, co pod ten czas tam mieszkali. I ten, co tu przy mnie stawał i swą protekcyją dawał, Lubo także już odjechał, radzić o mnie nie zaniechał. Król J. M. teraźniejszy także odjechał.
A, że się tak wszystkim zdało, żeby się tu nie mieszkało, - Że to pod bokiem królewskiem, wizytom nie odjąć dworskiem, W języki bym się podała, żem tu dlatego mieszkała, - TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
W klasztorze być, życzą jeszcze, w Lublinie podobne miejsce. Radzili mi, żebym w klasztorze w Lublinie mieszkała.
Leć nie przyszło i do tego; prolongacja owego Dekretu mię zatrzymała, co
, co pod ten czas tam mieszkali. I ten, co tu przy mnie stawał i swą protekcyją dawał, Lubo także już odjechał, radzić o mnie nie zaniechał. Król J. M. teraźniejszy także odjechał.
A, że się tak wszystkim zdało, żeby się tu nie mieszkało, - Że to pod bokiem królewskiem, wizytom nie odjąć dworskiem, W języki bym się podała, żem tu dlatego mieszkała, - TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
W klasztorze być, życzą jeszcze, w Lublinie podobne miejsce. Radzili mi, żebym w klasztorze w Lublinie mieszkała.
Leć nie przyszło i do tego; prolongacyja owego Dekretu mię zatrzymała, co
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 77
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
zaraz co i jako się działo my tez wzdychali zowie się ten klasztor jeżeli dobrze Pamiętam Uraniburgum Strukturą Cudownie piękną i w Miejscu bardzo spokojnym do obrony bo go oblewa srogie jezioro nakrzształt morza ze trzech stron z Czwartej strony tylko przystęp i to w wielkiej równinie. Cela w nim każda tak piękna że by się mogła nazwać Gabinetem królewskiem a jest ich spięćset okna po wszystkich malowane wielkie a postaremu jasne. Bo na jednych kwaterach są różne piktóry świętych Bozych anajwięcej Najświętszej Panny wszystko cum inscriptionibus a drugie z białego jako kryształ szkła. Kościół sam tak piękny i wspaniały że mu równego nigdzie w Polsce nie widzę. Ołtarze Obrazy staroswiecką robotą, ale tak
zaraz co y iako się działo my tez wzdychali zowie się tęn klasztor iezeli dobrze Pamiętam Uraniburgum Strukturą Cudownie piękną y w Mieyscu bardzo spokoynym do obrony bo go oblewa srogie iezioro nakrzształt morza ze trzech stron z Czwartey strony tylko przystęp y to w wielkiey rowninie. Cela w nim kozda tak piękna że by się mogła nazwać Gabinetem krolewskiem a iest ich zpięćset okna po wszystkich malowane wielkie a postaremu iasne. Bo na iednych kwaterach są rozne piktory swiętych Bozych anaywięcey Nayswiętszey Panny wszystko cum inscriptionibus a drugie z białego iako krzyształ szkła. Koscioł sąm tak piękny y wspaniały że mu rownego nigdzie w Polszcze nie widzę. Ołtarze Obrazy staroswiecką robotą, ale tak
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 77v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
królowi pokazę i spać Ksiądz nie mógł. Skoro nazajutrz jeno co wstali od obiadu stoją Z matczyńskiem Z Mężyńskiem z Niezabitowskiem, Wojewoda mówi. Ej przeciec on tego nie uczynił ponieważ już do mnie się zapuścił i zgardziwszy dobrowolnie związkiem. A to mają się dobrze konie pasą a powoli idą. Wszędzie im chleba za listem królewskiem. A ja we drzwi dopieroż radość Owóz jest. Obejrzy się wojewoda o desiderabilis ścisnął mię za ramiona Umorzył byś był frasunkiem wujaszka gdybyś jeszcze był dziś nieprzyjechał dziękujesz ci za kandor którys wyswiadczył przeciwko Ojczyźnie i mnie tez sobie zyczliwemu. Odwdzięczemy tez to sobie milszy mnie teraz jeden Towarzysz który przy mnie
krolowi pokazę y spac Xiądz nie mogł. Skoro nazaiutrz ieno co wstali od obiadu stoią Z matczynskiem Z Męzynskiem z Niezabitowskiem, Woiewoda mowi. Ey przeciec on tego nie uczynił poniewaz iuz do mnie się zapuscił y zgardziwszy dobrowolnie związkiem. A to maią się dobrze konie pasą a powoli idą. Wszędzie im chleba za listem krolewskiem. A ia we drzwi dopieroz radość Owoz iest. Obeyrzy się woiewoda o desiderabilis scisnął mię za ramiona Umorzył bys był frasunkiem wuiaszka gdybys ieszcze był dzis nieprzyiechał dziękuiesz ci za kandor ktorys wyswiadczył przeciwko Oyczyznie y mnie tez sobie zyczliwemu. Odwdzięczemy tez to sobie milszy mnie teraz ieden Towarzysz ktory przy mnie
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 158v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
poruszony, A przemierzłe, serdeczny, chce bić cuda ony.
CXVIII.
To w szyję, to zaś w piersi, czasem w twarz ugodzi, Ale ostre żelazo nic ptastwu nie szkodzi: Żartko się umykają lekkiemi skrzydłami I zaś z góry stanęły w skok nad potrawami. Żadnej nie zostawują gardzielem niesytem Nie dotknionej z frasunkiem królewskiem obfitem, Ani z szerokiej sale wprzód na dwór leciały, Aż do szczętu jedzenie wszystkiem popsowały.
CXIX.
Miał Synap tę nadzieję pewną nieszczęśliwy, Iż przez Astolfa już Bóg chce mu być życzliwy; Ale skoro usłyszał, że broń ostra jego Nic nie jest przeciw sile ptastwa cudownego, Wzdycha, z desperacji w zimnem chce
poruszony, A przemierzłe, serdeczny, chce bić cuda ony.
CXVIII.
To w szyję, to zaś w piersi, czasem w twarz ugodzi, Ale ostre żelazo nic ptastwu nie szkodzi: Żartko się umykają lekkiemi skrzydłami I zaś z góry stanęły w skok nad potrawami. Żadnej nie zostawują gardzielem niesytem Nie dotknionej z frasunkiem królewskiem obfitem, Ani z szerokiej sale wprzód na dwór leciały, Aż do szczętu jedzenie wszystkiem popsowały.
CXIX.
Miał Synap tę nadzieję pewną nieszczęśliwy, Iż przez Astolfa już Bóg chce mu być życzliwy; Ale skoro usłyszał, że broń ostra jego Nic nie jest przeciw sile ptastwa cudownego, Wzdycha, z desperacyej w zimnem chce
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 59
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905