co kocie, co bobrze. Dziwniejsza, i od samej natury to boczy,
Że dotychczas bóbr ogon, teraz go kot moczy; Tamten, który ugryzą, żeby zdrowie zbawił, Nie dba, choć mu kot stroje do brzucha przyprawił. Jeżeli kto doczeka, obaczymy potem, Co za zwierzynę spłodzi bóbr, złączony z kotem. 481 (F). OMYŁKA W SŁOWIE
Zawiódszy się pan młody w łożnicy na żenie, Siedzi smutny nazajutrz podle niej przy ścienie. Aż ktoś: „Mówże do niej co.” Ten, w rzeczy prostakiem: „Miła donico — rzecze — z twoim wiercimakiem, Zawiodłem się na tobie wiecznie złym
co kocie, co bobrze. Dziwniejsza, i od samej natury to boczy,
Że dotychczas bóbr ogon, teraz go kot moczy; Tamten, który ugryzą, żeby zdrowie zbawił, Nie dba, choć mu kot stroje do brzucha przyprawił. Jeżeli kto doczeka, obaczymy potem, Co za zwierzynę spłodzi bóbr, złączony z kotem. 481 (F). OMYŁKA W SŁOWIE
Zawiódszy się pan młody w łożnicy na żenie, Siedzi smutny nazajutrz podle niej przy ścienie. Aż ktoś: „Mówże do niej co.” Ten, w rzeczy prostakiem: „Miła donico — rzecze — z twoim wiercimakiem, Zawiodłem się na tobie wiecznie złym
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 215
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jedno na wierzchu, a drugie na spodzie. 349 (P). NA TOŻ
Pytał ktoś, gdzie małżeński stan błogosławiony. Powiedziałem: tam, gdzie mąż głuchy ślepej żony. Bo ani ów dosłyszy, kiedy mu złorzeczy, Ani też ta ciekawie w jego wgląda rzeczy. Gdzie żona ostrowidzem, a małżonek kotem, Ustawicznym się muszą mordować kłopotem. Najlepiej być obojgu żurawiami, bo się Nie poswarzą, trzymając twardy kamień w nosie. 350 (P). NA TOŻ
Ludzie po wszytkim świecie rozkazują żonom, My ludziom, którzy nam są poddanymi; to nam Każdy przyzna, kołowrót dziwnie nakręcony: Ludzie żonom, my ludziom
jedno na wierzchu, a drugie na spodzie. 349 (P). NA TOŻ
Pytał ktoś, gdzie małżeński stan błogosławiony. Powiedziałem: tam, gdzie mąż głuchy ślepej żony. Bo ani ów dosłyszy, kiedy mu złorzeczy, Ani też ta ciekawie w jego wgląda rzeczy. Gdzie żona ostrowidzem, a małżonek kotem, Ustawicznym się muszą mordować kłopotem. Najlepiej być obojgu żurawiami, bo się Nie poswarzą, trzymając twardy kamień w nosie. 350 (P). NA TOŻ
Ludzie po wszytkim świecie rozkazują żonom, My ludziom, którzy nam są poddanymi; to nam Każdy przyzna, kołowrót dziwnie nakręcony: Ludzie żonom, my ludziom
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 339
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
de Ankre zwano/ gdy od wściekłego ludu Paryskiego z grobu/ wczora pogrzebiony/ był wywleczony na dzień święty Łukasza ś. i na ćwierci rozsiekany/ a przedtym na każdej szubienicy obieszony/ nakoniec spalony. Coby rzekł mój Seneka; czyby nie nazwał był dworu ślizawką? Dworzanina zwłaszcza tego który w łasce/ kotem na ledzie/ a jeszcze w orzechowych trzewiczkach? I dostojeństwo samo niebezpiecznością grozi/ i droga do dostojeństwa także niebezpieczna; i tak prawda bywa co napisano: Per pericula peruenitur ad maius periculum. Ale iż tak rozumiecie/ że nic smakowitszego nie masz nad polewkę dworską/ ani zgoła możecie żyć bez tej niewolej; owaście
de Ankre zwano/ gdy od wśćiekłego ludu Páryskiego z grobu/ wczorá pogrzebiony/ był wywleczony ná dźień święty Lukaszá ś. y ná ćwierci rozśiekány/ á przedtym ná káżdey szubienicy obieszony/ nákoniec spalony. Coby rzekł moy Seneká; czyby nie názwał był dworu ślizawką? Dworzániná zwłaszczá tego który w łásce/ kotem ná ledźie/ á ieszcze w orzechowych trzewiczkách? I dostoieństwo sámo niebespiecznośćią groźi/ y drogá do dostoieństwá tákże niebespieczna; y ták prawdá bywa co nápisano: Per pericula peruenitur ad maius periculum. Ale iż ták rozumiećie/ że nic smákowitszego nie mász nád polewkę dworską/ áni zgołá możecie żyć bez tey niewoley; owaśćie
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 84
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Bernemissa Janusza, przyszedł też do obozu cesarskiego, który był pod Kremzą, Carolus Spinello z pułkiem Hiszpanów, ludu wybornego. ROZDZIAŁ XII. JAKO GROF Z TURNA POSZEDŁ POD OBÓZ, KWARTER DAMPIRÓW ZAPALIWSZY, LUDU SOBIE NATRACIŁ I SAM W RĘKU BYŁ. Węgrowie kwarter hetmański zapalili, Turn z wojskiem nastąpiły pojmany od pacholika, kotem się wyprosił. Elearskie czaty; czata Strojnowskiego; przez wojska przeszedłszy z Sławina lud wywabił i zbił; chorągwie i języków zdobył, przedmieście zapalił; dokoła obstąpiony, jako się wyśliznął. Znowu z sideł nieprzyjacielskich Bóg go dziwnie wywiódł z kilka tysięcy bydła, które Hiszpanom darował. Czata Rusinowskiego. Kwarter opatrzny wysiekł; rozgromiony.
Bernemissa Janusza, przyszedł też do obozu cesarskiego, który był pod Kremzą, Carolus Spinello z pułkiem Hiszpanów, ludu wybornego. ROZDZIAŁ XII. JAKO GROFF Z TURNA POSZEDŁ POD OBÓZ, KWARTER DAMPIRÓW ZAPALIWSZY, LUDU SOBIE NATRACIŁ I SAM W RĘKU BYŁ. Węgrowie kwarter hetmański zapalili, Turn z wojskiem nastąpiły pojmany od pacholika, kotem się wyprosił. Elearskie czaty; czata Strojnowskiego; przez wojska przeszedłszy z Sławina lud wywabił i zbił; chorągwie i języków zdobył, przedmieście zapalił; dokoła obstąpiony, jako się wyśliznął. Znowu z sideł nieprzyjacielskich Bóg go dziwnie wywiódł z kilka tysięcy bydła, które Hiszpanom darował. Czata Rusinowskiego. Kwarter opatrzny wysiekł; rozgromiony.
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 33
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
na odwodzie, za nimi poskoczył, on z tym więźniem pospołu uchodził ladajako ubrany, i dopiero gdy doganiający ich Elear, z lepszych szat tego za coś foremniejszego rozumiejąc, około niego się zabawił, sam Turn nieznajomy uszedł, i tak się odzieniem wyśliznął, jako i ojciec pod Kremzą (według 12 rozdz.) kotem się był wydrwił. Na onej łące kilką pacierzy wytchnąwszy, skoro się znowu w polu Glockowi ukazali, dragonowie (nowych podobno charakterów nabrawszy, a piechotę około rzeki na obudwu stronach zasadziwszy) wyjechali na harce; które potrwawszy z pół godziny, gdy jednemu Charwatowi celnemu harcownikowi nie mogli nic uczynić strzelbą ani bronią Elearowie, wysadził
na odwodzie, za nimi poskoczył, on z tym więźniem pospołu uchodził ladajako ubrany, i dopiero gdy doganiający ich Elear, z lepszych szat tego za coś foremniejszego rozumiejąc, około niego się zabawił, sam Turn nieznajomy uszedł, i tak się odzieniem wyśliznął, jako i ojciec pod Kremzą (według 12 rozdz.) kotem się był wydrwił. Na onej łące kilką pacierzy wytchnąwszy, skoro się znowu w polu Glockowi ukazali, dragonowie (nowych podobno charakterów nabrawszy, a piechotę około rzeki na obudwu stronach zasadziwszy) wyjechali na harce; które potrwawszy z pół godziny, gdy jednemu Charwatowi celnemu harcownikowi nie mogli nic uczynić strzelbą ani bronią Elearowie, wysadził
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 65
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
, w ramkach czarnych 297. Obraz konterfekt osoby cudzoziemskiej w zbroi malowanej na desce, w ramkach czarnych 298. Ptak na płótnie malowany, spodem ramka prosta 299. Lanszaft na którym bydło holenderskie i pastuch, wsparłszy się na wole, w ramkach czarnych, lisztewki dwoiste, złociste. 300. Obraz na którym papuga z kotem morskim przy tym na drzewie Chamamilla gadzina w ramach czarnych, lisztewki dwoiste, złociste. 301. Obrazów para lanszaftów, na których drzewa i osoby drobno malowane, w ramach metalowych, złocistych 302. Obraz, na którym Niemcy kalendarze rozdają, pod drzewem, w ramkach metalem złoconych 303. Obrazów para lanszaftów na których drzewa
, w ramkach czarnych 297. Obraz konterfekt osoby cudzoziemskiey w zbroi malowaney na desce, w ramkach czarnych 298. Ptak na płótnie malowany, spodem ramka prosta 299. Lanszaft na którym bydło holenderskie y pastuch, wsparłszy się na wole, w ramkach czarnych, lisztewki dwoiste, złociste. 300. Obraz na którym papuga z kotem morskim przy tym na drzewie Chamamilla gadzina w ramach czarnych, lisztewki dwoiste, złociste. 301. Obrazów para lanszaftów, na których drzewa y osoby drobno malowane, w ramach metalowych, złocistych 302. Obraz, na którym Niemcy kalendarze rozdają, pod drzewem, w ramkach metalem złoconych 303. Obrazów para lanszaftów na których drzewa
Skrót tekstu: InwWilan
Strona: 81
Tytuł:
Inwentarz generalny klejnotów, sreber, galanterii i ruchomości różnych tudzież obrazów, które się tak w Pałacu Wilanowskim jako też w Skarbcach Warszawskich J.K.Mci znajdowały [...]
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Urządzenie pałacu wilanowskiego za Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Czołowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1937
uchodzić przed nim ukwapliwym skokiem. Cyntyjus popędliwym tuż tuż za nią krokiem Nacierać nie przestawał, a jej przybywało Ozdoby w biegu onym, bowiem białe ciało Z trudu otoczyło się szkarłatnym rumieńcem. Chocze z głowy zaplotki upadły jej z wieńcem, Pięknie z wiatrem się wiła kosa rozpostarta. Tak kiedy więc ochota myśliwego charta Za leśnym kotem w polu przeźrzoczystym ciska, A ten, z nieznajomego poszczwany siedliska, Wichrom bystrym wprzód nie da, ile w nim tchu staje Pędzi, ów odpoczynku także mu nie daje, Ale tuż nad nim wisi; już, już myśli nogą Dostać go, już mu w sercu śmierć gotuje srogą, Już chce pysk w szyjej
uchodzić przed nim ukwapliwym skokiem. Cyntyjus popędliwym tuż tuż za nią krokiem Nacierać nie przestawał, a jej przybywało Ozdoby w biegu onym, bowiem białe ciało Z trudu otoczyło się szkarłatnym rumieńcem. Choćże z głowy zaplotki upadły jej z wieńcem, Pięknie z wiatrem się wiła kosa rozpostarta. Tak kiedy więc ochota myśliwego charta Za leśnym kotem w polu przeźrzoczystym ciska, A ten, z nieznajomego poszczwany siedliska, Wichrom bystrym wprzód nie da, ile w nim tchu staje Pędzi, ów odpoczynku także mu nie daje, Ale tuż nad nim wisi; już, już myśli nogą Dostać go, już mu w sercu śmierć gotuje srogą, Już chce pysk w szyjej
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 16
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
. Rozdawszy te Urzędy miedzy mizerne osoby Boskie, strącone impetem siły mej z Prowincji Tessalyiskich powracając ku stanowiskom moim Marsowatym. (jako to ja zawsze mam co zastać gotowego) postrzegę, aliść kotka która mnie zqyzrzawszy, zaczęła dyskrus żałosny. T. W nocy, czy w dzień, ta się mowa zaczęła, miedzy kotem a wmościa bestiami. B. Gdym się trochę stanąwszy zdziwił, usłyszę głos, nie kotkami ja prqwi Bohatyrze Straszny, nie korka, ale Luna przemieniona w tę postać, w której mnie widzisz, uchdząc zapalczywości okrutnego Goliata Tysifona, który przysiągł iż nas Oficjalistów twoich, obaczywszy żywo nie mastykując miał pozrzeć. T
. Rozdawszy te Vrzędy miedzy mizerne osoby Boskie, strącone impetem śiły mey z Provincyey Thessályiskich powracáiąc ku stánowiskom moim Marsowátym. (iáko to ia záwsze mam co zástáć gotowego) postrzegę, áliść kotká ktora mnie zqyzrzawszy, záczęłá dyskrus záłosny. T. W nocy, czy w dźień, tá się mowá záczęłá, miedzy kotem á wmośćia bestiámi. B. Gdym się trochę stánąwszy zdźiwił, vsłyszę głos, nie kotkámi ia prqwi Bohátyrze Strászny, nie korká, ále Luná przemieniona w tę postáć, w ktorey mnie widźisz, vchdząc zápálczywośći okrutnego Goliathá Tysiphoná, ktory przysiągł iż nas Officiálistow twoich, obaczywszy żywo nie mástykuiąc miał pozrzeć. T
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 118
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
a on z podłego gniazda na wielkie dygnitarstwa wyniósł/ którzy pułki swoje konne mieli w wojszcze Rzymskim/ od tegoż Cezara mianowicie zawołani i przyzwani. Ci zsobą o godność i dostojeństwo żyli w niejakiej niezgodzie/ i gdy był spor o on urząd i zwierzchność w mieście/ tedy jeden za Konwiktolitanem/ a drugi za Kotem trzymał/ i siłami wszytkimi pomagał. Otoż Eporedoryks Litawikowe zamysły bacząc/ niemal o pułnocy do Cezara wszytko odniósł/ i prosił/ aby miasta nie dopuszczał ludzi młodych złą radą od przyjaźni Rzymskiej odrywać/ do czego przyść musi/ jeśli się tak wiele tysięcy z nieprzyjacielem spoli/ których zdrowia nie mogliby i powinni zaniedbać/
á on z podłego gniazdá ná wielkie dignitárstwá wyniosł/ ktorzy pułki swoie konne mieli w woyscze Rzymskim/ od tegoż Cezárá miánowićie záwołáni y przyzwáni. Ci zsobą o godność y dostoieństwo żyli w nieiakiey niezgodźie/ y gdy był spor o on vrząd y zwierzchność w mieśćie/ tedy ieden za Konwiktolitanem/ á drugi zá Kotem trzymał/ y śiłámi wszytkimi pomagał. Otoż Eporedoryx Litáwikowe zamysły bacząc/ niemal o pułnocy do Cezárá wszytko odniosł/ y prośił/ áby miástá nie dopusczał ludźi młodych złą rádą od przyiáźni Rzymskiey odrywáć/ do czego przyśdź muśi/ ieśli sie ták wiele tyśięcy z nieprzyiaćielem spoli/ ktorych zdrowia nie mogliby y powinni zániedbáć/
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 177.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
przepiorczego pola, bo — choć są igrzyska Skutku bliskie — tylko się naskubie, naściska Subtelniuchnego ciałka przy zgaszonych w mroku Świecach, pość jednak musi bez tego obroku.
Aleć to przyrodzona jest w kotku rozpusta: Z myszką się naigrawszy — w ostatku ją schrusta. Acz tu opak się dzieje, bo mysz igra z kotem! Jednak toż na toż wyjdzie, o czym będzie potem.
Czego tak długo było, aż kiedy przychodzi Znowu zamorska poczta, w zamierzoną godzi Strzelec metę fakcją strojąc niepojęcie. Przedtym listów podobnych z datą na okręcie Uformował fascykuł: komu teraz sprzyja I komu jest przeciwna francuska fakcja, Bisurmańskie też dokąd zmierzają księżyce,
przepiorczego pola, bo — choć są igrzyska Skutku bliskie — tylko sie naskubie, naściska Subtelniuchnego ciałka przy zgaszonych w mroku Świecach, pość jednak musi bez tego obroku.
Aleć to przyrodzona jest w kotku rozpusta: Z myszką sie naigrawszy — w ostatku ją schrusta. Acz tu opak sie dzieje, bo mysz igra z kotem! Jednak toż na toż wyjdzie, o czym będzie potem.
Czego tak długo było, aż kiedy przychodzi Znowu zamorska poczta, w zamierzoną godzi Strzelec metę fakcyą strojąc niepojęcie. Przedtym listow podobnych z datą na okręcie Uformował fascykuł: komu teraz sprzyja I komu jest przeciwna francuska fakcya, Bisurmańskie też dokąd zmierzają księżyce,
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 74
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949