potwarzy swoich, i trapienia. Co przodkowie przodkom mym byli zostawili, Jegośmy zapalczywym uporem pozbyli. Nie mógł przejeść swojego chleba, nie miał komu Zbierać, a przecię go brał w lichym naszym domu. W czym go barziej niż chciwość pycha podniecała, A bębenka pochlebców kupa podbijała. Chlebem a winem jego sąsiad uwiedziony I krewny potakiwał, a ten, zajątrzony, Dopinając powagę tym swoję szrubował, Że czego i jako chciał, na nas dokazował. O, nieszczęśliwa bryło opłakanej ziemi, Coś początki niesnasków wczęła między niemi! Wielkiś twą małą iskrą ogień zapaliła, Żeś dóbr, zdrowia, sumnienia kilku pozbawiła. Z ciebie poszły początki
potwarzy swoich, i trapienia. Co przodkowie przodkom mym byli zostawili, Jegośmy zapalczywym uporem pozbyli. Nie mógł przejeść swojego chleba, nie miał komu Zbierać, a przecię go brał w lichym naszym domu. W czym go barziej niż chciwość pycha podniecała, A bębenka pochlebców kupa podbijała. Chlebem a winem jego sąsiad uwiedziony I krewny potakiwał, a ten, zajątrzony, Dopinając powagę tym swoję szrubował, Że czego i jako chciał, na nas dokazował. O, nieszczęśliwa bryło opłakanej ziemi, Coś początki niesnasków wczęła między niemi! Wielkiś twą małą iskrą ogień zapaliła, Żeś dóbr, zdrowia, sumnienia kilku pozbawiła. Z ciebie poszły początki
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 384
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
jedynych po Bogu protektorów, sprawiedliwość przez całe życie moje z jak najobligowańszym dziękczynieniem wielbić i adorować pozwolić raczył.
Nie mówiłem tedy przez zapomnienie tej mowy, ale jakom wyżej rzekł, ex promptu, lubo wiele stąd mówiwszy, poszedłem obchodzić z jak najpokorniejszym kłanianiem sędziów. Chodził także ze mną Józef Prószyński, mój krewny, choć daleki, patriota województwa mińskiego. A zatem wyszedłem na ustęp, wielu miałem kompasją nade mną mających; ale osobliwie Sołłohubowa, wojewodzina brzeska lit., z domu Ogińska, wojewodzanka wileńska, Abramowiczowa, podwojewodzina wileńska, wicemar-
szałkowa trybunalska, Żabina, starościna bialska, z domu Lipska, kasztelanka łęczycka,
jedynych po Bogu protektorów, sprawiedliwość przez całe życie moje z jak najobligowańszym dziękczynieniem wielbić i adorować pozwolić raczył.
Nie mówiłem tedy przez zapomnienie tej mowy, ale jakom wyżej rzekł, ex promptu, lubo wiele stąd mówiwszy, poszedłem obchodzić z jak najpokorniejszym kłanianiem sędziów. Chodził także ze mną Józef Prószyński, mój krewny, choć daleki, patriota województwa mińskiego. A zatem wyszedłem na ustęp, wielu miałem kompasją nade mną mających; ale osobliwie Sołłohubowa, wojewodzina brzeska lit., z domu Ogińska, wojewodzanka wileńska, Abramowiczowa, podwojewodzina wileńska, wicemar-
szałkowa trybunalska, Żabina, starościna bialska, z domu Lipska, kasztelanka łęczycka,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 591
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
i był powinowatym całemu Domowi Bolenów, Maryj i Anny in primo gradu: bo według Pawła: Qui adhaeret Meretrici, unum corpus efficitur. To zadawał, iż Papież nie może go dyspensować, aby Bratową był wziął, a on sam się mógł dyspensować, aby wziął Powinowatę swoją. Owszem obcując z Matką Boleny, już krewny był Córki, bo Ojciec. Wszyscy Anglikowie od Kościoła Bożego odszczepieni, Lutrzy, Zwinglianie, Kalwini, Purytani, Wolnowiercy te Małżeństwo HENRYKA z Boleną mają za źrzodło Wiary swojej, i Matkę Zboru swojego, za początek Sekty swojej, za uwolnienie Ojczyzny z niewoli i ciemności cięższej, niż Egipskiej; osobliwie TOMASZA Kranmera wspomnianego ma
y był powinowatym całemu Domowi Bolenow, Maryi y Anny in primo gradu: bo według Pawła: Qui adhaeret Meretrici, unum corpus efficitur. To zadawał, iż Papież nie może go dyspensować, aby Bratową był wziął, á on sam się mogł dyspensować, áby wziął Powinowátę swoią. Owszem obcuiąc z Matką Boleny, iuż krewny był Corki, bo Oyciec. Wszyscy Anglikowie od Kościoła Bożego odszczepieni, Lutrzy, Zwingliánie, Kalwini, Purytani, Wolnowiercy te Małżeństwo HENRYKA z Boleną maią za źrzodło Wiary swoiey, y Matkę Zboru swoiego, za początek Sekty swoiey, za uwolnienie Oyczyzny z niewoli y ciemności cięższey, niż Egypskiey; osobliwie TOMASZA Kranmera wspomnianego ma
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 95
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
, bowiem ich obie nagle zbiegą, Ani ruiny od ziemie uchroni: W czym inszym cudze przygody przestrzegą, Ale tu zgoła darmo myśleć o niej. Na powietrzu by, gdzie ani dosięga Wody i ziemia, choć się w głąb rozsiada, Mieszkać najlepiej, tam strachu nie zada. Krzyknie tu sąsiad i bliski mój krewny: Także, dlaboga, i sam, i to, co ma Na świecie człowiek, wszytkiego niepewny? Cóż po przygodach, gdy sama łakoma Natura i swe, i dary powiewnej Fortuny ludziom wydzierać nie sroma! Żywioły, które ciała nasze tworzą, Same nam żywot biorą, same morzą. Wiele powietrzem oraz padnie ludzi
, bowiem ich obie nagle zbiegą, Ani ruiny od ziemie uchroni: W czym inszym cudze przygody przestrzegą, Ale tu zgoła darmo myśleć o niej. Na powietrzu by, gdzie ani dosięga Wody i ziemia, choć się w głąb rozsiada, Mieszkać najlepiej, tam strachu nie zada. Krzyknie tu sąsiad i bliski mój krewny: Także, dlaboga, i sam, i to, co ma Na świecie człowiek, wszytkiego niepewny? Cóż po przygodach, gdy sama łakoma Natura i swe, i dary powiewnej Fortuny ludziom wydzierać nie sroma! Żywioły, które ciała nasze tworzą, Same nam żywot biorą, same morzą. Wiele powietrzem oraz padnie ludzi
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 601
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w więzieniu dzień po dniu mógł nawiedzać. Nim jednak tobie dalej moje teraźniejsze opiszę okoliczności, niech wprzód powiem, jak mi się przez trzy lata w Syberyj powodziło, i jakom się do tej ziemi dostał. HRABINY SZWEDZKIEJ G**
Jeżeliś mój ostatni list z Moskwy otrzymała, tedyś się doczytała, że Sidne Steleja krewny, teraz pod strażą z namina indnym miejscu. Pieniądzy, które Stelejód swoich ziomków znowu dostał, przez kilka miesięcy wystarczały na ulżenie biedy naszej. Nie potrzeba nam było szczególnie lichą żyć strawą, którą pojmanym dają. Mogliśmy przynajmniej obiad cokolwiek mieć lepszy. Długośmi się naprzykrzali Przełożonemu, żeby się nam o niektóre Angielskie
w więzieniu dzień po dniu mogł nawiedzać. Nim iednak tobie daley moie teraźnieysze opiszę okoliczności, niech wprzod powiem, iak mi śię przez trzy lata w Syberyi powodziło, i iakom się do tey ziemi dostał. HRABINY SZWEDZKIEY G**
Jeżeliś moy ostatni list z Moskwy otrzymała, tedyś śię doczytała, że Sidne Steleia krewny, teraz pod strażą z namina indnym mieyscu. Pieniądzy, ktore Steleyod swoich ziomkow znowu dostał, przez kilka mieśięcy wystarczały na ulżenie biedy naszey. Nie potrzeba nam było szczegulnie lichą żyć strawą, ktorą poymanym daią. Mogliśmy przynaymniey obiad cokolwiek mieć lepszy. Długośmi śię naprzykrzali Przełożonemu, żeby śię nam o niektore Angielskie
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 97
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
znowu tu powrócisz zdrowo. Nie dość, że niechcesz odzyskać mię; ale Wadzisz się, żebyć nie dano mię cale: Teraz się pokaż w własnym interesie, Jak Bryzeidę kochasz Achillesie. Poszli do ciebie od Króla z ukłonem; Amyntor Poseł, wespół z Telamonem: Pierwszy, zda mi się, jest ci krewny bliski, Drugi przyjaciel wszędzie towarzyski. Trzeci Laertów syn; w tejże potrzebie Mogłabym była, z temi przyjść do ciebie; Bo i bez prośby pod twój namiot nie śli, I podarunkić pewnie słusznie nieśli. Dwadzieścia kotłów wyrobionych z miedzi, Nim rzecz zagają; pierwej cię uprzedzi: Pierwej siedm krzeseł w
znowu tu powroćisz zdrowo. Nie dość, że niechcesz odzyskáć mię; ále Wádźisz się, żebyć nie dano mię cále: Teraz się pokaż w włásnym interesśie, Iák Bryzeidę kochasz Achilleśie. Poszli do ćiebie od Krolá z ukłonem; Amyntor Poseł, wespoł z Telámonem: Pierwszy, zda mi się, iest ći krewny bliski, Drugi przyiáćiel wszędźie towárzyski. Trzeći Láertow syn; w teyże potrzebie Mogłábym byłá, z temi przyiść do ćiebie; Bo y bez proźby pod twoy námiot nie śli, Y podárunkić pewnie słusznie nieśli. Dwádźieśćiá kotłow wyrobionych z miedźi, Nim rzecz zágáią; pierwey ćię uprzedźi: Pierwey śiedm krzeseł w
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 28
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
lamentujący. Hej niestetyż mnie nędznemu. Przelękłszy się barzo i zatrwożywszy/ gdy bliżej przystąpił i pilniej słuchał/ iż głos był Opata zmarłego pewnie a niewątpliwie poznał. Wielkim tedy strachem zjęty/ pytał ktoby był co tak lamentował. Tenże głos jakoby z pod wody odpowiedział/ mówiąc: Jam jest on krewny twój niegdy Opat/ a teraz mizerny duch/ na którego miejsce/ ku wielkiej hańbie i nieszczęściu memu/ tyś jest obrany. Gdy pytał/ czemuby płakał; odpowiedział: iż góram. Powtóre pytał: Czemuby gorzał/ ponieważ żywot jego Zakonny/ jako się na świecie sprawował/ raczej odpoczynienia a nie
lámentuiący. Hey niestetysz mnie nędznemu. Przelększy sie bárzo y zátrwożywszy/ gdy bliżey przystąpił y pilniey słuchał/ iż głos był Opátá zmárłego pewnie á niewątpliwie poznał. Wielkim tedy stráchem zyęty/ pytał ktoby był co ták lámentował. Tenże głos iákoby z pod wody odpowiedźiał/ mowiąc: Iam iest on krewny twoy niegdy Opát/ á teraz mizerny duch/ na ktorego mieysce/ ku wielkiey háńbie y niesczęśćiu memu/ tyś iest obrány. Gdy pytał/ czemuby płákał; odpowiedźiał: iż goram. Powtore pytał: Czemuby gorzał/ ponieważ żywot iego Zakonny/ iáko sie ná świećie spráwował/ ráczey odpoczynienia á nie
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 16
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
eś/ co Szwagrów czyni/ rzecz poszedł na owe. Na Furiata.
Ze z tobą milcząc Siedziem/ więc stroisz furią/ Nie lubie mówisz człeka/ ztą melancholią. Stwą rozmową porwoneś Bracie Boży kaźni/ I pies tego niekąssa/ kto też psa niedraźni. Jednemu Omnigenae Consangui: P. Pr.
PEdasz zeć Książę Krewny/ ale niebądź plotką/ To z Matki/ Z Ojca Stryjem Kowal/ Włodarz Ciotką. Niewczesna Ludzkość.
RAdeś mi Bóg ci zapłać/ ale każ czeladzi Głównie w piecu wygasić/ bo mi ten Dym wadzi/ Śmierci mej widzę pragniesz/ kiedy mnie tak musisz/ Lub mnie piwskiem zalejesz/ lub Dymem zadusisz
eś/ co Szwágrow czyni/ rzecz poszedł ná owe. Ná Furiatá.
Ze z tobą milcząc Siedziem/ więc stroisz furią/ Nie lubie mowisz człeká/ ztą meláncholią. Ztwą rozmową porwoneś Bráćie Boży kaźni/ Y pies tego niekąssa/ kto tesz psá niedraźni. Iednemu Omnigenae Consangui: P. Pr.
PEdasz zeć Xiązę Krewny/ ále niebądź plotką/ To z Mátki/ Z Oycá Stryiem Kowal/ Włodarz Ciotką. Niewczesna Ludzkość.
RAdeś mi Bog ći zápłáć/ ále każ czeládźi Głownie w piecu wygaśić/ bo mi ten Dym wádźi/ Smierći mey widzę prágniesz/ kiedy mie ták muśisz/ Lub mie piwskiem záleiesz/ lub Dymem záduśisz
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 27
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
i królestw kosztownych W językach/ obyczajach/ miedzy sobą różnych. W których też niebezpieczeństw wielkościm skosztował/ I na ludu żołnierskym swym barzo szkodował. A wszakże jakożkolwiek z nich się wyplątawszy/ Do swych imion właściwych i Państw się udawszy. Otolim się przybłąkał: jeno żem niepewny/ Jeśli jest żona żywa/ abo który krewny. Pomnię dobrze które są majętności moje/ Zamki/ miasta/ wsi/ koło nich płynące zdroje.
Tylko nieprzedpadłyli do ręku obcego/ Radbym tę wiadomość miał od kogo pewnego. Jeno mi się na szczęście nikt zdarzyć nie może: przetoż łaskę nademną konaj mocny Boże. Puszczę się dalej z miejsca za nadejdę kogo
y krolestw kosztownych W ięzykách/ obyczáiách/ miedzy sobą roznych. W ktorych też niebezpieczeńśtw wielkośćim skosztował/ I ná ludu żołnierskym swym bárzo szkodował. A wszákże iákożkolwiek z nich sie wyplątawszy/ Do swych imion właśćiwych y Państw się vdawszy. Otolim sie przybłąkał: ieno żem niepewny/ Ieśli iest żoná żywá/ ábo ktory krewny. Pomnię dobrze ktore są máiętnośći moie/ Zamki/ miástá/ wśi/ koło nich płynące zdroie.
Tylko nieprzedpádłyli do ręku obcego/ Radbym tę wiádomość miał od kogo pewnego. Ieno mi sie ná sczęśćie nikt zdárzyć nie może: przetoż łáskę nádemną konay mocny Boże. Pusczę się dáley z mieyscá za nádeydę kogo
Skrót tekstu: PaxUlis
Strona: H
Tytuł:
Tragedia o Ulissesie
Autor:
Adam Paxillus
Drukarnia:
Wojciech Kobyliński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
Rozpustniku i Rozkoszniku/ który dusze swej zapomniawszy /o Boga i Kościół zgoła nic nie dbał: żadnej rozmowy przy stole/ gdy obiadował albo wieczerzał/ o Bogu/ o niebie/ o Diable i o piekle zgoła cierpieć nie chciał. Nuż przytrafiło się czasu jednego/ że do niego w nawiedziny przyszedł Mąż jakiś Uczony/ krewny i powinny jego/ który z razu z nim rozmaite ucieszne rozmowy/ których barzo rad słuchał/ o rzeczach Polityckich miał. Lecz odchodząc od niego rzekł: Miły Przyjacielu przez litości (miłosierdzie) Boże dla waszego dusznego zbawienia was proszę/ gdy kolwiek spać idziecie /i na łóżko się kładziecie/ miejciesz takie w sercu waszym
Rospustniku y Roskoszniku/ ktory dusze swey zápomniawszy /o Bogá y Kośćioł zgołá nic nie dbał: żadney rozmowy przy stole/ gdy obiádował álbo wieczerzał/ o Bogu/ o niebie/ o Dyiable y o piekle zgołá ćierpieć nie chćiał. Nuż przytráfiło śię czásu iednego/ że do niego w náwiedźiny przyszedł Mąż iákiś Uczony/ krewny y powinny iego/ ktory z rázu z nim rozmáite ućieszne rozmowy/ ktorych bárzo rad słuchał/ o rzeczách Polityckich miał. Lecz odchodząc od niego rzekł: Miły Przyiacielu przez litośći (miłośierdźie) Boże dla wászego dusznego zbáwienia was proszę/ gdy kolwiek spáć idźiećie /y ná łożko śie kłádźiećie/ mieyćiesz tákie w sercu wászym
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: Yv
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679