, a Skarbek pierścień w te skarby wrzucił mówiąc: Aurum addimus auro, a Cesarz odpowiedział Hab. dank, i odtąd Habdankiem pieczętuje się ta Familia. A Bolesław widząc upartego Henryka przeciw niemu pod Wrocław poszedł, Wojsko jego zniósł, Cesarz ledwie uszedł, że zaś na tym miejscu gdzie Trupów wiele leżało Nieprzyjacielskich psi się kupami sprowadzili na pożarcie ciał ludzkich, nazwane miejsce to psie pole, o milę od Wrocławia i dotąd się nazywa tak to Miasteczko. Roku 1110. Henryk z Bolesławem przymierze zawarł, dawszy mu Siostrę swoję za żonę, a Córkę Synowi Władysławowi. Bolesław więźniów oddał, a Cesarz Fortece zdobyte. Potym Bolesław w Czechach Władysława zbił
, á Skarbek pierśćień w te skarby wrzućił mówiąc: Aurum addimus auro, á Cesarz odpowiedźiał Hab. dank, i odtąd Habdankiem pieczętuje śię ta Familia. A Bolesław widząc upartego Henryka przećiw niemu pod Wrocław poszedł, Woysko jego zniósł, Cesarz ledwie uszedł, że zaś na tym mieyscu gdźie Trupów wiele leżało Nieprzyjaćielskich pśi śię kupami sprowadźili na pożarćie ćiał ludzkich, nazwane mieysce to pśie pole, o milę od Wrocławia i dotąd śię nazywa tak to Miasteczko. Roku 1110. Henryk z Bolesławem przymierze zawarł, dawszy mu Siostrę swoję za żonę, á Córkę Synowi Władysławowi. Bolesław więzniów oddał, á Cesarz Fortece zdobyte. Potym Bolesław w Czechach Władysława zbił
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 18
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
samym zabijali i naplacu kładli, także Nieprzyjaciel z Pola ustępować musiał. Dwie godzinie trwała ta bardzo krwawa i Uporczywa bitwa, az Sasowie przyszedszy do wielkiej Konfuzji a widząc ze już więcej Kawaleryj na lond wysiadało, uchodzić musiał, na co, co żywo z Wież i kamienic zwielkiem podziwieniem się na to zapatrywali jako Sasowie kupami i Pułkami po Polach, Górach, i Chrościnach uciekali, gdzie wdoganianiu także niemało ich padło, że wszedzie po drogach, Piaskach i Pagórkach trupów niemało leżało.
Wedle jednego Młyna który zowią Marycnmyhle, gdzie Sasowie Obóz swój mieli, stanęli Sasowie znowu wszyku chcąc się z Szwedami jeszcze raz potkać, ale, że Szwedzi
sámym zábiiáli y náplácu kłádli, takze Nieprzyiaciel z Polá ustępowáć musiał. Dwie godzinie trwáłá tá bárdzo krwáwa y Uporczywa bitwa, az Sásowie przyszedszy do wielkiey Confuzyey a widząc ze iuż więcey Káwáleryi ná lond wysiádało, uchodzić musiał, ná co, co żywo z Wież y kámienic zwielkiem podziwieniem się ná to zápátrywáli iáko Sásowie kupami y Pułkami po Polách, Gorách, y Chroscinách uciekáli, gdzie wdogániániu tákże niemáło ych pádło, że wszedzie po drogách, Piaskach y Pagorkach trupow niemáło leżało.
Wedle iednego Młyná ktory zowią Marycnmyhle, gdzie Sásowie Oboz swoy mieli, stánęli Sásowie znowu wszyku chcąc się z Szwedámi ieszcze raz potkáć, ale, że Szwedzi
Skrót tekstu: RelRyg
Strona: 4
Tytuł:
Krótka a prawdziwa relacja o akcji wojennej [...] pod Rygą
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
głowę, piersi drugiemu rozcina, Jeśli widzi, że który uciekać poczyna; Inszych strąca i spycha, nikt mu się nie skryje, Inszych bierze za włosy, za ręce, za szyje, I jednego po drugiem jednąż ciska drogą, Że się już i w przykopie ledwie zmieścić mogą.
CXXIX.
Kiedy się tak poganie kupami spuszczali W on przykop niebezpieczny i owszem spadali I potem drabinami, które z sobą mieli, Na wtóry wał z przewagą do góry leść chcieli, Król z Sarce, jakoby miał skrzydła przyprawione Do wszytkich swoich członków, ciało obciążone I zbroją i orężem podniósł i szalony Skok uczynił za przykop do przeciwnej strony.
CXXX.
Na
głowę, piersi drugiemu rozcina, Jeśli widzi, że który uciekać poczyna; Inszych strąca i spycha, nikt mu się nie skryje, Inszych bierze za włosy, za ręce, za szyje, I jednego po drugiem jednąż ciska drogą, Że się już i w przykopie ledwie zmieścić mogą.
CXXIX.
Kiedy się tak poganie kupami spuszczali W on przykop niebezpieczny i owszem spadali I potem drabinami, które z sobą mieli, Na wtóry wał z przewagą do góry leść chcieli, Król z Sarce, jakoby miał skrzydła przyprawione Do wszytkich swoich członków, ciało obciążone I zbroją i orężem podniósł i szalony Skok uczynił za przykop do przeciwnej strony.
CXXX.
Na
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 327
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Wszędzie, gdzie się obrócił, ludzie napełniając Radością niesłychaną z tego, że widzieli, Że tam bezpieczne przeście już podróżni mieli. Tak długo, kończąc drogę swą, Astolf pojeżdżał, Aż obaczył, że grobów egipskich dojeżdżał I wysokich piramid; potem zawołany Przeciwko ujźrzał Kair, pyszno zbudowany.
LXII.
Z miasta ludzie kupami wielkiemi bieżeli, Aby niezmierzonego olbrzyma widzieli, „Jako podobna - mówiąc jeden do drugiego - Aby ten tak mały miał związać tak wielkiego?” Astolf ledwie mógł jechać dalej, otoczony Nakoło i od ludu gęstego ściśniony. Wszyscy go poważają, wszyscy się dziwują, Wszyscy, jako rycerza wielkiego, szanują.
LXIII.
Nie
, Wszędzie, gdzie się obrócił, ludzie napełniając Radością niesłychaną z tego, że widzieli, Że tam bezpieczne przeście już podróżni mieli. Tak długo, kończąc drogę swą, Astolf pojeżdżał, Aż obaczył, że grobów egipskich dojeżdżał I wysokich piramid; potem zawołany Przeciwko ujźrzał Kair, pyszno zbudowany.
LXII.
Z miasta ludzie kupami wielkiemi bieżeli, Aby niezmierzonego olbrzyma widzieli, „Jako podobna - mówiąc jeden do drugiego - Aby ten tak mały miał związać tak wielkiego?” Astolf ledwie mógł jechać dalej, otoczony Nakoło i od ludu gęstego ściśniony. Wszyscy go poważają, wszyscy się dziwują, Wszyscy, jako rycerza wielkiego, szanują.
LXIII.
Nie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 346
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ściśniony. Wszyscy go poważają, wszyscy się dziwują, Wszyscy, jako rycerza wielkiego, szanują.
LXIII.
Nie beł Kair tak wielki za czasu onego, Jako o niem słychamy za wieku naszego, Że w niem ludzie tak gęsto i ciasno mieszkają, Że ośmnaście tysięcy ulic mało mają I że ich wiele sypia po drogach kupami, Choć wszytkie domy mają ze trzema piętrami, I że tam sułtan zamek postawił budowny, Z wielkości i piękności dziwny i cudowny,
LXIV.
Że piętnaście tysięcy zawżdy położonych Żołnierzów, a z chrześcijan wszytkich poturczonych, Na niem zwykł chować z końmi, z dziećmi i z żonami, Wszytkich jednostajnemi nakrytych dachami. Astolf chce
ściśniony. Wszyscy go poważają, wszyscy się dziwują, Wszyscy, jako rycerza wielkiego, szanują.
LXIII.
Nie beł Kair tak wielki za czasu onego, Jako o niem słychamy za wieku naszego, Że w niem ludzie tak gęsto i ciasno mieszkają, Że ośmnaście tysięcy ulic mało mają I że ich wiele sypia po drogach kupami, Choć wszytkie domy mają ze trzema piętrami, I że tam sułtan zamek postawił budowny, Z wielkości i piękności dziwny i cudowny,
LXIV.
Że piętnaście tysięcy zawżdy położonych Żołnierzów, a z chrześcijan wszytkich poturczonych, Na niem zwykł chować z końmi, z dziećmi i z żonami, Wszytkich jednostajnemi nakrytych dachami. Astolf chce
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 346
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
godzin strawi/ co jeszcze do tych czas codziennie widzieć możesz. Ten Campo Sancto, jest to Spital/ od Z. P. Królowy Anny z Rakusz/ na wieczną założony pamiątkę/ która wiecznemi/ niepowinna ustawać. czasy. To jest aby na każdy dzień Trzynastom Pielgrzymom obiad był dany/ gdzie się każde rano kupami schodzą/ stanąwszy do koła/ jeden ksiądź już na to obrany/ trzynastu Pielgrzymów/ ztego wybiera koła/ co dzień to inszych. Których do mieszkania w prowadziwszy/ trzynastego w pojśrodku Sadza Pielgrzyma/ pamiątkę wyrazającego Chrystusa Pana/ zaś dwunastu inszych po bokach/ dwunastu reprezentujących Apostołów. Którzy dostatkiem według potrzeby/ od potraw
godźin stráwi/ co iescze do tych czas codźiennie widźieć możesz. Ten Campo Sancto, iest to Spital/ od S. P. Krolowy Anny z Rákusz/ ná wieczną záłożony pámiątkę/ ktorá wiecznemi/ niepowinna vstáwáć. czásy. To iest áby ná káżdy dźień Trzynastom Pielgrzymom obiad był dány/ gdźie się káżde ráno kupámi schodzą/ stanąwszy do kołá/ ieden kśiądź iuż ná to obrány/ trzynastu Pielgrzymow/ ztego wybiera kołá/ co dźień to inszych. Ktorych do mieszkánia w prowádźiwszy/ trzynastego w poyśrodku Sadza Pielgrzymá/ pámiątkę wyrázáiącego Chrystusá Páná/ záś dwunástu inszych po bokách/ dwunástu reprezentuiących Apostołow. Ktorzy dostátkiem według potrzeby/ od potráw
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 114
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
REFUTACJA KROCIUSIENKA.
Nauczał, że rzecz niepodobna Czystość zachować: dlatego wota połamał Zakonne, żył w cielesności, gdy wziął Katarzynę Zakonnicę z Witembergu aktu Profeskę, z którą innych ośm Zakonnic z Nimiceńskiego wziął lasztoru. Tyle Czystość zachowało Świętych, zacząwszy od Najświętszej
między między Niewiastami Maryj: Jan Ewangelista Panna na Duszy, który widział kupami chodzących Panienek za Barankiem w Niebie. Otoż potuerunt hi et hae. Bonum est homini mulierem non tángere. 1 Corinth: 7; toć chwalebna jest Czystość. Hereżye Chrześcijańskie
Mszę Z zniósł, od czasów Apostołskich sub Nomine Liturgiae, zawsze w Kościele Bożym obserwowaną, jako wyprorokował Malachiasz Prorok cap: 1. In omni
REFUTACYA KROCIUSIENKA.
Nauczał, że rzecz niepodobna Czystość zachować: dlatego wota połamał Zakonne, żył w cielesności, gdy wziął Katarzynę Zakonnicę z Witembergu actu Profeskę, z ktorą innych ośm Zákonnic z Nimiceńskiego wziął lasztoru. Tyle Czystość zachowało Swiętych, zacząwszy od Nayświętszey
między między Niewiastami Maryi: Ian Ewangelista Panna na Duszy, ktory widział kupami chodzących Panienek za Barankiem w Niebie. Otoż potuerunt hi et hae. Bonum est homini mulierem non tángere. 1 Corinth: 7; toć chwalebna iest Czystość. Hereżye Chrześciańskie
Mszę S zniosł, od czásow Apostolskich sub Nomine Liturgiae, zawsze w Kościele Bożym obserwowaną, iako wyprorokował Malachiasz Prorok cap: 1. In omni
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1126
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
podruży Carogrodzkiej świadczy, iż patrzył na słonia tańczącego, i gdy nań piłką rzucano, on ją swą trąbą jak ręką odbijał. Swego i ludzkiego nie cierpią cudzołóstwa, in actu zabijają, według Eliana. W Pegu Królestwie Indyjskim słoń dni 15. jeść nie chciał, widząc Króla na wojnie zabitego. Nierembergius. Chodzą kupami dla bezpieczeństwa. Troglodytowie w Afryce z drzew na nich skaczą, żyły podcinają, albo w doły je łowią, albo za samicą chowaną, a jeszcze odorem jakim usmarowaną, je zwabia ją do jakich miejsc drzewianych zawartych, tam strzelaniem, głodem je osłabiwszy, dopiero głaszczą, to jedzeniem korumpują, to muzyką do łagodności przywodzą
podruży Carogrodzkiey swiadczy, iż patrzył na słonia tańczącego, y gdy nań piłką rzucano, on ią swą trąbą iak ręką odbiiał. Swego y ludzkiego nie cierpią cudzołostwa, in actu zabiiaią, według Eliana. W Pegu Krolestwie Indiyskim słoń dni 15. ieść nie chciał, widząc Krola na woynie zabitego. Nierembergius. Chodzą kupami dla bespieczeństwa. Troglodytowie w Afryce z drzew na nich skaczą, żyły podcinaią, albo w doły ie łowią, albo za samicą chowaną, á ieszcze odorem iakim usmarowaną, ie zwabia ią do iakich mieysc drzewianych zawartych, tam strzelaniem, głodem ie osłabiwszy, dopiero głaszczą, to iedzeniem korrumpuią, to muzyką do łagodności przywodzą
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 286
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
srebra uncyj cztery, włóż to w naczynie jakie okrągłe, szklanne, naprzykład w butelkę, dobrze zaszpuntuj, aby wody nie puściło. Te naczynie włóż w sak, albo włok, chcąc łowić ryby, uważając aby się niestłukło. Jak w wodę zapuścisz, będzie się tam świecić, że ryby do tego światła kupami spływać się będą, koszt i pracę ci nadgrodzą. stół twój napełniwszy. Alexius Author. Jeśli by zaś komu złość chciałeś zrobić, czego się niegodzi, abardziej jeśli byś widział, że ci kto w stawie, w sadzawce, szkodę robi, wędą wyławiając ryby, wędzidło, tojest laskę, albo rękojeść
srebra uncyi cztery, włoż to w naczynie iakie okrągłe, szklanne, naprzykład w butelkę, dobrze zaszpuntuy, aby wody nie pusciło. Te naczynie włoż w sák, albo włok, chcąc łowić ryby, uważaiąc aby się niestłukło. Iak w wodę zapuscisz, będzie się tam swiecić, że ryby do tego swiatła kupami spływać się będą, koszt y pracę ci nadgrodzą. stoł twoy napełniwszy. Alexius Author. Iezli by zaś komu złość chciałeś zrobić, czego się niegodzi, abardziey iezli byś widział, że ci kto w stawie, w sadzawce, szkodę robi, wędą wyławiaiąc ryby, wędzidło, toiest laskę, albo rękoieść
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 468
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
. Ale to większa, że się tu mnożą Górale lud letki, owsianym tylko żyjący Chlebem, muszkiet Cieszynką zwany i się- Geografia Generalna i partykularna
kierkę noszący, Życiu, Fortunom Szlachty, Żydów i Chłopów bogatych inhians nie raz extorquendo pieniądze, leją słoninę, Ołów, roztopiony wgardła Osobom ex suspicione ich bogatym. Napadają kupami, Herszta sobie obrawszy e medio sui. Takim był nie dawno Doboszczuk, wiele zabójstwa, i łupieztwa, rabunków Autor, authoritate publica na złowienie dekretowany, ale nigdzie nie poslakowany, długo impune grasował, aż u jednej lubej kumy, cudzej Zony, od Męża zatajonego, kulą w bok wziąwszy, kupidyna porzucił strzały.
. Ale to większa, że się tu mnożą Gorale lud letki, owsianym tylko żyiący Chlebem, muszkiet Cieszynką zwany y sie- Geografia Generalna y partykularna
kierkę noszący, Zyciu, Fortunom Szlachty, Zydow y Chłopow bogatych inhians nie raz extorquendo pieniądze, leią słoninę, Ołow, roztopiony wgardła Osobom ex suspicione ich bogatym. Napadaią kupami, Herszta sobie obrawszy e medio sui. Takim był nie dawno Doboszczuk, wiele zaboystwa, y łupieztwa, rabunkow Autor, authoritate publica na złowienie dekretowany, ale nigdzie nie poslakowany, długo impune grassował, aż u iedney lubey kumy, cudzey Zony, od Męża zataionego, kulą w bok wziąwszy, kupidyna porzucił strzały.
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 341
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756