, będąc w jednej koszuli, oddał mu. Śmiał się hetman i zaczął z nimi, jak byli w koszulach, wino pić.
Ku końcu życia jego Sapiehowie, mając pretensją po Hlebowiczach do dóbr słuckich, wezwali go do swojej pomocy i do trzeciej części tej sukcesji przypuścili; jakoż zaczęła się ta sprawa wielkim azardem w trybunale.
Książęta Radziwiłłowie
z łóżek, w jednych koszulach siadłszy przed stodołami na drzewie do budowania przygotowanym, zaczęli go winem poić. Tymczasem hetman, nie mając żadnego naczynia, wstał i wyszedł przed stodołę. Obaczył ich w jednych koszulach pijących, zaczął z nimi mówić, a Trębicki, nie wiedzieć skąd wziąwszy list księcia kanclerzego, będąc w jednej koszuli, oddał mu. Śmiał się hetman i zaczął z nimi, jak byli w koszulach, wino pić.
Ku końcu życia jego Sapiehowie, mając pretensją po Hlebowiczach do dóbr słuckich, wezwali go do swojej pomocy i do trzeciej części tej sukcesji przypuścili; jakoż zaczęła się ta sprawa wielkim azardem w trybunale.
Książęta Radziwiłłowie
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 70
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
pobratania zbytniego z obcymi. 6. W rzeczach od BOGA zakazanych Panów słuchać nie mają. 7. Plotek, skarg niesłusznych Panu donosić nie powinni, ani go na co złego naradzać. Wieki starożytne takowym emblema sługę wyrazili; malowali sługę z czapką na głowie czerwoną, znacząc przez to, iż ochoczo dobrowolnie ma służyć w koszuli i kamizelce, lub kaftaniku; pokazując, iż w tym letkim stro- O Ekonomice, mianowicie o Czeladzi.
ju gotów do roboty: uszy dawali mu wysokie ośle, aby był posłuszny i wszystko znoszący: nogi mu malowali jelenie, na znak prędkości w usługach; rękę dawali podniesioną na dokument wierności. Mówiono olim do czeladzi
pobratania zbytniego z obcymi. 6. W rzeczach od BOGA zakazanych Panow słuchać nie maią. 7. Plotek, skarg niesłusznych Panu donosić nie powinni, ani go na co złego naradzać. Wieki starożytne takowym emblema sługę wyrazili; malowali sługę z czapką na głowie czerwoną, znacząc przez to, iż ochoczo dobrowolnie ma służyć w koszuli y kamizelce, lub kaftaniku; pokazuiąc, iż w tym letkim stro- O Ekonomice, mianowicie o Czeladzi.
iu gotow do roboty: uszy dawali mu wysokie osle, aby był posłuszny y wszystko znoszący: nogi mu malowali ielenie, na znak prędkości w usługach; rękę dawali podniesioną na dokument wierności. Mowiono olim do czeladzi
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 370
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
spokojnych stanowiskach na gospodarza albo gospodynią niepotrzebnie i nieobyczajnie fukał, albo jakie brzydkie hałasy czynił, 10 złotych, a jeśliby uderzył 20 (albo jako sąd wynajdzie), a jeżeliby ranił, tedy 50 na kościół ma odliczyć. XXIX. Ktoby się ważył na wstyd wojskowy w rynsztoku siedząc pić, albo w koszuli, a tem bardziej nago na koniu biegać, albo na ulicy jawnie a z pijaństwa siedzieć, i insze temu podobne hultajstwa płodzić: jeżeli pacholik, jawnie na ulicy ma być kijmi w rynsztoku zbity, jeżeli towarzysz, 40 złotych, jeżeli porucznik 80, a jeżeli rotmistrz 100 winy, na potrzeby wojskowe, ma nie
spokojnych stanowiskach na gospodarza albo gospodynią niepotrzebnie i nieobyczajnie fukał, albo jakie brzydkie hałasy czynił, 10 złotych, a jeśliby uderzył 20 (albo jako sąd wynajdzie), a jeżeliby ranił, tedy 50 na kościół ma odliczyć. XXIX. Ktoby się ważył na wstyd wojskowy w rynsztoku siedząc pić, albo w koszuli, a tem bardziej nago na koniu biegać, albo na ulicy jawnie a z pijaństwa siedzieć, i insze temu podobne hultajstwa płodzić: jeżeli pacholik, jawnie na ulicy ma być kijmi w rynsztoku zbity, jeżeli towarzysz, 40 złotych, jeżeli porucznik 80, a jeżeli rotmistrz 100 winy, na potrzeby wojskowe, ma nie
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 78
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
, Husejn-baszę, Janczar Agę, Deuterdeja i kilkunastu z rady jego ludzi znaczniejszych pozabijali, i tak się z nimi tyrańsko obeszli że psom ciała ich różna po Bazarach leżące przez trzy dni szarpać dopuścili. Samego potem Cesarza na Dworze u Janczar Agi, gdzie się był uszedłszy z Szaraju schronił, pojmawszy na bardzo lichym podjezdku w koszuli tylko bagażyowej a w Pancerzu na większe jego opprobrium przez miasto między pospolitym gminem, zdraicą go być mianując Państwa Ottomańskiego i wszylkich Miuzułmanów, do Jedykuły, starego Zamku, zaprowadzili i tamże d. 20. Maja udawili. Interim Sułtan Mustafę (którego on był przed kilką lat, Państwo po nim wziąwszy, w wieży zamurował
, Husejn-baszę, Janczar Agę, Deuterdeia y kilkunastu z rady iego ludzi znacznieyszych pozabijali, y tak się z nimi tyrańsko obeszli że psom ciała ich różna po Bazarach leżące przes trzy dni szarpać dopuścili. Samego potem Cesarza na Dworze u Janczar Agi, gdzie się był uszedłszy z Szaraju schronił, poimawszy na bardzo lichym podiezdku w koszuli tilko bagażyowey a w Pancerzu na większe iego opprobrium przes miasto między pospolitym gminem, zdraicą go być mianuiąc Państwa Ottomańskiego y wszylkich Miuzułmanow, do Jedykuły, starego Zamku, zaprowadzili y tamże d. 20. Maja udawili. Interim Sułtan Mustafę (którego on był przed kilką lat, Państwo po nim wziąwszy, w wieży zamurował
Skrót tekstu: SulListyKoniec
Strona: 231
Tytuł:
List z Constantinopola do J. M. P. Podczaszego Koronnego i Hetmana Polnego
Autor:
Stanisław Suliszowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842