, mają nas, za swych wrogów głównych, Bo zawsze nas ścigają; obcy na nas wsiądzie, Cieżary na nas wali, gdzie zechce, tam będzie. Znaczy się W oz o czterech kołach, wożący Ludzi wszędzie.
Trzydziesta Zagadka
Ktoś bujał, wyskakiwał, dany mu hamulec Unoszony w bystrości, jak w ręku krogulec. O Enigmatach albo Zagadkach
Dany mu jest Inspektór co go uczy, rządzi, Biczem, nahajem chłosta, jeśli w czym pobłądzi:
Znaczy się, Koń ochełznany, ujeżdzony od Jezdca.
Trzydziesta pierwsza Zagadka.
Jem nad miarę i piję, mam codzień Zapusty, W ten czas mię śmierć zaskoczy, gdy zbyt będę
, maią nas, za swych wrogow głownych, Bo zawsze nas ścigaią; obcy na nás wsiędzie, Cieżary na nas wali, gdzie zechce, tam będzie. Znaczy się W oz o czterech kołach, wożący Ludzi wszędzie.
Trzydziesta Zagadka
Ktoś buiał, wyskakiwał, dany mu hamulec Unoszony w bystrości, iak w ręku krogulec. O Enigmatach albo Zagadkach
Dany mu iest Inspektor co go uczy, rządzi, Biczem, nahaiem chłosta, ieśli w czym pobłądzi:
Znaczy się, Koń ochełznany, uieżdzony od Iezdca.
Trzydziesta pierwsza Zagadka.
Iem nad miarę y piię, mam codzień Zapusty, W ten czas mię śmierć zaskoczy, gdy zbyt będę
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1205
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
całą garścią bierze. XX. Głupiego jest być mądrym po szkodzie. O SROCE I INSZYCH PTAKACH.
Miedzy gałęzim gęstym kukułka siedziała, Około której ptaków ćma inszych latała W samy wieczór. Więc miedzy tymi sroka była. Ta, jak skoro na dębie kukułkę zoczyła,
Pocznie pierzchać, mniemając, że na dębie onym Siedział krogulec. Zaczym głosem przelęknionym Okrzyknie ptaki: „Przebóg, przebóg, uciekajcie, Zje nas krogulec, w czas swej nędzy zabiegajcie! Patrzcie, jako usiadszy na dębie wysokim,
Okrył się zewsząd liściem dla zdrady szerokim!” Pojźrzą ptacy, od strachu ledwie że nie mdleją, A widząc, iż kukułka, więc się z
całą garścią bierze. XX. Głupiego jest być mądrym po szkodzie. O SROCE I INSZYCH PTAKACH.
Miedzy gałęzim gęstym kukułka siedziała, Około której ptaków ćma inszych latała W samy wieczór. Więc miedzy tymi sroka była. Ta, jak skoro na dębie kukułkę zoczyła,
Pocznie pierzchać, mniemając, że na dębie onym Siedział krogulec. Zaczym głosem przelęknionym Okrzyknie ptaki: „Przebóg, przebóg, uciekajcie, Zje nas krogulec, w czas swej nędzy zabiegajcie! Patrzcie, jako usiadszy na dębie wysokim,
Okrył się zewsząd liściem dla zdrady szyrokim!” Pojźrzą ptacy, od strachu ledwie że nie mdleją, A widząc, iż kukułka, więc się z
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 22
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
PTAKACH.
Miedzy gałęzim gęstym kukułka siedziała, Około której ptaków ćma inszych latała W samy wieczór. Więc miedzy tymi sroka była. Ta, jak skoro na dębie kukułkę zoczyła,
Pocznie pierzchać, mniemając, że na dębie onym Siedział krogulec. Zaczym głosem przelęknionym Okrzyknie ptaki: „Przebóg, przebóg, uciekajcie, Zje nas krogulec, w czas swej nędzy zabiegajcie! Patrzcie, jako usiadszy na dębie wysokim,
Okrył się zewsząd liściem dla zdrady szerokim!” Pojźrzą ptacy, od strachu ledwie że nie mdleją, A widząc, iż kukułka, więc się z sroki śmieją. Sroka, przypatrzywszy się, i sama poznała, Iż się darmo kukułki onej
PTAKACH.
Miedzy gałęzim gęstym kukułka siedziała, Około której ptaków ćma inszych latała W samy wieczór. Więc miedzy tymi sroka była. Ta, jak skoro na dębie kukułkę zoczyła,
Pocznie pierzchać, mniemając, że na dębie onym Siedział krogulec. Zaczym głosem przelęknionym Okrzyknie ptaki: „Przebóg, przebóg, uciekajcie, Zje nas krogulec, w czas swej nędzy zabiegajcie! Patrzcie, jako usiadszy na dębie wysokim,
Okrył się zewsząd liściem dla zdrady szyrokim!” Pojźrzą ptacy, od strachu ledwie że nie mdleją, A widząc, iż kukułka, więc się z sroki śmieją. Sroka, przypatrzywszy się, i sama poznała, Iż się darmo kukułki onej
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 22
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
że, iż to ostatni kres twego żywota”. Tak zły człowiek, kiedy już na cudze złe mierzy, Najprawdziwszym wymówkom nigdy on nie wierzy; Byś słów anielskich użył, nie będzie się kajał W przedsięwzięciu, właśnie tak, jak głuchowi bajał. LXXXV. Nie biegasz – nie masz. KROGULEC I CHŁOP.
Krogulec przemorzony gonił niewinnego Gołąbka i wpadł za nim do sidła jednego, Które był chłop zastawił. Został uwichłany W sidle onym i prędko w nimże pojmany
Od chłopa. Więc się prosi, żeby go wolnością Darował, wyświadczając się swą niewinnością,
Że na to nie zarabiał; i aby powiedział, Coby to za przyczynę
że, iż to ostatni kres twego żywota”. Tak zły człowiek, kiedy już na cudze złe mierzy, Najprawdziwszym wymówkom nigdy on nie wierzy; Byś słów anielskich użył, nie będzie się kajał W przedsięwzięciu, właśnie tak, jak głuchowi bajał. LXXXV. Nie biegasz – nie masz. KROGULEC I CHŁOP.
Krogulec przemorzony gonił niewinnego Gołąbka i wpadł za nim do sidła jednego, Które był chłop zastawił. Został uwichłany W sidle onym i prędko w nimże poimany
Od chłopa. Więc się prosi, żeby go wolnością Darował, wyświadczając się swą niewinnością,
Że na to nie zarabiał; i aby powiedział, Coby to za przyczynę
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 77
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
Bo mądry nie z urody, ani też z słów sądzi Mężnego, ale jeśli w postępkach nie błądzi. Obiema się orłowe zdanie podobało,
Każdemu z nich, że wygrać miał, tak się widziało. Polecieli, każdy z nich na to hardzie kazał, Aby więc samą rzeczą męstwo swe pokazał. Kania mysz ugoniła, krogulec dzikiego Gołębia. Nieśli oba znak męstwa swojego Przed orła. Który obłów onych obaczywszy I męstwo w tym każdego dobrze uważywszy, Dekret wydał: że jako gołąb jest przedniejszy Niźli mysz w swym rodzaju, tak też jest mężniejszy Krogulec niźli kania, bo mysz czasem dusi Lada ptak, o gołębia się zaś nie pokusi: Gdy
Bo mądry nie z urody, ani też z słów sądzi Mężnego, ale jeśli w postępkach nie błądzi. Obiema się orłowe zdanie podobało,
Każdemu z nich, że wygrać miał, tak się widziało. Polecieli, każdy z nich na to hardzie kazał, Aby więc samą rzeczą męstwo swe pokazał. Kania mysz ugoniła, krogulec dzikiego Gołębia. Nieśli oba znak męstwa swojego Przed orła. Który obłów onych obaczywszy I męstwo w tym każdego dobrze uważywszy, Dekret wydał: że jako gołąb jest przedniejszy Niźli mysz w swym rodzaju, tak też jest mężniejszy Krogulec niźli kania, bo mysz czasem dusi Lada ptak, o gołębia się zaś nie pokusi: Gdy
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 88
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
nich na to hardzie kazał, Aby więc samą rzeczą męstwo swe pokazał. Kania mysz ugoniła, krogulec dzikiego Gołębia. Nieśli oba znak męstwa swojego Przed orła. Który obłów onych obaczywszy I męstwo w tym każdego dobrze uważywszy, Dekret wydał: że jako gołąb jest przedniejszy Niźli mysz w swym rodzaju, tak też jest mężniejszy Krogulec niźli kania, bo mysz czasem dusi Lada ptak, o gołębia się zaś nie pokusi: Gdyż jakie się więc w którym dary zakrywają, Takie zaś sprawy jego na świat wynarzają. Tak baczny pan, gdy się swym sługom przypatruje, Nie z słów, ani z urody ich męstwo szacuje, Ale z spraw i
nich na to hardzie kazał, Aby więc samą rzeczą męstwo swe pokazał. Kania mysz ugoniła, krogulec dzikiego Gołębia. Nieśli oba znak męstwa swojego Przed orła. Który obłów onych obaczywszy I męstwo w tym każdego dobrze uważywszy, Dekret wydał: że jako gołąb jest przedniejszy Niźli mysz w swym rodzaju, tak też jest mężniejszy Krogulec niźli kania, bo mysz czasem dusi Lada ptak, o gołębia się zaś nie pokusi: Gdyż jakie się więc w którym dary zakrywają, Takie zaś sprawy jego na świat wynarzają. Tak baczny pan, gdy się swym sługom przypatruje, Nie z słów, ani z urody ich męstwo szacuje, Ale z spraw i
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 88
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
fala, ta szarga uśmierzy, Która już dwie kotwice zerwawszy i liny, Smutnych grązi rodziców w grobowe głębiny. 13. SERCE JEŚĆ
Osadzi-li myśliwiec jastrząbami klatki, Musi często posyłać po serca do jatki: To, co w człeku najdrożej cenisz, miły panie, Najtaniej u rzeźnika z bydlęcia dostanie. Sercem żyje krogulec, sercem sęp chowany; Jem i ja serce swoje, bo żal niezrównany (Jeśli orzeł zgłodniały Prometego płuca Albo sęp nieśmiertelną wątrobę wyrzuca Z piersi Tytyjusowych na każdy dzień srodze) W mizernym ciele moim zwiędłe serce głodzę. Nie ja go, serce mnie je, serce ciało trawi, Że tylko kości w skórze robactwu zostawi
fala, ta szarga uśmierzy, Która już dwie kotwice zerwawszy i liny, Smutnych grązi rodziców w grobowe głębiny. 13. SERCE JEŚĆ
Osadzi-li myśliwiec jastrząbami klatki, Musi często posyłać po serca do jatki: To, co w człeku najdrożej cenisz, miły panie, Najtaniej u rzeźnika z bydlęcia dostanie. Sercem żyje krogulec, sercem sęp chowany; Jem i ja serce swoje, bo żal niezrównany (Jeśli orzeł zgłodniały Prometego płuca Albo sęp nieśmiertelną wątrobę wyrzuca Z piersi Tytyjusowych na każdy dzień srodze) W mizernym ciele moim zwiędłe serce głodzę. Nie ja go, serce mnie je, serce ciało trawi, Że tylko kości w skórze robactwu zostawi
Skrót tekstu: PotZabKuk_I
Strona: 548
Tytuł:
Smutne zabawy ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
piersi, ale za kataż to stoi, Kiedy się od ogona rana nie zagoi. GEOMETER 139. DO ŁYSEGO GEOMETRY
Czy rzemieślnik, czy cyrkiel zły, stąd miarę bierę: Krążąc całego świata na papierze sferę, Sobie samemu, nie wiem, dla jakiej przyczyny, Nie potrafił okrągłej na głowie łysiny. FOGIELWEDER (krogulec i gwiazdy) 140. DO PANNY HERBU KROGULEC
W herbie krogulca, w ślicznych jedno skrzydło oczu, Drugie masz, piękna dziewko, w trefionym warkoczu; Rękawiczkę i buje położone społem, Żeby na ciele rany nie znać było gołem. Ugoniłby co w pierzu i do wacka schował: Wyżła nie masz, który by
piersi, ale za kataż to stoi, Kiedy się od ogona rana nie zagoi. GEOMETER 139. DO ŁYSEGO GEOMETRY
Czy rzemieślnik, czy cyrkiel zły, stąd miarę bierę: Krążąc całego świata na papierze sferę, Sobie samemu, nie wiem, dla jakiej przyczyny, Nie potrafił okrągłej na głowie łysiny. FOGIELWEDER (krogulec i gwiazdy) 140. DO PANNY HERBU KROGULEC
W herbie krogulca, w ślicznych jedno skrzydło oczu, Drugie masz, piękna dziewko, w trefionym warkoczu; Rękawiczkę i buje położone społem, Żeby na ciele rany nie znać było gołem. Ugoniłby co w pierzu i do wacka schował: Wyżła nie masz, który by
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 457
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dzieło: temu łeb, a temu ucina Rękę razem z ramieniem i kręci nakoło Ostrą szablą, tego tnie w gębę, tego w czoło. Wszyscy, ujęci strachem, krzyczą i wołają, Wszyscy jako nadalej z rynku uciekają.
XII.
Jako szpacy bezpieczni stadami latają I powolej pokarmu po ziemi szukają, Jeśli z góry krogulec rączy wpadnie na nie, Albo jednego porwie z nich niespodziewanie, Wszyscy idą w rozsypkę, każdy zostawuje Towarzystwo i aby sam uciekł, pilnuje: Tak tam właśnie pospólstwa one uciekały, Kiedy między nie z szablą wpadł bohatyr śmiały.
XIII.
Czterem albo sześciom z nich zdjął do czysta głowy, Którzy nie uciekali, bohatyr
dzieło: temu łeb, a temu ucina Rękę razem z ramieniem i kręci nakoło Ostrą szablą, tego tnie w gębę, tego w czoło. Wszyscy, ujęci strachem, krzyczą i wołają, Wszyscy jako nadalej z rynku uciekają.
XII.
Jako szpacy bezpieczni stadami latają I powolej pokarmu po ziemi szukają, Jeśli z góry krogulec rączy wpadnie na nie, Albo jednego porwie z nich niespodziewanie, Wszyscy idą w rozsypkę, każdy zostawuje Towarzystwo i aby sam uciekł, pilnuje: Tak tam właśnie pospólstwa one uciekały, Kiedy między nie z szablą wpadł bohatyr śmiały.
XIII.
Czterem albo sześciom z nich zdjął do czysta głowy, Którzy nie uciekali, bohatyr
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 263
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
. Ale ten, co nie chciał nic, jeno zdrowia jego, Gdy już miał wyższej skoczyć do miejsca inszego, Oderwał go, a potem, okrutny i srogi, Na dwie części rozerwał, ująwszy za nogi.
LVI.
Tak więc porywa jastrząb pazury ostremi Lichą kawkę, aby się nasycił ciepłemi Wnętrznościami ubogiej, lub krogulec chciwy, Gdy na przepiórki biednej dybie obrok żywy. Trzykroć szczęśliwsze było spadnienie drugiego, Bo i szyje nie złamał i uszedł strasznego Zamordowania, jako Turpinowi o tem Sam powiedał, Turpin zaś napisał to potem.
LVII.
Te i rozmaite insze czynił okrutności, Przechodząc Pirenejskich gór w skok wysokości; Na ostatek udał się wprost
. Ale ten, co nie chciał nic, jeno zdrowia jego, Gdy już miał wyszszej skoczyć do miejsca inszego, Oderwał go, a potem, okrutny i srogi, Na dwie części rozerwał, ująwszy za nogi.
LVI.
Tak więc porywa jastrząb pazury ostremi Lichą kawkę, aby się nasycił ciepłemi Wnętrznościami ubogiej, lub krogulec chciwy, Gdy na przepiórki biednej dybie obrok żywy. Trzykroć szczęśliwsze było spadnienie drugiego, Bo i szyje nie złamał i uszedł strasznego Zamordowania, jako Turpinowi o tem Sam powiedał, Turpin zaś napisał to potem.
LVII.
Te i rozmajte insze czynił okrutności, Przechodząc Pirenejskich gór w skok wysokości; Na ostatek udał się wprost
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 397
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905