umarłą w pół pola, ani trochę poczekać na mię Twoja wola: jak na piaskach libijskich uchodząc z potrzeby, gdy żołnierz na zabitych nie czeka pogrzeby; jak niezbożne rzucają po rozstajniach matki, gdy się w cmentarz nie zmieszczą, dla ubóstwa, dziatki. Podaj rękę, Kochanku, posil mię w słabości albo też swoim krokom powściągnij prędkości. Gdy Troja greckim ogniem niezmiernie gorzała, z ogniów miłość synowska ojców wyrywała; starą matkę przez morze nosi bocian młody i łani ciężar dźwiga swych dzieci przez brody. Jam tylko sama w dzikich polach porzucona, ani mię chcesz, Kochanku, wziąć na swe ramiona; lecz bym się i ja Tobie
umarłą w pół pola, ani trochę poczekać na mię Twoja wola: jak na piaskach libijskich uchodząc z potrzeby, gdy żołnierz na zabitych nie czeka pogrzeby; jak niezbożne rzucają po rozstajniach matki, gdy się w cmentarz nie zmieszczą, dla ubóstwa, dziatki. Podaj rękę, Kochanku, posil mię w słabości albo też swoim krokom powściągnij prędkości. Gdy Troja greckim ogniem niezmiernie gorzała, z ogniów miłość synowska ojców wyrywała; starą matkę przez morze nosi bocian młody i łani ciężar dźwiga swych dzieci przez brody. Jam tylko sama w dzikich polach porzucona, ani mię chcesz, Kochanku, wziąć na swe ramiona; lecz bym się i ja Tobie
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 98
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
caepta. Teraźniejszych czasów już tylko O WIEZY BabiloŃSKIEJ
nie wielkie extant vestigia tejże Wieży, jako zlustrował Illustrissimus et Curiosissimus Petrus de Valle niedawno tamecznej Krainy et particularitatum Oculatus Testis. Ten Turrim Babel tak opisuje: że na pięknej równinie przez którą Eufrates płynie rzeka, o pół miłe od Eufratefa, a na 50 albo 60 krokom od ruin Miasta starego, alias od fundamentów samych tylko wziemi leżących stoi wielka Moles zrujnowanej struktury, cała w jednę masę i mogiłę obrócona czworóg aniastą mająca formę, ku wierzchu wąsko idąca. Cyrkumferencja tej mogiły jest nakroków 1134. Na wierzchołku nic nie masz, tylko piękna równość Mogiły tej czyli góry, to wyższa
caepta. Teraźnieyszych czasow iuż tylko O WIEZY BABYLONSKIEY
nie wielkie extant vestigia teyże Wieży, iako zlustrował Illustrissimus et Curiosissimus Petrus de Valle niedawno támeczney Krainy et particularitatum Oculatus Testis. Ten Turrim Babel tak opisuie: że na piękney rowninie przez ktorą Euphrates płynie rzeka, o puł miłe od Eufratefa, a na 50 albo 60 krokom od ruin Miasta starego, alias od fundamentow samych tylko wziemi leżących stoi wielka Moles zruynowaney struktury, cała w iednę masę y mogiłę obrocona czworog aniastą maiąca formę, ku wierzchu wąsko idąca. Cyrkumferencya tey mogiły iest nakrokow 1134. Na wierzchołku nic nie masz, tylko piękna rowność Mogiły tey czyli gory, to wyższa
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 113
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, niżelim się spodziewał, pod twardą prasy zostając grudą, jeszcze dostatecznie usłana niebyła; teraz ci ją, w porę weselszą pod Pańskie Twe stopy pokornie ścielę. Droga ta jest nie przykra: bo zbawiennych myśli. Nie tęskna: bo DROGA do DOMV. Nie błędna: bo Tobie i Twym w Drogach Praw Boskich krokom dobrze wiadoma. Idziemy, i co moment postępujemy życiem naszym wszyscy do kresu, na którym prędkoli, długoli stanąć trzeba. Tu tylko twardy ostry krzemień że opłakane ludzi wielu Dusze, mając tę pewną, nie mylną do DOMV, do szczęśliwej Wieczności Drogę, czy o niej nie wiedząc, czy snać wiedzieć niechcąc,
, niżelim się spodźiewał, pod twárdą prasy zostáiąc grudą, ieszcze dostátecznie usłaná niebyła; teraz ći ią, w porę weselszą pod Pańskie Twe stopy pokornie śćielę. Droga tá iest nie przykra: bo zbáwiennych myśli. Nie tęskna: bo DROGA do DOMV. Nie błędna: bo Tobie y Twym w Drogách Praw Boskich krokom dobrze wiádoma. Idźiemy, y co moment postępuiemy żyćiem naszym wszyscy do kresu, ná ktorym prętkoli, długoli stanąć trzeba. Tu tylko twárdy ostry krzemień że opłakane ludźi wielu Dusze, maiąc tę pewną, nie mylną do DOMV, do szczęśliwey Wiecznośći Drogę, czy o niey nie wiedząc, czy snać wiedźieć niechcąc,
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 4
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
troje. PIEŚŃ XXIX.
LXX.
A poczuwszy, iż ciężar przykry do żywego Dojął mu, znowu kładzie na ziemię nędznego I ciągnie go za sobą; ten się ledwie wlecze, Z obrażonego ciała krew z kilku miejsc ciecze. Woła Orland „Cu! dalej!” ale próżno woła: Głodny, zbity, szerokiem krokom nie wydoła. Nakoniec zdjąwszy uzdę, u prawej mu nogi Wiąże, mniemając, iż tak przysporzy swej drogi.
LXXI.
Jako mogąc, szedł za niem zrazu szkapa chory; Ale iż jego beł bieg po złej drodze spory, Nie wydołał prędkości takiej; potłuczony, Między kamieńmi zwłaszcza, których pola ony Pełne są
troje. PIEŚŃ XXIX.
LXX.
A poczuwszy, iż ciężar przykry do żywego Dojął mu, znowu kładzie na ziemię nędznego I ciągnie go za sobą; ten się ledwie wlecze, Z obrażonego ciała krew z kilku miejsc ciecze. Woła Orland „Cu! dalej!” ale próżno woła: Głodny, zbity, szerokiem krokom nie wydoła. Nakoniec zdjąwszy uzdę, u prawej mu nogi Wiąże, mniemając, iż tak przysporzy swej drogi.
LXXI.
Jako mogąc, szedł za niem zrazu szkapa chory; Ale iż jego beł bieg po złej drodze spory, Nie wydołał prędkości takiej; potłuczony, Między kamieńmi zwłaszcza, których pola ony Pełne są
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 401
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Opatrzności rozrządzenie, że rzeczy dalekie, i przez niedościgłe drogi, do zamierzonych prowadzi końców, i nam tylko zostawuje podziwienie. Quare miremur reconditam hanc sapientiae vim, non miremur, et sciamus clades omnes exitu bonas esse: etiamsi caeca haec mens non videat, aut tarda eò non pertingat. Przeto dziwujmy się ukrytej mądrości Boskiej krokom, a nie badajmy się ciekawie: wiedzmy, że plag wszystkich skutki są dobre, lubo ślepy umysł nasz ich nie widzi, albo będąc leniwym, tam nie dosięga, siła jest rzeczy zakrytych oczom naszym, a jednak porządkiem swoim idą do końca nakształt owych rzek, które biegąc po ziemi przez pewne miejsca, potym
Opatrzności rozrządzenie, że rzeczy dalekie, i przez niedościgłe drogi, do zamierzonych prowadzi końcow, i nam tylko zostawuie podziwienie. Quare miremur reconditam hanc sapientiae vim, non miremur, et sciamus clades omnes exitu bonas esse: etiamsi caeca haec mens non videat, aut tarda eò non pertingat. Przeto dziwuymy się ukrytey mądrości Boskiey krokom, á nie badaymy się ciekawie: wiedzmy, że plag wszystkich skutki są dobre, lubo ślepy umysł nasz ich nie widzi, albo będąc leniwym, tam nie dosięga, siła iest rzeczy zakrytych oczom naszym, á iednak porządkiem swoim idą do końca nakształt owych rzek, które biegąc po ziemi przez pewne mieysca, potym
Skrót tekstu: KryszStat
Strona: 140
Tytuł:
Stateczność umysłu
Autor:
Andrzej Kazimierz Kryszpin Kirszensztein
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
się wznosiła, Co ją dopiero stopa jego przytłoczyła, Pilnują; ale bystry koń z oczu jem ginie, Wpadszy do bliskich chrustów w najgęstszej krzewinie. Gradas, iż w pobliżu miał kochaną Alfonę, Dopadł jej i puszcza się w tamtę, gdzie biegł, stronę, Zostawiwszy daleko Rynalda pieszego, Który wydołać nie mógł wielkiem krokom jego.
LXXXVII.
Gryzie się dobry Rynald, żal mu serce psuje, Widzi, iż próżno goni, daremnie pracuje; Bo Bajard, strachu jeszcze nie zbywszy pierwszego, I do piekłaby ponno z chęcią wpadł samego: Tak mu krzywe pazury gwałtem dokuczyły I oczy wściekłe, z których ognie wychodziły. Zaczem,
się wznosiła, Co ją dopiero stopa jego przytłoczyła, Pilnują; ale bystry koń z oczu jem ginie, Wpadszy do blizkich chróstów w najgęstszej krzewinie. Gradas, iż w pobliżu miał kochaną Alfonę, Dopadł jej i puszcza się w tamtę, gdzie biegł, stronę, Zostawiwszy daleko Rynalda pieszego, Który wydołać nie mógł wielkiem krokom jego.
LXXXVII.
Gryzie się dobry Rynald, żal mu serce psuje, Widzi, iż próżno goni, daremnie pracuje; Bo Bajard, strachu jeszcze nie zbywszy pierwszego, I do piekłaby ponno z chęcią wpadł samego: Tak mu krzywe pazury gwałtem dokuczyły I oczy wściekłe, z których ognie wychodziły. Zaczem,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 51
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905