obławą, Ułożywszy na sanie źle okrzepłe trupy, Prosi owych do bliskiej na obiad chałupy I żartując przestrzega, żeby, kto tu siędzie, Wiedział, że wilcze mięso do obiadu będzie. Tymczasem kuchmistrzowi pośle flaszę wina, Żeby na stole była dzisiejsza zwierzyna. Więc że z wilków na polu nie zbierają skory, Każe kuchmistrz kryjomo wyrzynać ozory,
I nie chcąc podejźrenia gościom czynić niczym, Uwarzywszy, pokraje, wespół z jałowiczym; Potem w maśle usmaży i pieprzem potrzęsie, Dopiero na stół wyda, przy wołowym mięsie. Jedzą bracia, leżące widząc wilki cało, I owej się potrawy sługom nie dostało. Przy skończeniu, myśliwcy trąbią im, obiadu
obławą, Ułożywszy na sanie źle okrzepłe trupy, Prosi owych do bliskiej na obiad chałupy I żartując przestrzega, żeby, kto tu siędzie, Wiedział, że wilcze mięso do obiadu będzie. Tymczasem kuchmistrzowi pośle flaszę wina, Żeby na stole była dzisiejsza zwierzyna. Więc że z wilków na polu nie zbierają skory, Każe kuchmistrz kryjomo wyrzynać ozory,
I nie chcąc podejźrenia gościom czynić niczym, Uwarzywszy, pokraje, wespół z jałowiczym; Potem w maśle usmaży i pieprzem potrzęsie, Dopiero na stół wyda, przy wołowym mięsie. Jedzą bracia, leżące widząc wilki cało, I owej się potrawy sługom nie dostało. Przy skończeniu, myśliwcy trąbią im, obiadu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 221
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, w kamień ją obrócił. Księgi Wtóre. Powieść Dwudziesta.
ALe kiedy do tego gmachu weszła/ który Łożnicą był Aglaury/ Cekropowej cory: Odprawując posługę sobie poruczoną/ Rękę na jej pierś kładzie/ we rdzy umoczoną. I ości we wnętrznościach kolące zamnaża/ I szkodliwie natchnionym jadem ją zaraża. I po głębokich kościach kryjomo różnasza Czarną truciznę/ i wśrzód płuc onę rozprasza. A żeby się przyczyny nieszczęścia nie zdały Mniejszymi być/ gdyby się szerzej rozbieżały: Ródzoną jej przed oczy siostrę wystawiała/ I małżeństwo/ którym być uszczęściona miała. I A Boga pod nadobnym ukazała kształtem/ I wszystkie insze rzeczy ozdobiła gwałtem. B Którymi Cekropowna srodze rozdrażniona
, w kámień ią obroćił. Kśięgi Wtore. Powieść Dwudźiesta.
ALe kiedy do tego gmáchu weszłá/ ktory Lożnicą był Aglaury/ Cekropowey cory: Odpráwuiąc posługę sobie poruczoną/ Rękę ná iey pierś kłádźie/ we rdzy vmoczoną. Y ośći we wnętrznośćiách kolące zámnaża/ Y szkodliwie nátchnionym iádem ią záraża. Y po głębokich kośćiách kryiomo roznasza Czarną trućiznę/ y wśrzod płuc onę rozprasza. A żeby się przyczyny nieszczęśćia nie zdáły Mnieyszymi bydź/ gdyby się szerzey rozbieżáły: Rodzoną iey przed oczy śiostrę wystáwiáłá/ Y małżeństwo/ ktorym bydź vszczęśćiona miáłá. Y A Bogá pod nadobnym vkazałá kształtem/ Y wszystkie insze rzeczy ozdobiłá gwałtem. B Ktorymi Cekropowná srodze rozdrażniona
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 97
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
ani w piwnicy kto się mógł kryjomy Już utaić: leciały porywane domy, Baszty, Cerkwie, parkany straszliwą ruiną. Nawet w-którym Azylu nadzieje jedyną Biedni mieli, Ofiary Boże Wielki Twoje Ubłagalne sprawując, w- Kościelne podwoje Kule biły, i miejsca nie było żadnego Do głowy im skłonienia nigdziej już wolnego. Nakoniec przez kopane kryjomo poniki, Do miasta się skradali, gdyby nie Lawniki Butbler postrzegł, i zaraz pilnując tej Wieże Która Bramy z-tej strony Wieśniowieckiej strzeże, Nazad ich nie popedził ognia im dodawszy, Przecież w-tym nieskończonym opale zostawszy. Czym weselsze ucieszy się znacznie. Chmielnicki pod stary Zbaraż przenosi swój obóz. Skąd ciężki srodze
áni w piwnicy kto sie mogł kryiomy Iuż utaić: lećiały porywáne domy, Baszty, Cerkwie, parkany straszliwą ruiną. Nawet w-ktorym Azylu nadźieie iedyną Biedni mieli, Ofiary Boże Wielki Twoie Ubłagálne sprawuiąc, w- Kośćielne podwoie Kule biły, i mieyscá nie było żadnego Do głowy im skłonienia nigdźiey iuż wolnego. Nakoniec przez kopane kryiomo poniki, Do miasta sie skradali, gdyby nie Lawniki Butbler postrzegł, i zaraz pilnuiąc tey Wieże Ktora Bramy z-tey strony Wieśniowieckiey strzeże, Nazad ich nie popedźił ognia im dodawszy, Przećież w-tym nieskończonym opale zostawszy. Czym weselsze ućieszy się znacznie. Chmielnicki pod stary Zbaraż przenosi swoy oboz. Zkąd ćięszki srodze
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 77
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
wzajemnie o mej nędznej duszy, Gdy się czyścowy kat nad nią rozjuszy. Ufam, gdy westchniesz, święta panno, szczerze, Bóg z nią łaskawe uczyni przymierze.
Z tymi tedy wierszami i z listem posłał Eperiaszy do generała Kamińskiego, dając znać, że przyjechał do Równego. A ja skoro by zmierzchło, umyśliłem kryjomo przed Eperiaszym wyjechać do domu; i już jak się zmierzchło, konie moje podprowadzone pod dwór były i rzeczy zabrane. Już miałem ze dworu wychodzić, a tymczasem generałowie Kamińscy i z kasztelanką nadjechali. Nie mogłem tedy odjechać. Nazajutrz zaś chciałem koniecznie odjechać, ale mnie generałowie oboje tak mocno obligowali, że
wzajemnie o mej nędznej duszy, Gdy się czyścowy kat nad nią rozjuszy. Ufam, gdy westchniesz, święta panno, szczerze, Bóg z nią łaskawe uczyni przymierze.
Z tymi tedy wierszami i z listem posłał Eperiaszy do generała Kamińskiego, dając znać, że przyjechał do Równego. A ja skoro by zmierzchło, umyśliłem kryjomo przed Eperiaszym wyjechać do domu; i już jak się zmierzchło, konie moje podprowadzone pod dwór były i rzeczy zabrane. Już miałem ze dworu wychodzić, a tymczasem generałowie Kamińscy i z kasztelanką nadjechali. Nie mogłem tedy odjechać. Nazajutrz zaś chciałem koniecznie odjechać, ale mnie generałowie oboje tak mocno obligowali, że
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 261
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
racji, że Francja ostrożna była. Tymczasem
gdy Bek, sekretarz hetmański, napisał i kapitulacją dla Zabiełły, i asekuracją od niego po łacinie, tedy hetman wielki koronny i poseł francuski, i Bek sekretarz, wszedłszy w ogrodzie do sali będącego tam apartamentu, przysłali po mnie, abym do nich przyszedł, ale tak kryjomo abym szedł, ażeby mnie marszałek kowieński nie postrzegł. Poszedłem tedy, ale przypadkiem obaczył mnie marszałek kowieński. Gdy tam przyszedłem, czytałem, że tak dobrze były napisane te obadwa skrypta, iż nie miałem czego więcej przydać. Gdym wyszedł, trochę poczekawszy zawołany tamże był marszałek kowieński. Tam
racji, że Francja ostrożna była. Tymczasem
gdy Bek, sekretarz hetmański, napisał i kapitulacją dla Zabiełły, i asekuracją od niego po łacinie, tedy hetman wielki koronny i poseł francuski, i Bek sekretarz, wszedłszy w ogrodzie do sali będącego tam apartamentu, przysłali po mnie, abym do nich przyszedł, ale tak kryjomo abym szedł, ażeby mnie marszałek kowieński nie postrzegł. Poszedłem tedy, ale przypadkiem obaczył mnie marszałek kowieński. Gdy tam przyszedłem, czytałem, że tak dobrze były napisane te obadwa skrypta, iż nie miałem czego więcej przydać. Gdym wyszedł, trochę poczekawszy zawołany tamże był marszałek kowieński. Tam
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 834
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
. To jaki fałsz, każdy widzi, bo wiadomo wszytkim, co za kontradyctie na to były. Jako zarazem wyjechał precz z Protestacią Posel jeden po drugiem. Deputaci zaś których sobie sam Marszałek Poselski wybrał, sequaces tejże niesprawiedliwości. Ci w Nocy, po Soluciej Poselskiej Izby, przeciw Prawu do Sądu pojedynkiem, i kryjomo wpuszczeni. Ciż przeciw pozwoleniu Izby Poselskiej przysięgali. Na co zarazem tak wiele Posłów Protestacią uczyniwszy wyszło nazajutrz. Copia Listu Senatora
Ale najbardziej ten Sąd autoryzujesz. Ześ niezapomniał wspomnieć wielkiego człowieka w Ojczyźnie, który też sam był tymto Deputatem, albo krzywoprzysiężcą, to jest Reja. Wielkiego to twej bajce przydało Kredytu
. To iáki falsz, káżdy widźi, bo wiádomo wszitkim, co zá contradictie ná to były. Iáko zárázem wyiechał precz z Protestácią Posel ieden po drugiem. Deputáći záś ktorych sobie sam Marszałek Poselski wybrał, sequaces teyże niespráwiedliwośći. Ci w Nocy, po Soluciey Poselskiey Izby, przećiw Práwu do Sądu poiedynkiem, y kryiomo wpuszczeni. Ciż przećiw pozwoleniu Izby Poselskiey przyśięgáli. Ná co zárázem ták wiele Posłow Protestácią vczyniwszy wyszło názáiutrz. Copia Listu Senatorá
Ale naybardźiey ten Sąd authorizuiesz. Ześ niezápomniał wspomnieć wielkiego człowieká w Oyczyznie, ktory też sam był tymto Deputatem, álbo krzywoprzyśiężcą, to iest Reyá. Wielkiego to twey bayce przydáło Credytu
Skrót tekstu: PersOb
Strona: 75
Tytuł:
Perspektywa na objaśnienie niewinności
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
/ który w Mieście stał. Do Wallenstejnowej egzekucji/ wybrali się Butler/ Geraldyn/ Ebroks/ i[...] yonisy Magdaniel. Na obronę Zamku został Cordon z niektóremi Irlandczykami/ ażby się drudzy zrobiwszy rzecz powrócili. Przychodząc już do gospody Pallenstejnowej/ usłuszą płacz i lament Małżonek Terrskiego i Kinskiego/ (którym zaboju jeden Lokaj uciekszy kryjomo z Zamku dał znać) zaczym Lesel wstawszy aby do przedsięwziętej sprawy pospieszyli/ podzielił Kapitanów: Dionigo posłał do straży Rynkowej/ rozkazując Dragonom/ że jeśli jeszcze w sprawie nie stoją/ aby zaraz stanęli/ a Ebroksa do Pokoju Wallenstejnowego desygnował. Lecz że Gospoda Wallenstejna/ niemało drzwi i wrot miała/ rozkazał Butler Geraldynowi
/ ktory w Mieśćie stał. Do Wállensteynowey executiey/ wybráli się Butler/ Geráldyn/ Ebrox/ y[...] yonisy Mágdániel. Ná obronę Zamku został Cordon z niektoremi Irlándczykámi/ áżby się drudzy zrobiwszy rzecz powroćili. Przychodząc iuż do gospody Pállensteynowey/ vsłuszą płáćz y láment Máłżonek Terrskiego y Kiñskiego/ (ktorym zaboiu ieden Lokay vćiekszy kryiomo z Zamku dał znać) záczym Lesel wstáwszy áby do przedsięwźiętey spráwy pospieszyli/ podźielił Cápitanow: Dionigo posłał do stráży Rynkowey/ roskazuiąc Drágonom/ że ieśli ieszcze w spráwie nie stoią/ áby záraz stánęli/ á Ebroxá do Pokoiu Wállensteynowego designował. Lecz żę Gospodá Wállensteyná/ niemáło drzwi y wrot miáłá/ roskazał Butler Geráldynowi
Skrót tekstu: RelWall
Strona: A3v
Tytuł:
Krótka ale prawdziwa relacja rzeczy, które [...] z Olbrachtem Wallensteinem [...] na świat się pokazały
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia wdowy po Janie Rossowskim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
nijako Przed nią bywa/ będąc mu nie tylko Boginią/ I Małżonką nawyższą/ ale Gospodynią/ Bogów drugich. Jako go choć to władogromy/ I niebieskie i ziemskie powywraca domy/ W gniewie swym zapalczywym/ ona uleguje/ I pod czas swą Intrygą aż umolestuje. Nadewszytko/ gdy się więc do której przymyka. Kryjomo miłośnice/ szkodliwie wytyka/ I do wstydu przywodzi. Jako na ohydę Jego także/ wiszącą u nóg mu Tetydę Śmie odpychać za dużym Achillesem prosząc/ Jako czego u niego zechce nie odnosząc/ Niebo wszytko zamiesza straśliwym hałasem/ Aż ją musi ubłagać/ i przepraszać czasem. Jako zła na Wenerę! Co barzo i tobie
niiáko Przed nią bywa/ będąc mu nie tylko Boginią/ Y Małżonką nawyższą/ ále Gospodynią/ Bogow drugich. Iáko go choc to włádogromy/ Y niebieskie y ziemskie powywráca domy/ W gniewie swym zapálczywym/ oná vleguie/ Y pod czás swą Intrygą áż vmolestuie. Nadewszytko/ gdy się więc do ktorey przymyka. Kryiomo miłośnice/ szkodliwie wytyka/ Y do wstydu przywodzi. Iáko ná ochydę Iego także/ wiszącą v nog mu Thethydę Smie odpycháć zá dużym Achillesem prosząc/ Iáko czego v niego zechce nie odnosząc/ Niebo wszytko zamiesza stráśliwym háłásem/ Aż ią musi vbłagáć/ y przepraszáć czásem. Iáko zła ná Wenerę! Co barzo y tobie
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 117
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
pospolicie chwalą panny swe domowi, Pytać jako zła, zrzędna, i trzy dni nie mówi Rozgniewawszy na kogo, na rodziców, nie je; Z gachem i do północka prawi, igra, śmieje; Zawsze specjaliki, zawsze pączki smażyć, Wódeczki z panią matką do poduszki zażyć,
Możeli być i winko przed ojcem kryjomo, Przy nim nigdy, obojga nie piją rzekomo. Kto z takiego ćwiczenia dziewkę pojmie, wskóra: Sidło ma w herbie, zgadza z herbem się natura. Przebóg, ledwie nie wszytkie panny mężów sidlą, Kiedy oczy zmyśloną postawą zamydlą: Skoro się z nią ożeni, nie potrzeba piekła Gorszego, jakby inszą skórę przyoblekła
pospolicie chwalą panny swe domowi, Pytać jako zła, zrzędna, i trzy dni nie mowi Rozgniewawszy na kogo, na rodziców, nie je; Z gachem i do północka prawi, igra, śmieje; Zawsze specyjaliki, zawsze pączki smażyć, Wódeczki z panią matką do poduszki zażyć,
Możeli być i winko przed ojcem kryjomo, Przy nim nigdy, obojga nie piją rzekomo. Kto z takiego ćwiczenia dziewkę pojmie, wskóra: Sidło ma w herbie, zgadza z herbem się natura. Przebóg, ledwie nie wszytkie panny mężów sidlą, Kiedy oczy zmyśloną postawą zamydlą: Skoro się z nią ożeni, nie potrzeba piekła Gorszego, jakby inszą skórę przyoblekła
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 433
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Za czasu Nerona/ tylko jeden krzaczek z Źiemie Cyrenajskiej był do Rzymu przywieziony/ o tym od tego tam czasu nie widany. Bo samiż Cyrenajczycy/ jako Strabo w ostatnich księgach swojej Geografiej pisze/ w wielkiej straży to ziele i sok jego mieli/ żeby z ich Ziemie nikędy wywożone nie było/ tylko przez kupce kryjomo i potajemnie/ którzy tam stąd wina wywozili. Z której zazdrości potym Nomades ludzie/ wtargnąwszy do Ziemie Cyrenajskiej/ do namniejszego krzaczka wykopali i korzenie wypłonili i wyniszczyli. A iż Plinius w księgach dziewiętnastych w trzecim Rozdziale nie Nomadom to przypisuje ale Celnikom którzy skupując bydła/ zakupowali i te pasze/ gdzie się to ziele na
Zá czásu Neroná/ tylko ieden krzaczek z Źiemie Cyrenáyskiey był do Rzymu przywieźiony/ o tym od tego tám czásu nie widány. Bo sámiż Cyrenáyczycy/ iáko Strabo w ostátnich kśięgách swoiey Geográphiey pisze/ w wielkiey straży to źiele y sok iego mieli/ żeby z ich Ziemie nikędy wywożone nie było/ tylko przez kupce kryiomo y potáiemnie/ ktorzy tám stąd winá wywoźili. Z ktorey zazdrośći potym Nomádes ludźie/ wtárgnąwszy do Ziemie Cyrenáyskiey/ do namnieyszego krzaczká wykopáli y korzenie wypłonili y wynisczyli. A iż Plinius w kśięgách dźiewiętnastych w trzećim Rozdźiale nie Nomádom to przypisuie ále Celnikom ktorzy skupuiąc bydłá/ zákupowáli y te pásze/ gdźie sie to źiele ná
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 191
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613