Ludzi Szlachetnych i Doktorów złożony: który oprócz różnych Oficjalistów ma też Zelatores, których sunkcja invigilare, aby nic nad słuszną nie przedawano taksę; a drugich RENDEIROS, niby Rewizorów, którzy rynki obchodzą przestrzegając, aby nic zdrowiu i życiu szkodzącego nie przedawano. W Mieście tym jest Kościół Misericordiae od Emanuela Króla fundowany: karmią tu kruków sumptu publico odwdzięczając temu ptastwu że Z. Wincentego, zamęczonego, strzegło. EUROPA. O Luzytańskim Królestwie
W tejże ESTRAMADURZE Prowincyj Luzytańskiej jest Miasto BELLEM, to jest Betchleem, gdzie jest wspaniały Klasztor Hieronimianów Zakonników, tamże Królów Luzytańskich superba Mausolea. W Algarbii, która tytułem Królestwa szezyci się, są Cieplice, w Królestwie
Ludźi Szláchetnych y Doktorow złożony: ktory oprocz rożnych Officyalistow ma też Zelatores, ktorych sunkcya invigilare, aby nic nád słuszną nie przedawáno taxę; á drugich RENDEIROS, niby Rewizorow, ktorzy rynki obchodzą przestrzegaiąc, aby nic zdrowiu y życiu szkodzącego nie przedawáno. W Mieście tym iest Kościoł Misericordiae od Emmanuelá Krola fundowány: karmią tu krukow sumptu publico odwdźięczaiąc temu ptastwu że S. Wincentego, zámęczonego, strzegło. EUROPA. O Luzytańskim Krolestwie
W teyże ESTRAMADURZE Prowincyi Luzytańskiey iest Miasto BELLEM, to iest Betchlèém, gdźie iest wspaniały Klasztor Hieronymianow Zákonnikow, tamże Krolow Luzytańskich superba Mausolea. W Algarbii, ktora tytułem Krolestwa szezyci się, są Cieplice, w Krolestwie
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 39
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
sinu zawisły. Kiedy tedy August wjeżdżał, wziął też szwiec on swojego kruka, który u niego na ręce wołał: Salve victor, imperator Auguste! Ucieszony cesarz takowym witaniem, kazał szewcowi dać dziesięć tysięcy we złocie za onego kruka. Drugi szwiec, który, u jednego warsztatu boty szyjąc z owym i pomagając mu tych kruków uczyć śpiewać, zazdrościł towarzyszowi, a zwłaszcza że mu też nie chciał udzielić łaski onej cesarskiej, poszedł tedy do Augusta i powiedział, że towarzysz jego ma i drugiego kruka, który lepiej jeszcze umie śpiewać, aniżeli ten; tedy na prośbę jego posłał po niego August. Aż mój kruk: Salve Antoni victor, et
sinu zawisły. Kiedy tedy August wjeżdżał, wziął też szwiec on swojego kruka, który u niego na ręce wołał: Salve victor, imperator Auguste! Ucieszony cesarz takowym witaniem, kazał szewcowi dać dziesięć tysięcy we złocie za onego kruka. Drugi szwiec, który, u jednego warsztatu boty szyjąc z owym i pomagając mu tych kruków uczyć śpiewać, zazdrościł towarzyszowi, a zwłaszcza że mu też nie chciał udzielić łaski onej cesarskiej, poszedł tedy do Augusta i powiedział, że towarzysz jego ma i drugiego kruka, który lepiej jeszcze umie śpiewać, aniżeli ten; tedy na prośbę jego posłał po niego August. Aż mój kruk: Salve Antoni victor, et
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 381
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
siarki topieliska, Tak długo mu nią kurząc w nos, że się wypryska, I ostatek mętelic, co mu jadły płuca, Za takowym kadzidłem z kalety wyrzuca. Daleko sposobniejszy staje się do nieba, Postradawszy, niejeden, z robakami chleba. Kiedyby duchowieństwo, na których dziś siedzi, Popuścili lwów, orłów, kruków i niedźwiedzi — I Turcy, i ktokolwiek z nimi się spohańczy, Musieliby tak wielkiej tył podać szarańczy. 378. DZIEŃ NARODZENIA
Skąd by to chrześcijanom, długo robię głową, Że sąsiedzi wiązaniem winszowanie zową W dzień święta jego drużby i patrona, za tym Znakiem chęci oddając to, kto w co bogatym. I
siarki topieliska, Tak długo mu nią kurząc w nos, że się wypryska, I ostatek mętelic, co mu jadły płuca, Za takowym kadzidłem z kalety wyrzuca. Daleko sposobniejszy staje się do nieba, Postradawszy, niejeden, z robakami chleba. Kiedyby duchowieństwo, na których dziś siedzi, Popuścili lwów, orłów, kruków i niedźwiedzi — I Turcy, i ktokolwiek z nimi się spohańczy, Musieliby tak wielkiej tył podać szarańczy. 378. DZIEŃ NARODZENIA
Skąd by to chrześcijanom, długo robię głową, Że sąsiedzi wiązaniem winszowanie zową W dzień święta jego drużby i patrona, za tym Znakiem chęci oddając to, kto w co bogatym. I
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 411
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wychodzą/ i wielkie szkody w trawach i łąkach czynią/ a do których nie inaczy tylko jako do domowych z bliza przystąpić się może/ sroga się tam rzecz obaczyć może. Nuź Kuropatw rozmaity farby/ także Skowronków, Sokołów białych, które Angelczycy chwytają a do różnych Nacyj przedają: więc Orłów białych i wielkich/ także Kruków, z których niektórzy czarni wszędzie są, a ogony tylko białe mają/ i inszego ptastwa barzo wiele się tam znajduje. Tych jednak ptaków Islanderowie nie barzo zaziwają/ bo ich ani chwytają/ ani też do chwytania/ takich jako u nas ptasznicy/ instrumentów nie mają/ jaica ich jednak kędy mogą/ osobliwie w opokach
wychodzą/ y wielkie szkody w trawách y łąkách czynią/ á do ktorych nie ináczy telko jáko do domowych z blizá przystąpic śię moźe/ srogá śię tám rzecz obaczyć moźe. Nuź Kuropatw rozmáity fárby/ tákźe Skowronkow, Sokołow białych, ktore Angelczycy chwytáją á do roznych Nácyi przedáją: więc Orłow białych y wielkich/ takźe Krukow, z ktorych niektorzy czarni wszędzie są, á ogony telko białe mają/ y inszego ptastwa bárzo wiele śię tám znaiduje. Tych jednak ptakow Islánderowie nie bárzo záźywáją/ bo ich áni chwytáją/ áni teź do chwytánia/ tákich jako u nas ptasznicy/ instrumentow nie máją/ jáicá ich jednák kędy mogą/ osobliwie w opokách
Skrót tekstu: VetIsland
Strona: 32
Tytuł:
Islandia albo Krótkie opisanie Wyspy Islandii
Autor:
Daniel Vetter
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, relacje
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638