Więc już cicho do siebie, skoro mnie tak zgromi, Prawdziwieć, rzekę, temu księża są łakomi. Lepiej mu było głowę niż ręce namazać, Pilniej, niż groszów chować, uczyłby się kazać. 173. NA TOŻ
Wszyscy księża łakomi, ją wszy od biskupa. Alboż mała za nimi dzieci chodzi kupa? Mają na kogo zbierać, a wżdy się nie żenią. Dlaczegóż ich ojcami katolicy mienią? Ojcowie są duchowni, i tylko w kościele. Niewczymci ledwie nie drą z skóry nas na ciele. 174. MATKA NIC ZŁEGO NIE WIDZI DO DZIECI ALBO KAŻDEJ MATCE JEJ DZIECI NAJPIĘKNIEJSZE
Widząc sowa jastrząba, że
Więc już cicho do siebie, skoro mnie tak zgromi, Prawdziwieć, rzekę, temu księża są łakomi. Lepiej mu było głowę niż ręce namazać, Pilniej, niż groszów chować, uczyłby się kazać. 173. NA TOŻ
Wszyscy księża łakomi, ją wszy od biskupa. Alboż mała za nimi dzieci chodzi kupa? Mają na kogo zbierać, a wżdy się nie żenią. Dlaczegóż ich ojcami katolicy mienią? Ojcowie są duchowni, i tylko w kościele. Niewczymci ledwie nie drą z skóry nas na ciele. 174. MATKA NIC ZŁEGO NIE WIDZI DO DZIECI ALBO KAŻDEJ MATCE JEJ DZIECI NAJPIĘKNIEJSZE
Widząc sowa jastrząba, że
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 81
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i hakach żelaznych, z zamkiem żelaznym. — Na tym Ganku kufrów starych i skrzyń No 7. Drzwi do Pokojów, fornerową robotą. — Skrzyneczka, skórą czarną obita, drzwiczki z zameczkami żelaznemi, drzewa hebanowego sztuka duża, No 1. — Ittem czerwonego jakiegoś drzewa sztuk No 7. — Ittem kawałków do fornerowania kupa leży. — Grata różnych drewnianych, których dystyngwować nie można, na kupie leżą.
Strych. — Wchodząc pod sam Strych, odrzwi i drzwi dębowe, na zawiasach wielkich i hakach, z wrzeciądzem i kłódką żelaznemi.
Wieża. — Wchodząc do Wieży, drzwi sosnowe, na zawiasach i hakach żelaznych, z wrzeciądzem żelaznym
i hakach żelaznych, z zamkiem żelaznym. — Na tym Ganku kufrów starych i skrzyń No 7. Drzwi do Pokojów, fornerową robotą. — Skrzyneczka, skórą czarną obita, drzwiczki z zameczkami żelaznemi, drzewa hebanowego sztuka duża, No 1. — Ittem czerwonego jakiegoś drzewa sztuk No 7. — Ittem kawałków do fornerowania kupa leży. — Grata różnych drewnianych, których dystyngwować nie można, na kupie leżą.
Strych. — Wchodząc pod sam Strych, odrzwi i drzwi dębowe, na zawiasach wielkich i hakach, z wrzeciądzem i kłódką żelaznemi.
Wieża. — Wchodząc do Wieży, drzwi sosnowe, na zawiasach i hakach żelaznych, z wrzeciądzem żelaznym
Skrót tekstu: ZamLaszGęb
Strona: 85
Tytuł:
Opis zamku w Laszkach Murowanych
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Laszki Murowane
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1748
Data wydania (nie wcześniej niż):
1748
Data wydania (nie później niż):
1748
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
109. „TWARDY KOZIEŁ DOIĆ” — SKĄD TO?
Skąpiec bogacz, zwań Kozieł, iż żebrzącej wdowie Dla dziatek coś kęs mleka dał — wpadł w to przysłowie. 110. TO TAKŻE SKĄD: SROKA ZE KRZA W KIERZ”?
Niedźwiedź srokę z krza wygnał, że mu szczebiotała. Na wrzask jednej zleciała się kupa niemała. Dopieroż wrzask, że musiał zwierz ów dla hałasu Kędy indziej ustąpić dla lepszego wczasu. 111. NIBY ŚLEPY
Dziś kupił konia — chramie. Dopiero się radzi, Co czynić? — To ślepego zwyczajnie prowadzi. Chromy: Śpiewać się naucz — rada to- jest prosta — Będzie cię wodził, tylko ujmiesz się
109. „TWARDY KOZIEŁ DOIĆ” — SKĄD TO?
Skąpiec bogacz, zwań Kozieł, iż żebrzącej wdowie Dla dziatek coś kęs mleka dał — wpadł w to przysłowie. 110. TO TAKŻE SKĄD: SROKA ZE KRZA W KIERZ”?
Niedźwiedź srokę z krza wygnał, że mu szczebiotała. Na wrzask jednej zleciała się kupa niemała. Dopieroż wrzask, że musiał zwierz ów dla hałasu Kędy indziej ustąpić dla lepszego wczasu. 111. NIBY ŚLEPY
Dziś kupił konia — chramie. Dopiero się radzi, Co czynić? — To ślepego zwyczajnie prowadzi. Chromy: Śpiewać się naucz — rada to- jest prosta — Będzie cię wodził, tylko ujmiesz się
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 34
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Tolozy Ambalda; Obert, Klaudy, Gwaltier, w Torzie porodzeni, Dusze ze krwią wylali, sztychem przepędzeni; Różnemi zaś ranami zabił Dioniza, Satallona i Oda, wszytkich trzech z Paryża, I inszych barzo wiele wyprawił w tęż drogę, Których rodu i imion pamiętać nie mogę.
CXXVI.
Wielka za Rodomontem kupa następuje I drabiny nie w jednem miejscu przystawuje, Tak, że stąd Paryżanie ustąpić musieli, Skoro pierwsze obrony zwątpione ujźrzeli; Widzieli też, że jeszcze poganom niemało Do czynienia, choć przeszli za mury, zostało; Bo między drugiem wałem i murem głęboki Przykop jeszcze zostawał i dosyć szeroki.
CXXVII.
Imo to, że
Tolozy Ambalda; Obert, Klaudy, Gwaltyer, w Torzie porodzeni, Dusze ze krwią wylali, sztychem przepędzeni; Różnemi zaś ranami zabił Dyoniza, Satallona i Oda, wszytkich trzech z Paryża, I inszych barzo wiele wyprawił w tęż drogę, Których rodu i imion pamiętać nie mogę.
CXXVI.
Wielka za Rodomontem kupa następuje I drabiny nie w jednem miejscu przystawuje, Tak, że stąd Paryżanie ustąpić musieli, Skoro pierwsze obrony zwątpione ujźrzeli; Widzieli też, że jeszcze poganom niemało Do czynienia, choć przeszli za mury, zostało; Bo między drugiem wałem i murem głęboki Przykop jeszcze zostawał i dosyć szeroki.
CXXVII.
Imo to, że
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 327
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
/ Niosły ofiary czyste panny/ w uwieńczonych Koszykach/ E do Pallady Zamków poświęconych. Skąd wracające się/ F Bóg prędki upatruje/ I już nie w prost umyślnie drogę odprawuje/ Ale ją w jedenże krąg na koło zatacza: Jako rący ptak kania/ kiedy więc obacza Wnętrze bydlęce/ wkoło których G wielka stoi Kupa Księżej/ krąży/ a odstąpić się boi: Owszem nadzieję swoję/ chciwa/ miotanymi Oblatuje na koło skrzydłami rączymi. Tak na powietrzu krążne H Cyleńczyk obwody Czyni/ nad I Akrtejskimi wieszając się Grody. A czym nad insze gwiazdy jasność większą wodzi Jutrzenka/ czym Jutrzenkę Księżyc zaś przechodzi: Tym grzeczniejsza/ nad insze panny
/ Niosły ofiáry czyste pánny/ w vwieńczonych Koszykách/ E do Pállády Zamkow poświęconych. Zkąd wracáiące się/ F Bog prędki vpátruie/ Y iuż nie w prost vmyślnie drogę odpráwuie/ Ale ią w iedenże krąg ná koło zátacza: Iáko rączy ptak kániá/ kiedy więc obacza Wnętrze bydlęce/ wkoło ktorych G wielka stoi Kupa Xiężey/ krąży/ á odstąpić się boi: Owszem nádźieię swoię/ chćiwa/ miotánymi Oblátuie ná koło skrzydłámi rączymi. Ták ná powietrzu krążne H Cyleńczyk obwody Czyni/ nad I Akrteyskimi wieszáiąc się Grody. A czym nád insze gwiazdy iásność większą wodźi Iutrzenká/ czym Iutrzenkę Kśiężyc zaś przechodźi: Tym grzecznieysza/ nád insze pánny
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 92
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
i jej obraz po śmierci, o którym wieść była, że spadł z nieba, w Zamku pilnie chowali. D Pięknego Liceu. Liceum, szkoła w Atenach, wielu Filozofów nauką i mądrością sławna, osobliwie i Arystotelesa. E Do zamków Palladzie poświęconych. Ateńskich. F Bóg prędki upatruje. Merkurius. G Wielka stoi kupa Księżej pogańskich. Którzy więc bydła na ofiarę Bogom swoim rzezali. H Cylleńczyk. Merkurius. I Aktejskiemi Grody. Aktejskie Grody, Ateńskie. Księgi Wtóre. K Z Jowisza zrodzony. Merkurius. L Balearską procą. Hiszpańską. M Palcat okrągły. Tak mianuje wężokręt, którym sen wprosadzały i odpędzał Merkurius. Argument Powieści Ośminastej
y iey obraz po śmierći, o ktorym wieść byłá, że spadł z niebá, w Zamku pilnie chowáli. D Pięknego Liceu. Lyceum, szkoła w Athenách, wielu Philozophow náuką y mądrośćią sławna, osobliwie y Arystotelesá. E Do zamkow Pálládzie poświęconych. Atheńskich. F Bog prędki vpátruie. Merkuryus. G Wielka stoi kupá Kśięzey pogáńskich. Ktorzy więc bydłá ná ofiárę Bogom swoim rzezáli. H Cylleńczyk. Merkuryus. I Akteyskiemi Grody. Akteyskie Grody, Atheńskie. Kśięgi Wtore. K Z Iowiszá zrodzony. Merkuryus. L Báleárską procą. Hiszpáńską. M Pálcat okrągły. Tak mianuie wężokręt, ktorym sen wprosádzały y odpądzał Merkuryus. Argument Powieśći Ośminastey
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 93
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, a przed grzechem karania nic nie uważają. Wtenczas się umysł ludzki troim smaży potem i czym Boga obrażał, dopiero wie o tem; wtenczas, nie śpiąc od strachu, nędzny grzesznik stęka i swych się własnych cieniów w próżnym łożu lęka: by mu kąsek w usłaniu mysz słomę ruszyła, wnet mniema, że lwów kupa z lasa wyskoczyła. Gdy drzewa namniej wiatrom w nocy ulegają, zaraz włosy trwożliwe na głowie powstają. Co pocznie, gdy pioruny wydadzą swe huki albo z górnych blokausów poczną strzelać łuki? Zdrętwieje, od niebieskiej furyjej struchlały, bojąc się, by pioruny weń nie uderzały. Wtenczas chmury grzesznikom straszliwie pogróżą i wieszczkowie z
, a przed grzechem karania nic nie uważają. Wtenczas się umysł ludzki troim smaży potem i czym Boga obrażał, dopiero wie o tem; wtenczas, nie śpiąc od strachu, nędzny grzesznik stęka i swych się własnych cieniów w próżnym łożu lęka: by mu kąsek w usłaniu mysz słomę ruszyła, wnet mniema, że lwów kupa z lasa wyskoczyła. Gdy drzewa namniej wiatrom w nocy ulegają, zaraz włosy trwożliwe na głowie powstają. Co pocznie, gdy pioruny wydadzą swe huki albo z górnych blokausów poczną strzelać łuki? Zdrętwieje, od niebieskiej furyjej struchlały, bojąc się, by pioruny weń nie uderzały. Wtenczas chmury grzesznikom straszliwie pogrożą i wieszczkowie z
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 87
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
sił w sobie pomoc uznawa niemałą. Tak i mnie, gdy piekielne strzały otaczają, wyschłe usta pragnieniem ognistym pałają. Stąd mię chciwie Kupido, stąd Bachus nagania, bym co prędzej w sieć wpadła z częstego poszczwania. Tu marnej chwały sidła są na mię rozpięte, ówdzie chcą w nitki wplątać honory nadęte, stąd kupa towarzystwa, z których jedni zwodzą, drudzy swoje występki kształtnie cukrem słodzą. Ach, jako mię oszczepy ostre zewsząd straszą, jako się na mój obłów chciwi szczwacze kaszą! Już dróg tysiąc omijam i dołem, i górą, bylem gdzie ujść przez knieje mogła z całą skórą. Zaczym ogień pragnienia zaraził me kości i
sił w sobie pomoc uznawa niemałą. Tak i mnie, gdy piekielne strzały otaczają, wyschłe usta pragnieniem ognistym pałają. Stąd mię chciwie Kupido, stąd Bachus nagania, bym co prędzej w sieć wpadła z częstego poszczwania. Tu marnej chwały sidła są na mię rozpięte, ówdzie chcą w nitki wplątać honory nadęte, stąd kupa towarzystwa, z których jedni zwodzą, drudzy swoje występki kształtnie cukrem słodzą. Ach, jako mię oszczepy ostre zewsząd straszą, jako się na mój obłów chciwi szczwacze kaszą! Już dróg tysiąc omijam i dołem, i górą, bylem gdzie ujść przez knieje mogła z całą skórą. Zaczym ogień pragnienia zaraził me kości i
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 163
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
tuteczny, wszytko to całowali obłapiali, swym Saluatorem zwali. Byłem we dwóch Kościołach, tam lud pospolity ręce, nogi suknie zaś drudzy dotykali się, wołając głosem, niech tę rękę tak waleczną całujemy. chcieli wołąć wszyscy, alem ja prosił Oficjerów Niemieckich, coby dali pokoj, nie wytrwała jednak jedna kupa, i zawołała Viuat Rex. Zjadłem obiad u Komendanta, wyjachałem z Miasta do Obozu po nim; a pospólstwo ręce wznosząc, prowadziło mnie aż do bramy; Książęta zaś jachały. Cesarz o sobie daje znać że jest o milę. Ale ja chcąc dokonać Nieprzyjaciela; spieszę się prędko, i widzieć mi się
tuteczny, wszytko to całowali obłapiali, swym Saluatorem zwali. Byłem we dwoch Kośćiołach, tam lud pospolity ręce, nogi suknie zás drudzy dotykali się, wołaiąc głosem, niech tę rękę tak waleczną całuiemy. chćieli wołąć wszyscy, alem ia prośił Officyerow Niemieckich, coby dali pokoy, nie wytrwała iednak iedna kupa, y zawołała Viuat Rex. Ziadłem obiad u Kommendanta, wyiachałem z Miasta do Obozu po nim; á pospolstwo ręce wznosząc, prowadźiło mnie aż do bramy; Xiążęta zaś iachały. Cesarz o sobie daie znać że iest o milę. Ale ia chcąc dokonać Nieprzyiaćiela; spieszę się prędko, y widźieć mi się
Skrót tekstu: JanIIIMar
Strona: 3
Tytuł:
Kopia listu [...] do Królowej [...] pisanego
Autor:
Jan III Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683
wiecznych dóbr remuneracji i nie zwiędłej żywota Korony/ z pewną i bezpieczną nadzieją oczekawają. Tych to świętobliwych przodków swoich/ iż W. X. M. nasz Miłościwy teczny bowiem Cerkwie status korespondować ma pierwszemu. Jako tedy mała barzo pod Annaszem i Caifaszem Żydowskiemi Arcykapłany wybranych Bożych/ i to uboga/ a od świata wzgardzona kupa była/ tak się właśnie ma dziać i czasów ostatecznych/ w które (mówi pismo ś.) będzie się ku sił duszny nieprzyjaciel zwieść/ możnali rzecz i najwyborniejszych/ a kto tej subtelnej pokusy/ dziwnym miłosierdziem Boga wszechmogącego wsparty i ochroniony ujdzie/ ten żadną miarą od śmierci wtórej obrażony niebędzie/ dodzierzy tego co
wiecżnych dobr remunerátiey y nie zwiędłey żywotá Korony/ z pewną y bespiecżną nádźieią ocżekawáią. Tych to świętobliwych przodkow swoich/ iż W. X. M. nász Miłościwy tecżny bowiem Cerkwie status correspondowáć ma pierwszemu. Iáko tedy máła bárzo pod Annaszem y Cáiphaszem Zydowskiemi Arcykápłany wybránych Bożych/ y to vboga/ á od świátá wzgárdzona kupá byłá/ ták się własnie ma dźiać y cżásow ostátecżnych/ w ktore (mowi pismo ś.) będźie się ku śił duszny nieprzyiaćiel zwieść/ możnali rzecż y naywybornieyszych/ á kto tey subtelney pokusy/ dźiwnym miłośierdźiem Bogá wszechmogącego wspárty y ochroniony vydźie/ ten żadną miárą od śmierći wtorey obráżony niebędźie/ dodźierzy tego co
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 7
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610