matka siejecie, Kiedyś zwykł tyle lamentów poruszać, Że twarzy nie dasz płaczliwej osuszać — Skąd bierzesz te łzy, lamenty i łkania? Kto-ć skarg dodaje? kto tworzy wzdychania? „Będę miał — mówi — póki Jagi, strzały, A póki ciebie, łzy się będą lały.” DO CZYŻA
Zdradliwa kotka czyża, świetnym piórem Krytego, na śmierć przejęła pazurem; Który mej Jagi pokropiony łzami I pieszczonymi rozgrzany piersiami Przyszedł do siebie i przez czas niewielki Spocząwszy, uciekł od swej wskrzesicielki. Niewdzięczny ptaku, czemuś tę porzucił, Z której-eś łaski z śmierci się ocucił? Moje zaś serce strzec jej nie przestaje,
matka siejecie, Kiedyś zwykł tyle lamentów poruszać, Że twarzy nie dasz płaczliwej osuszać — Skąd bierzesz te łzy, lamenty i łkania? Kto-ć skarg dodaje? kto tworzy wzdychania? „Będę miał — mówi — póki Jagi, strzały, A póki ciebie, łzy się będą lały.” DO CZYŻA
Zdradliwa kotka czyża, świetnym piórem Krytego, na śmierć przejęła pazurem; Który mej Jagi pokropiony łzami I pieszczonymi rozgrzany piersiami Przyszedł do siebie i przez czas niewielki Spocząwszy, uciekł od swej wskrzesicielki. Niewdzięczny ptaku, czemuś tę porzucił, Z której-eś łaski z śmierci się ocucił? Moje zaś serce strzec jej nie przestaje,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 82
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wężami 71. Wazów para białych, trybowanych do kwiatów, z żelazem u spodu 72. Wazów para, pstro złocistych, filigranową robotą 73. Wazów para otwartych, sztuki na nich złociste, przybijane z uchami, ale u jednego ucha jednego niemasz 74. Wazów para trybowanych z przykryciem i uchami, z lewkami mającymi kotka w pyskach 75. Wazów para małych, z karczochami na wierzchu 76. Wazów para białych z lewkami i z kotkami małymi, na wierzchu gałki 77. Wazów para z lewkami, mającymi kotka w pyskach, z wierzchami trybowane 78. Wazów para na których sztuki złociste z przykryciami i uchami 79. Wazów para paryskiej roboty
wężami 71. Wazow para białych, trybowanych do kwiatów, z żelazem u spodu 72. Wazow para, pstro złocistych, filigranową robotą 73. Wazow para otwartych, sztuki na nich złociste, przybiiane z uchami, ale u iednego ucha iednego niemasz 74. Wazow para trybowanych z przykryciem y uchami, z lewkami maiącymi kotka w pyskach 75. Wazow para małych, z karczochami na wierzchu 76. Wazow para białych z lewkami y z kotkami małymi, na wierzchu gałki 77. Wazow para z lewkami, maiącymi kotka w pyskach, z wierzchami trybowane 78. Wazow para na których sztuki złociste z przykryciami y uchami 79. Wazow para paryskiey roboty
Skrót tekstu: InwWilan
Strona: 38
Tytuł:
Inwentarz generalny klejnotów, sreber, galanterii i ruchomości różnych tudzież obrazów, które się tak w Pałacu Wilanowskim jako też w Skarbcach Warszawskich J.K.Mci znajdowały [...]
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Urządzenie pałacu wilanowskiego za Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Czołowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1937
przybijane z uchami, ale u jednego ucha jednego niemasz 74. Wazów para trybowanych z przykryciem i uchami, z lewkami mającymi kotka w pyskach 75. Wazów para małych, z karczochami na wierzchu 76. Wazów para białych z lewkami i z kotkami małymi, na wierzchu gałki 77. Wazów para z lewkami, mającymi kotka w pyskach, z wierzchami trybowane 78. Wazów para na których sztuki złociste z przykryciami i uchami 79. Wazów para paryskiej roboty, białe, odlewane, z uchami wielkimi i pedestałami na których herby Króla Je Mci. 80. Girydony dwa srebrne, białe, trybowane z lichtarzami na wierzchu, każdy po sześciu świecznikach 81
przybiiane z uchami, ale u iednego ucha iednego niemasz 74. Wazow para trybowanych z przykryciem y uchami, z lewkami maiącymi kotka w pyskach 75. Wazow para małych, z karczochami na wierzchu 76. Wazow para białych z lewkami y z kotkami małymi, na wierzchu gałki 77. Wazow para z lewkami, maiącymi kotka w pyskach, z wierzchami trybowane 78. Wazow para na których sztuki złociste z przykryciami y uchami 79. Wazow para paryskiey roboty, białe, odlewane, z uchami wielkimi y pedestałami na których herby Króla Ie Mci. 80. Girydony dwa srebrne, białe, trybowane z lichtarzami na wierzchu, każdy po sześciu świecznikach 81
Skrót tekstu: InwWilan
Strona: 38
Tytuł:
Inwentarz generalny klejnotów, sreber, galanterii i ruchomości różnych tudzież obrazów, które się tak w Pałacu Wilanowskim jako też w Skarbcach Warszawskich J.K.Mci znajdowały [...]
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Urządzenie pałacu wilanowskiego za Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Czołowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1937
strachem pomrożony, Zbladł na twarzy i jako nadalej uchodzi, Aż tam, gdzie go dźwięk strasznej trąby nie dochodzi. PIEŚŃ XXII.
XXII.
Uciekł sam strażnik, wszyscy uciekli więźniowie, Oni tak sławni, oni tak wielcy mężowie, Naostatek i konie powrozy porwały I za swojemi pany różnie uciekały. Szczurek i biedna kotka w domu nie została: Tak straszliwy głos trąba ogromna puszczała. I Rabikan chciał uciec, ale pojmany Był od pana i znowu w stajni przywiązany.
XXIII.
Skoro wygnał Atlanta dźwiękiem swego rogu, Podniósł Astolf kamienia, który beł na progu, I nalazł pod niem pisma i znaki zakryte, I charaktery dziwne, w
strachem pomrożony, Zbladł na twarzy i jako nadalej uchodzi, Aż tam, gdzie go dźwięk strasznej trąby nie dochodzi. PIEŚŃ XXII.
XXII.
Uciekł sam strażnik, wszyscy uciekli więźniowie, Oni tak sławni, oni tak wielcy mężowie, Naostatek i konie powrozy porwały I za swojemi pany różnie uciekały. Szczurek i biedna kotka w domu nie została: Tak straszliwy głos trąba ogromna puszczała. I Rabikan chciał uciec, ale poimany Był od pana i znowu w stajni przywiązany.
XXIII.
Skoro wygnał Atlanta dźwiękiem swego rogu, Podniósł Astolf kamienia, który beł na progu, I nalazł pod niem pisma i znaki zakryte, I charaktery dziwne, w
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 175
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
i w zasługach od siebie Lekce wazyć. Rzeczpospolita i Majestaty jaki z nich mają Emolument? A to taki sejmy i sejmiki zatrudniać interesami prywatnemi promowując swoje interesa zabierając czas publicznych Akcyj niepotrzebnemi zbytkami i bankietami. Chleb z garła wydarty Ludziom zasłużonym obracając na fakcyje korupcyje i dochodzenie swoich interesów. do skarbu Rzpty drzeć się oślep jak kotka do Mleka. A skoro się co kolwiek zamarszczy fortuna albo najmniejsza jawi adversitas skoro im wdzięcznych nie stanie Fawoniuszów a przykre dmuchają Akwilony. Do cieplic z Gęsiami zapomniawszy curam Ojczyzny uciec za Granicę i w Cudzoziemskich Miastach dać się szarpać jako Cygani. Domi Leones Foris Vulpecullae . Mamy tego niedawną probę Wojnę szwedzką Kiedy już sevire fortuna
y w zasługach od siebie Lekce wazyć. Rzeczpospolita y Maiestaty iaki z nich maią Emolument? A to taki seymy y seymiki zatrudniać interessami prywatnemi promowuiąc swoie interessa zabieraiąc czas publicznych Akcyi niepotrzebnemi zbytkami y bankietami. Chleb z garła wydarty Ludziom zasłuzonym obracaiąc na fakcyie korrupcyie y dochodzenie swoich interessow. do skarbu Rzpty drzeć się oslep iak kotka do Mleka. A skoro się co kolwiek zamarszczy fortuna albo naymnieysza iawi adversitas skoro im wdzięcznych nie stanie Fawoniuszow a przykre dmuchaią Akwilony. Do cieplic z Gęsiami zapomniawszy curam Oyczyzny uciec za Granicę y w Cudzozięmskich Miastach dać się szarpać iako Cygani. Domi Leones Foris Vulpecullae . Mamy tego niedawną probę Woynę szwedzką Kiedy iuz sevire fortuna
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 133
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Stanie za umarłego, w tym się nie zawiodę, Za trupa i za zgniłą człowiek stary kłodę, Choć żyje, co go zepchnie fortuna z drabiny, Wziąwszy siły, wziąwszy mu wychowane syny. Łacno pastwić nad takim, łacno krzywdzić, bo się Nie obroni, łacno grać, jak mówią, na nosie; Co kotka myszy robi, nim zębami ściska, Utrapionemu sercu z takiego igrzyska Więcej żalu dodając, czego prawo boże Zabrania. We mnie każdy przykład widzieć może. 288. NA TOŻ TRZECI RAZ
I takiego za trupa może liczyć człeka, Który tego, straciwszy substancyją, czeka, Że musi pożywienia drażniąc psy zasiągać. Wolno mu dać
Stanie za umarłego, w tym się nie zawiodę, Za trupa i za zgniłą człowiek stary kłodę, Choć żyje, co go zepchnie fortuna z drabiny, Wziąwszy siły, wziąwszy mu wychowane syny. Łacno pastwić nad takim, łacno krzywdzić, bo się Nie obroni, łacno grać, jak mówią, na nosie; Co kotka myszy robi, nim zębami ściska, Utrapionemu sercu z takiego igrzyska Więcej żalu dodając, czego prawo boże Zabrania. We mnie każdy przykład widzieć może. 288. NA TOŻ TRZECI RAZ
I takiego za trupa może liczyć człeka, Który tego, straciwszy substancyją, czeka, Że musi pożywienia drażniąc psy zasiągać. Wolno mu dać
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 167
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
złoto, ani na srebro. względem których człek zły, sława się gorszym. Wydziercą, Łakomcą, i niesprawieliwym Lichwiarzem. B. Rozdawszy te Urzędy miedzy mizerne osoby Boskie, strącone impetem siły mej z Prowincji Tessalyiskich powracając ku stanowiskom moim Marsowatym. (jako to ja zawsze mam co zastać gotowego) postrzegę, aliść kotka która mnie zqyzrzawszy, zaczęła dyskrus żałosny. T. W nocy, czy w dzień, ta się mowa zaczęła, miedzy kotem a wmościa bestiami. B. Gdym się trochę stanąwszy zdziwił, usłyszę głos, nie kotkami ja prqwi Bohatyrze Straszny, nie korka, ale Luna przemieniona w tę postać, w której
złoto, áni ná srebro. wzgledem ktorych człek zły, sława się gorszym. Wydźiercą, Łákomcą, y niespráwieliwym Lichwiarzem. B. Rozdawszy te Vrzędy miedzy mizerne osoby Boskie, strącone impetem śiły mey z Provincyey Thessályiskich powracáiąc ku stánowiskom moim Marsowátym. (iáko to ia záwsze mam co zástáć gotowego) postrzegę, áliść kotká ktora mnie zqyzrzawszy, záczęłá dyskrus záłosny. T. W nocy, czy w dźień, tá się mowá záczęłá, miedzy kotem á wmośćia bestiámi. B. Gdym się trochę stánąwszy zdźiwił, vsłyszę głos, nie kotkámi ia prqwi Bohátyrze Strászny, nie korká, ále Luná przemieniona w tę postáć, w ktorey
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 118
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
. Za chudziną Pan Bóg. Żadna śmierć nie jest bez przyczyny. Mors aliquam causam semper habere solet. Złote góry obiecuje/ a nie ma i ołowianych. Aureos montes polliceri. Z. Z. Z. Z. Z. Z. Ze Złym Zle Znaleźć/ Zle Zgubić. Zajachali Jezni. Zjadłaby go Kotka przez noc. Z Husarskiego siodła ręką albo nogą/ a z Kozackiego szyją przypłacają. Żydowska dusza/ a Księże zebranie/ Po śmierci Bóg wie. komu się dostanie. 80 Prouerbiorum Polonicorum Suidas. 90
Z Panem kart nie graj/ w zawód me puszczaj/ pieniędzy mu nie pożyczaj/ Zony mu nie obłapiaj. Zono
. Zá chudźiną Pan Bog. Zadna śmierć nie iest bez przycżyny. Mors aliquam causam semper habere solet. Złote gory obiecuie/ á nie ma y ołowiánych. Aureos montes polliceri. Z. Z. Z. Z. Z. Z. Ze Złym Zle Ználeść/ Zle Zgubić. Záiácháli Iezni. Ziádłáby go Kotká przez noc. Z Husárskiego śiodłá ręką álbo nogą/ á z Kozáckiego szyią przypłacáią. Zydowska duszá/ á Xięże zebránie/ Po śmierći Bog wie. komu się dostánie. 80 Prouerbiorum Polonicorum Suidas. 90
Z Pánem kart nie gray/ w zawod me puszcżay/ pieniędzy mu nie pożycżay/ Zony mu nie obłápiay. Zono
Skrót tekstu: RysProv
Strona: K4v
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
miała: Tam się krew braciej naszej hojnie rozlewała. Nuż straż/ nuż niedospanie/ a nad to głód srogi/ Do wyjścia i do przyszcia zastąpiono drogi. Więc do stołu potrawy/ niestetyż mój Boże/ Jakie nam gotowano/ kto ywmowić może? Dla niezmiernej brzydkości/ już nie powiadano/ Jeśli pies albo kotka/ żarlismy co dano: Zjadł drugi udziec wieźnia/ jak nalepszej sarny/ Wzdychając/ biadał na się/ i na ten czas marny. Krwawe łzy oczy lały/ serce się krajało/ Ano Moskwy tłumami polem przemijało. Schły kości od frasunku/ krew napoły marła/ Gwałtem wielkim przez mury śmierć się do nas darła
miáłá: Tám sie krew braciey nászey hoynie rozlewáłá. Nuż straż/ nuż niedospánie/ á nád to głod srogi/ Do wyszcia y do przyszcia zástąpiono drogi. Więc do stołu potráwy/ niestetysz moy Boże/ Iákie nam gotowano/ kto ywmowić może? Dla niezmierney brzydkośći/ iuż nie powiádano/ Ieśli pies álbo kotká/ żárlismy co dano: Ziadł drugi vdźiec wieźniá/ iák nalepszey sárny/ Wzdycháiąc/ biádał ná się/ y ná ten czás márny. Krwáwe lzy oczy lały/ serce sie kráiáło/ Ano Moskwy tłumámi polem przemiiáło. Schły kości od frásunku/ krew nápoły márłá/ Gwałtem wielkim przez mury śmierć sie do nas dárłá
Skrót tekstu: KomRyb
Strona: B
Tytuł:
Komedia rybałtowska nowa
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
dał. Po śmierci tedy onego wszytko z żoną pobrał, i zbogaciawszy, wino pił, i zwadę uczyniwszy, człowieka zabił, a toż go teraz na śmierć wiodą.”
Zadziwiwszy się Mojżesz, rzekł: — „O Boże! dziwne są sądy Twoje, i wiesz ty komu co masz dać.”
Gdyby uboga kotka skrzydła była miała, Żadnegoby na świecie wróbla nie cierpiała. I człowiek zły bogactwo gdy przy sobie czuje, Krzywdzi drugich aż go kto możniejszy zepsuje. Gdyby Bóg więcej jednym niż drugim nie dawał, Nie wiem jeśliby zły świat Bogiem go przyznawał. Marnego człeka, gdy na urząd wsadzą, A nazbierać mu złota
dał. Po śmierci tedy onego wszytko z żoną pobrał, i zbogaciawszy, wino pił, i zwadę uczyniwszy, człowieka zabił, a toż go teraz na śmierć wiodą.”
Zadziwiwszy się Mojżesz, rzekł: — „O Boże! dziwne są sądy Twoje, i wiesz ty komu co masz dać.”
Gdyby uboga kotka skrzydła była miała, Żadnegoby na świecie wróbla nie cierpiała. I człowiek zły bogactwo gdy przy sobie czuje, Krzywdzi drugich aż go kto możniejszy zepsuje. Gdyby Bóg więcéj jednym niż drugim nie dawał, Nie wiem jeśliby zły świat Bogiem go przyznawał. Marnego człeka, gdy na urząd wsadzą, A nazbierać mu złota
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 136
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879