słyszy hałasu, Prócz szumu z wody, co snowi pomocy Dodaje w nocy.
Zdrowszy mu owoc, smaczniejsza jarzyna, Co ją wykopie rydlem, niż zwierzyna, Niż chleb podbitą piętą wywierciany, Stojąc przed pany.
To pałac jego — uklecona chata,
Dworzanów trzyma parobcza zaplata, Straż się też wierna na złodzieja sroży, Kundel w obroży.
Ostatek dworu: baran, ciołek, woły; Kapela: ptastwa krzyk z rana wesoły; Piernaty: trawa; namiot pokojowy: Cień jaworowy.
Szkarłatów nie masz ni drogiego złota, Lecz oprócz kwiatków, co rosną u płota, Słońce mu daje złoto i purpury, Malując chmury.
Po chlebie nie zna
słyszy hałasu, Prócz szumu z wody, co snowi pomocy Dodaje w nocy.
Zdrowszy mu owoc, smaczniejsza jarzyna, Co ją wykopie rydlem, niż zwierzyna, Niż chleb podbitą piętą wywierciany, Stojąc przed pany.
To pałac jego — uklecona chata,
Dworzanów trzyma parobcza zaplata, Straż się też wierna na złodzieja sroży, Kundel w obroży.
Ostatek dworu: baran, ciołek, woły; Kapela: ptastwa krzyk z rana wesoły; Piernaty: trawa; namiot pokojowy: Cień jaworowy.
Szkarłatów nie masz ni drogiego złota, Lecz oprócz kwiatków, co rostą u płota, Słońce mu daje złoto i purpury, Malując chmury.
Po chlebie nie zna
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 164
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
skałą, Nad bogi ważył powolnością stałą; Tyś winna, żeś mi nie więcej otuchy W służbie mej dała jako kamień głuchy. Jam stały w służbie, a tyś w gniewie była, Jam nazbyt kochał, tyś nazbyt gardziła; Teraz nas równe karanie stąd czeka, Nie tam, gdzie kundel o trzech głowach szczeka, Nie tam, gdzie Charon wozi dusze siwy, Nie tam, gdzie chwyta jabłka Tantal chciwy, Nie tam, gdzie zastęp mar Plutona chwali, Ale gdzie serca sam Kupido pali. Tam za to, żeśmy dopełnili złości, Ty w ogniu gniewu, ja w ogniu miłości, To miłościwe
skałą, Nad bogi ważył powolnością stałą; Tyś winna, żeś mi nie więcej otuchy W służbie mej dała jako kamień głuchy. Jam stały w służbie, a tyś w gniewie była, Jam nazbyt kochał, tyś nazbyt gardziła; Teraz nas równe karanie stąd czeka, Nie tam, gdzie kundel o trzech głowach szczeka, Nie tam, gdzie Charon wozi dusze siwy, Nie tam, gdzie chwyta jabłka Tantal chciwy, Nie tam, gdzie zastęp mar Plutona chwali, Ale gdzie serca sam Kupido pali. Tam za to, żeśmy dopełnili złości, Ty w ogniu gniewu, ja w ogniu miłości, To miłościwe
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 248
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
3 eiusdem zbiegłych, strzelbę, i wszystko u nich zabrawszy, tu już prowadząc jednego upuścił, a trzech przyprowadził. Za co mu podziękowawszy, nie tylko koszt podwodym wrócił, ale po czerwonym złotym, utraktowawszy go, za każdego mu dałem. 13. Nawiedził mię Bóg szkodą w psach, gdy mi tej nocy kundel mocno rosły i dobry, przytym gończych sfora zdechła. Kształtem prawie przeszłorocznym, w którym to roku na 80 mi różnego rodzaju psów zdechło z szkodą niesłychaną kosztu na nich łożonego. 14. Byłem na jarmarku w Konstantynowie, gdziem wiele ciekawych nabył rzeczy. 15 Ciężkom na ból kamienia chorował, który trwał
3 eiusdem zbiegłych, strzelbę, i wszystko u nich zabrawszy, tu już prowadząc jednego upuścił, a trzech przyprowadził. Za co mu podziękowawszy, nie tylko koszt podwodym wrócił, ale po czerwonym złotym, utraktowawszy go, za kóżdego mu dałem. 13. Nawiedził mię Bóg szkodą w psach, gdy mi tej nocy kundel mocno rosły i dobry, przytym gończych sfora zdechła. Kształtem prawie przeszłorocznym, w którym to roku na 80 mi różnego rodzaju psów zdechło z szkodą niesłychaną kosztu na nich łożonego. 14. Byłem na jarmarku w Konstantynowie, gdziem wiele ciekawych nabył rzeczy. 15 Ciężkom na ból kamienia chorował, który trwał
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 76
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak