. Ale pochlebny ten powab jeżeli z jednej strony wzbudza umysł do dzieł i pism znamienitych, z drugiej tak dalece zaślepia, iż wielu nie pomiarkowawszy sił własnych, zapędzają się nad zdolność, a przeto zarażają nauki i kunszta niewczesnym płodem skażonej swojej imaginacyj. Tłumaczenie zdaje się być wielu wyznaniem upokarzającym własnej niezdolności. Biorąc pochop z kunsztów, rozumieją takowi, iż tłumaczenie względem tłumaczonego pisma jest toż samo co kopia względem oryginału. Choć zaś i ten wstręt przezwyciężą, na tym się jeszcze zastanawiają, iż w tłumaczeniu nigdy się treść i żywość oryginału zostać niemoże, i najwyborniejsze w rodzaju swoim, przecież czczym tylko jest cieniem pierwiastkowego dzieła. Tłumacze albo
. Ale pochlebny ten powab ieżeli z iedney strony wzbudza umysł do dzieł y pism znamienitych, z drugiey tak dalece zaślepia, iż wielu nie pomiarkowawszy sił własnych, zapędzaią się nad zdolność, a przeto zarażaią nauki y kunszta niewczesnym płodem skażoney swoiey imaginacyi. Tłumaczenie zdaie się bydź wielu wyznaniem upokarzaiącym własney niezdolności. Biorąc pochop z kunsztow, rozumieią takowi, iż tłumaczenie względem tłumaczonego pisma iest toż samo co kopia względem oryginału. Choć zaś y ten wstręt przezwyciężą, na tym się ieszcze zastanawiaią, iż w tłumaczeniu nigdy się treść y żywość oryginału zostać niemoże, y naywybornieysze w rodzaiu swoim, przecież czczym tylko iest cieniem pierwiastkowego dzieła. Tłumacze albo
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 3
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
Korzystamy z północnych darów, nie czując przykrości zmrożonego powietrza, mamy południowe produkcje, bez narażenia się na nie wytrzymane tameczne upały.
Z tych powodów wnoszę, iż niemasz użyteczniejszych obywatelów nad Kupce. Łączą oni mieszkańców świata ogniwem względów zobopolnych; udzielają wszystkim dóbr i darów przyrodzenia; dają chleb łaknących, przez zaprzątnienie ubogich pracą kunsztów i manufaktur; przyczyniają dostatnich dobrego mienia, przez godziwe rozmaitego a pożytecznego handlu przemysły; dodają sposobu Monarchom do okazania należytej tronom wspaniałości; utrzymują obfitość w kraju zaludnieniem, gdy ubodzy przez nich zarobek i wyżywienie i swoje i potomstwa swojego znajdują.
Angielczyk handlujący miedź kraju swego w złoto przemienia: za wełnę perły przywodzi. Sukna
Korzystamy z połnocnych darow, nie czuiąc przykrości zmrożonego powietrza, mamy południowe produkcye, bez narażenia się na nie wytrzymane tameczne upały.
Z tych powodow wnoszę, iż niemasz użytecznieyszych obywatelow nad Kupce. Łączą oni mieszkańcow świata ogniwem względow zobopolnych; udzielaią wszystkim dobr y darow przyrodzenia; daią chleb łaknących, przez zaprzątnienie ubogich pracą kunsztow y manufaktur; przyczyniaią dostatnich dobrego mienia, przez godziwe rozmaitego á pożytecznego handlu przemysły; dodaią sposobu Monarchom do okazania należytey tronom wspaniałości; utrzymuią obfitość w kraiu zaludnieniem, gdy ubodzy przez nich zarobek y wyżywienie y swoie y potomstwa swoiego znayduią.
Angielczyk handluiący miedź kraiu swego w złoto przemienia: za wełnę perły przywodzi. Sukna
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 57
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
danym do krwie swej stoimy. Zaczym i ja co mówię o swej szczyrej chęci, Przyjmi proszę łaskawie i racz mieć w pamięci.
P. Chwal się jak chcesz; nie takem rzeczy niewiadoma, Żeby mi wasza chluba nie była znajoma. I pierwej by mógł stanąć bieg lotnego słońca, Niż bych ja waszych kunsztów przebiegła do końca.
M. Cóżeś w nas upatrzyła tak nie kmyśli swojej Abo co się nie zdało górnej woli twojej, Że już nas tak potępiasz i pozbawiasz cnoty, Przez co jako ciężkimi bijesz w serce młoty, I dla zdrajcę, który cię snadź zawiodł, jednego, Już tak i czci i wiary
danym do krwie swej stoimy. Zaczym i ja co mowię o swej szczyrej chęci, Przyjmi proszę łaskawie i racz mieć w pamięci.
P. Chwal się jak chcesz; nie takem rzeczy niewiadoma, Żeby mi wasza chluba nie była znajoma. I pierwej by mogł stanąć bieg lotnego słońca, Niż bych ja waszych kunsztow przebiegła do końca.
M. Cożeś w nas upatrzyła tak nie kmyśli swojej Abo co się nie zdało gornej woli twojej, Że już nas tak potępiasz i pozbawiasz cnoty, Przez co jako ciężkimi bijesz w serce młoty, I dla zdrajcę, ktory cię snadź zawiodł, jednego, Już tak i czci i wiary
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 245
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
mógł, dość żem superius namienił, nie chcę multiplicare entia.
Po południu byłem perlustrando Pałac cardinalis Chigi, który jako w dyzpozycyjej pokojów i wielkości jest wyborny, tak też in apparatu et splendore niesłychanie bogaty.
Pierwsza contignatio wszytka napełniona dość wysmienitemi i starożytnemi, wybornej roboty statuami. Druga różnemi, różnych kunsztów malarskich i podziwienia godnych obrazami i sztukami. Trzecia kontignatio wszytka jednakim, barzo wyśmienitym z sutego złota in eandem formam obiciem, z różnemi
galanteriami szkatuł, a mianowicie zwierciadeł varii generis, barzo wybornych portier do każdego pokoja eiusdem formae dość bogatą robotą szytych, obrazów wyszywanych, jedwabiami - jako nigdy malarz tak adumbrować nie może kolorami
mógł, dość żem superius namienił, nie chcę multiplicare entia.
Po południu byłem perlustrando Pałac cardinalis Chigi, który jako w dyspozycjej pokojów i wielkości jest wyborny, tak też in apparatu et splendore niesłychanie bogaty.
Pierwsza contignatio wszytka napełniona dość wysmienitemi i starożytnemi, wybornej roboty statuami. Druga różnemi, różnych kunsztów malarskich i podziwienia godnych obrazami i sztukami. Trzecia contignatio wszytka jednakim, barzo wyśmienitym z sutego złota in eandem formam obiciem, z różnemi
galanteriami szkatuł, a mianowicie zwierciadeł varii generis, barzo wybornych portier do kożdego pokoja eiusdem formae dość bogatą robotą szytych, obrazów wyszywanych, jedwabiami - jako nigdy malarz tak adumbrować nie może kolorami
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 243
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
są składem/ i skarbnicą wszytkich i uciesznych powieści/ którymi Greccy/ i Łacińscy Poetowie pisma swoje podsycać zwykli; i nimi/ jako kosztownym złotem/ drogimi i świetnymi kamieńmi/ i perlami/ roboty swe haftują/ i natykają. Te mówię powieści/ duszą są/ tchnieniem i zdrowiem/ strojem i ozdobą wszystkich nacelniejszych Poetyckich kunsztów. Podźmy do Greków/ Homera/ Hesioda/ Pindara/ Eurypidesa/ Sofoklesa; nie masz tej karty/ owszem ledwie jest który periód/ któryby w jakiej nie ukrywał się powieści. Nuż Łacińscy/ Virgilius, Horatius, Lucretius, Lucanus, Seneka, i wiele inszych/ jak często Wiersze swoje tymi kwiatkami przeplatają.
są skłádem/ y skárbnicą wszytkich y vćiesznych powieśći/ ktorymi Greccy/ y Láćińscy Poetowie pismá swoie podsycáć zwykli; y nimi/ iáko kosztownym złotem/ drogimi y świetnymi kámieńmi/ y perlámi/ roboty swe háftuią/ y nátykáią. Te mowię powieśći/ duszą są/ tchnieniem y zdrowiem/ stroiem y ozdobą wszystkich nacelnieyszych Poetyckich kunsztow. Podźmy do Grekow/ Homerá/ Hesiodá/ Pindárá/ Eurypidesá/ Sophoklesá; nie mász tey kárty/ owszem ledwie iest ktory peryod/ ktoryby w iákiey nie vkrywał się powieśći. Nuż Láćińscy/ Virgilius, Horatius, Lucretius, Lucanus, Seneca, y wiele inszych/ iák często Wiersze swoie tymi kwiatkámi przeplatáią.
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 6
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
tej Książęciu klesce nieszczęśliwy. Czym jako erexit nas wszytkich Część PIERWSZA W Pohrebiszczach buntowniki karze. W Niemirowie potym. Ich astus i sporządzona zdrada. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ
Czym ciężko sturbowany, że mu to wyrządzić Jego śmieli poddani, z czego mógł osądzić Co mu myślą i drudzy. Wiec w swej tej małości Dalszych się obawiając Kunsztów ich i złości, Ile słyszy po zewsząd jednostajnym głosie, O wiszącym na d sobą blisko Krzywonosie. A jeszczesz mu i do tąd w-posiełku nie idzie Nikt z Panów i ochoczych, zaczym wziąć się przyjdzie I onemu ku swoim; a żeby w-tej dobie Niż drudzy się pokażą, co mógł wytnąć sobie, Przez Miesiąc już
tey Xiążećiu klesce nieszcześliwy. Czym iako erexit nas wszytkich CZESC PIERWSZA W Pohrebiszczach buntowniki karze. W Niemirowie potym. Ich astus i sporządzona zdrada. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY
Czym ćieszko zturbowány, że mu to wyrządźić Iego śmieli poddáni, z czego mogł osądźić Co mu myślą i drudzy. Wiec w swey tey máłośći Dálszych sie obawiáiąc Kunsztow ich i złośći, Ile słyszy po zewsząd iednostáynym głosie, O wiszącym ná d sobą blisko Krzywonosie. A ieszczesz mu i do tąd w-posiełku nie idźie Nikt z Panow i ochoczych, záczym wźiąć sie przyydźie I onemu ku swoim; á żeby w-tey dobie Niż drudzy sie pokażą, co mogł wythnąć sobie, Przez Miesiąc iuż
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 18
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Ojczyźne, jakoby srogie zabijania Troki, knuty, i ciężkie słyszał biczowania, Mizernych Zbaraszczyków. I Króla i zdrowie Wszytko być zawieszone, i co ich przodkowie Ta k długo budowali, na jednej tej szali Nie tedy tu kowanej Liparyjskiej stali, Zbroje jakiej potrzeba, anie ciężkiej owej Darowanej od Wulkana Tarcze Achillowej Z-wielą Kunsztów i dziwów; ale Cnoty żywej, I miłości ku temu wszystkiemu żarliwej. Ani się oglądając na posiełki jakie Wielkopolskie, i inne, wiedząc je być takie, Ze albo ich nie dojdą, alboli przybedą, Już po czasie. A ziemi tylkoż próżnym będą Cieżarem i zawadą. Wiec gdyby przeczuli Ci tu
Oyczyźne, iákoby srogie zábiiánia Troki, knuty, i cieszkie słyszał biczowánia, Mizernych Zbaraszczykow. I Krola i zdrowie Wszytko bydz zawieszone, i co ich przodkowie Ta k długo budowáli, ná iedney tey szali Nie tedy tu kowaney Lipáryyskiey stali, Zbroie iákiey potrzebá, ánie ćieszkiey owey Dárowaney od Wulkana Tarcze Achillowey Z-wielą Kunsztow i dźiwow; ále Cnoty żywey, I miłośći ku temu wszystkiemu żárliwey. Ani sie oglądaiąc ná pośiełki iákie Wielgopolskie, i inne, wiedząc ie bydź takie, Ze albo ich nie doydą, alboli przybedą, Iuż po czáśie. A źiemi tylkoż prożnym bedą Cieżárem i zawadą. Wiec gdyby przeczuli Ci tu
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 81
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
?
A potym czi moźna się spodziewać takiego pozitku, jaki lud pospolity inszym Państwom przynosi, Doznajemy bowiem tego, że jako wolność excitat generositatem animi, tak niewola generat gnuśną nikczemność, która się wydaje w prostocie naszego Pospólstwa, nie myśli bowiem przy swojej biedzie, sposobić się do żadnej industryj w ekonomij, ani do żadnych kunsztów w rzemiesłach; pracując ustawicznie pod kijem, nie robi nic z ochotą, będąc zwłasźcża pewien, że i to coby zarobił nie jego; i choćby który miał z natury jakie talenta, nie ma ani serca, ani czasu zazić ich proficuè, nie myśląc, tylko o tym żeby się stał wolniejszim, poniewaź unum
?
A potym cźy moźna się spodziewać takiego poźytku, iaki lud pospolity inszym Państwom przynośi, Doznáiemy bowiem tego, źe iako wolność excitat generositatem animi, tak niewola generat gnuśną nikczemność, ktora się wydaie w prostoćie naszego Pospolstwa, nie myśli bowiem przy swoiey biedźie, sposobić się do źadney industryi w ekonomij, ani do źadnych kunsztow w rzemiesłach; prácuiąc ustawicznie pod kijem, nie robi nic z ochotą, będąc zwłasźcźa pewien, źe y to coby zárobił nie iego; y choćby ktory miał z natury iakie talenta, nie ma ani serca, ani czasu zaźyć ich proficuè, nie mysląc, tylko o tym źeby się stał wolnieysźym, poniewaź unum
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 102
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
Książąt/ i inszych Panów im równych było i bywa. Tamże przejdziesz na lewą stronę/ do jedni Grota nazwany Sybilla, gdzie siła od Alabastru i marmuru/ kosztownych Statuj/ bokami od białych i czerwonych przybrane korali/ jednak niewiele obaczysz/ puki się wprzód dobrze nie zmoczysz/ albowiem pełno wszedzie skrytych/ i potajemnych wodnych kunsztów. Na prawy Ręce jest Laźnia Książęcia/ w który jest wanna że ślicznego gładkiego Alabastru. Tuż zaraz jest drugi Sklep/ do chłodzenia się lecie/ dla wielkiego gorąca/ w którym jest stół marmurowy/ o czterech wycioszanych rogach/ pełnych świeży studzienny wody/ dla chłodżenia napoju. Na przeciwko pomienionemu Pałacu/ jest jeden wielki
Xiążąt/ y inszych Pánow im rownych było y bywa. Támże przeydźiesz ná lewą stronę/ do iedny Grota názwány Sybilla, gdźie śiłá od Alábástru y mármuru/ kosztownych Státuy/ bokámi od białych y czerwonych przybráne korali/ iednák niewiele obaczysz/ puki się wprzod dobrze nie zmoczysz/ álbowiem pełno wszedźie skrytych/ y potáiemnych wodnych kunsztow. Ná práwy Ręce iest Láźniá Xiążęćia/ w ktory iest wánná że ślicznego głátkiego Alábástru. Tuż záraz iest drugi Sklep/ do chłodzenia się lećie/ dla wielkiego gorącá/ w ktorym iest stoł mármurowy/ o czterech wyćioszánych rogách/ pełnych świeży studźienny wody/ dlá chłodźenia nápoiu. Ná przećiwko pomienionemu Páłácu/ iest ieden wielki
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 64
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
przejdziesz ku Pałacowi Piotra Strozze, z którego poznasz/ jak to człek możny musiał być/ gdy przeciwko Książęciu powstawszy/ nie inszą myślą/ i Intencyją/ tylko aby sam był Książęciem. Mając więcej takichże jeszcze Pałaców w Mieście. Tamże za Pałacem/ jest Cassina, gdzie Książę zawsze/ zróżnych naczeji/ od wszelakich Kunsztów rzemieślnika trzyma/ gdyż znaczne miał Książę w tym swoje upodobanie/ tak dalecze że się tam kilkoro Kunsztownego wyuczywszy rzemiesła/ nieraz ale barzo często zniemi/ do roboty zasiadał. Z tamtąd niedaleko/ możesz iść ku pewnemu budynkowi/ gdzie Lwów/ Lampartów/ Niedźwiedzi/ i inszego zwierza/ rodzaju drapieżnego chowają. Tuż zaraz
przeydźiesz ku Páłácowi Piotrá Strozze, z ktorego poznasz/ iák to człek możny muśiał bydź/ gdy przećiwko Xiążęćiu powstawszy/ nie inszą myślą/ y Intencyią/ tylko áby sam był Xiążęćiem. Máiąc więcy tákichże ieszcze Páłácow w Mieśćie. Támże za Páłácem/ iest Cassina, gdźie Xiążę záwsze/ zroznych náczeyi/ od wszelakich Kunsztow rzemieśniká trzyma/ gdyż znáczne miał Xiążę w tym swoie vpodobánie/ ták dálecze że się tam kilkoro Kunsztownego wyuczywszy rzemiesłá/ nieraz ále bárzo często zniemi/ do roboty záśiádał. Z támtąd niedáleko/ możesz iść ku pewnemu budynkowi/ gdźie Lwow/ Lámpártow/ Niedźwiedźi/ y inszego źwierzá/ rodzáiu drapieznego chowáią. Tuż záraz
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 73
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665