kiedy jeden rajtar dobrze ubrany, konewek, flaszek, i t. d. około siebie nawiązawszy, gęś z gąsiętami jeszcze zieloniusieńkiemi do miasta zaganiając, z pułkownikiem się Elearskim i kilką jego rotmistrzów z miasta jadących potkał. Drugi za nim cielę, kozę i owcę koniowi u ogona jak charty na smyczy uwiązawszy, a pstrą koteczkę na ręku miasto zająca trzymając, z łow się wracał. Trzeci zaś trochę opodal za nim, świnię także u ogona koniowi uwiązawszy,z kotłem na głowie, a garcem mleka w lewej ręce, za nimi leniwo doganiając, wlókł freza rozdartą pierzyną naksztalt sakiew najukowanego, w której pierzynie tak pospołu i z pierzem na jednej
kiedy jeden rajtar dobrze ubrany, konewek, flaszek, i t. d. około siebie nawiązawszy, gęś z gąsiętami jeszcze zieloniusieńkiemi do miasta zaganiając, z pułkownikiem się Elearskim i kilką jego rotmistrzów z miasta jadących potkał. Drugi za nim cielę, kozę i owcę koniowi u ogona jak charty na smyczy uwiązawszy, a pstrą koteczkę na ręku miasto zająca trzymając, z łow się wracał. Trzeci zaś trochę opodal za nim, świnię także u ogona koniowi uwiązawszy,z kotłem na głowie, a garcem mleka w lewej ręce, za nimi leniwo doganiając, wlókł freza rozdartą pierzyną naksztalt sakiew najukowanego, w której pierzynie tak pospołu i z pierzem na jednej
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 68
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
! Poczkaj jeno! Jeszczeć ja mam cosi dla ciebie: Gołąbeczki piękniuchne — miejże ich u siebie!
Owóż moja ofiara: maluśkie prosiatko — Przyjmiże go ode mnie, me wdzięczne Dzieciątko! Wej, jak kwicy ta marcha! Ścisnąć mu pysk trzeba! Owieskiem go karmijcie, bo nie jada chleba, Mam koteczkę piękniuchną, co mi łowi myszy, I tę wam podaruję. Jak bestyja słyszy, Że już pójdzie ode mnie! Jaką to ma skorę! Od radości podnosi ogonek swój wzgórę.
KUBA Mam ja sam dziewięć groszy, to ci ich daruję. Jałowicęć tu przyszlę, którąć ofiaruję. Mam kilka łokci płótna nie barzci
! Poczkaj jeno! Jeszczeć ja mam cosi dla ciebie: Gołąbeczki piękniuchne — miejże ich u siebie!
Owóż moja ofiara: maluśkie prosiatko — Przyjmiże go ode mnie, me wdzięczne Dzieciątko! Wej, jak kwicy ta marcha! Ścisnąć mu pysk trzeba! Owieskiem go karmijcie, bo nie jada chleba, Mam koteczkę piękniuchną, co mi łowi myszy, I tę wam podaruję. Jak bestyja słyszy, Że już pójdzie ode mnie! Jaką to ma skorę! Od radości podnosi ogonek swoj wzgórę.
KUBA Mam ja sam dziewięć groszy, to ci ich daruję. Jałowicęć tu przyszlę, którąć ofiaruję. Mam kilka łokci płotna nie barzci
Skrót tekstu: DialPańOkoń
Strona: 262
Tytuł:
Dialog o Narodzeniu Pańskim
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
po dwu dniach wyższechszy umarła Inszych potym nocy bieganie wielu kotów czuha jacych na insze dzieci/ i na miejsce/ gdzie maść jedna od czarownice im dana była w schowaniu/ żeby się nią namazawszy/ było uzdrowieni (abowiem i oni sami już byli wysuszeni/ ale niebarzo szkodliwie) częstokroć słyszeli/ choć w domu jednę tylko koteczkę małą mieli. Ale i czarownica jedna/ która nie dawnych czasów była spalona/ powiedziała im/ gdy jej o to pytali/ iż były dwie białegłowy czarownice/ w postaci kotów co je w łożnicy widzieli/ które też insze dziatki ich przedtym świata pozbawiły/ obyczajem opisanym/ i przydała to/ że ich zna/ jedno
po dwu dniách wyzszechszy vmárłá Inszych potym nocy biegánie wielu kotow czuhá iacych ná insze dźieći/ y ná mieysce/ gdźie máść iedná od czárownice im dána byłá w schowániu/ żeby sie nią námázawszy/ bylo vzdrowieni (ábowiem y oni sámi iuż byli wysuszeni/ ále niebárzo szkodliwie) częstokroć słyszeli/ choć w domu iednę tylko kotecżkę máłą mieli. Ale y czárownicá iedná/ ktora nie dawnych czásow byłá spaloná/ powiedźiáłá im/ gdy iey o to pytáli/ iż były dwie białegłowy czárownice/ w postáći kotow co ie w łożnicy widźieli/ ktore też insze dźiatki ich przedtym świátá pozbáwiły/ obyczáiem opisánym/ y przydáłá to/ że ich zna/ iedno
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 101
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614