powinien się niejako przeistoczyć w tego, którego tłumaczyć zamyśla, powtórzonym czytaniem, uwagą pilną i pracowitą przyswajając sobie jego sposób myśli i wyrażenia. Z tych powodów łatwa konsekwencja, iż ta praca nie upodla, która kopiującego z Oryginałem równa, jeżeli nie przenosi. Doskonałość nauk nie razem wzrasta, ale na wzór innych produkcyj ludzkich krokiem niewsporym, po stopniach nieznacznych wierzchołku dochodzi. Nim się narodowy geniusz wzbije do tej pory; że sam sobie i innym przykłady dawać może, trzeba żeby je wprzód od innych zasiągał, ile że i ciż sami nie inaczej stopnia swojego doszli. Przeczyć temu niemożna iżby w kopiach nie traciły oryginały, ale jak wszystkie i
powinien się nieiako przeistoczyć w tego, ktorego tłumaczyć zamyśla, powtorzonym czytaniem, uwagą pilną y pracowitą przyswaiaiąc sobie iego sposob myśli y wyrażenia. Z tych powodow łatwa konsekwencya, iż ta praca nie upodla, ktora kopiuiącego z Oryginałem rowna, ieżeli nie przenosi. Doskonałość nauk nie razem wzrasta, ale na wzor innych produkcyi ludzkich krokiem niewsporym, po stopniach nieznacznych wierzchołku dochodzi. Nim się narodowy geniusz wzbiie do tey pory; że sam sobie y innym przykłady dawać może, trzeba żeby ie wprzod od innych zasiągał, ile że y ciż sami nie inaczey stopnia swoiego doszli. Przeczyć temu niemożna iżby w kopiach nie traciły oryginały, ale iak wszystkie y
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 4
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
dnie i w nocy dybie, że go z nich okradnie. Strzeże ten, nie dosypią, czasem nie dojada, Im się bardziej ów złodziej na jego skarb skrada, Że go sobie w ostatku śpiąc pod łokieć kładzie. Jako wszędy, tak i tu złodziej mu na zdradzie: Ciągnie, ów się obudzi; złodziej krokiem sporem W nogi, a ów pieniądze ciśnie za nim z worem: „Aże cię kat zawiąże z twoim depozytem! Ani ja spać, ani jeść mogę z apetytem. Przynamniej pokój kupię po takim niewczesie.” A ten: „Bóg zapłać — wziąwszy wór — Dyjogenesie! Śpi bezpiecznie, każeszli oganiać się muchom,
dnie i w nocy dybie, że go z nich okradnie. Strzeże ten, nie dosypią, czasem nie dojada, Im się bardziej ów złodziej na jego skarb skrada, Że go sobie w ostatku śpiąc pod łokieć kładzie. Jako wszędy, tak i tu złodziej mu na zdradzie: Ciągnie, ów się obudzi; złodziej krokiem sporem W nogi, a ów pieniądze ciśnie za nim z worem: „Aże cię kat zawiąże z twoim depozytem! Ani ja spać, ani jeść mogę z apetytem. Przynamniej pokój kupię po takim niewczesie.” A ten: „Bóg zapłać — wziąwszy wór — Dyjogenesie! Śpi bezpiecznie, każeszli oganiać się muchom,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 49
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Pu, to jest kroków 30000. i zwyczajnie jest droga dnia jednego, przez godzin 10. Zaczym podróżnemu na jednę godzinę przypada uiść kroków Geometrycznych 3000: to jest kroków zwyczajnych 6000. Gdyż krok Geometryczny zabiera zwyczajne dwa kroki. Który wymiar drogi jest proporcjonalny pieszemu. Ponieważ przez eksperiencją jawna, iż wolno i wolnym krokiem idący, pospolicie uidzie na kwadrans kroków 1500. Dwa zaś Uchan, to jest dwóch dni droga zabiera jeden gradus cyrkułu największego sfery ziemi. A zatym dwa Uchan są proporcjonalne milom Europejskim wyżej specyfikowanym. 7. Według różności towarów, i rzeczy czyli to do napoju, czyli do odzieży, lub pokarmu
. Pu, to iest krokow 30000. y zwyczainie iest droga dnia iednego, przez godzin 10. Záczym podrożnemu ná iednę godzinę przypada uiść krokow Geometrycznych 3000: to iest krokow zwyczainych 6000. Gdyż krok Geometryczny zábiera zwyczaine dwa kroki. Ktory wymiar drogi iest proporcyonalny pieszemu. Poniewaz przez experyencyą iawna, iż wolno y wolnym krokiem idący, pospolicie uidzie na kwadrans krokow 1500. Dwa zaś Uchan, to iest dwoch dni droga zábiera ieden gradus cyrkułu naywiększego sfery ziemi. A zátym dwa Uchan są proporcyonalne milom Europeyskim wyżey specyfikowanym. 7. Według rożności towarow, y rzeczy czyli to do napoiu, czyli do odzieży, lub pokarmu
Skrót tekstu: BystrzInfRóżn
Strona: Z2v
Tytuł:
Informacja różnych ciekawych kwestii
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
ekonomia, fizyka, matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Chłopek go przecię wyniósł z owej toni, A Niemiec wtenczas porwie się do broni,
Ale już golca Punkt Honoru minął, Rzecz swą sprawiwszy, wnet mu z oczu zginął.
„Wróćmy się — rzekę — bracie do gospody, By nas ten punkcik nie nabawił szkody!” Nie żart to, widzę! Co postąpim krokiem, Nowym się strachać potrzeba widokiem. Wchodzim do domu, aż mąż bije żonę. Chcąc się przysłuchać, poszliśmy na stronę. Mąż tłucze, woła, by język trzymała, „Niedoczekanie twoje, bym milczała! — Okrzyknie żona — Nie dziwkam ja twoja, Na wierzchu prawda powinna być moja!” Mąż
Chłopek go przecię wyniósł z owej toni, A Niemiec wtenczas porwie się do broni,
Ale już golca Punkt Honoru minął, Rzecz swą sprawiwszy, wnet mu z oczu zginął.
„Wróćmy się — rzekę — bracie do gospody, By nas ten punkcik nie nabawił szkody!” Nie żart to, widzę! Co postąpim krokiem, Nowym się strachać potrzeba widokiem. Wchodzim do domu, aż mąż bije żonę. Chcąc się przysłuchać, poszliśmy na stronę. Mąż tłucze, woła, by język trzymała, „Niedoczekanie twoje, bym milczała! — Okrzyknie żona — Nie dziwkam ja twoja, Na wierzchu prawda powinna być moja!” Mąż
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 484
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
jej obrotem Pozyskaj sobie, które w małej chwili Moja potęga ku tobie nachyli; Tylko też umiej zażyć swej pogody I nie puszczaj się bez steru na wody: Umiej oczyma mówić, umiej bliskiej Dziewczyny macać złotem wiary śliskiej,
Umiej usłużyć, umiej się ustroić, Żartować i gdy pozwolą, pobroić, Więc kartkę podać i krokiem nieskorem Przybyć na daną godzinę wieczorem, I każdą pomnij, ćwicz się w każdej sztuce, Którą dał Naso w zalotów nauce. On swoje wierszem przyozdobił Włochy, Ale i ty wiersz zaśpiewasz niepłochy, Który się czasu nie zlęknie i laty Wiecznymi będzie brzmiał między Sarmaty. Ale ty nie dbaj wysoko rym wznosić I dawne dzieje
jej obrotem Pozyskaj sobie, które w małej chwili Moja potęga ku tobie nachyli; Tylko też umiej zażyć swej pogody I nie puszczaj się bez steru na wody: Umiej oczyma mówić, umiej bliskiej Dziewczyny macać złotem wiary śliskiej,
Umiej usłużyć, umiej się ustroić, Żartować i gdy pozwolą, pobroić, Więc kartkę podać i krokiem nieskorem Przybyć na daną godzinę wieczorem, I każdą pomnij, ćwicz się w każdej sztuce, Którą dał Naso w zalotów nauce. On swoje wierszem przyozdobił Włochy, Ale i ty wiersz zaśpiewasz niepłochy, Który się czasu nie zlęknie i laty Wiecznymi będzie brzmiał między Sarmaty. Ale ty nie dbaj wysoko rym wznosić I dawne dzieje
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 261
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
poniosę ofiary, I niech mię niebo powtórnie tak skarze, Jeśli mię skąpym uznają ołtarze. Taż w tobie, Jago, niech będzie ochota I wiedz, że wdzięczność najprzedniejsza cnota;
Oddaj zapłatę jak ślubowną winę: Bogom za zdrowie, a mnie za przyczynę. DO JAGNIESZKI
Bez ciebie, moje dziewczę, tak leniwym krokiem Czas mi bieży, że jeden dzień zda się być rokiem, A z tobą tak dni bieżą i tak mi czas ginie, Że cały rok i jednej nie zrówna godzinie. Bez ciebie, chociaż piecze kanikuła kłosy, U mnie szedziwa zima w mróz ubrała włosy, A przy tobie, choć luty wilki w kupę zbiera
poniosę ofiary, I niech mię niebo powtórnie tak skarze, Jeśli mię skąpym uznają ołtarze. Taż w tobie, Jago, niech będzie ochota I wiedz, że wdzięczność najprzedniejsza cnota;
Oddaj zapłatę jak ślubowną winę: Bogom za zdrowie, a mnie za przyczynę. DO JAGNIESZKI
Bez ciebie, moje dziewczę, tak leniwym krokiem Czas mi bieży, że jeden dzień zda się być rokiem, A z tobą tak dni bieżą i tak mi czas ginie, Że cały rok i jednej nie zrówna godzinie. Bez ciebie, chociaż piecze kanikuła kłosy, U mnie szedziwa zima w mróz ubrała włosy, A przy tobie, choć luty wilki w kupę zbiera
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 265
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
za taką ochotę Pilną jako gość wdzięczny ślubuję robotę. Wnidę cicho, zaklinam psy, by nie szczekali, Morfea proszę, aby wszyscy twardo spali, Boję się cienia swego, stąpam jak po szydłach, Ulżywam się, jakby mię podnosił na widłach, I oddychnąć ledwo śmiem, ledwo mrugnąć okiem; Rozważnym i niesporym postępuję krokiem. Ale jużem drzwi doszedł miłego pokoja, Dobra nasza: teraz też już Boża a moja. Nie mów „hup!”, aż przeskoczysz: siła się nawinie, Co cię na równej drodze przez nogę przekinie. Porwie się z łóżka do mnie, lecz wziąwszy ją z przodku, Nie dopuściłem się jej
za taką ochotę Pilną jako gość wdzięczny ślubuję robotę. Wnidę cicho, zaklinam psy, by nie szczekali, Morfea proszę, aby wszyscy twardo spali, Boję się cienia swego, stąpam jak po szydłach, Ulżywam się, jakby mię podnosił na widłach, I oddychnąć ledwo śmiem, ledwo mrugnąć okiem; Rozważnym i niesporym postępuję krokiem. Ale jużem drzwi doszedł miłego pokoja, Dobra nasza: teraz też już Boża a moja. Nie mów „hup!”, aż przeskoczysz: siła się nawinie, Co cię na równej drodze przez nogę przekinie. Porwie się z łóżka do mnie, lecz wziąwszy ją z przodku, Nie dopuściłem się jej
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 326
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Rozmierzania Pola Figur.
OD Rozmierzania Obwodu Figur, postępuje Geometra do Rozmierzania Pola, abo Placu Figur wszelakich Gładkich, abo Płaskich. PRZESTROGA. JAko długości Geometrowie mierzą miarami długimi: stopami, laskami, sznurami, etc: Tak Pola Figur, abo place, mierzać powinni kwadratami wiadomej jakiej miary, jako kwaratową stopą, kwadratowym krokiem, kwadratową laską, kwadratowym sznurem: to jest kwadratem, którego ściana, jest stopa, krok, laska abo sznur. Geometra Polski mierzać je będzie łokciem kwadratowym. DEFINICJE. POle, Plac, abo wielkość figury płaskiej, nażywamy rozmierzoną abo wiadomą: kiedy wiemy wiele kwadratów wiadomej miary (Stop, naprzykład, łokci
Rozmierzánia Polá Figur.
OD Rozmierzánia Obwodu Figur, postępuie Geometrá do Rozmierzánia Polá, ábo Plácu Figur wszelákich Głádkich, ábo Płáskich. PRZESTROGA. IAko długośći Geometrowie mierzą miárámi długimi: stopámi, laskámi, sznurámi, etc: Ták Polá Figur, ábo pláce, mierzáć powinni kwádratámi wiádomey iákiey miáry, iáko kwáratową stopą, kwádratowym krokiem, kwádratową laską, kwádratowym sznurem: to iest kwádratem, ktorego śćianá, iest stopá, krok, laska ábo sznur. Geometrá Polski mierzáć ie będźie łokćiem kwadratowym. DEFINICYE. POle, Plác, ábo wielkość figury płáskiey, náżywamy rozmierzoną ábo wiádomą: kiedy wiemy wiele kwádratow wiádomey miáry (Stop, náprzykład, łokći
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 75
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
zaś z drugą stronę, bo fortuna statku Nie zna, ujźrzysz na głowie, co było na zadku. Kto wie, co szczęście wróży na twe stare lata. Jeśli z portek jegomość czapki nie wylata. 61. GADKA
Rano na czterech, na trzech samym chodzę mrokiem, W południe na dwu nogach, a najsporszym krokiem. 62. MAZURY MAZOWIECKIE KURY
Wjeżdżając do Warszawy, dwa potkam Mazury. „Skąd?” „Z targu.” „Coście mieli?” „Leśne — rzeką — kury.” O to pytań, o owo, aż też na ostatek, Jeśli za orta będzie pieczeni dostatek. Odcyrkluje mi kijem,
zaś z drugą stronę, bo fortuna statku Nie zna, ujźrysz na głowie, co było na zadku. Kto wie, co szczęście wróży na twe stare lata. Jeśli z portek jegomość czapki nie wylata. 61. GADKA
Rano na czterech, na trzech samym chodzę mrokiem, W południe na dwu nogach, a najsporszym krokiem. 62. MAZURY MAZOWIECKIE KURY
Wjeżdżając do Warszawy, dwa potkam Mazury. „Skąd?” „Z targu.” „Coście mieli?” „Leśne — rzeką — kury.” O to pytań, o owo, aż też na ostatek, Jeśli za orta będzie pieczeni dostatek. Odcyrkluje mi kijem,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 230
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
.” Lecz nie chciał dobry sąsiad, aby taka wada Skępstwa, kłamstwa, złodziejstwa padła na sąsiada: Ledwie głupi gospodarz siędzi do wieczerze, Sam przyszedszy bezpiecznie wieprza z kołka bierze. Więc nazajutrz, skoro się oba zejdą z sobą, Z niesłychaną się skarży gospodarz żałobą, Że mu wieprza owego, ledwie za próg krokiem Przestąpił, wczora samym ukradziono mrokiem. A sąsiad: „Tak powiedać potrzeba koniecznie.” I kiedy ten, że zginął, przysięga statecznie, Że złodziej, aż go tam kat na haku zawadzi, Ukradł: „Tak trzeba twierdzić rozkazać czeladzi” — Powie mu. „Szukalić, lecz nie mogli — ów
.” Lecz nie chciał dobry sąsiad, aby taka wada Skępstwa, kłamstwa, złodziejstwa padła na sąsiada: Ledwie głupi gospodarz siędzi do wieczerze, Sam przyszedszy bezpiecznie wieprza z kołka bierze. Więc nazajutrz, skoro się oba zejdą z sobą, Z niesłychaną się skarży gospodarz żałobą, Że mu wieprza owego, ledwie za próg krokiem Przestąpił, wczora samym ukradziono mrokiem. A sąsiad: „Tak powiedać potrzeba koniecznie.” I kiedy ten, że zginął, przysięga statecznie, Że złodziej, aż go tam kat na haku zawadzi, Ukradł: „Tak trzeba twierdzić rozkazać czeladzi” — Powie mu. „Szukalić, lecz nie mogli — ów
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 236
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987