nie, jak ślepy, jedzie ze psy w żyto; I ledwie wysforują, ledwie wkoło gaju Opędzą szczwacze, zaraz kota trafią w kraju. Łoskot za nim zwyczajny, pan wytrzeszcza oczy, Żeby jako najlepiej mógł poszczwać z uboczy. Aż mój żołnierz, kazawszy sługom w miejscu zostać
(Chyba jeżeliby sam nie mógł kupie sprostać; Lecz żaden nie stał blisko z tych, co charty wodził: Łajał, gniewał się bardzo, gdy mu kto przeszkodził), Leci ku niemu i mniej niźli o stajanie Krzyknie: „A czegóż szukasz? Zmykaj charty, panie!” Pyta książę: „Jak mam zwać?” „Jestem Zając —
nie, jak ślepy, jedzie ze psy w żyto; I ledwie wysforują, ledwie wkoło gaju Opędzą szczwacze, zaraz kota trafią w kraju. Łoskot za nim zwyczajny, pan wytrzeszcza oczy, Żeby jako najlepiej mógł poszczwać z uboczy. Aż mój żołnierz, kazawszy sługom w miejscu zostać
(Chyba jeżeliby sam nie mógł kupie sprostać; Lecz żaden nie stał blisko z tych, co charty wodził: Łajał, gniewał się bardzo, gdy mu kto przeszkodził), Leci ku niemu i mniej niźli o stajanie Krzyknie: „A czegóż szukasz? Zmykaj charty, panie!” Pyta książę: „Jak mam zwać?” „Jestem Zając —
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 208
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, tam fortecę nieżadną Z drzewa albo z muru dać, bez kosztu wielkiego, Gdyż tam i kamienia dość, i drzewa dobrego. A gdzie by skąpo było, tam przypławić wodą I łodzi nabudować, co nie będzie z szkodą, Bo się to wszystko przyda: osadziwszy włości,
Gdy sobie wzajem będą dodawać żywności I kupie rozmaitej miasteczka portowe, A municyje staną do morza gotowe. Na to sumpt łożyć z skarbu Rzeczypospolitej, A raz odważywszy, mieć w żyzności obfitej I w pokoju podolskie i ruskie krainy — Ja bym tak rozumiał, więc nie wiem, jako kto inny. Bo jeno rzemieślniki mieć do rozmierzania Za pieniądze, a chłopi
, tam fortecę nieżadną Z drzewa albo z muru dać, bez kosztu wielkiego, Gdyż tam i kamienia dość, i drzewa dobrego. A gdzie by skąpo było, tam przypławić wodą I łodzi nabudować, co nie będzie z szkodą, Bo się to wszystko przyda: osadziwszy włości,
Gdy sobie wzajem będą dodawać żywności I kupie rozmaitej miasteczka portowe, A municyje staną do morza gotowe. Na to sumpt łożyć z skarbu Rzeczypospolitej, A raz odważywszy, mieć w żyzności obfitej I w pokoju podolskie i ruskie krainy — Ja bym tak rozumiał, więc nie wiem, jako kto iny. Bo jeno rzemieśniki mieć do rozmierzania Za pieniądze, a chłopi
Skrót tekstu: StarVotBar_I
Strona: 309
Tytuł:
Votum o naprawie Rzeczypospolitej
Autor:
Szymon Starowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Niech każdy wie, że ją dam nadobnej Halinie. Komu co Bóg obiecał, zazdrość nie ukradnie, A czego nie obiecał, i z garści wypadnie. Soboń Kiedy po górach chodzisz, nie chodź, Filli, bosa, Kiedy po łąkach, zdrowa nóżkom rana rosa. W trzewiczku do taneczka, a ja-ć go więc kupie, A ty mnie... lecz podobno moje chęci głupie. Symich Sierszeń w południe kąsa, przed wieczorem mszyca, Mucha cały dzień, w nocy przykra komorzyca, U wody się bój węża, jaszczurki przy krzaku, Mnie przy chróście. Co mówisz, szalony prostaku? Soboń Zufała Erifila mijając mię wczora Cisnęła na
Niech każdy wie, że ją dam nadobnej Halinie. Komu co Bóg obiecał, zazdrość nie ukradnie, A czego nie obiecał, i z garści wypadnie. Soboń Kiedy po górach chodzisz, nie chodź, Filli, bosa, Kiedy po łąkach, zdrowa nóżkom rana rosa. W trzewiczku do taneczka, a ja-ć go więc kupie, A ty mnie... lecz podobno moje chęci głupie. Symich Sierszeń w południe kąsa, przed wieczorem mszyca, Mucha cały dzień, w nocy przykra komorzyca, U wody się bój węża, jaszczurki przy krzaku, Mnie przy chróście. Co mówisz, szalony prostaku? Soboń Zufała Erifila mijając mię wczora Cisnęła na
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 151
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
zapisać, a Mikołaj gross swój wyroczni prawu położył sam za się i za dziatki swoje; także i Michał Surmac brat rodzony sam zasie i za dziatki swoje wyrzekł się grossem swym własnem niczego się nie vpominac ztego imienia, tylko jeśli by kiedy było przedajne to imienie, tedy by blissy bili bracia, niż kto inszy kupie. (p. 373) (p. 374)
Anno domini 1640, die vero 22 Martii.
489. Gdyż wedle prawa rugowego, jako jest zwycay na Wolej Komborskiej w majętności jego Mości naszego Wielmożnego M. Pana, jego Mości Pana Piotra Firleja wojewodzicza Lubelskiego, z rozkazania lej Mości Paniej Sebastianowej Wierzbiętowej,
zapiszac, a Mikołaj gross swoy wyroczni prawu połozył sąm za się y za dziatki swoie; takze y Michał Surmac brat rodzony sąm zasie y za dziatki swoie wyrzekł sie grossem swim własnem niczego sie nie vpominac stego imienia, tilko iesli by kiedy było przedaine to imienie, tedy by blissy bili bracia, niz kto inszy kupie. (p. 373) (p. 374)
Anno domini 1640, die vero 22 Martii.
489. Gdysz wedle prawa rugowego, iako iest zwycay na Woley Komborskiey w maiętnosci iego Mosci naszego Wielmoznego M. Pana, iego Mosci Pana Piotra Firleia woiewodzicza Lubelskiego, z rozkazania ley Mosci Paniey Sebastianowey Wierzbiętowey,
Skrót tekstu: KsKomUl
Strona: 59
Tytuł:
Księga gromadzka wsi Komborska Wola
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Komborska Wola
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1604 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1604
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
Akademii Krakowskiej/ ale przodków Akademii Paryskiej/ Clementem et Ioannem zakonników/ Benedykta ś. którzy do Paryża (gdzie już przed nimi wnaukach młodź ćwiczono) z Anglii nie wezwani przyjachawszy/ wołać dali/ że rozum na przedaj tanie go dając przywieźli/ inszej zapłaty zań niechcąc/ tylo miejsca na kram tak zacnej kupie/ dowcipu do pojęcia sposobnego/ a żywności z odzieżą/ jako pisze Midendorpius l. 6 i inni. Lecz i to że Jezuici nie proszeni/ szkoły swe otworzyli w Krakowie/ nie tak jest, siła jest stanów tak wielkich jako i równych/ i małych ludzi/ którzy tego żądali i żądają/ i pomoc do
Akádemiey Krákowskiey/ ále przodkow Akádemiey Páryskiey/ Clementem et Ioannem zakonnikow/ Benedikta ś. ktorzy do Paryza (gdźie iusz przed nimi wnáukách młodź ćwiczono) z Angliey nie wezwáni przyiáchawszy/ wołáć dáli/ że rozum ná przedáy tanie go dáiąc przywieźli/ inszey zapłáty zań niechcąc/ tylo mieyscá ná kram ták zacney kupie/ dowćipu do poięćia sposobnego/ á żywnośći z odźieżą/ iáko pisze Midendorpius l. 6 y ini. Lecz y to że Iezuići nie proszęni/ szkoły swe otworzyli w Krákowie/ nie tak iest, śiłá iest stanow tak wielkich iáko y rownych/ y máłych ludźi/ ktorzy tego żądáli y żądáią/ y pomoc do
Skrót tekstu: SzemGrat
Strona: 132
Tytuł:
Gratis plebański
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627
Wojska na Ukrainę wyprawione, albo od Posłów Swoich do k Imię i do Porty posłanych / wstydzą się tej do porty Legaciej / pierwiej niżeli nas chcą mieć wiadomości, albo tez Legacią naszą niepotrzebną być sobie rozumieją Toż Samo i Z Traktamentu naszego poznawać bo ten barzo szczupły i podły i penitus de proprio Żyjemy z trudnością dostanie kupie, i z wielką Stratą na monecie Ponieważ Taler Tylko po Zło 5 i groszy 9 biorą Ile tedy możności i Sposobu będzie Auelerabimus drogę naszą o której dalszym Sukcesie nieomieszkam genuinam dawać wmPa notitiam wzajemną wmwmę Pana o którą wielce upraszam i w nią się cale in sinus upewniając się w odebraniu Z ojczyzny wiadomości i potrzebnych Informacy
Woyska na Ukrainę wyprawione, albo od Posłow Swoich do k Jmę y do Porty posłanych / wstydzą się tey do porty Legaciey / pierwiey nizeli nas chcą miec wiadomości, albo tez Legacią naszą niepotrzebną bydź sobie rozumieią Toz Samo y Z Traktamentu naszego poznawać bo ten barzo sczupły y podły y penitus de proprio Zyiemy z trudnoscią dostanie kupie, y z wielką Stratą na monecie Poniewaz Taler Tylko po Zło 5 y groszy 9 biorą Jle tedy mozności y Sposobu będzie Auelerabimus drogę naszą o ktorey dalszym Sukcessie nieomieszkam genuinam dawać wmPa notitiam wzaiemną wmwmę Pana o ktorą wielce upraszam y w nią się cale in sinus upewniaiąc się w odebraniu Z oyczyzny wiadomości y potrzebnych Jnformacy
Skrót tekstu: CzartListy
Strona: 144v
Tytuł:
Kopie listów do [...] Krzysztofa Paca
Autor:
Michał Czartoryski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
namniejszym okrzykiem/ lub z tej/ lub z owej strony Pogańskim/ ile razy się odemnie odrywali/ ginęli/ jak wprzepaść rzucił: mnie przecię grzesznego stróż mój święty cało do Dniestru przywiódł/ i przewodnika zjednał; za co niech będzie pochwalon Pan Bóg na wieki. PRZESTROGA.
1. Jako Boskie błogosławieństwo małej kupie ludzi pomaga/ świadkiem ta potrzeba. Czemu żołnierz nie mający bojaźni Bożej/ płaczem na się ludzkim/ traci błogosławieństwo Boskie/ i bez niego na śmierć idzie?
2. Nieposłuszeństwa mniejsze karania nie odnosząc/ na jaki szwank przywodzą/ niech każdy w tym żałosnym rozproszeniu obaczy/ bo nieposłuszeństwo wprzód rodzi wiele rozkazujęcych/ a potym
namnieyszym okrzykiem/ lub z tey/ lub z owey strony Pogáńskim/ ile rázy się odemnie odrywáli/ ginęli/ iák wprzepáść rzućił: mnie przećię grzesznego stroż moy święty cáło do Dniestru przywiodł/ y przewodniká ziednał; zá co niech będzie pochwalon Pan Bog ná wieki. PRZESTROGA.
1. Iáko Boskie błogosłáwieństwo máłey kupie ludzi pomaga/ świádkiem tá potrzebá. Czemu żołnierz nie máiący boiáźni Bożey/ płáczem ná się ludzkim/ tráći błogosłáwieństwo Boskie/ y bez niego ná śmierć idzie?
2. Nieposłuszeństwá mnieysze karánia nie odnosząc/ ná iáki szwánk przywodzą/ niech káżdy w tym żáłosnym rosproszeniu obaczy/ bo nieposłuszeństwo wprzod rodzi wiele roskázuięcych/ á potym
Skrót tekstu: SzembRelWej
Strona: C
Tytuł:
Relacja prawdziwa o weszciu wojska polskiego do Wołoch
Autor:
Teofil Szemberg
Drukarnia:
Jan Rossowski
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
koło na podwórzu, Chociaż mu nieraz ule wywracał dla miodu, Złapanego niedźwiedzia chował sobie z młodu. Jakoż często go cieszył, póki był niedźwiadkiem, Abo na dół po drągu spuszczając się zadkiem, Ale przodem w łańcuchu, biorąc na pazury, Żeby kudły wiatr przedął, wspinał się do góry, Abo się więc poszczwany kupie psów odgryzał, Abo jako w bęben bił, kiedy łapę lizał. Lecz skoro urósł, iii bywają niedźwiedzie, O inszej myśli barci i o inszym miedzie: Odwetowa! uciechę, którą pana bawił, Śmiech płaczem, gdy mu serce do śmierci zakrwawił. Miał tenże szlachcic córkę, nadobną i hożą; Długo się
koło na podwórzu, Chociaż mu nieraz ule wywracał dla miodu, Złapanego niedźwiedzia chował sobie z młodu. Jakoż często go cieszył, póki był niedźwiadkiem, Abo na dół po drągu spuszczając się zadkiem, Ale przodem w łańcuchu, biorąc na pazury, Żeby kudły wiatr przedął, wspinał się do góry, Abo się więc poszczwany kupie psów odgryzał, Abo jako w bęben bił, kiedy łapę lizał. Lecz skoro urósł, iii bywają niedźwiedzie, O inszej myśli barci i o inszym miedzie: Odwetowa! uciechę, którą pana bawił, Śmiech płaczem, gdy mu serce do śmierci zakrwawił. Miał tenże szlachcic córkę, nadobną i hożą; Długo się
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 408
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
co namocniej/ i przecedzić/ przydać funt miodu chędogiego/ i znowu warzyć pilnie odszymując/ a strzec by namniej nie ukipiało. Tego Trunku choremu rano i na noc dawać pić ciepło/ po sześci łyżek/ trzy godziny przed obojem jedzenim. Koniom.
Koniowi barzo brzuchatemu/ abo wiatry nadętemu. Tymże Item.
Koniom Kupie mającem/ wziąć tego korzenia/ Fengreku/ soli prostej po dwu a trzydzieści łotów/ Góryczki łotów szesnaście: To drobno utłukszy w wodzie warzyć/ że tylko pięć kwart zostanie/ albo więcej trochę. Tego pokwarcie do dziewięci kroć daj co nacieplej ścierpieć może/ a zostanieli na dziesiąty dzień co więcej/ i to
co namocniey/ y przecedźić/ przydáć funt miodu chędogiego/ y znowu wárzyć pilnie odszymuiąc/ á strzedz by namniey nie vkipiáło. Tego Trunku choremu ráno y ná noc dáwáć pić ćiepło/ po sześći łyżek/ trzy godźiny przed oboiem iedzenim. Koniom.
Koniowi bárzo brzuchátemu/ ábo wiátry nádętemu. Tymże Item.
Koniom Kupie máiącem/ wźiąć tego korzenia/ Fengreku/ soli prostey po dwu á trzydźieści łotów/ Goryczki łotów szesnaśćie: To drobno vtłukszy w wodźie wárzyć/ że tylko pięć kwart zostánie/ álbo więcey trochę. Tego pokwarćie do dźiewięći kroć day co naćiepley śćierpieć może/ á zostánieli ná dźieśiąty dźień co więcey/ y to
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 69
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
wzięło Tysiąc pięć set ośmdziesiąt i ośm lat mineło. Kiedy Pana naszego z Krzyżem prowadzili Na górę Kalwarią/ aby go zabili. Niosąc Pan Krzyż zemdlony/ wtym Kmiecia podkają. Skoczą k niemu Żydowie/ w te słowa pytają. Szymonie Cireneus co niesiesz w Kozubie/ Szymon Odpowiada. Niosę gęsi na przedaj że żywności kupie. Wasze święta nadchodzą nie mam nic żywności/ Moje dzieci i żona już kilka dni pości. Wiem że jutro nie najdę nic kupić na targu/ Muszę dziś w dom co kupić bo nie mam folwarku. Żydzi Odpowiadają Porzuć gęsi z kozubem nieś Krzyż na Golgote/ Szymon Odpowiada. Nie poniosę bo doma mam pilną robotę
wzięło Tyśiąc pięc set ośmdźieśiąt y ośm lat mineło. Kiedy Páná nászego z Krzyżem prowádźili Ná gorę Kálwáryą/ áby go zábili. Niosąc Pan Krzyż zemdlony/ wtym Kmiećiá podkáią. Skoczą k niemu Zydowie/ w te słowá pytáią. Szymonie Cireneus co nieśiesz w Kozubie/ Szymon Odpowiáda. Niosę gęśi ná przeday że żywnośći kupie. Wásze świętá nádchodzą nie mam nic żywnośći/ Moie dźieći y żoná iuż kilká dni pośći. Wiem że iutro nie naydę nic kupić ná targu/ Muszę dźiś w dom co kupić bo nie mam folwárku. Zydzi Odpowiádáią Porzuć gęśi z kozubem nieś Krzyż ná Golgote/ Szymon Odpowiada. Nie poniosę bo domá mam pilną robotę
Skrót tekstu: Kozub
Strona: A2v
Tytuł:
Kozubales abo obrona wszystkich Żydów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1626
Data wydania (nie wcześniej niż):
1626
Data wydania (nie później niż):
1626